Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Ks.prof.Paweł Bortkiewicz TChr - Protokoły „mędrca” Syjonu

Wracam do sprawy z odległej w pewnym sensie przeszłości. Oto 1 maja w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie odbyła się debata m. in. z udziałem Adama Michnika, który porównał książki historyka prof. Marka J. Chodakiewicza do „Protokołów mędrców Syjonu”.

W trakcie debaty Bożena Szaynok zauważyła, że  „wydają ci, którzy są mocno krytyczni wobec prof. Grossa, jak prof. Chodakiewicz, jak również jest zbiór tych wypowiedzi, które są polemiką czy akceptacją tego co proponuje przy opisie przeszłości prof. Gross”. W odpowiedzi red. Michnik powiedział: „Ja jednak bym protestował przeciwko zestawianiu Grossa z Chodakiewiczem, no. Są publikacje, no i co z tego. Są też publikacje… ja nie wiem… i Mickiewicza i Hitlera, no ale jednym tchem, jakby były równoważne, bym tego nie wymieniał”.
Następnie zrecenzował publikacje waszyngtońskiego profesora: „to są książki z innej półki. One powinny stać na jednej półce z Protokołami mędrców Syjonu, a nie z książką Grossa”.

Wracam do tej sprawy z kilku względów. Pierwsza, choć nie najważniejsza to rosnąca dewaluacja tzw. autorytetów w przestrzeni publicznej. Z tego, co wiem, pan Adam Michnik jest uczonym mniej więcej tej miary co doktor honorowy Lech Wałęsa. Nie znam zdarzenia, w którym prof. Marek Chodakiewicz autorytatywnie orzekałby o technice dziennikarstwa Wyborczej czy o zawodzie elektryka. Dlaczego zatem w przestrzeni publicznej, w szacownych murach muzeum, w debacie ponoć naukowej, padają głosy w takiej stylistyce? Dlaczego ktoś ma mieć prawo (bezkarne) do publicznego zestawiania cudzego nazwiska z Hitlerem, stygmatyzowania bądź obrzucania inwektywami? Jeśli demokracja ma wyrażać się w swobodzie wyrażania zdań szokujących, to autorów takiego pomysłu trzeba uznać za szkodliwych łotrów.

Sprawa druga dotyczy permanentnego szkalowania Polski przez pana Jana Grossa. Nie chcę pisać o „Sąsiadach”, antysemityzmie, o polemikach z tymi zarzutami. Pamięcią sięgam do czasów, gdy pracowałem nad moją habilitacją o Polakach w sowieckich łagrach. Sięgnąłem wówczas po książkę, która zawierała świadectwa Polaków przechowywane w Instytucie Hoovera w Stanford. One stały się dla Ireny Grudzińskiej-Gross i Jana T. Grossa podstawą do stworzenia tomu „W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali”. To zbiór wstrząsających opowieści ofiar masowych deportacji na Wschód. Niejednokrotnie w momencie, gdy Sowieci wkraczali na tereny Rzeczpospolitej,  dochodziło – jak świadczą wspomnienia - do donosów sąsiadów żydowskich na Polaków. Sąsiedzi liczyli na to, że po deportacji Polaków przejmą z woli okupanta ich majątki. Są w tych wspomnieniach zapisy o tym, jak żydowscy sąsiedzi zasilali sowieckie NKWD.

Intryguje mnie, dlaczego o tych sąsiadach p. Jan T. Gross nie napisał nigdy większej analizy? Sprawa wydawałaby się prosta. Tutaj nie ma zawiłości typu – ujawniam, bo jestem pod presją. Nie, sprawa jest banalna – donoszę, bo liczę na zysk.

No, i gdzie należałoby ustawić tę książkę państwa Grossów, czy też obok „Protokołów Mędrców Syjonu”?

Copyright © 2017. All Rights Reserved.