Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kongres sędziów we własnej sprawie



Podczas Kongresu Sędziów Polskich w pierwszym rzędzie zobaczyć mogliśmy puste krzesła, przez organizatorów zarezerwowane dla prezydenta, marszałka Senatu, prezes Rady Ministrów i ministra sprawiedliwości. Goście nie przyszli. Jeśli ktokolwiek potrzebuje dowodów na upolitycznienie środowiska sędziowskiego, od uczestników spotkania dostaje je na tacy.

Nie wiemy, ilu sędziów ostatecznie wzięło udział w tej bezprecedensowej imprezie. Media, w ślad za organizatorami, bezrefleksyjnie powtarzają informację o ponad tysiącu, złośliwi krytycy dzielą zaś tę liczbę przez pięć. Rozwiązaniem zagadki byłaby informacja o liczbie uczestników głosowania nad uchwałami zjazdu, o tę jednak trudno się doprosić. Wiemy natomiast, że wzięli w nim udział m.in. sędziowie Wojciech Łączewski i Igor Tuleya, najważniejszą zaś postacią był prof. Andrzej Rzepliński. Na sali zabrakło przedstawicieli władz, stawił się natomiast, trudno powiedzieć, w jakim charakterze, Ryszard Petru. Jego partyjna koleżanka Barbara Dolniak wystąpiła w roli niezależnego, apolitycznego sędziego. Dla Petru zjazd okazał się zresztą okazją do kolejnej kompromitacji, stwierdził bowiem, że obawia się sytuacji, opisanej według niego w „Procesie” Kafki, gdzie mały człowiek nie ma dokąd pójść, by poskarżyć się na urzędników. O tym, że bohater Franza Kafki padał ofiarą wszechwładzy prawników, szef Nowoczesnej najwyraźniej nie wiedział.

Józef K. i Zygmunt Miernik

Ile razy polscy obywatele poczuli się w polskich sądach niczym Kafkowski Józef K., szef opozycyjnej partii wiedzieć również zapewne nie chce, jednak internet i prasowe archiwa pełne są opowieści o wypadkach łamania ludzi przez nasz aparat sprawiedliwości. Ostatnio głośno o sprawie Zygmunta Miernika, który w 2016 r. okazuje się ostatnim więźniem stanu wojennego. Nie trzeba jednak szukać procesów stricte politycznych, by zobaczyć, jak zdarza się działać polskim sędziom. Przy okazji kongresu polski Twitter zalała wręcz fala wpisów o sędziowskich nadużyciach i braku rozliczeń. Wpisy użytkownika, posługującego się pseudonimem „John Bingham”, zebrane w formie graficznej podawało dalej bardzo wiele osób. Długa lista obejmowała umorzenia spraw, w których oskarżonymi byli sędziowie lub ich rodziny, kontakty sędziów ze służbami PRL-u, odmowy uchylenia immunitetu kolegom podejrzewanym o poważne przestępstwa lub uczestnictwo w grupach przestępczych. Znajdziemy fragmenty orzeczeń w sprawach o łapówkarstwo, z których dowiemy się, że „laptop i dwa aparaty fotograficzne za wygranie przetargu to nie łapówka, lecz zwyczajowy prezent”, a „koperty z gotówką to dodatkowa opłata”. Wszystkie wymienione sprawy znane były publicznie, żadna z nich nie wywołała najmniejszej nawet reakcji środowiska, władz ani poważniejszej krytyki medialnej. Sędzia z Bydgoszczy, który prowadząc auto, zabił człowieka, rodzinę ofiary oskarżył o zniszczenie samochodu. W odróżnieniu od Ryszarda Petru, ci sędziowie najbardziej znaną książkę Kafki przeczytali na pewno.

Złogi po PRL-u

Po 1989 r. nie doszło do żadnej lustracji i dekomunizacji środowiska sędziowskiego, nawet w tak kalekiej i niedoskonałej formie, w jakiej podobne procesy przeprowadzono w policji i służbach. „Środowisko sędziowskie oczyści się samo” – oznajmił w swoim czasie prof. Adam Strzembosz i to władzom nowej, demokratycznej ponoć Polski, wystarczyło. Jak wiemy, nie były one zainteresowane zbyt głębokimi rozliczeniami z przeszłością. Nigdy nie doszło do dekomunizacji i usunięcia z własnych szeregów agentów. Znajdziemy ich dziś we wszystkich ciałach sądowniczych, których święty spokój i wyjęcie spod wszelkiej krytyki ma być gwarancją naszej wolności, wymagającą wyprowadzania topniejących tłumów na ulice. Sędziowie skazujący Mariusza Kamińskiego, Zygmunta Miernika czy protestujących przeciw wykładowi Zygmunta Baumana, niepotrafiący natomiast osądzić sprawców wielkich komunistycznych zbrodni i poszczególnych ubeckich mordów, obawiają się dziś „upolitycznienia funkcji sędziego oraz ograniczenia niezawisłości sędziowskiej”. Tymczasem od 27 lat coś niezawisłość tę bardzo często wyraźnie ogranicza, czasem dokumenty z teoretycznie zniszczonych teczek, czasem przyjaźnie i interesy zawodowe, a niekiedy wierność mało chlubnej tradycji rodzinnej.

