Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Fajny katolik pilnie poszukiwany




Redaktorzy ateistycznych mediów wpadli w ostatnich miesiącach na nowy pomysł. W związku z zarządzoną przez nich dewaluacją słowa „biskup” oraz z obrzydzeniem, jakie w ich uszach wywołuje słowo „ksiądz”, wykoncypowali, że pisząc o Kościele, należy promować już nie tych „fajniejszych księży”, ale „fajniejszych świeckich”. Nie może być niespodzianką, że padło na dziennikarzy „Tygodnika Powszechnego” i portalu deon.pl.

Do niedawna strategia mediów walczących z Kościołem była następująca: promowano biskupa, który mówi coś innego niż większość hierarchów, coś, co pozostaje bliższe „światowości”, liberalizmowi albo szeroko rozumianej współczesności. Najlepiej, by biskup taki powiedział coś niemiłego o polskiej prawicy i z entuzjazmem wyraził się o wszystkim, co dzieje się w Unii Europejskiej – mógł wówczas liczyć na poklask czytelników postępowej prasy i być określany przez nich zaszczytnym mianem tego lepszego, „normalnego” biskupa.


Tacy hierarchowie jednak zdają się dziś polskim liberałom „gatunkiem na wymarciu”, w najlepszym razie na emeryturze. Samo zaś słowo „biskup” zostało przez lata tak zohydzone odbiorcom bezbożnych mediów, że dziś żaden z nich, nawet gdyby w swych wypowiedziach bez przerwy cytował elaboraty Adama Michnika, nie zyska zaufania pokolenia lemingów, jak i pokolenia ich rodziców, nazwanych niegdyś „polactwem”.


W tym samym czasie zaczęto więc promować również „lepszych” księży. A to księdza filozofa, który zaprzyjaźni się z postkomunistami, a to księdza rozmiękczającego grzech, a to w końcu księdza w jarmułce, ewentualnie księdza-homoseksualistę. Ten ostatni jednak zapisał się w notatnikach redaktorów najgorzej – obiecał wyłączność każdemu i szybko spalił temat. A po duchownych i tak redaktorzy nie powinni już sięgać, bo dziś (po latach mozolnej pracy lewackich redakcji) czytelnikom koloratka kojarzy się wyłącznie z pedofilią i niezwykle trudno jest uwierzyć, że jakikolwiek ksiądz może być jeszcze tym fajnym.


Ale na obecnym etapie fajnymi mogą być jeszcze katolicy świeccy – pod warunkiem, że ze swoim katolicyzmem niespecjalnie się obnoszą. Liberalne media wyłowiły w ostatnich tygodniach dwie takie osoby – Błażeja Strzelczyka z „Tygodnika Powszechnego” i Piotra Żyłkę z Deonu. Tego pierwszego promuje „Gazeta Wyborcza”. Redaktor Strzelczyk odpowiadając dziennikarzowi Michnika na pytanie o swą wiarę błysnął jakże zaskakującym stwierdzeniem: „grzeszę!”. Ustosunkowując się zaś do zarzutu, że „TP” nie poświęca swych łamów obronie życia, publicysta odrzekł, że przecież redakcja życia broni, bo zaangażowała się… w sprawę uchodźców.


Nie mniej kuriozalny jest wywiad udzielony przez Piotra Żyłkę tygodnikowi „Wprost”. Publicysta deon.pl odpowiada na pytania Marcina Dzierżanowskiego, dziennikarza który zasłynął kilkanaście miesięcy temu homoseksualnym „coming-outem” i stwierdzeniem, że jako „gej-katolik” nie akceptuje „kościelnej homofobii”. Redaktor Żyłka mówi więc redaktorowi Dzierżanowskiemu, że papież Franciszek, gdy przybędzie na Światowe Dni Młodzieży, nie będzie polskich biskupów „głaskał po głowie”. Skąd ten wniosek? Bo papież nie odwiedzi wszystkich miast, do których zapraszali go hierarchowie. Z radością opowiada jednak, że jego znajomy franciszkanin poszukuje „lewicowych squatów” w których mógłby wystawić sztukę swojego teatru opartą na ekologicznej encyklice, co Żyłka nazywa „docieraniem na peryferie Kościoła”.


