Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Terlikowska: Genderowe postulaty w Watykanie

Zasady są jasne i proste. Homilie podczas Mszy św. głoszą wyświęceni kapłani i diakoni. Dyskusja, czy należy dopuścić do tej czynności kobiety, jest więc z gruntu jałowa. I wprowadza tylko niepotrzebny zamęt.

Oto kolejny krok na drodze klerykalizacji świeckich. Watykański dziennik „L'Osservatore Romano” rozpoczął właśnie dyskusję na temat tego, czy należałoby pozwolić kobietom głosić kazania podczas Mszy św. Skoro homilię mogą głosić mężczyźni (księża), to w imię równości i feministycznych postulatów, homilie powinny móc głosić także kobiety.

„Ten temat jest delikatny, ale sądzę, że jest na tyle ważny, że należy go teraz poruszyć - napisał Enzo Bianchi, lider ekumenicznej wspólnoty w północnych Włoszech i popularny katolicki komentator. Nie ukrywa, że taka forma dowartościowałaby kobiety, dzięki czemu mogłyby odgrywać większą rolę w Kościele. Bo przecież rola kobiet jest ponoć znikoma, co najwyżej służebna, o żadnych godnościach czy zaszczytach dostępnym mężczyznom może ona przecież jedynie pomarzyć. Nie od dziś bowiem przedstawicielki katolickiego feminizmu czy feministycznej teologii mówią, że ich celem jest osiągnięcie pełnej równości między kobietami a mężczyznami na wszystkich poziomach społecznych. W tym w Kościele. Stąd nieustanne lobbowanie w sprawie kapłaństwa kobiet czy choćby umożliwienia im głoszenia homilii. Jak widać lobbing to skuteczny, skoro problem poważnie potraktował oficjalny watykański dziennik.

Zagadnienie to zresztą wraca regularnie. Ostatnio nawet w Polsce głośno o nim było w związku z opublikowaniem przez Zuzannę Radzik książki „Kościół kobiet”. To w niej pisze ona wprost o roli kobiet: „Niemożliwość przyjmowania święceń wyklucza kobiety z jakiejkolwiek władzy w Kościele. Nie ma znaczenia, czy są siostrami zakonnymi, matkami czy singielkami, zawsze pozostają osobami świeckimi. To, co dopuszczalne dla świeckich, jest dostępne i dla kobiet”. Jako pozytywne przykłady przełamania tych struktur opisuje między innymi posługę Diann L. Neu, katoliczki i byłej siostry zakonnej, żyjącej w lesbijskim związku, która od ponad 40 lat „celebruje feministyczne liturgie”. Mam jednak wrażenie, że kwestia świecenia kobiet czy zgoda na to, by głosiły homilie, jest naprawdę marginalnym problemem, podnoszonym głównie przez feministki dla złagodzenia przekazu określające się mianem „katolickich”.

Wróćmy jednak do homilii. Gdyby papież kobietom na ich głoszenie zezwolił, byłoby to wywrócenie tradycji do góry nogami. Bianchi przekonuje wprawdzie, że nie jest to rzecz niemożliwa: „Nie istnieje dla kobiet ewangeliczny zakaz wykonywania tego zadania, nie jest więc niemożliwe powierzenie im go” – pisze w „L'Osservatore Romano”. Zakaz ten jest jednak uregulowany prawnie i ma dobre teologiczne uzasadnienie, które nie ma w sobie nic z dyskryminacji kobiet. „Instrukcja o niektórych kwestiach dotyczących współpracy wiernych świeckich w ministerialnej posłudze kapłanów" zatwierdzona w 1997 roku przez Jana Pawła II dokładnie reguluje kwestie, kto może, a kto nie może głosić homilię.  Powstała ona w oparciu o  dokumenty II Soboru Watykańskiego, posynodalne adhortacje Jana Pawła II: Christifideles laici i Pastores dabo vobis, Katechizm Kościoła Katolickiego i Kodeks Prawa Kanonicznego. Zgodnie z zapisami instrukcji homilia to „szczególnie doniosła forma przepowiadania, jest częścią samej liturgii” i jako taka winna być zarezerwowana wyłącznie dla kapłana.

