Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Jan Maria Jackowski: Nowa ludzkość

Nowy człowiek i nowa ludzkość - jako wytwór czegoś, co można by określić frankensztainizacją medyczną czy genetyczną człowieka, to już nie tylko motyw rozwijany w literaturze science fiction oraz w filmach tego gatunku. To, co do niedawna było fikcją, na naszych oczach staje się rzeczywistością. Kwestionowana jest nie tylko dotychczasowa zasada powstawania życia, ale również definicja człowieka, który może być komponentem lub hybrydą dowolnie łączonych komórek ludzkich i zwierzęcych. Coraz wyraźniejsze jest również dążenie, aby przy pomocy najnowszej technologii kształtować przyszłego człowieka według z góry zaprojektowanych założeń odnośnie do płci, współczynnika inteligencji, urody, koloru oczu i włosów czy innych preferowanych cech.

Tendencja do totalnej kontroli nad ludzkim życiem od poczęcia do śmierci, wspierana nowymi technikami reprodukcyjnymi i inżynierią genetyczną, przybiera na sile. Ta zmiana prokreacyjnego paradygmatu stawia przed obrońcami cywilizacji życia nowe wyzwania, gdyż zagrożenia są coraz bardziej wyrafinowane. Taki jest paradoks naszych czasów, że zamiast rozwoju cywilizacji - mierzonej takim parametrem jak ochrona godności i integralności życia ludzkiego - w tej podstawowej dziedzinie obserwujemy wyraźny regres. Z jednej strony jesteśmy świadkami niebywałych odkryć, takich jak "włamanie do" genomu czy atomu, z drugiej - spotykamy się z przejawami bezprecedensowego zbarbaryzowania naszej rzeczywistości.
Kilka tygodni temu agendy ONZ zorganizowały obchody 15. rocznicy Międzynarodowej Konferencji Ludnościowej w Kairze. Celem spotkania w Nowym Jorku było zintensyfikowanie działań na całym świecie, by aborcję uznać jako "prawo człowieka" i doprowadzić do legalizacji zabijania dzieci poczętych na żądanie na całym świecie. Prenatalny holokaust w tych gremiach wskazuje się bowiem jako sposób na realizację celów tzw. kairskiej Platformy Działania. Jej wcielenie w życie napotykało trudności w czasach prezydentury George'a W. Busha. Obecnie potężne globalne lobby proaborcyjne przystąpiło do natężonej ofensywy i nie ukrywa, że administracja Baracka Obamy będzie wspierała wszystkie wysiłki na rzecz promocji tego zagadnienia.

Śmierć na życzenie
Poszerza się sfera żądań w obszarze eutanazji. "Rzeczpospolita" (4.04. 2009 r.) poinformowała, że zwolennik eutanazji i założyciel stowarzyszenia Dignitas, Szwajcar Ludwig Minelli, jak dotąd "pomagał" umrzeć chorym. Teraz idzie o krok dalej i zamierza uśmiercić zdrową kobietę. Minelli zapowiedział w wywiadzie dla Radia BBC, że "pomoże" kanadyjskiemu małżeństwu we wspólnej śmierci. 80-letni mąż choruje na raka i jest już w fazie terminalnej. Jego 70-letnia żona jest zupełnie zdrowa, ale zrozpaczona i chce umrzeć wraz z mężem, bo nie wyobraża sobie życia bez niego. "Ona nie jest chora. Jeśli jej mąż umrze, to chce jednak odejść razem z nim. My jej w tym pomożemy". Według Minellego, śmierć na życzenie powinna być dostępna dla każdego. "Samobójstwo pozwala uciec z sytuacji bez wyjścia".
Minelli dodał jeszcze, że samobójstwa odciążają służbę zdrowia, bo skraca się czas leczenia chorych. Stwierdził: "To dobre dla służby zdrowia i podatników". W ten sposób ujawnił prawdziwe motywacje potężnego - zwłaszcza w Europie - lobby proeutanazyjnego. Składa się ono z przedstawicieli firm ubezpieczeniowych, organizatorów systemów ochrony zdrowia, a także polityków i wysokich rangą urzędników instytucji międzynarodowych i krajowych, którzy wykorzystując hasło "prawa do godnej śmierci", chcą rozwiązać problem "zimy demograficznej" i dramatycznie starzejącej się Europy oraz związanego z tym załamywania się systemów emerytalnych i ochrony zdrowia. Przypomina się makabryczna fraszka z czasów PRL: "Emerycie, poprzyj partię czynem - umrzyj przed terminem!".