Duetowi Żyłka-Dzierżanowski nie podoba się, że mimo iż trwa Rok Miłosierdzia, to „w polskim Kościele miłosierdzie to głównie odmawianie koronki”, a przecież dla Franciszka miłosierdzie to troska o ubogich. Koronka do Bożego Miłosierdzia zdezawuowana jako uczynek miłosierdzia w rozmowie dwóch katolików? Takie rzeczy tylko we „Wprost”!


W końcu jednak wywiadujący zauważa, że z badań wynika, iż polski Kościół to gigantyczna instytucja charytatywna. Piotr Żyłka dodaje ze smutkiem: „No właśnie, instytucja. Tak naprawdę jak się uważniej przyjrzeć tym badaniom, to tak wesoło już nie jest. Okazuje się, że zaangażowanie świeckich katolików w dzieła charytatywne jest minimalne. Wszystko robią za nas Caritas, księża i zakonnice”. Cóż to za absurdalne stwierdzenie! Wszystko za świeckich robi Caritas? A skąd ten Caritas ma pieniądze? Dzięki redakcji „Wprost”? Wydaje się, że tą wspaniałą organizację wspierają jednak właśnie świeccy katolicy, ze swych szczupłych kieszeni, poruszeni problemami tych, którzy mają jeszcze gorzej.


Czy doprawdy trzeba przypominać, że w licznych parafiach istnieją koła Caritas, w których pracują świeccy, że katolicy pomagają potrzebującym na różnych polach, zarówno indywidualnie jak i wspólnotowo, że mniejszych i większych akcji są tysiące, i dotyczą zarówno uczynków miłosierdzia dla ciała, jak i dla duszy (tak, tak, to między innymi bagatelizowana Koronka!). Dlaczego redaktorzy o tym nie wiedzą? Bo nie każda akcja charytatywna podejmowana jest z takim rozmachem i promocją jak Owsiakowa WOŚP, tylko o nielicznych z nich chcą pisać gazety. I słusznie, bo powiedziano nam kiedyś, że „gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja”.


To zresztą przyznaje sam Piotr Żyłka, chwilę po swym stwierdzeniu o wyręczającym świeckich Caritasie. Nagle przypomina sobie, że „w chrześcijaństwie chyba nie chodzi o to, żeby się chwalić na lewo i prawo, że jesteśmy najlepsi w pomaganiu”. No to mamy się w końcu chwalić, czy nie? Żyłka opowiadając o Bożym miłosierdziu, które wedle jego wykładni powinno przede wszystkim motywować katolików do rozdawania pieniędzy ubogim, pozwala sobie także na obrażanie licznych doktorów Kościoła. Twierdzi bowiem, że „chrześcijaństwo nie jest do końca logiczne”. Jednak liczni doktorzy Kościoła podkreślali, że owszem jest bardzo logiczne, choć nie kieruje się logiką „tego świata”. A tego właśnie oczekuje coraz więcej osób.


