Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Anna Fotyga - Bezpieczeństwo na pstrym koniu jeździ

Wydawało się nam, mieszkańcom Europy Środkowej i Wschodniej, że wraz z wejściem do NATO i Unii Europejskiej zawinęliśmy do bezpiecznego portu chroniącego nas przed sztormami i zawieruchą historii. Eksperci zajmujący się polityką międzynarodową, nawet ci "salonowi", przebąkiwali co prawda, że w warunkach członkostwa w NATO obowiązywała niepisana zasada "3x 'no'": nie dla broni atomowej, nie dla stacjonowania wojsk sojuszniczych i nie dla instalacji NATO na terenie nowych państw członkowskich. Mówiąc lapidarnie, przypadło nam członkostwo drugiej, niższej kategorii.

Unia Europejska zbudowana w oparciu o żelazną zasadę solidarności jej członków, współdziałania zamiast antagonizmu, zapewniła kontynentowi europejskiemu długie lata pokoju i dobrobytu. Ekonomia skali pozwalała łagodzić normalne w gospodarkach rynkowych okresy recesji, nawet kryzysu. Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński powtarzał, że była najbardziej udanym, wieloletnim projektem stabilizacyjnym w najnowszej historii. Kiedy rozpoczęła się erozja tej konstrukcji?

Pamiętam wściekły jazgot, który podjęły poprawne politycznie media po naszych stwierdzeniach w 2007 roku, że "suwerenność nie bywa dana na zawsze", że trzeba ją chronić, poszerzać, bronić jej. Uczestniczyliśmy w zamkniętych, ekskluzywnych spotkaniach rządzących na forum NATO, UE, OBWE, ONZ. Dostrzegaliśmy we wszystkich tych gremiach tendencje, które w pewnych warunkach mogły nieść Polsce i innym państwom regionu zagrożenie. "Pewne warunki" to np.: niekompetentny, naiwny, nastawiony wyłącznie na utrzymanie władzy lub pozbawiony patriotyzmu rząd. Ostra, zdecydowana reakcja na próby narzucenia godzących w nasze interesy decyzji budziła złość i reakcję partnerów. Co gorsza, umocnionych poparciem ówczesnej opozycji i głównych mediów. W tej wszechogarniającej atmosferze krytykowania polityki zagranicznej nawet we własnym obozie mogliśmy usłyszeć głosy, że przecież można robić to samo, tylko w lepszym stylu, nie wymachując szabelką, bez zaciskania zębów, z uśmiechem. A wówczas partnerzy, zachwyceni naszą kompetencją, czarem, zdobytą na kursach wizerunku umiejętnością noszenia drogich garniturów i kostiumów, wycofają się, poddając naszej woli. Rosja przestanie uprawiać neoimperialną politykę, dla której silna Polska jest przeszkodą. Niemcy powstrzymają swoją potrzebę narzucenia przynajmniej jednemu z wymienionych gremiów UE swojej dominacji, a większość wielkich demokracji świata, włączając Stany Zjednoczone, już nie będzie chciała, jak rząd Donalda Tuska, "współpracować z Rosją taką, jaką jest". Nad naszymi głowami, nad naszymi trumnami. Wiem, miało nie być o trumnach, przecież mamy karnawał.

Kto skorzystał na zmianie?

Nawet my nie zdawaliśmy sobie sprawy, że wydarzenia mogą potoczyć się aż tak dramatycznie. Że Rosji nie przeszkadza już silna Polska, lecz Polska suwerenna. Że potrzeba niemieckiej dominacji dopuszcza, w przypadku mrzonek państw regionu o równości "w granicach traktatów", kompletne przewartościowanie struktur i sojuszy. Że to, co było ostrzeżeniem wobec niepokornych, powstanie Europy "dwóch prędkości", przy asyście pokornych staje się faktem.
Kiedy negocjowaliśmy z Amerykanami umieszczenie tarczy antyrakietowej w kraju i za jego granicami, towarzyszyły nam powszechne obawy, że niepotrzebnie drażnimy Rosję. Platforma Obywatelska i administracja prezydenta Obamy miały inną wizję bezpieczeństwa i zaniechano projektu. Po tej decyzji, mimo braku zagrożenia, Rosja przeprowadziła manewry "Zapad" i rozmieściła więcej broni ofensywnej w Kaliningradzie.

