Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Upolitycznienie mediów dopiero nadchodzi

Były merytoryczne podstawy do odrzucenia sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Brak pluralizmu w mediach publicznych, upolitycznienie - to główne zarzuty rządu pod adresem Krajowej Rady...
Z Witoldem Kołodziejskim, przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler. - Od 2007 r., gdy wybrany został obecny skład parlamentu, jej sprawozdanie co roku było odrzucane przez Sejm i Senat właściwie za pomocą tych samych argumentów. Jeśli chodzi o upolitycznienie i wpływ na sytuację w Radzie Nadzorczej lub w Zarządzie Telewizji Polskiej czy Polskiego Radia, mogę odbić piłeczkę i przypomnieć, że minister Aleksander Grad w 2009 r. w ciągu kilkudziesięciu minut wznowił i zamknął walne zgromadzenie po to, żeby odwołać Radę Nadzorczą TVP, która już wtedy obradowała na Woronicza i chciała zawiesić Piotra Farfała. Wtedy minister włączył się bardzo aktywnie w obronę byłego prezesa i powstał specyficzny sojusz Platformy Obywatelskiej z Ligą Polskich Rodzin w TVP, o czym jakoś nikt nie mówi. Tak naprawdę mamy więc dzisiaj do czynienia z czystą hipokryzją. Oczywiście toczy się tutaj gra polityczna, co do której nigdy nie miałem złudzeń, więc nie jestem zaskoczony obecną sytuacją. Nikt natomiast nie chce pamiętać, że KRRiT podejmuje cały szereg działań, o które nikt nie pyta przy omawianiu sprawozdania: reguluje rynek mediów elektronicznych, zajmuje się koncesjami, cyfryzacją, edukacją medialną.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oddawana jest dziś w ręce obecnej większości parlamentarnej...

- Wkrótce ma też być przegłosowana poprawka do ustawy medialnej, której jedynym celem jest wymiana rad nadzorczych mediów publicznych, co pociąga za sobą zmianę władz Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Krótko mówiąc, media publiczne są przejmowane przez dzisiejszą koalicję rządową.

Dlaczego nowelizacja Ustawy o radiofonii i telewizji, przygotowywana przez Platformę Obywatelską, budzi Pana niepokój?


- Wydaje mi się, że nawet Platformie Obywatelskiej trudno będzie bronić tego projektu, ponieważ chodzi w nim tylko i wyłącznie o przejęcie telewizji publicznej i publicznego radia. Tutaj nie ma bowiem żadnych innych punktów, które zasadniczo zmieniałyby cokolwiek w ustawie medialnej. Przede wszystkim nie ma mowy o finansowaniu mediów publicznych, a także innych ważnych rozwiązaniach, które pozwoliłyby naprawić obecną sytuację w tych mediach. Mało tego, jeżeli takie rozwiązanie zostanie przyjęte, to moim zdaniem, możemy pożegnać się z dużą ustawą medialną, która miała powstać na bazie projektu twórców. Jak wiadomo, prowizorki są najtrwalsze, więc nie będzie żadnego ciśnienia politycznego, żeby zmienić stan rzeczy, który zaistnieje.

W myśl projektu nowelizacji członków rad nadzorczych mediów publicznych można będzie odwołać w trakcie kadencji. Jak to wpłynie na pracę tego gremium?


- Dzisiejszy system prawny uniemożliwia ingerowanie w pracę rady nadzorczej - raz zebrana pełni swoją kadencję przez trzy lata i nic nie może tego zmienić. Ludzie powołani do rady mogą spokojnie przez ten okres pracować, bo nie ma na nich żadnej instytucjonalnej formy nacisku. Mogą więc niezależnie podejmować decyzje, bo mają gwarancję, że nikt nie będzie mógł ich z tej funkcji odwołać. Dzisiaj to się zmienia. Nie dość, że jednorazowo odwołuje się przed upływem kadencji wszystkie składy rad nadzorczych i w ich miejsce powołuje nowe, to jeszcze w trakcie kadencji będzie można odwołać poszczególne osoby. Oczywiście są podane warunki, które muszą być spełnione, ale jak wiadomo, powiedzieć i napisać można wszystko i tak samo uzasadnić.

Ten zapis otwiera furtkę do nadużyć.

- Jest to potężne narzędzie, które pozwala na selekcję członków rady w trakcie ich kadencji. Po prostu jeżeli ktoś nie będzie się podobał, będzie go można odwołać i zastąpić kimś innym. Mówimy tu o dużo większym podporządkowaniu mediów publicznych instytucjom wyłanianym w trybie politycznym, bo KRRiT wybiera Sejm, Senat i prezydent.

Czyli de facto upolitycznienie mediów publicznych, które zarzucano obecnemu składowi KRRiT, dopiero nadchodzi...