Konieczność miotły

Sędziowie, a wraz z nimi reszta środowiska prawniczego potrzebują dziś samooczyszczenia już nie tylko ze złogów PRL-u, lecz i patologii III RP, w których wielu jego przedstawicieli brało czynny udział. Ostatnie dni przyniosły nam informacje o prawnikach zamieszanych w warszawską aferę reprywatyzacyjną. Jedni z nich przejmowali działki, inni odpowiadali za skandaliczne decyzje sądów. Tu refleksji środowiska na razie brak, ważniejsze jest zaangażowanie w politykę i walkę z rządem. Dzieje się to w imię wspomnianej niezawisłości, która dla wielu sędziów okazuje się pretekstem do uzurpowania sobie pozycji wyższej niż ta, która wynika z klasycznego trójpodziału władzy. Trybunał Konstytucyjny, którego prezes wraz z większością składu stawia się ponad obowiązującymi przepisami (w tym ponad samą konstytucją), rości sobie prawo do bycia już nie tyle nawet trzecią izbą parlamentu, ile wręcz instytucją nadrzędną wobec organów władzy ustawodawczej i wykonawczej, niepodlegającą żadnej krytyce i niewygodnym z punktu widzenia bieżących potrzeb politycznych aktom normatywnym.

Kryzys trybunalski

Trybunał Konstytucyjny od wielu tygodni przeżywa kryzys wizerunkowy. Do fatalnych wyników sondaży zaufania do instytucji dochodzą problemy z prawem i etyką. Te pierwsze widzimy choćby w kwestii niedopuszczenia do orzekania trójki sędziów zaprzysiężonych przez Andrzeja Dudę – Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego. Zachowanie prezesa TK stoi tu w sprzeczności z konkretnymi przepisami prawa pracy, dotyczącymi równego traktowania pracowników. Ostatnio natomiast cała Polska mogła zapoznać się z mejlami sędziów, z których wynikało, że wewnątrz Trybunału funkcjonuje ­zamknięta grupa, składająca się z 9 osób, która między sobą ustala sposób procedowania wniosków bez udziału pozostałych kolegów, również tych, którym prezes Rzepliński nie odmawia asystentów i tabliczek z nazwiskiem na drzwiach. Najwyraźniej są jednak niepewni politycznie i zbyt często pozwalają sobie na formułowanie zdań odrębnych przy okazji wyroków. Jakby tego zaś było mało, tuż przed weekendem dzięki Stanisławowi Janeckiemu i portalowi wPolityce.pl poznaliśmy przebieg rozmowy Jerzego Stępnia (przez niektórych uparcie tytułowanego profesorem, choć faktycznie Stępień ma jedynie tytuł magistra) z Kamilem Zaradkiewiczem. W pozwie, jaki Zaradkiewicz złożył w sprawie o „uznanie o bezskuteczności wypowiedzenia warunków pracy i płacy” (w TK), znajdujemy taką opowieść: „7 grudnia 2015 r., podczas uroczystego pożegnania odchodzących sędziów Trybunału Konstytucyjnego, były prezes, sędzia w st. sp. Jerzy Stępień, ujrzawszy, że rozmawiam z nowo wybranymi sędziami Ciochem, Morawskim, Muszyńskim i Pszczółkowskim (w obecności odchodzącego sędziego TK prof. Marii Gintowt-Jankowicz) przywołał mnie i zapytał: »Czemu Pan rozmawia z tymi ch…i? To są marionetki, uzurpatorzy«, zaś po złożonych przeze mnie wyjaśnieniach stwierdził, że »zna takich karierowiczów jak ja«, że »ustawiam się pod nową władzę«, i że »jak przyjdzie nowa władza później, to zobaczę«”. Stępień obraża kilku kolegów, innemu wręcz grozi, lecz w niczym nie przeszkadza mu to, by występować w roli autorytetu, ostrzegającego przed władzą autorytarną.

Zjazd zadowolonych (z siebie)

Jeżeli kongres sędziów miał pomóc w zdobyciu poparcia społecznego w obliczu spodziewanej konfrontacji z chcącym oczyścić również tę dziedzinę życia publicznego rządem, trudno spodziewać się, że próba ta skończy się sukcesem. Demonstracja samozadowolenia i poczucia wyższości, co znaleźć można było w kilku szeroko komentowanych wystąpieniach, pokazała raczej, że w wymiarze sprawiedliwości potrzebna jest głęboka zmiana.

Sędziowie podczas kongresu skupili się na polemice z Prawem i Sprawiedliwością oraz obronie Trybunału Konstytucyjnego. Fetyszyzowaną w ostatnich miesiącach konstytucję, pomimo jej wielu wad, faktycznie warto znać. Ot, art. 31, punkt 2: „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. Artykuł 40: „Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Od ich odczytania proponowałbym zacząć kolejny kongres.


Krzysztof Karnkowski

za:niezalezna.pl/85661-kongres-sedziow-we-wlasnej-sprawie


***


Sędziowie na kongresie. Zerwali się z krzeseł na hasło "hymn Unii Europejskiej"

W Warszawie odbył się Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich. W jego trakcie doszło do niecodziennej scenki. Prawnicy wydający wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej zostali poproszeni o powstanie, bo odegrany miał być hymn. Jednak nie chodziło o "Mazurek Dąbrowskiego"...

"Proszę Państwa, na tym kończymy nasz nadzwyczajny kongres, prosiłbym, żeby wszyscy powstali, bo na koniec odtworzymy hymn..." - powiedział jeden z sędziów.

Spodziewaliśmy się zapowiedzi "Mazurka Dąbrowskiego", ale szybko mówca wyprowadził nas z błędu.

"... hymn Unii Europejskiej" - stwierdził.

I zagrano "Odę do radości"!


michal.rachon @michalrachon

Hymnu Unii co prawda nie ma, ale co to obchodzi #sędziowie. Nie będą przecież wstawać do Hymnu Polski #3RP #kongres

Więcej:: http://niezalezna.pl/85538-sedziowie-na-kongresie-zerwali-sie-z-krzesel-na-haslo-hymn-unii-europejskiej

Copyright © 2017. All Rights Reserved.