Za naszych czasów panowała wrzawa, mówiono o wstydzie i głupocie, insynuowano chorobę umysłową, ale nikt Polski nie obrażał bezkarnie, groźba pozostawała tylko groźbą, przysyłano kwiaty, nie iskandery. Nasze interesy były brane pod uwagę, kwitły finanse, zatrudnienie i inwestycje, i nie spadał samolot z prezydentem. Kto skorzystał na zmianie? Na pewno nie Polska.
Prezydent Dmitrij Miedwiediew konsekwentnie na przemian namawia i straszy NATO, aby uzyskać decyzję o współpracy w sprawie tarczy antyrakietowej. Nie chcieliśmy tarczy amerykańskiej, PO "twardo negocjowała", już w expos? premiera rozluźniała współpracę wojskową. To może się okazać, że będziemy mieli rosyjską. I przyjmiemy ją bez negocjacji. W Monachium wymieniono dokumenty ratyfikacyjne układu START II, wszedł więc w życie. Czy Monachium to przypadkiem nie d?jş vu? Francja podpisała kontrakt z Rosją w Saint-Nazaire na sprzedaż ofensywnych okrętów desantowych klasy Mistral. Wszystkie opisane wydarzenia powinny wzbudzić w Polsce natychmiastowy alert. W kraju trwa jednak karnawał, nie miał kto pisać o jakichś mistralach.

Na larum zagrano w Szwecji

Podzielił nas "potop", połączyli Anna Wazówna, Napoleon, a także okręty "Sęp", "Żbik", "Ryś" i "Batory". Podaję kilka symbolicznych przykładów wspólnych, sąsiedzkich losów. To wojny napoleońskie i duńskie spowodowały jednak, że Szwecja jako najwyższy priorytet polityki państwowej od ponad 150 lat traktuje utrzymanie pokoju. W kraju, w regionie i w miejscach konfliktów, które stara się stabilizować w ramach systemu ONZ, UE i we współpracy z NATO. W 1966 roku po raporcie prestiżowej Królewskiej Komisji, której przewodniczyła Alva Myrdal, powołano Sztokholmski Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI). Czy wyniki jego badań podobają się nam, czy nie, należy do czołówki międzynarodowych think tanków świata. Głównym narzędziem utrzymania pokoju pozostała szwedzka neutralność, po latach określona jako "nieuczestniczenie w sojuszach wojskowych, które umożliwia zachowanie neutralności w przypadku wojny". Doświadczenia ostatnich lat pozwoliły Szwecji nadać nazwę "funkcjonalnej obrony" swojej doktrynie obronnej. Platońska sentencja: "Chcesz pokoju, szykuj się do wojny", znalazła swój współczesny wyraz w polityce bezpieczeństwa naszego nordyckiego sąsiada zza Bałtyku. Te przygotowania są po szwedzku solidne, systematyczne, konsekwentne. Planowanie obronne obejmuje nie tylko sprawy strategiczne, wojskowe, ale także obronę cywilną, gospodarczą i obronę w wojnie psychologicznej. Jesteśmy państwem natowskim, jak wiele jednak moglibyśmy się od Szwecji nauczyć!
Położona znacznie korzystniej geopolitycznie niż Polska Szwecja ma wykute w skale bazy marynarki wojennej wielkości miasteczka, z warsztatami, dokami, budynkami administracji, szpitalem, restauracjami, zapasem strategicznym. Ponad 20 tys. przedsiębiorstw to zakłady pracujące na potrzeby obronności, o charakterze strategicznym. Społeczeństwo jest edukowane, efekty tej edukacji poddawane nieustannym sondażom. Skutkiem tego procesu jest powszechna akceptacja przygotowania wojskowego wszystkich zdolnych do służby mężczyzn. Ponad 85 proc. respondentów w ogólnopaństwowym badaniu widzi potrzebę obrony kraju z bronią w ręku w przypadku agresji, bez względu na rezultat przedsięwzięcia. Tak wychowanego społeczeństwa nie można poddać zbiorowej hipnozie "polityką miłości".
Przykład obrony psychologicznej kraju poddaję pod rozwagę w przeddzień konferencji edukacyjnej PiS "O polską szkołę". Obrona gospodarcza kraju wiąże się z całą pewnością z pojęciem patriotyzmu gospodarczego, o którym dwa tygodnie temu, podczas konferencji gospodarczej, mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. To nie są puste hasła, z których może się śmiać platformerski jastrząb w stylu Sławomira Nowaka. Całkiem spory, nowoczesny, europejski kraj wciela je w życie z dobrym skutkiem.
W ustawie z 2010 r., przyjętej już po wejściu w życie traktatu lizbońskiego, mówiącej o "funkcjonalnej obronie", szwedzkie władze powołują się na art. 222 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (definiuje klauzulę solidarności, którą Szwecja objęła kraje UE, Norwegię i Islandię). W kraju, który tak kocha swoje niezaangażowanie, z niebywałą siłą wybuchła debata na temat sprzedaży francuskich mistrali Rosji. To w toku tej debaty przywoływany był art. 222 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TUE).