- Walka idzie głównie o telewizję publiczną i Polskie Radio. Pierwszym krokiem musiało więc być przejęcie KRRiT, kolejnym - danie jej możliwości odwoływania i powoływania rad nadzorczych w mediach, co spowoduje, że Krajowa Rada będzie miała bezpośredni wpływ na to, co się dzieje w mediach publicznych. Mało tego, w projekcie nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji, którą chce przeforsować Platforma Obywatelska, zwiększona została reprezentacja innych ministerstw w radach nadzorczych. Oznacza to, że zwiększa się bezpośredni wpływ rządu w radach nadzorczych telewizji i radia, bo to poszczególni ministrowie będą wskazywali członków do tych rad. Dotychczas tylko jeden członek rady nadzorczej był z mianowania ministra skarbu, dzisiaj słyszymy, że w dużych spółkach będzie po trzech członków mianowanych przez trzech ministrów.

Wierzy Pan, że media publiczne mogą być w Polsce apolityczne?


- Chciałbym, żeby były obiektywne, a obiektywizm polega na możliwości prezentacji różnorodnych poglądów. Nie wierzę, że dziennikarze mogą być zupełnie niezależni, uniezależnieni od polityki, bo każdy ma swoje sympatie, i to na ogół widać. Chciałbym jednak móc oglądać w mediach publicznych dziennikarzy reprezentujących różne opcje światopoglądowe. Mało tego, pragnąłbym, by otwarcie przyznawali się do swoich poglądów. Wierzę, że tak mogłoby być. Jeżeli dzisiaj mówimy, że media publiczne są upolitycznione, bo pracuje w nich Bronisław Wildstein czy Jan Pospieszalski, to mamy do czynienia z zaprzeczeniem owej prezentacji wielości poglądów, o której mówiłem. Obecnie w telewizji publicznej jest szeroki wachlarz dziennikarzy - od Tomasza Lisa do Jana Pospieszalskiego. Jeżeli jednak okazuje się, że owszem - jedni mogą tam pracować, lecz dla drugich miejsca już nie ma, to jest to sytuacja jak z Orwella.

W takim razie jak powinna być uregulowana sytuacja mediów publicznych?


- Myślę, że powinny one być silnie finansowane z abonamentu, niezależnego od budżetu. Abonament powinniśmy płacić wszyscy, a jeżeli ktoś byłby zwolniony z tego obowiązku, to powinno to być refundowane z budżetu państwa, tak jak w Anglii czy w wielu innych krajach. Po drugie, telewizja publiczna powinna dysponować szeroką ofertą programową, żeby kanały tematyczne, takie jak TVP Historia czy TVP Kultura, były także finansowane z abonamentu i powszechnie dostępne, czyli umieszczane na naziemnych multipleksach cyfrowych. Również archiwa telewizyjne powinny być udostępniane wszystkim. Krótko mówiąc, trzeba najpierw dać pieniądze, żeby później dużo wymagać. Obecnie coraz częściej ramówka zapełniana jest programem, który po prostu przynosi dochód. Jest to konsekwencja deklaracji politycznych o likwidacji abonamentu, bo jeżeli mówimy o misji mediów publicznych, nie dając na to pieniędzy - a dziś mamy do czynienia z taką sytuacją - to trudno później wymagać, żeby ta misja była realizowana.

Co uważa Pan za największe sukcesy KRRiT pod swoim przewodnictwem, a co za porażki?


- Największą porażką było to, że nie udało się obronić abonamentu. Trudno jednak było go bronić, jeśli przeciwko sobie miało się rząd i Sejm. Mimo wszystko bardzo się w to angażowaliśmy, chcąc powstrzymać falę spadku abonamentu, jednak bez wsparcia rządowego nie można było liczyć na sukces. Choć ta sprawa nie leży tak naprawdę po stronie KRRiT, to bardzo dotkliwie mnie dotyka jako wieloletniego dziennikarza telewizji publicznej. Jeżeli chodzi o sukcesy, to wydaje mi się, że udało nam się wypracować dobry model współpracy z nadawcami publicznymi i komercyjnymi. Wiadomo było, że tam, gdzie prawo wytycza granice, my tych granic przekraczać nie możemy, a jeżeli do tego dojdzie, to nadawcy mogą spodziewać się konsekwencji, włącznie z nakładaniem kar. Wspólnie z nimi próbowaliśmy budować i rozwijać rynek medialny. Udało nam się rozbudować kilka projektów radiowych, uporządkować wiele spraw związanych z koncesjami. Największym sukcesem KRRiT będzie jednak naziemna telewizja cyfrowa, która - jeżeli ruszy pełną parą we wrześniu, to będzie to zasługa naszej kadencji.

Dziękuję za rozmowę.

za: NDz z 19-20.06.2010 Dział: Myśl jest bronią  (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.