Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Marek Czachorowski-Namiestnicy i rządzący. W polu dobra i zła.

W myśleniu o wydarzeniach Wielkiego Tygodnia nieraz zapominamy o niektórych bardziej ukrytych, a jednak pierwszoplanowych postaciach tego dramatu. Takie miejsce wyznaczyć należy cezarowi rzymskiemu Tyberiuszowi, za którego rządów i z którego pełnomocnictwem Chrystus skazany został przez Piłata na śmierć. Wprawdzie postać cezara tylko marginalnie pojawia się na kartach Nowego Testamentu, ale zbrodnie tego władcy całego ówczesnego świata miały zasadnicze znaczenie w decyzji jego namiestnika w Judei. Z pewnością Piłat orientował się w bieżących wydarzeniach politycznych w Rzymie. Szantażujący go przywódcy żydowscy również doskonale wiedzieli o tym, co dzieje się na cesarskim tronie kurczowo trzymanym w poczuciu zagrożenia przed utratą władzy. Tę swoją polityczną wiedzę wyrazili w groźbie donosu na Piłata do Tyberiusza. Nieskazanie na śmierć Jezusa określającego siebie "Królem Żydowskim" oznaczało uczestniczenie w spisku przeciwko cesarzowi. Tyberiusz będący wówczas u końca swojej tyranii zajmował się - z bezpiecznej odległości swojej rezydencji na Capri - nade wszystko krwawą czystką wśród swoich prawdziwych i wyimaginowanych przeciwników politycznych. Z ewangelicznego opisu wydarzeń wynika, że Piłat starał się uratować Chrystusa przed śmiercią, a ugiął się dopiero pod ciężarem groźby utraty życia z ręki podejrzliwego i siejącego śmierć oszalałego tyrana. Przy innym władcy, władcy panującym nad sobą i dążącym do dobra poddanych, Piłat nie miałby powodów, aby lękać się żydowskich przywódców, i wydałby sprawiedliwy wyrok na Jezusa. A zatem także cesarz Tyberiusz jest odpowiedzialny za skazanie Jezusa.
Chrześcijanie medytują nad tymi wydarzeniami nie z teoretycznej ciekawości, ale rozmyślając nad własnymi grzechami i wadami, które do tych grzechów prowadzą. To one przecież stanowią ostateczną przyczynę śmierci Chrystusa. Chrześcijanom tego tłumaczyć nie muszę. Czyż zatem nie trzeba dzisiaj rozmyślać także nad naszą odpowiedzialnością jako władców? Nie mamy wprawdzie ani cesarza, ani króla, ani pierwszego sekretarza, ale w demokracji to my sprawujemy władzę. Władzę realną, władzę także siejącą śmierć. Jeśli niektórzy historycy próbują wyliczyć wszystkie zbrodnie Tyberiusza, to nie sposób tego uczynić odnośnie do dzisiejszych władców, którzy mordują anonimowe miliony. Ilu zginęło do tej pory podczas długotrwałego odwlekania parlamentarnej decyzji zakazującej w Polsce zapłodnienia in vitro? Ale są odpowiedzialni za zaniedbania w tej jednoznacznej moralnie sprawie. To rządzący, czyli my sami, którzy wysłaliśmy do parlamentu swoich przedstawicieli, tak jak Tyberiusz wysłał Piłata do Judei. Ich zbrodnie obciążają także ich wyborców i mecenasów. Co więcej, przekazując władzę politykom, nieraz rujnujemy ich charakter, jak to zresztą było w przypadku Tyberiusza. Uwagę na ten fakt zwrócił Tacyt w swojej historii rządów tego zbrodniczego i arcyrozpustnego (także pedofila) cezara: "Jego charakter miał wręcz różne epoki. Wyborne było jego życie i imię, jak długo był człowiekiem prywatnym lub pod Augustem dowództwo sprawował; skryte i chytre w udawaniu cnót, jak długo żyli jeszcze Germanik i Druzus; tak samo za życia matki wahał się on między dobrem a złem; ohydny był w srogości, lecz skryty w rozwiązłości, póki kochał lub bał się Sejana; przy końcu popadł równocześnie w zbrodnie i sromoty, kiedy wyzbywszy się wstydu i obawy - własnej tylko naturze folgował" (Tacyt, Roczniki, VI).
Dobrze zatem, że zaraz po telewizyjnych występach partii rządzącej przy okazji prezydenckich wyborów polscy biskupi jeszcze raz zdecydowanie pokazali granicę, której politycy nie mają prawa przekroczyć w kwestii in vitro. Z wydanego ostatnio w tej sprawie dokumentu jasno wynika, że tylko projekt obywatelski, całkowicie wykluczający tę praktykę, jest do poparcia przez polityków nie tylko deklarujących swoje katolickie przekonania religijne, ale także uszanowanie ludzkiego rozumu oraz wyników nauk przyrodniczych. Teraz tylko po ojcowsku, czyli twardo i z miłością, należy wymagać konsekwencji w parlamencie, a zwłaszcza w wyborach do tego parlamentu. Inaczej nasi namiestnicy siać będą śmierć, także na odpowiedzialność nas, rządzących.


za: NDz z 30.3.10 Dział: Ostatnia strona (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.