Publikacje polecane

Sekty - lepiej zapobiegać niż leczyć

Łatwiej zapobiegać, niż leczyć

 

Z Dariuszem Hryciukiem z Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji w Lublinie rozmawia Wojciech Wybranowski

Nie ma centralnej komórki, np. w ramach policji lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która monitorowałaby działania groźnych kultów pseudoreligijnych. Może takie działania prowadzone są lokalnie, regionalnie?
- To chyba zależy od tego, w jakiej części Polski się znajdujemy. Wiem, że na Śląsku są komórki policji, które zajmują się tym problemem, monitorują zjawisko, ale tam problem sekt satanistycznych jest największy. W tych regionach, w których policja i władze lokalne uznają, że problem nie istnieje, ignorują ten problem, nie tworzy się takich komórek. W Lublinie np. problem działalności sekt jest całkowicie ignorowany. Jeżeli współpracujemy, to z innymi organizacjami na terenie Polski, natomiast tutaj ani policja, ani władze samorządowe nie widzą potrzeby, żeby tą kwestią się zająć i współpracować. Ostatnio kontaktowałem się z Urzędem Miasta w Lublinie i tam powiedziano mi wręcz, że przeciwdziałanie zjawisku sekt nie leży w celach głównych i celach własnych miasta. Więc oni nie są tym w ogóle zainteresowani. Podobnie policja.

W krajach UE funkcjonują centralne komórki monitorujące zagrożenia związane z działalnością kultów i sekt...
- I taki centralny ośrodek powinien powstać również w Polsce, w Warszawie np. w ramach Komendy Głównej Policji, a jego delegatury w innych większych miastach. Chociaż Polska nie jest krajem, w którym poważniejszych przestępstw związanych z działalnością sekt byłoby szczególnie dużo, myślę, że profilaktycznie taka jednostka w policji bezwzględnie powinna działać, tak żebyśmy nie znaleźli się w takiej sytuacji jak Francja. To bardzo charakterystyczny przykład. Ten kraj piętnaście lat temu był w takim momencie, w jakim Polska jest obecnie, i wtedy problem sekt zignorowano, czego do teraz tamtejsze władze żałują. Nagle zdano sobie sprawę z problemu, jakim jest przestępcza działalność niektórych grup, sekt, i zaczęto szukać rozwiązań, które zagrożenia pozwoliłyby zminimalizować. Powinniśmy się uczyć na francuskich błędach i nie dopuścić do tego, by problem groźnych kultów parareligijnych wymknął nam się spod kontroli. Bądźmy mądrzy przed szkodą, a nie po szkodzie, bo łatwiej jest przeciwdziałać, niż później leczyć.

Pytanie w zasadzie chyba retoryczne. Czy rzeczywiście lato, okres wakacyjny to czas łowów dla sekt?
- Sekty w wakacje rzeczywiście działają szczególnie mocno, jednak problemy z tym związane wychodzą dopiero po wakacjach. W okresie letnim nie mamy zbyt wielu zgłoszeń, takie pojawiają się w październiku, listopadzie, gdy wychodzą na jaw negatywne efekty przynależności do jakiejś grupy, fascynacji daną sektą. Wtedy bardzo często okazuje się, że na przeciwdziałanie jest już zbyt późno. Badamy sprawę alarmowani przez rodziców, którzy przychodzą do nas, mówiąc, że dziecko zachowuje się jakoś inaczej, że są problemy, i wówczas okazuje się, że destrukcyjny wpływ grupy jest już tak duży, że trudno przeciwdziałać. Często też bliscy popełniają błąd, ignorując niepokojące zjawiska, a później jest problem. Trzeba reagować od razu, kiedy tylko pojawiają się pierwsze niepokojące objawy.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, 4 lipca 2008 r.