„Wykluczeni zostają wierni nie wyświęceni, nawet jeśli pełnią funkcję tak zwanych «asystentów duszpasterskich» lub katechetów w łonie jakiejkolwiek wspólnoty czy stowarzyszenia. Nie jest bowiem istotne to, że ktoś posiada ewentualnie większą zdolność przemawiania lub zdobył lepsze przygotowanie teologiczne, ale fakt, iż funkcja ta jest zastrzeżona dla osoby, która otrzymała sakrament święceń, przez co nawet biskup diecezjalny nie ma prawa dyspensować od tego przepisu kanonicznego, jako że nie jest to ustawa czysto dyscyplinarna, lecz dotycząca funkcji nauczania i uświęcania, ściśle ze sobą powiązanych”.

Nie oznacza to, że świeccy – kobiety czy mężczyźni – mają w Kościele tylko słuchać. Ta sama Instrukcja pozwala im na głoszenie świadectw czy komentarzy do czytań, ale pod jednym warunkiem: „Te komentarze i świadectwa nie powinny przybierać takiej formy, która zatarłaby różnicę między nimi a homilią”. Zasady te, choć zapisane językiem prawniczym, nie pozostawiają wątpliwości, kto może tylko głosić homilie. Dyskusja więc na temat głoszenia kazań przez kobiety jest wyłącznie biciem piany. Jak widać nie ma tu żadnej dyskryminacji kobiet, jest za to wyraźne określenie ról osób wyświęconych i niewyświeconych.

Jako świeccy – bez względu na to, czy kobiety, czy mężczyźni – jesteśmy   „pełnoprawnymi członkami Kościoła, objętymi jego tajemnicą i obdarzonymi specyficznym powołaniem, którego celem w sposób szczególny jest szukanie królestwa Bożego przez zajmowanie się sprawami świeckimi i kierowanie nimi po myśli Bożej” – nauczał Jan Paweł II w adhortacji Christifideles laici  I tak jak niektórzy z nas mają powołanie do życia kapłańskiego, tak inni są powołani do życia świeckiego. Z tego powołania wynikają nasze zadania. Jedni więc głoszą homilie, wyjaśniając w nich zawiłości Słowa Bożego, inni tej homilii słuchają.

Niedopuszczanie kobiet do głoszenia homilii nie ma w sobie nic z antyfeminzmu, nie jest to działanie przeciwko kobietom, nie jest to w końcu uznanie, że kobiety nie mają nic do powiedzenia. Właśnie, że mają, ale doprawdy nie muszą robić tego wszystkiego, co robią mężczyźni. Rozmywanie tych rzeczywistości może przynieść jedynie opłakane skutki, czego przykładem są choćby rozmaite kapłańskie wspólnoty kobiet, które na siłę, w imię jakiejś dziwnej równości, muszą być odbiciem wspólnot męskich. Do tego stopnia, że tak skupione na parytetach, równości i innych postulatach feministycznych zapominają, że Kościół nie jest ani wyłącznie kobiet, ani wyłącznie mężczyzn, tylko Jezusa Chrystusa.


Małgorzata Terlikowska
3.03.2016, 18:00

za:http://www.fronda.pl/a/terlikowska-genderowe-postulaty-w-watykanie,67073.html

***

Franciszek o Europie: "Oto matka stała się babcią". Czy Europa może znów stać się matką? "Być matką to znaczy mieć dzieci"


Papież Franciszek powiedział, że Europa jest jedynym kontynentem, który może zjednoczyć świat. Delegacji francuskiego ruchu chrześcijańskiego mówił o trwającej obecnie „inwazji arabskiej” i dodał, że w przeszłości było wiele inwazji na Starym Kontynencie.

Słowa papieża ze spotkania w Domu Świętej Marty w Watykanie, do którego doszło we wtorek, przytoczył dwa dni później dziennik „L’Osservatore Romano”.

„Świat widać lepiej z peryferii niż z centrum” - mówił Franciszek około 30 przedstawicielom ruchu Poissons Roses i związanego z nim laboratorium idei Esprit Civique.

„Chiny - dodał - mają być może najstarszą, najgłębszą kulturę, ale tylko Europa ma powołanie do uniwersalności i służby”. Nawiązał też do swego wystąpienia w Strasburgu, gdzie porównał Europę do „babci”.

„Oto matka stała się babcią” - stwierdził. Następnie zauważył: „Hiszpania i Włochy mają wskaźnik urodzin bliski zera. Francja lepiej daje sobie radę, bo stworzyła politykę prorodzinną, która sprzyja narodzinom”.

Zapytany przez swych francuskich rozmówców o to, czy Europa może odmłodnieć i znów stać się matką, odparł: „Być matką to znaczy mieć dzieci”.