W wywiadzie natrafiamy na dobrze znane narzekania: „my w Polsce mamy często ze spotkaniem z drugim człowiekiem spory kłopot, bo bardzo łatwo przypisujemy mu zło. Dotyczy to zwłaszcza „innego” – obcokrajowca, niewierzącego, homoseksualisty”. Następnie Piotr Żyłka zwierza się Dzierżanowskiemu: „Wiesz, jeszcze kilka lat temu ja sam byłem bardzo konserwatywny i zasadniczy. Uważałem, że obowiązkiem człowieka wierzącego jest przede wszystkim mocno trzymać się zasad. A potem zacząłem spotykać ludzi żyjących w trudnych sytuacjach i bardzo mnie to zmieniło. Kiedy skończyłem studia, a moi znajomi się rozwiedli, zrozumiałem, że to jest ogromny dramat i nie można człowieka za to przekreślać i łatwo oceniać. Mój pierwszy wyjazd do kraju arabskiego sprawił, że zweryfikowałem stereotypy dotyczące islamu. Poznałem wielu fantastycznych muzułmanów. Kiedy dowiedziałem się, że mój dobry znajomy jest gejem, w dodatku głęboko wierzącą osobą, postanowiłem, że zrobię wszystko, żeby ludzie w Kościele nie traktowali homoseksualistów jak kogoś gorszego. Życie sprawia, że człowiek spuszcza z tonu. Spotkanie z drugim człowiekiem, bez uprzedzeń i z otwartością, może naprawdę wiele zmienić. Na szczęście”.


Tak oto publicysta wydaje się proponować – jeśli spotkałeś człowieka grzesznego, szanuj jego grzech i nie mów mu za żadne skarby, by próbował zmienić zło, które się dokonało. Widząc człowieka, który nie poznał Jezusa Chrystusa, nie mów mu o Zbawieniu! Dekalog, nauka Pana Jezusa, Katechizm Kościoła nie są w życiu ważne, lepiej „spuścić z tonu” – oto fajny katolicyzm.


Dostało się też broniącym Kościół przed wyrażonymi na synodzie zakusami kardynała Kaspera – ci, którzy nie zgadzają się z niemieckim duchownym, to według Żyłki reprezentanci stanowiska, że „najważniejsza jest kościelna dyscyplina i twarde zasady”, co ma być wyrazem ich „małej wiary”. Czy więc Jan Paweł II także charakteryzował się „małą wiarą”?


Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden wątek rozmowy promującej Piotra Żyłkę na łamach poczytnego tygodnika. W pewnym momencie duet katolickich dziennikarzy narzeka, że gdy jedna z parafii „przyjmowała symbole Światowych Dni Młodzieży”, uroczystość była smutna, zorganizowana odgórnie i odbyła się przy prawie pustym kościele. Dla obu Panów mam więc radę – jeśli chcą zobaczyć pełny kościół, oraz doświadczyć czego potrzebują katolicy, niech zajrzą 22 dnia któregokolwiek miesiąca do krakowskiego kościoła Augustianów, gdzie jak najbardziej „oddolnie” ściągają nieprzebrane tłumy, by modlić się za wstawiennictwem świętej Rity.


Można jednak powiedzieć, że tłumy wypełniające po brzegi ten kościół to nie wyłącznie młodzież, o którą tak walczy Piotr Żyłka, oraz że sam przykład nabożeństwa jest niereprezentatywny, bo opisuje przecież sytuację w Małopolsce – wciąż zaliczającej się do najbardziej katolickich regionów Polski. W Stargardzie Szczecińskim zorganizowano niedawno peregrynację relikwii Jose Sáncheza del Río, jednego z najmłodszych Cristeros. I co się stało? W kościele gromadziły się tłumy młodych ludzi, by wspólnie modlić się za wstawiennictwem nieznanego wcześniej błogosławionego męczennika z dalekiego Meksyku, w towarzystwie jego relikwii adorować Najświętszy Sakrament i wspólnie odmawiać Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa.


Nie potrzeba było do tego ani telewizji, ani reklamy, ani nawet promocji w tygodniku „Wprost”. Światowe Dni Młodzieży i orędownicy katolicyzmu w stylu zaprezentowanym w przytoczonym wywiadzie, najwyraźniej nadal takiego wsparcia wymagają. Wzór „fajniejszego katolika” także pozostaje potrzebny. Co jednak niezwykle symptomatyczne, potrzebny głównie środowiskom pozakościelnym.


Krystian Kratiuk

za:www.pch24.pl/fajny-katolik-pilnie-poszukiwany,40756,i.html#ixzz3y0HtUpAO

Copyright © 2017. All Rights Reserved.