Publikacje polecane

Lekarstwo z Fatimy

Wszelkie zło, które trapi dzisiaj ludzkość, ma jedno źródło, a mianowicie piekło, choroba zaś to grzech.

Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że w przypadku osoby chorej istotna na drodze do zdrowia jest właściwa diagnoza. Ona jednak pozwala nam jedynie odnaleźć się w zaistniałej sytuacji i postawić kolejne pytanie – o właściwe lekarstwa na zdiagnozowaną dolegliwość. Jeśli następnie zażyjemy odpowiedni medykament, wówczas rozpoczynamy drogę powrotu do zdrowia. Czy jednak tak samo wygląda sprawa w odniesieniu do choroby, która dzisiaj trawi ludzkość?

Zwykle jeśli coś odbiega od normy, wówczas mówi się np. o stanach chorobowych. Problemem jest dzisiaj to, że „odejście od normy” staje się stanem powszechnym, a tym samym zdrowe zasady są oceniane jako „choroba”. Kto zatem i jaką tu może postawić diagnozę, skoro sam „chory” zaczyna szukać lekarstwa, by „leczyć” zdrowych. Więcej, chory nie ma świadomości swej choroby i wyrzuca wszelkie lekarstwa: kwestionuje obiektywną prawdę, prawo naturalne, a nawet fundamenty natury, jak np. to, iż kobieta jest kobietą, a mężczyzna jest mężczyzną, na zło natomiast usiłuje odpowiadać jeszcze większym złem.

Czy w takiej sytuacji człowiek może jeszcze sobie pomóc, czy jest jeszcze jakaś nadzieja na wyzdrowienie? Diagnoza wbrew pozorom jest już znana, a postawiła ją Matka Boża w Fatimie w 1917 roku. W tym właśnie celu Fatimska Pani ukazała piekło jako wstęp do swego przesłania skierowanego do całego świata. Cierpienia, niesprawiedliwości, prześladowania, kataklizmy, wojny to nie przypadek, lecz skutek ludzkich grzechów.

Wszelkie zło, które trapi dzisiaj ludzkość, ma jedno źródło, a mianowicie piekło, choroba zaś to grzech. Jest to pewne uproszczenie, jednak tu tkwi zasadniczy problem, którego dziś człowiek zdaje się nie zauważać. „To dlatego Matka Boża ukazała nam piekło – podkreśla s. Łucja – gdyż wiedziała, iż przyjdą czasy, kiedy prawda ta będzie lekceważona, a nawet negowana”.

Jeśli ta fundamentalna prawda zostanie wykreślona, wówczas nie tylko będziemy żyć w ułudzie, lecz również, szukając ratunku, zawsze będziemy skazani na porażkę. Czyż z każdym rokiem na świecie nie przybywa różnego rodzaju organizacji, które mają uporać się z trapiącym nas „złem”, a mimo to coraz więcej jest niesprawiedliwości, prześladowań, głodu, wojen, jak też cierpień niewinnych ludzi. Świat nie ustaje w wysiłkach, by zaradzić tym problemom, one jednak paradoksalnie wciąż stają się jeszcze większe. Jeśli lekarz zalecałby nam coraz większą ilość leków, a mimo to nasz stan by się pogarszał, to czyż nie pytalibyśmy się o trafność diagnozy? Może jednak choruję na coś innego, skoro dotychczasowe leki nie skutkują? – pytałby każdy z nas.

W takiej perspektywie trzeba nam spojrzeć na ostatnie wydarzenia, a mianowicie: Rok Wiary, jaki przeżywamy w Kościele, ponadto przypomnienie przez Papieża Franciszka modlitwy różańcowej w marcu czy też zaproszenie do modlitwy i ofiary w pierwszą sobotę września w intencji pokoju w Syrii oraz mający się jutro dokonać akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Zdawać się może, iż wskazywane przez Papieża środki zaradcze są nieadekwatne do rangi i skali zagrożeń, wobec których aktualnie stajemy. Czy jednak rzeczywiście?

Matka Boża, „stawiając diagnozę” dotyczącą choroby, jaka trawi świat, wskazała w Fatimie również bardzo konkretne lekarstwo, a mianowicie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca, tzn. poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu oraz wynagrodzenie w pięć pierwszych sobót miesiąca. Portugalia jako pierwsza skorzystała z tego daru Nieba, poświęcając się Sercu Maryi w 1931 i 1938 roku.

Do dziś aktualne pozostaje pytanie: dlaczego Portugalia nie doświadczyła skutków rewolucji komunistycznej, która zniszczyła sąsiednią Hiszpanię, a ponadto przez cały okres II wojny światowej zachowała neutralność? Jak wiemy, w czasie II wojny światowej Pius XII poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu. I choć wówczas wydawało się, że nic w tym czasie nie jest w stanie zatrzymać machiny wojennej, to już dwa miesiące po akcie poświęcenia, w dzień Matki Bożej Gromnicznej, nastąpił zwrot pod Stalingradem.

Co więcej, przełomowe zwycięstwa na frontach II wojny dokonały się w święta maryjne, a ich dopełnieniem było ogłoszenie kapitulacji Japonii w uroczystość Wniebowzięcia NMP. Czyż podobne znaki nie dokonały się na naszych oczach, kiedy Jan Paweł II poświęcił świat i Rosję w 1984 r., w czasie, o którym, jak sam powiedział, „zło w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości”? Czyż nie upadły wówczas mury i systemy, których – zdawać by się mogło – nie można skruszyć, jedynie zgiętymi kolanami i modlitwą?

Oto ponownie 13 października, w rocznicę zakończenia objawień Matki Bożej w Fatimie, stajemy przy Ojcu Świętym, który przypomina nam dar Nieba otrzymany w 1917 roku. I choć jesteśmy kolejnym, nowym pokoleniem, rozeznajemy dane nam dziś „znaki czasu”, to jednak lekarstwo na zło, grzech i piekło dane w Fatimie jest dalej aktualne i koniecznie nam potrzebne. Co dodatkowo podkreśla Papież Franciszek poprzez sprowadzenie z Fatimy do Rzymu figury Matki Bożej.

Jakże ważne jest to, byśmy zjednoczyli się wszyscy wokół Ojca Świętego we wspólnej modlitwie i razem na kolanach odmawiali akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Pamiętajmy, iż ponowienie tego aktu jest wypełnieniem prośby Matki Bożej, jaką skierowała do świata w Fatimie, obiecując czas pokoju dla świata i triumfu Jej Niepokalanego Serca.



Autor jest dyrektorem Sekretariatu Fatimskiego na Krzeptówkach w Zakopanem.

za: http://www.naszdziennik.pl/wp/56541,lekarstwo-z-fatimy.html