W Belgii również nie próżnują i proponują eutanazję dla "zmęczonych życiem" i dla dzieci. Zwolennicy "prawa do eutanazji" w tym kraju - o czym również poinformowała "Rzeczpospolita" (26.03.2009 r.) - chcą jego rozszerzenia na osoby "zmęczone życiem" i nieuleczalnie chore dzieci. Jak dotąd osoba zdecydowana na eutanazję musi być dorosła, w pełni władz umysłowych, o śmierć ma prosić wielokrotnie i dobrowolnie. Musi to być "sytuacja medyczna bez wyjścia". Tymczasem szef belgijskiej komisji ds. eutanazji uważa, że w najbliższym czasie należy rozszerzyć krąg osób, wobec których można stosować eutanazję. Na przykład wszyscy starsi - gorzej widzą, gorzej słyszą, mają problemy z mową, są zależni od innych. "Zespół dolegliwości wynikających z podeszłego wieku może prowadzić do stałego i niedającego się zaakceptować cierpienia". Dlatego - według szefa belgijskiej komisji - prawo powinno być zmienione w taki sposób, by umożliwić eutanazję ludziom w podeszłym wieku, którzy są zmęczeni życiem.
Belgijskie media opublikowały wyniki anonimowych badań przeprowadzonych w pięciu z siedmiu placówek intensywnej opieki pediatrycznej. Dziewięć na dziesięć pielęgniarek opowiada się za zalegalizowaniem eutanazji dla dzieci i młodzieży. W praktyce eutanazja pediatryczna i tak jest wykonywana. Pielęgniarki z pięciu badanych placówek w ciągu ostatnich dwóch lat asystowały przy śmierci 76 dzieci. W większości przypadków była to tzw. eutanazja bierna, czyli uśmiercenie przez zaniechanie pomocy - pacjentom przestano podawać środki utrzymujące przy życiu. Ale w ponad jednej trzeciej przypadków doszło do eutanazji czynnej, czyli podjęto działanie, które spowodowało śmierć małoletniego pacjenta.
Presja na eutanazję w takich krajach jak Belgia czy Holandia jest tak wielka i zjawisko jest tak powszechne, że wytworzył się specyficzny ceremoniał tej "uroczystości". Osoba, która ma zostać zabita, zaprasza na "ostatnie pożegnanie" swych najbliższych, którzy mogą również niekiedy asystować przy zabiegu pozbawiania życia. Niekiedy dochodzi do tragikomicznych sytuacji. Pewien starszy mężczyzna w Rotterdamie najpierw uzgodnił z rodziną datę swej śmierci, a następnie zaprosił dzieci i wnuki z Kanady na ceremonię "pożegnania". Gdy z Toronto przyjechały wnuki, ów człowiek powiedział im, że się rozmyślił i nie zamierza się dobrowolnie poddać eutanazji. Na to usłyszał: "Dziadku, jak mogłeś nam to zrobić, my specjalnie wzięliśmy urlop i przyjechaliśmy z daleka, a ty się rozmyśliłeś!".

Życie z laboratorium
Jedni ludzie są uśmiercani, rzekomo dla ich "dobra", inni powoływani do życia z kaprysu, by usatysfakcjonować potrzeby czy aspiracje swych "producentów". Hiszpańskie władze medyczne - jak podała Polska Agencja Prasowa (22.04.2009 r.) - wydały zgodę na selekcję zarodków poczętych in vitro, by wyeliminować ryzyko rozwoju choroby nowotworowej u dzieci, które się urodzą. Hiszpania jest drugim po Wielkiej Brytanii krajem, gdzie dopuszczono tę formę eugeniki, czyli selekcji prawa do życia. Polityka wydawania zgody na diagnostykę przedimplantacyjną jest coraz bardziej liberalna. Jeszcze niedawno lekarze diagnozowali zarodki "tylko" w celu wykrycia takich chorób dziedzicznych jak mukowiscydoza czy choroba Huntingtona.
