Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Lewica i islam – nieświęte przymierze

Trudno na pierwszy rzut oka o zjawisko dziwniejsze od poparcia lewicy dla islamu. Jakim cudem sceptyczni religijnie i postępowi obyczajowo lewacy mogą sympatyzować ze zwolennikami „teokracji” i represji? Oczywiście, Marks to nie Mahomet, a między zachodnią lewicą, a radykalnym islamem istnieje wiele różnic. Jednak co najmniej równie dużo jest podobieństw. To one właśnie są kluczem do odpowiedzi na pytanie o tak częsty pro-islamizm lewicowców.  


W lewicowych organizacjach Europy spotkać można nie tylko obrońców islamu, ale nawet samych islamistów. Dobry przykład to utworzona w 2003 r. brytyjska organizacja Unite Against Fascism (UAF). Skupia się ona na walce z brytyjskimi nacjonalistami. Popiera ją polityczny mainstream. Tymczasem wiceszefem tej grupy jest Azad Ali, radykalny islamista. Jak podkreśla James Bloodworth z „The Independent”, Ali zasłynął między innymi z uspokajających twierdzeń na temat możliwości utworzenia w Wielkiej Brytanii państwa islamskiego. Jego zdaniem nie ma powodu do obaw. Natomiast w 2008 r. na stronie UAF cytował także muzułmanina mówiącego o religijnym obowiązku mordowania brytyjskich i amerykańskich żołnierzy.


Powiązania między lewicą, a islamizmem istnieją także we Francji. Tamtejszy działacz komunistyczny, popularny ongiś w kręgach polskiej inteligencji partyjnej Roger Garaudy (1913-2012) zdecydował się przejść na islam. Jak zauważa Bogusław Bajor z „Polonia Christiana”, uznał on bowiem mahometanizm za religię "dynamiczną, pewną siebie, pragnącą zmieniać świat i wyczuloną na niesprawiedliwość społeczną”.


Garaudy zasłynął między innymi jako skazany wyrokiem sądowym „negacjonista Holocaustu”. Został z tego powodu doceniony  przez islamskie instytucje naukowe, zwłaszcza w Iranie. Zamachy z 11 września 2001 r. uznał za amerykański spisek.


Kolejny Francuz, lewicowy socjolog oraz filozof - Jean Baudrillard w swoim eseju "Duch terroryzmu” (opublikowanym pierwotnie na łamach „Le Monde” w 2001 r.) wyrażał skryte pragnienie zniszczenia wież World Trade Center - symbolu hegemonii Zachodu. Brutalny zamach uznał za nieubłaganą reakcję przeciwko pogrążonemu w materializmie i komercjalizmie światu kapitalistycznemu.


- Horror 4000 ofiar ginących w tych wieżach nierozerwalnie wiązał się z horrorem osób żyjących w nich, horrorem przebywających i pracujących w sarkofagach z betonu i stali - powiedział w rozmowie z krytykiem literackim Sylvère Lotringerem w 2006 r. - Dzięki łasce terroryzmu World Trade Center stało się symbolem najpiękniejszego budynku świata, wręcz ósmym jego cudem - dodał.


Amerykańscy chwalcy zamachów na WTC

Baudrillard to nie jedyny lewak patrzący na tragedię w World Trade Center niczym Neron na płonący Rzym.  Słynny amerykański artysta-dekadent i multimilioner Damien Hirst również rozkoszował się estetycznymi walorami dokonanego przez islamistów aktu barbarzyństwa. - 11 września to coś w rodzaju dzieła sztuki samego w sobie – powiedział dla BBC online w pierwszą rocznicę zamachów. - W pewnym sensie (odpowiedzialni zań - przyp. red.) islamiści zasługują na gratulacje  - dodał.   


Obrony zamachów na WTC podjął się także Norman Mailer – słynny pisarz, dziennikarz,  propagator rewolucji obyczajowej  i pacyfista, który pchnął nożem swoją żonę. - Wszystko, co złe w Ameryce prowadziło do punktu, gdy kraj zbudował tę wieżę Babel, która w konsekwencji musiała zostać zniszczona - powiedział w październiku 2001 r. podczas Cross Border Festival w Amsterdamie. - W Ameryce jesteśmy przekonani, że (zamachowcy) byli ślepymi, szalonymi fanatykami, niewiedzącymi, co czynią. Co jednak, jeśli racja jest po stronie sprawców, a nie naszej? - zapytywał.


Dlaczego lewacy kochają islam?


Przykłady tego typu wypowiedzi europejskich i amerykańskich lewaków można by mnożyć. Rodzi się jednak pytanie – z czego wynika owa predylekcja zachodniej, niechętnej wobec religii i „teokracji” lewicy wobec islamu? Przy dokładniejszym przyjrzeniu się, widzimy, że oprócz różnic istnieją co najmniej równie istotne podobieństwa.

Chociaż lewicy i islamu nie łączy wspólna wiara teologiczna, to wspólny jest religijny wróg: chrześcijaństwo. „Prowadź nas drogą prostą, drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami, nie zaś tych, na których jesteś zagniewany, i nie tych, którzy błądzą” (1: 7), głosi otwierająca Koran sura. Jak zauważa Monika Gabriela Bartoszewicz na teologiapolityczna.pl, zdaniem większości uczonych islamskich pod pojęciem zagniewanych rozumie się judaistów, a błądzących – chrześcijan.


Polemika z chrześcijaństwem jest więc wpisana w naturę islamu, oskarżającego chrystianizm o najcięższy grzech - „dodawanie nowych Bogów”.  W połączeniu z islamskim kultem przemocy tłumaczy to dlaczego według organizacji „Open Doors” wśród 10 krajów, w których wyznawcy Chrystusa są najbardziej prześladowani, w 8 z nich największą religią jest islam, a w dziewiątym – Erytrei - jedną z dwóch największych.


