Publikacje polecane

Premier współwinny katastrofy smoleńskiej

Posiadamy wiedzy na tyle, by móc powiedzieć, że premier i jego ministrowie są współwinni tragedii smoleńskiej – mówi Antoni Macierewicz szef parlamentarnego zespołu wyjaśniającego okoliczności katastrofy smoleńskiej w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.

Po umorzeniu postępowania w sprawie odpowiedzialności za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu uzyskaliśmy dostęp do materiałów ze śledztwa – zeznań i dokumentów. Co w nich jest najważniejsze?


Decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa zapadła, zanim rozstrzygnięto, co naprawdę zdarzyło się pod Smoleńskiem. Nie wiedząc dlaczego doszło do katastrofy, prokuratorzy nie wiedzieli, o co pytać świadków i jaki materiał dowodowy badać. Znaczna część zgromadzonych materiałów jest bezwartościowa i ma za zadanie ukryć rzeczy najistotniejsze. Wyeksponowano np. regulacje związane z podróżami prezydenta do Włoch czy USA po to, by nie przeprowadzić analizy choćby przebiegu procesu decyzyjnego dotyczącego remontu tupolewa i odpowiedzialności w tym zakresie Bogdana Klicha.

Jest on jedną z tych osób, wobec których złożył Pan zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.


Minister Klich odpowiedzialny był m.in. za to, że samolot wrócił po remoncie z istotnymi usterkami, co nie spotkało się z właściwą reakcją MON-u. I również on powinien był nadzorować realizację porozumienia z 1993 r. dotyczącego lotów samolotów wojskowych, w tym wyegzekwować, aby lotnisko było z punktu widzenia gotowości technicznej przygotowane do bezpiecznego przyjęcia samolotu. Podobnie minister Jerzy Miller był odpowiedzialny za zabezpieczenie lotniska. Prokuratura jednak w ogóle pominęła sprawę odpowiedzialności obu ministrów.

Nie mamy więc z tego śledztwa żadnego pożytku?

Opublikowane przez prokuraturę materiały, choć niepełne, pokazują jednak skalę nadużyć urzędników. Prokuratorzy wskazali nieprawidłowości, ale nie uznali ich za przestępstwa. Ujawniony materiał pokazuje jednak przestępczą działalność premiera i ministrów: Sikorskiego, Arabskiego, Klicha i Millera.

Co takiego jest w tych zeznaniach?


Deklaracja ministra Arabskiego złożona podczas przesłuchania brzmi następująco: „Ewentualne uroczystości z udziałem dwóch premierów w Katyniu były równoległą koncepcją do organizacji przez stronę polską uroczystości w Katyniu z udziałem premiera i ewentualnie prezydenta Polski”. To oznacza, że rząd Donalda Tuska traktował planowaną wizytę prezydenta jako alternatywę do przygotowywanego równolegle spotkania z premierem Rosji. Prowadzono grę, w której ostatecznie przeważyły interesy Władimira Putina, i zaczęto działać razem z nim przeciwko polskiemu prezydentowi.

Jakie były konsekwencje decyzji premiera o rozdzieleniu wizyt?


Zeznania kilkudziesięciu urzędników potwierdzają, że przestali wtedy zajmować się przygotowaniami do wizyty prezydenta. To wstrząsająca lektura. Identycznie wyglądają zeznania rosyjskie. Najbardziej chyba cyniczna jest deklaracja premiera, że gdy otrzymał zaproszenie od premiera Putina na uroczystości katyńskie, to „działania Kancelarii Premiera na tym się skoncentrowały, to znaczy na moim spotkaniu z premierem Putinem. Byłem przekonany, że to również ułatwia organizację udziału prezydenta w uroczystościach 10 kwietnia”. Tusk zeznał to w 2011 r., kiedy wiedział, że to bojkot wizyty prezydenta ze strony kierowanych przez premiera urzędów i gra z Putinem przeciw prezydentowi, przyczyniły się do tragedii smoleńskiej.

Na czym polegał ten bojkot?


Nie załatwiono odpowiedniego statusu dyplomatycznego dla wizyty prezydenta, co pozwoliło Rosjanom traktować ją jako „prywatną” i nią się nie zajmować. Minister Sikorski przez 1,5 miesiąca odmawiał oficjalnego zgłoszenia – notyfikacji – wizyty prezydenta, a MSZ utrudniało ministrom prezydenta kontakty ze stroną rosyjską, odwołując ich wizyty! Najwyżsi urzędnicy rządu wchodzili w porozumienie ze stroną rosyjską na szkodę prezydenta. To nie były działania przypadkowe i indywidualne, ale wynikające z decyzji premiera.

Na ile pełną wiedzę na ten temat mamy obecnie?

Nie znamy wszystkich szczegółów. Nie wiemy np., czy była to decyzja podjęta przez Donalda Tuska samodzielnie, czy może po konsultacjach z przedstawicielami jakiegoś innego państwa. Nie wiemy też, jak działały służby specjalne. Czy ostrzegały o niebezpieczeństwie, czy rozpracowywały grę Rosjan, która doprowadziła do tragedii? Te szczegóły będziemy badali. Podstawową wiedzę, że rząd Donalda Tuska wziął udział w grze Putina przeciwko prezydentowi Polski i jak w praktyce wyglądała ta gra, mamy. Wiemy, że stworzyła ona warunki, w których mogło dojść do tragedii. Posiadamy wiedzy na tyle, by móc powiedzieć, że premier i jego ministrowie są współwinni tragedii smoleńskiej.

za:http://niezalezna.pl (kn)