Z kolei, jak podano w biuletynie "Human Life International Europa" (nr 63), w jednym ze szpitali w Dallas (stan Teksas, USA) matka kazała pobrać od zmarłego syna komórki rozrodcze i ma nadzieję, że znajdzie dziewczynę, która zgodzi się począć in vitro jej wnuki podobne do utraconego syna. Etycy bardzo szybko uznali sprawę za kontrowersyjną i postawili wiele pytań o intencje, które kierują postępowaniem kobiety. Wielu z nich obawia się, że potencjalne potomstwo to tzw. dzieci zastępcze, czyli takie, które mają zastąpić zmarłe dziecko, zakryć smutek po tamtym, pocieszyć, pomóc zapomnieć. Kobieta wystąpiła do sądu o zgodę na pobranie gamet syna. Sąd wydał zgodę i nakazał utrzymywać ciało zmarłego chłopaka w niskiej temperaturze do czasu, aż lekarze pobiorą jego komórki rozrodcze.
"Nie chciała być samotna" - mówią o Elizabeth Adeney sąsiedzi. 66-letnia ambitna bizneswoman, która poza kuzynką w USA nie ma rodziny, zapragnęła mieć dzieci. O tej sprawie napisano w "Dzienniku" (19.05.2009 r.). Starsza od niejednej babci kobieta skorzystała z zapłodnienia in vitro i jest w 8. miesiącu ciąży. A w Wielkiej Brytanii jej macierzyństwo wywołało burzę. "To, że 66-letnia kobieta urodzi dziecko, to szok" - mówił cytowany profesor Severino Antinori, uznawany przez wielu za naukowego szarlatana. "Szanuję jej wybór z medycznego punktu widzenia, ale nie można zagwarantować, że dziecko będzie miało kochającą matkę lub rodzinę. Pani Adeney, dyrektor zarządzająca firmy produkującej wyroby z plastiku, wciąż pracuje na pełny etat". Z opowieści sąsiadów wynika, że mieszkająca w wartej 400 tys. funtów posiadłości w hrabstwie Suffolk kobieta była jedynaczką i miała niewielu krewnych. Po rozwodzie "bardzo chciała mieć kogoś dla siebie". Brytyjskie prawo zabrania kobietom po 50. roku życia dokonywania zapłodnienia in vitro. Aby obejść zakaz, uparta Brytyjka pojechała na Ukrainę. Wróciła stamtąd już w ciąży. Chce urodzić przez cesarskie cięcie.
Polska Agencja Prasowa (26.04. 2009 r.) za brytyjskim dziennikiem "Independent" (22.04.2009 r.) podała, że powszechnie krytykowany za kontrowersyjne badania w dziedzinie genetyki amerykański biolog greckiego pochodzenia, prof. Panayiotis M. Zavos sklonował 14 embrionów człowieka i 11 z nich wszczepił kobietom ochotniczkom. U czterech kobiet, którym wszczepiono sklonowane embriony, doszło do rozwoju ciąży. W zdecydowanej większości krajów świata doświadczenia związane z klonowaniem człowieka są zabronione. Brytyjska sieć telewizyjna "Sky News" poinformowała, że Zavos przeprowadził swoje najnowsze doświadczenia w jednym z krajów Bliskiego Wschodu.
Najbardziej wstrząsającym eksperymentem prof. Zavosa jest próba wytworzenia klonu Cady, 10-letniej dziewczynki, która zginęła w wypadku samochodowym. Od zmarłego dziecka pobrano komórki krwi i głęboko zamrożone przekazano Zavosovi. Ten wyizolował z nich materiał genetyczny i przeniósł do komórki jajowej krowy, tworząc ludzko-zwierzęcą hybrydę. Hybryda rozwijała się przez pewien czas na szkle laboratoryjnym, a następnie została zamrożona. Profesor Zavos planuje pobrać wybrane komórki z hybrydy - ma zamiar połączyć ich jądra komórkowe z pozbawionymi takich jąder ludzkimi komórkami jajowymi. To podwójne klonowanie ma, w jego mniemaniu, doprowadzić do powołania do życia dokładnego klonu zmarłej Cady.