Anty-amerykanizm i antysyjonizm

Lewicowo-islamski sojusz dotyczy nie tylko kwestii religijno-cywilizacyjnych, lecz także politycznych. Jak zauważyła w "Sile rozumu" Oriana Fallaci lewicę i islam łączy poparcie dla krajów Trzeciego Świata, a także sprzeciw wobec Stanów Zjednoczonych i związanego z nimi Izraela.


Ów sprzeciw to tradycja sięgająca czasów Zimnej Wojny. Jak zauważa dr Yohanan Manor z "Jerusalem Center for Public Affairs" ZSRR nie chciał zgodzić się na potępienie antysemityzmu przez ONZ, jednak w trosce o swoją reputację nie mógł tego wyrazić otwarcie. Dlatego też w połowie lat 60-tych zgodził się na okazanie sprzeciwu wobec antysemityzmu pod warunkiem, że ONZ potępi także nazizm i syjonizm. To stanowisko szło w parze z poparciem ZSRR dla Palestyńczyków podczas Wojny Sześciodniowej (1967 r.) w - jak się okazało uzasadnionej - nadziei na uzyskanie poparcia dla bloku wschodniego ze strony państw arabskich.


Następnie, w latach 70-tych komuniści wraz z Organizacją Wyzwolenia Palestyny rozpoczęli działania mające na celu usunięcie Izraela z ONZ i zastąpienie go przez reprezentantów Palestyny. Choć ostateczny cel nie został osiągnięty, to Organizacja Wyzwolenia Palestyny uzyskała status obserwatora w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednocześnie rozpoczęto działania mające zdyskredytować Izrael jako rasistowski. Ich spełnieniem była Rezolucja 3379 uchwalona w 1975 r. na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Uznawała ona, że "syjonizm jest formą rasizmu i dyskryminacji rasowej". Przeszła ona głosami krajów arabskich (islamskich) oraz komunistycznych. Obowiązywała aż do jej odwołania w 1991 r.


Walka klas i przyszła utopia

Mariaż lewicowo-islamski wiąże się także z kwestiami ekonomicznymi, a więc częściowo z dostrzeżoną przez Fallaci postawą pro-trzecioświatową. Islam dominuje wszak w krajach uboższych, a ich mieszkańcy imigrują do bogatych państw Zachodu. Od dawna proces ten wiązał się z napięciami, które ostatnio szczególnie się nasiliły. Dążenia islamskich mas bezpardonowo dążących do przedostania się na teren Zachodu przywodzą na myśl prorocze poniekąd słowa Plinia Corréa de Oliveiry z 1992 r. Ten naukowiec i działacz katolicki pisał wówczas o zalewie Zachodu przez wygłodniałych migrantów, zwłaszcza muzułmańskich i konflikcie między bogatymi i biednymi krajami. Konflikcie będącym nową formą walki klasowej, toczącej się już nie w ramach poszczególnych narodów, lecz w skali globalnej, pomiędzy narodami.


Podobne spostrzeżenia podzielał francuski antropolog René Girard. W tekście „Islam, marksizm i apokalipsa” (tłumaczenie na dziennik.pl w 2006 r.) dostrzegł podzielany przez islamizm i marksizm resentyment względem bogatego Zachodu. Jak twierdził „(…) radykalny islam (…) stał się swoistym sukcesorem marksizmu, gdy chodzi o antyzachodnią postawę. A zatem to właśnie radykalny islam, pełen skądinąd zupełnie niemarksistowskich założeń, przejął po marksizmie schedę rewolucyjną, stał się spadkobiercą rewolucyjnego aspektu doktryn komunistycznych”. Pomijając stanowiące ukłon w kierunku politycznej poprawności rozróżnienie islamu normalnego i radykalnego trudno się z tym nie zgodzić.


Istnieje jeszcze inny, interesujący punkt wspólny między islamem, a lewicą – szczególnie tą marksistowską. Chodzi tu o internacjonalizm. Jak pisał Karol Marks w „Manifeście komunistycznym” „robotnicy nie mają ojczyzny” i dlatego muszą się „łączyć” bez względu na kraj pochodzenia”. Pojęcie ojczyzny nie odgrywa istotnej roli także u wyznawców Allaha. Jak zauważa Roger Scruton na łamach książki "Zachód i cała reszta", w islamie istnieje tylko prawo religijne, niezwiązane z terytorium państwa i lojalnością narodową. Wprawdzie w chrześcijaństwie wspólnota religijna także nie jest związana granicami państw, ale oprócz niej istnieje miejsce na patriotyzm i świecką wspólnotę polityczną – „Bogu co Boskie, cesarzowi co cesarskie”. W islamie owego miejsca na „cesarskie” już brakuje.  


Lewica i islam mają zatem wspólnych wrogów, jednak czy cel do jakiego dążą nie jest całkiem odmienny? Z jednej strony tak – trudno wszak porównać marksowską utopię ateistycznego społeczeństwa komunistycznego, z np. globalnym kalifatem postulowanym przez Państwo Islamskie. Jednak i tu i tu dostrzec można tę samą tendencję do utworzenia idealnego społeczeństwa już na ziemi. Zarówno lewacy, jak i islamiści zrobią wszystko, co w ich mocy, by swój „ideał” zrealizować.


Marcin Jendrzejczak

za: www.pch24.pl/lewica-i-islam---nieswiete-przymierze,41915,i.html#ixzz42yQ0XKGs

Copyright © 2017. All Rights Reserved.