„Jeśli Europa chce odmłodnieć, musi odnaleźć swoje korzenie kulturowe” - oświadczył papież i zauważył, że spośród wszystkich państw zachodnich te ze Starego Kontynentu mają najmocniejsze i najgłębsze korzenie.

„Poprzez kolonizację korzenie te dotarły nawet do nowego świata. Lecz zapominając o swej historii Europa osłabia się, a zatem grozi jej to, że stanie się pustym miejscem” - ocenił.

Również w kontekście Europy Franciszek, cytowany przez watykańską gazetę, stwierdził: „Możemy dziś mówić o arabskiej inwazji; to fakt społeczny”.

„Ileż inwazji poznała Europa na przestrzeni swych dziejów, ale zawsze potrafiła przekroczyć samą siebie, iść naprzód, by potem przekonać się, jak rozwinęła się dzięki wymianie kultur” - wyjaśnił papież. Następnie wyznał: „Czasem zastanawiam się, gdzie można znaleźć następnego (Roberta) Schumana czy (Konrada) Adenauera, tych wielkich założycieli Unii Europejskiej”.

Zdaniem papieża polityka mylona jest z „przypadkowymi rozwiązaniami”.

„Oczywiście, trzeba usiąść do stołu negocjacyjnego, ale tylko wtedy, gdy ma się świadomość, że należy coś stracić, aby wszyscy mogli skorzystać” - wskazał.

Według Franciszka symbolem dobrej globalizacji powinien być wielościan, bo w takiej wizji, jak wyjaśnił, „wszyscy są zjednoczeni, ale każdy naród, każdy kraj zachowuje swą tożsamość, kulturę, bogactwo”.

Wyraził opinię, że „każdy kraj powinien być laicki”, bo jego zdaniem to coś „zdrowego”.

„Jeśli jakiś kraj zamyka się przed zdrową koncepcją polityki, staje się więźniem, zakładnikiem ideologicznych kolonizacji, a ideologie są jadem polityki” - oznajmił. Można w jego opinii być zwolennikiem prawicy czy lewicy.

„Ale ideologia odbiera wolność” - ostrzegł.

„Ideolodzy wywołują we mnie strach” - wyznał.

Razem z ideologią potępił też kult pieniądza. Wśród zagrożeń wymienił „konsumistyczny narcyzm” i „wszystkie słowa kończące się na -izm”.

„Kult pieniądza istniał zawsze, ale dzisiaj ten bałwochwalczy podziw stał się centrum systemu światowego” - ocenił Franciszek.

za: http://wpolityce.pl/kosciol/283886-franciszek-o-europie-oto-matka-stala-sie-babcia-czy-europa-moze-znow-stac-sie-matka-byc-matka-to-znaczy-miec-dzieci

***

Terlikowski: Cztery minarety wokół Bazyliki św. Piotra. Czy tego chce Franciszek?

Cztery strzeliste minarety wokół Bazyliki św. Piotra i muezin wywrzaskujący modlitwę akurat wtedy, gdy papież sprawuje mszę świętą. Takie mogą być skutki dialogu z islamem, jaki się obecnie promuje.

Wywiad, jakiego Franciszek udzielił francuskim gazetom jest naprawdę interesujący. I to na różnych poziomach. Papież wskazuje w nim na realne zagrożenia, pokazuje, jak z nich wychodzić, a jednocześnie zaskakuje twierdzeniami, których – przynajmniej na pierwszy rzut oka – nie da się łatwo politycznie czy geostrategicznie usprawiedliwić czy zrozumieć. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że z diagnozą tą warto się zapoznać i wejść w papieskie myślenie, które – nawet jeśli z jakimiś jego elementami trudno się pogodzić – ciekawie ustawia debatę nad przyszłością Europy.

Diagnoza Franciszka


Zacznijmy od (nienowej) diagnozy papieża. Franciszek stwierdza mianowicie, że… Europa umiera na własne życzenie. Wyrzeczenie się chrześcijańskich korzeni, odrzucenie historycznej roli religii i duchowości. skazuje ją na porażkę. - Jeżeli Europa chce się odmłodzić musi na nowo odnaleźć swoje kulturowe korzenie – podkreślał Franciszek we wspomnianym wywiadzie. - Zapominając o tych korzeniach Europa osłabia się. To stąd bierze się ryzyko, że stanie się pustym miejscem – dodał.