Chleba i igrzysk
Doświadczenia prof. Zavosa kojarzą się ze słynną powieścią Mary Shelley zatytułowaną "Frankenstein, czyli nowy Prometeusz" z 1818 roku. Bohater książki Wiktor Frankenstein tworzy sztucznego człowieka, spreparowanego z fragmentów ludzkich zwłok i ożywionego energią pioruna. Czasy się zmieniły, na arenę wkroczyły najnowsze zdobycze inżynierii genetycznej, ale niezmienne pozostały pytania o granice eksperymentów naukowych, manipulacji życiem i śmiercią oraz istoty człowieczeństwa.
Współczesne wprowadzenie do życia codziennego krajów cywilizacji zachodniej zasady, że "wszystko wolno", ma swoje źródła w wymieszaniu się kultury marksistowskiej z radykalną kulturą laicką. Obie karmią się tym samym materializmem, który mimo pozornych różnic (Wschód - materializm dialektyczny, Zachód - materializm praktyczny) łączy ta sama utrata transcendencji życia ludzkiego. Obie charakteryzuje prymat gospodarki, utylitaryzm, pragmatyzm, nadrzędność oceny ideologicznej i politycznej nad etyczną oraz negowanie sumienia. Ta tendencja najpełniej uwidacznia się poprzez tzw. aborcję, gdy się prześledzi argumentację i przebieg legalizowania przez prawo wewnątrzmacicznego ludobójstwa. Zjawisko to w całej pełni ujawnia, jak bardzo jest zaawansowany proces destrukcji, gdyż państwo, uchwalając takie prawa, sprzeciwia się racji swego istnienia, które polega na ochronie naturalnych praw osoby.
Opór przed niszczeniem życia ludzkiego został złamany w krajach komunistycznych. Państwem, które jako pierwsze zalegalizowało zabijanie dzieci poczętych - już w 1920 roku! - był Związek Sowiecki. Działo się to więc wyraźnie w kontekście tyranii. Trudno się nie odwołać do niesławnej ustawy w Polsce z 27 kwietnia 1956 roku "O dopuszczalności przerywania ciąży", która była wiernopoddańczym echem rozszerzenia w 1955 roku legalnych możliwości zabijania poczętych dzieci w ZSRS. Przykład PRL był naśladowany w prawie wszystkich państwach bloku wschodniego.
W krajach zachodnich opierano się przed liberalizacją przerywania ciąży do rewolucji obyczajowej lat 60. Na przełomie stycznia i lutego 1969 roku odbył się w mieście Dakka kongres IPPF - Międzynarodowej Federacji Planowania Rodziny (obecnie w Polsce afiliowane jest do IPPF Towarzystwo Rozwoju Rodziny), na którym po raz pierwszy aborcja została przedstawiona jako środek antykoncepcyjny i metoda kontroli urodzeń. Konferencja była echem doświadczeń brytyjskich, gdyż IPPF ma swoją główną siedzibę w Londynie, a aborcję w Wielkiej Brytanii zalegalizowano już w 1967 roku. W 1969 r. nastąpiła legalizacja aborcji w Kanadzie, w 1973 r. w USA, w 1974 r. we Francji, a następnie we wszystkich krajach zachodnich z wyjątkiem Irlandii. Zarówno więc na Wschodzie, jak i Zachodzie zgoda na zagładę dzieci poczętych jest podstawową konsekwencją materializmu usprawiedliwianą subiektywizmem etycznym wyrażanym przez postawę: "aby każdy żył jak chce", realizowaną nawet kosztem drugiego człowieka.
W ten sposób globalna cywilizacja konsumpcji jest nakierowana na egoistyczne używanie życia. Człowiek jest oddzielony od natury niewidzialną szybą technologii. Od rzeczywistości jest odcięty przez ułudę rzeczywistości dostarczaną przez media, zwłaszcza te elektroniczne, które preparują informacje pod kątem interesów ich decydentów oraz upodobań tych, którzy je konsumują. Marksistowska dogmatyka wyzwolenia społecznego jest zastępowana postmodernistyczną afirmacją swobody obyczajowej i poszukiwaniem "nowego modelu rodziny" oraz tworzeniem "nowego społeczeństwa", które bazuje na relatywizmie moralnym. Szczególnie istotnym czynnikiem jest aktywność erotyczna, oderwana od prokreacji, traktowana jako sztuka dla sztuki. "Wyzwolenie" następuje przez zmitologizowany i zrytualizowany seks (odwołanie do magii i religii pogańskich): każdy jest źródłem, narzędziem i obiektem zaspokajania tej sfery aktywności. Moda, styl zachowania, relacje międzyludzkie i cała ikonosfera naszej rzeczywistości jest podporządkowana temu panseksualizmowi.
