Publikacje polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Dwie Polski

Dwa obrazy medialne pokazywane w ostatnich dniach w stosunkowo niewielkim czasie.
Obraz pierwszy - manifestacje organizowane przez różne organizacje, złączone wspólnym celem. Celem, który wydawał się dotyczyć obrony dotychczasowego systemu sądownictwa, a tak naprawdę po raz kolejny był próbą obalenia polskiego rządu.

Obraz przedstawiał między innymi ludzi leżących na skąpanych słońcem ulicach i kopiących barierki odgradzające ten tłum w amoku od normalnego świata. Uderzał zwłaszcza widok młodych kobiet, dziewczyn, nie zawaham się powiedzieć, że być może aktywistek czarnego protestu sprzed kilku miesięcy, z tą samą agresją kopiących w metalowe barierki. Wokół nich starsze panie, które być może nie miały już sił na tę zagrodową gimnastykę, ale za to trzymając białe róże w rękach gromko pokrzykiwały. Starzy i młodzi krzyczeli zazwyczaj: „wolność - równość - demokracja”, które to hasła równie dźwięczne jak zgrabne do skandowania, były nieco nie na temat. A na pewno nie były kluczowe dla sprawy sądownictwa, w której owszem chodzi o równość wobec prawa, ale przede wszystkim chodzi o prawo i sprawiedliwość. Swoją drogą postulat demokracji w odniesieniu do sądownictwa ma się tak jak pięść do oka. Jego wprowadzenie oznaczałoby bowiem kierowanie się wolą większości, a zatem praktycznie oznaczałoby postulat samosądów. Prawo, by było prawem nie może podlegać demokratyzacji.

Ale to na marginesie. Jeszcze jeden obrazek z tej monumentalnej panoramy amoku i agresji: tłum ludzi z wydrukowanymi plakatami „konstytucja”, gdzie wyróżnioną czcionką wydobyto zgrabnie dwa słowa: „ty” i „ja”. Plakaty w tej samej stylistyce, co prezentowane jakiś czas temu na Węgrzech. Dziś poznajemy coraz więcej szczegółów co do organizatorów tych manifestacji. Wobec niemocy sprawczej tak zwanej pozycji totalnej (totalnej w swojej bezradnej bezsensowności), promotorami zdarzeń okazują się fundacje i stowarzyszenia finasowane z zagranicy, organizujące kolejne próby realizacji puczu. To jest pierwszy obraz - obraz Polski amoku, agresji i antypolskości.

Obraz drugi - to obraz narodu na Placu Piłsudskiego w Warszawie, w dniu 1 sierpnia, wieczorną porą śpiewającego (nie)zakazane piosenki. Obraz, który pozostanie w naszej pamięci. Tłum pokoleń - bohaterów Powstania i dzieci niesionych na ramionach młodych rodziców. Tłum ludzi wstających spontanicznie na słowa powitania bohaterów i skandujący gromkie: „Chwała i cześć bohaterom”. Tłum ludzi nie zunifikowanych ręką socjotechnika, bez białych czy czarnych róż, z subtelnymi znaczkami, czasem ze stylizacją własnej inwencji (koszulka ze znakiem Polski Walczącej”), furażerka, hełm z biało czerwoną opaską. Tłum ludzi wyrażający dumę z faktu, że przynależy do wspólnoty narodu, który nie tylko ceni wolność, ale i suwerenność, który szczyci się tym, że potrafi patrzeć perspektywicznie, ponadpragmatycznie, że wierzy w dobro wspólne, w jego zwycięstwo, że ma odwagę sięgania po to dobro, zwłaszcza wtedy gdy jest ono zakazane.

Dwie Polski - dwa tłumy. Ale tłum pierwszy to motłoch, ten drugi - to naród.