Szwedzkie zasługi

Sytuacja państw Europy Środkowej i Wschodniej wzbudziła w kraju wyczulonym na kwestie bezpieczeństwa niepokój. Nasz partner jest zainteresowany regionem, zachowaniem suwerenności nowych państw powstałych po rozpadzie bloku sowieckiego. Szwedzi zawsze angażowali się w nasze sprawy. Nie dostrzegałam w tym, jak w przypadku Niemiec, potrzeby narzucenia swojego porządku.
Współpracowałam z dwoma ministrami spraw zagranicznych: Janem Eljassonem i Carlem Bildtem - do dziś pełniącym swoją funkcję. Obydwaj są wybitnymi politykami i dyplomatami. W obydwu przypadkach nasze relacje wspominam bardzo dobrze. Szwecja była jednym z pierwszych państw, które odwiedziłam po objęciu funkcji ministra spraw zagranicznych. Moja nominacja musiała być dla Szwedów rozczarowaniem. Inna zastępczyni Stefana Mellera, również w randze sekretarza stanu, Barbara Tuge-Erecińska, była skandynawistką, w "Solidarności" zajmowała się kontaktami ze Szwecją, w latach 80. pracowała w Szwedzkiej Agencji Konsularnej, a po 1989 r. była w tym kraju ambasadorem. Liczyli na jej nominację, bardzo chcieli rozwijać polsko-szwedzkie relacje. Chcieli tego również śp. prezydent Lech Kaczyński, premier Jarosław Kaczyński, i ja, jako człowiek polskiej północy. Szwedzi docenili to i współpracowali bardzo lojalnie. Carl Bildt ma wielkie zasługi w pomocy "Solidarności" w stanie wojennym. Do dziś pamiętam wspólną konferencję prasową w czasie jego wizyty w Warszawie, chwilę po wręczeniu wysokiego polskiego odznaczenia. Żaden dziennikarz, a było ich wielu, nie zadał mu pytania. Oby to się zmieniło.
Rząd Donalda Tuska dezinformuje (to przyczynek do obrony psychologicznej), że za czasów władzy PiS postępował projekt Gazociągu Północnego. To jest nieprawda. Przy naszym bardzo zdecydowanym sprzeciwie minister obrony Szwecji mówił publicznie, że stanowi on zagrożenie bezpieczeństwa (nie tyle energetycznego, co militarnego), to samo stwierdzali głośno wysocy przedstawiciele Riksdagu (szwedzki parlament) i eksperci. Efekt kuli śnieżnej tworzy się konsekwencją, nie ustępstwami.
Szwedzka wizja roli naszego regionu nie jest identyczna z naszą. My chcemy więcej niż stabilizacji. Musimy więc zachować własne, dwustronne i wielostronne relacje z państwami regionu należącymi do UE i z państwami Partnerstwa Wschodniego. W sytuacji gdy USA tracą zainteresowanie Europą, przy ściskającej nas obręczy rosyjskiego neoimperializmu i niemieckiego hegemonizmu, Szwecja jest, przy zachowaniu realizmu, dobrym rozwiązaniem.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Anna Fotyga w latach 2006-2007 była ministrem spraw zagranicznych w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, w latach 2007-2008 - szefową Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

za: NDz z Sobota-Niedziela, 12-13 lutego 2011, Nr 35 (3965)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.