Miano "człowieka" przypisuje się tylko komuś, kto osiągnął "sukces", sukces za wszelką cenę. Sukces mierzalny i łatwo porównywalny, a więc wymierny materialnie. Liczy się jedynie skuteczność, a nie moralność. Społeczeństwo konsumpcyjne jest urządzone ściśle hierarchicznie, kastowo: o przynależności do danej kasty decyduje kolor karty kredytowej odzwierciedlający stan konta, i to całkowicie determinuje poziom i styl życia. Stabilność systemu mają wyznaczać: z jednej strony troska o dobrobyt ekonomiczny i bezpieczeństwo "swoich", z drugiej - wypełnianie tej ramy konkretną treścią poprzez świadczenia socjalne, współczesną wersję panem et circenses (chleba i igrzysk).
Cywilizacja konsumpcji nie sprzyja trwałości małżeństwa, nie sprzyja posiadaniu potomstwa, deprecjonuje wychowawczą rolę matki. Za to lansuje się koncepcje wolnych związków, konkubinatów, związków partnerskich, wiecznych panien i kawalerów, którzy realizują w praktyce - propagowaną w wielu mediach - postawę, według której, żeby napić się mleka, nie trzeba kupować całej krowy. W wielu społeczeństwach dzieci są już rzadkością. Ludzie już coraz rzadziej zawierają małżeństwa i rodzą dzieci, bo to jakoby kłopot i niewygoda, a także przeszkoda w karierze zawodowej.

Świat robotów
Wiek XX - jak uważa jeden z apologetów globalizacji Francis Fukuyama - był stuleciem fizyki, której prototypowymi produktami była bomba atomowa i tranzystor. Wiek XXI będzie wiekiem biologii. Człowiek epoki postprzemysłowej poprzez biotechnikę: eugenikę, inżynierię genetyczną oraz doskonalenie techniki przeszczepów i "produkcję" osobników "na części", próbuje pokonać swoje słabości i próg nieśmiertelności. Poprzez technologię klonowania, czyli manipulowanie przy genomie ludzkim z uwzględnieniem zrekombinowanego DNA, dąży się do uzyskiwania nie tylko typów ludzkich o pożądanym wyglądzie i parametrach fizycznych, ale także, by - już w niedalekiej przyszłości - sztancowo było można "produkować" osobników o standardowych poglądach i mentalności. Bardzo złowieszczo brzmią słowa Francisa Fukuyamy, który jako dobrze poinformowany uważa, że "rewolucja w biotechnologii ma charakter otwarty - może dać narzędzia pozwalające osiągnąć to, czego nie udało się urzeczywistnić inżynierom społecznym w przeszłości, czyli zmienić naturę ludzką. A to wprowadza naszą historię na zupełnie nowe tory" (Francis Fukuyama, "Początek nowej historii", "Gazeta Wyborcza", 20-21.05.2000 r.).
"Włamanie się" do kodu genetycznego już żyjących ludzi pozwala projektować ich drogę życiową, np. nie inwestować w nich bądź nie dopuszczać do narodzenia ich dzieci, jeśli się okaże, że komputer dopatrzy się skłonności do chorowania. Nowoczesna diagnostyka przedimplantacyjna pozwala przecież odrzucić życie ludzkie, któremu za kilkadziesiąt lat mogłaby grozić np. choroba nowotworowa. Ingerowanie medycyny w organizm ludzki narusza w sposób ewidentny ochronę genetycznego dziedzictwa każdego człowieka, która jest nienaruszalna i nie może być przedmiotem handlu. Rodzi to realne zagrożenie, iż zdobycze tych nauk wymkną się spod kontroli i zdobędą władzę nad rodzajem ludzkim. Oderwanie nauki od etyki i poszanowania godności ludzkiej powoduje niewyobrażalne skutki. Nie można również zapominać, że genetyka w połączeniu z robotyką i nanotechnologią zmierza w kierunku możliwości powstania samopowielających się robotów.