Ta ideowa i duchowa (a także nie ma co ukrywać pogłębiająca się zapaść demograficzna) przyciąga przedstawicieli cywilizacji i religii, które zachowały wolę życia. - Możemy mówić dziś o arabskiej inwazji. To fakt społeczny – uzupełniał w wywiadzie dla francuskiego magazynu „La Vie” Ojciec święty. Tyle, że to proste zdanie nie skłania Franciszka do obaw, ale budzi w nim, do pewnego stopnia, nadzieje. - Ile inwazji Europa przeżyła w ciągu swych dziejów! Zawsze potrafiła zapanować nad sobą, iść naprzód, by stać się jakby bardziej poszerzoną dzięki wymianie międzykulturowej - mówił papież.A taką jego opinię wzmacniał jeszcze dyrektor „La Vie” Jean-Pierre Denis przestrzegł przed wyrwaniem słów o „inwazji arabskiej” z kontekstu. Wyjaśnił, że papież nie wzywał do „zderzenia cywilizacji”, gdyż dla niego sposobem relacji z islamem jest dialog.

Jak się kończy dialog z islamem

I tu dochodzimy do pierwszego dyskusyjnego elementu wywiadu papieskiego. Otóż dialog chrześcijan z islamem nigdy nie przynosi, szczególnie gdy muzułmanie są w większości, korzyści chrześcijanom. A najlepszym tego dowodem jest Konstantynopol (obecnie Stambuł), gdzie mieści się siedziba patriarchy Konstantynopola, który na własnej skórze poznał, co oznacza „poszerzenie kulturowe”, jakiego można doznać od wyznawców islamu. W jego konkretnej sytuacji oznacza to, że jego siedziba jest otoczona przez ogromne minarety, na których umieszczono ogromne głośniki, z których pięć razy dziennie dźwiękowo bombarduje się chrześcijan dźwiękami muzułmańskiej modlitwy.

Nie ma się przy tym, co oszukiwać, że Rzym zostałby potraktowany inaczej. Muzułmanie nie ukrywają, że ich celem jest – po zdobyciu Konstantynopola – zdobycie także Rzymu i zawieszenie flagi proroka na Bazylice św. Piotra i przerobienie jej, jak wcześniej Hagia Sophia, na meczet. W ramach zaś muzułmańskiej tolerancji papież mógłby liczyć na przyznanie mu jakiejś siedziby, którą otoczono by wielkimi minaretami i bombardowano, by z nich nowy mniejszy Watykan, by jego mieszkańcy nie zapomnieli przypadkiem, kto rządzi w muzułmańskim Rzymie. Niemożliwe? A niby dlaczego nie! Islam naprawdę się nie zmienia i nie ukrywa swoich planów wobec Europy.


Zamiast starcia cywilizacji ewangelizacja!

Argumentem przeciwko otwartemu przeciwdziałaniu islamskiej inwazji miałaby być, wedle Franciszka, niechęć do starcia cywilizacji czy – i tu trudno odmówić racji – obawa przed wielką wojną religijną. Tyle, że odrzucenie logiki nieustannego dialogu wcale nie musi otwierać nas nieuchronnie na myślenie w kategoriach starcia cywilizacji. Europa i Europejczycy muszą sobie, i tu trudno się z papieżem nie zgodzić, uświadomić, że procesy migracyjne są nieuchronne, i że niebawem Stary Kontynent zmieni oblicze etniczne (a w wielu miejscach już je zmienił). Taka diagnoza powinna jednak raczej skłaniać do wytrwałej ewangelizacji muzułmanów (którzy już w Europie są) i konsekwentnej polityki imigracyjnej, która prowadziłaby do przyjmowania na Starym Kontynencie raczej chrześcijan, niż wyznawców innych religii.

Oba te elementy są w pełni do pogodzenia z chrześcijańskim myśleniem i chrześcijańską moralnością. Polityk chrześcijanin ma prawo i obowiązek decydować o pewnych kwestiach i nie musi poddawać się procesom historycznym czy migracyjnym. Budowanie murów nie jest rozwiązaniem, jest nim natomiast powrót do własnej tożsamości, która zbudowana jest na chrześcijaństwie i Ewangelii. Największym zagrożeniem dla Europy nie jest bowiem najazd muzułmanów, ale fakt, że sami Europejczycy wyrzekli się wiary, tożsamości i chęci życia. Jeśli demografia się nie zmieni, to rzeczywiście Europa stanie się pustym, bezludnym miejscem, a dokładniej miejsce jej etnicznych mieszkańców zajmą inni. Oni zaś przyniosą ze sobą nową kulturę i całkowicie zmienią oblicze Starego Kontynentu. To się zresztą już dzieje na naszych oczach. A dzieje się także dlatego, że sami zrezygnowaliśmy z tego, co określało naszą tożsamość i wyjątkowość, czyli z chrześcijaństwa. Bez powrotu do niego, Europa niewiele ma do zaoferowania, a będąc duchową pustynią przyciągać będzie wyznawców innych religii, którzy potraktują ją jako zdobycz.