Ojciec Wojciech Giertych, dominikanin, profesor teologii moralnej na Uniwersytecie Angelicum w Rzymie oraz teolog Domu Papieskiego, w artykule opublikowanym na łamach watykańskiego dziennika "L'Osservatore Romano" (18.04.2009 r.), nazwał klonowanie ludzi "obrzydliwym biologicznym niewolnictwem". Znaczna część artykułu, który przytaczany jest za Polską Agencją Prasową, poświęcona została bezpośrednim i pośrednim konsekwencjom klonowania ludzi. Ojciec Giertych napisał: "(...) klon, będąc przedmiotem formy biologicznego niewolnictwa, będzie na stałe naznaczony przez fundamentalną zależność od preferencji swego autora. Gdyż jest powołany do życia w sposób sztuczny, nie dla dobra jego samego, ale tylko po to, by usatysfakcjonować potrzeby czy aspiracje swych 'producentów'".
Teolog Domu Papieskiego zauważył następnie: "Możemy sobie tylko wyobrażać uwarunkowania psychologiczne, ograniczenia i wybuchy wściekłości przyszłych klonów ludzkich". W konkluzji stwierdził: "Jeśli okaże się, że rezultat klonowania człowieka jest w jakiejś mierze uszkodzony, skłonność mentalna będąca u podstaw tego przejawu manipulacji jest taka, że doprowadzi do uznania uszkodzonego klonu nie za dziecko, które należy przyjąć i kochać niezależnie od jego słabości, lecz za nieudany rezultat technologicznego eksperymentu, który można wyeliminować, ponieważ nie osiągnęło spodziewanego standardu".

Owoce kryzysu
Czy ludzkość zmierza w stronę samozagłady? Byłby to pochopny i pesymistyczny wniosek. Bo przecież coraz więcej ludzi patrzy na obecny kryzys nie tylko w kategoriach ekonomicznych, ale także w wymiarze cywilizacyjnym i moralnym. Następuje coś, co można określić mianem opamiętania i refleksji. Kultura chciwości, egoizmu, życia bez zobowiązań i na kredyt, rozbudzania sztucznych potrzeb i megakonsumpcji zawisła w próżni. Następuje głębsze załamanie. Mówi się wręcz o końcu "orgii" i "nadmiaru" oraz zmierzchu postawy: masz dom, ale nie masz drugiego nad morzem, masz jacht, ale nie masz odrzutowca, masz trzy domy, jacht i odrzutowiec, ale jeszcze nie masz prywatnej wyspy. Więc musisz walczyć! Ale zawsze jesteś sfrustrowany, bo zawsze jest ktoś, kto ma jeszcze więcej...
W krajach dotkniętych tym "dziwnym kryzysem" obecnie więcej dyskutuje się o istotnych problemach, w tym etyczno-politycznym wymiarze życia ludzkiego. W Stanach Zjednoczonych nie milkną echa zaproszenia 17 maja prezydenta Obamy na katolicki Uniwersytet Notre Dame w stanie Indiana i wręczenia mu honorowego doktoratu tej znanej uczelni. Ta uroczystość odbyła się wbrew zaleceniom amerykańskich biskupów, którzy zwracali uwagę, iż instytucje katolickie nie mogą nagradzać osób, których poglądy są wyraźnie sprzeczne z kościelnym nauczaniem o godności życia ludzkiego. Zaproszenie Obamy skrytykował przewodniczący Konferencji Episkopatu USA kard. Francis George, a miejscowy ordynariusz bp John D'Arcy nie przybył na uroczystość. 16 maja aresztowano 19 działaczy katolickich protestujących przeciwko uhonorowaniu człowieka znanego z popierania aborcji. Wśród zatrzymanych była Norma McCorvey, obecnie działająca w ruchu pro-life, a w przeszłości osoba, której zabiegi doprowadziły w 1973 roku do zalegalizowania aborcji w USA. Na specjalnej stronie internetowej podpisało się 360 tys. osób protestujących przeciwko wizycie prezydenta.
Cała ta dość głośna debata, która nasilała się od wielu miesięcy, ma też wymiar pozytywny. Jak ostatnio poinformowano w National Catholic Register, w jej wyniku społeczne poparcie dla postulatu "aborcji na życzenie" spadło w ciągu ostatnich miesięcy o 8 procent - z 54 do 46.
Jan Maria Jackowski

za: NDz 15.6.09 (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.