Pytania o świeckość

Interesującym elementem wydaje się także dyskusja, w jaką próbował wejść Franciszek na temat modelu świeckości państwa. Papież wyraźnie wskazał, że laickość Francji zbudowana jest na fałszywych przesłankach. „Świeckość za bardzo wynika z filozofii Oświecenia, dla której religie były subkulturą” - podkreślał i dodawał, że „Francja jeszcze nie zdystansowała się od tego dziedzictwa”. Co to oznacza? W największym skrócie tyle, że francuski model laickości jest w istocie antyreligijny. Poprawny model świeckości państwa powinien zaś zachowywać otwartość na religię i duchowość. - Zdrowa świeckość jest otwarta na wszystkie formy transcendencji, według różnych tradycji religijnych i filozoficznych – zaznaczał papież i dodawał, że ateista także może prowadzić życie duchowe.

Nie wchodząc w analizę tego ostatniego zdania, można powiedzieć, że papież jasno wskazał, że jeśli Europa i jej państwa mają przetrwać, to zachowując znaczenie oddzielenie państwa i Kościoła, muszą one powrócić do wartości duchowych, na których zostały zbudowane. Wartości te obejmują zaś przestrzeń duchową i metafizyczną, której nie wolno odseparowywać od codziennej polityki. Jeśli tak się będzie działo, to… Europa upadnie, nie tyle pod naporem muzułmanów, ile z braku woli przeżycia. I z tym elementem analiz papieskich trudno się nie zgodzić. Jeśli coś w nich niepokoi, to jedynie nieustannie powracające przekonanie, że islam ma ubogacić kulturowo Europę. Jak na razie doświadczenia innych krajów (także chrześcijańskich) z islamem falsyfikują tą opinię. Jedyne, co może pomóc ją zrozumieć, to powracająca w kolejnych wypowiedziach papieskich (i dotyczy to zarówno św. Jana Pawła II, jak i Benedykta XVI) obawa przed wielką wojną, która może mieć charakter religijny. Z tej perspektywy, początku wielkiego Armagedonu, ostrzeżenia papieskie stają się całkowicie zrozumiałe. Tyle tylko, że i w takiej sytuacji, to nie dialog i ubogacenie, a modlitwa i misje są najskuteczniejszym rozwiązaniem.

za: http://www.fronda.pl/a/terlikowski-cztery-minarety-wokol-bazyliki-sw-piotra-czy-tego-chce-franciszek,67068.html

***

Papież Franciszek: Arabowie ubogacą kulturowo Europę?

Ojciec Święty przyjął w Watykanie delegację francuskiego ruchu politycznego "inspirującego się" chrześcijaństwem, jakkolwiek z pozycji lewicowych. Papież mówił do delegacji o laickości państwa oraz o arabskiej imigracji.

Franciszek powiedział, że "inwazja arabska" na Europę jest "faktem społecznym". "Ile inwazji Europa przeżyła w swojej historii! Potrafiła zawsze nad sobą zapanować, pójść naprzód" - mówił Franciszek. Dodawał, że dzięki takim "inwazjom" Europa stawała się "jakby bardziej poszerzona dzięki wymianie międzykulturowej".

Papież Franciszek dał też Francuzom receptę na lepsze ułożenie swojego życia społecznego odnośnie religii. Powiedział, że Francja potrzebuje laicyzmu. Stwierdził, iż "świeckość [Francji] za bardzo wynika z filozofii Oświecenia, dla której religie były subkulturą". Paryż powinien więc spojrzeć na religię inaczej, bo "nawet ateista może mieć życie wewnętrzne". "Zdrowa świeckość" jest zdaniem Franciszka "otwarta na wszystkie formy transcendencji, według różnych tradycji religijnych i filozoficznych".

wbw
3.03.2016, 11:46

za:http://www.fronda.pl/a/papiez-franciszek-arabska-inwazja-na-europe-to-fakt-a-panstwo-powinno-byc-swieckie,67059.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.