Publikacje polecane

Polska katolicka i święta


Codziennie tysiące osób mija w Krakowie Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków akademickich. W końcu XIX wieku kamień węgielny pod jego budowę poświęcił rektor ks. prof. Józef Sebastian Pelczar, przez całe życie wierny swej dewizie: „Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny”.

Idąc tą drogą, dostąpił chwały ołtarzy. Podczas jego kanonizacji Jan Paweł II mówił: „’Żaden stan lub wiek nie jest przeszkodą do życia doskonałego. Bóg bowiem nie ma względu na rzeczy zewnętrzne (…), ale na duszę (…), a żąda tylko tyle, ile dać możemy’. Tymi słowami święty Józef Sebastian Pelczar wyrażał swoją wiarę w powszechne powołanie do świętości. Tym przekonaniem żył jako kapłan, profesor i biskup. Sam do świętości dążył i innych do niej prowadził”.

Umierał w Przemyślu nocą 28 marca 1924 roku, odmawiając Litanię do Najświętszego Serca Jezusowego. Miał 82 lata, na krótko przed śmiercią powiedział: „Zmęczony jestem, bom się napracował”.

Aby Polska sama nie strąciła się do grobu

Dane mu było doczekać wskrzeszenia Ojczyzny. Trzy lata po odzyskaniu niepodległości pisał do posłów: „Przez całe życie tęskniłem za Polską wolną, silną i świętą. Modliłem się o taką Polskę i pracowałem, jak mogłem, dla takiej Polski. Dziś odradzająca się Polska dość smutny przedstawia widok. Boleję nad tym bardzo, a jako senior arcypasterzy, stojący już nad grobem, postanowiłem zwrócić się z ostrzeżeniem i radą. Badajcie sumiennie sprawy, a z historii i doświadczenia uczcie się, jak błogosławiony jest wpływ religii nie tylko na jednostki i rodziny, ale także na narody i państwa”.

11 listopada 1923 roku uhonorowany został Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta. „Wszyscy duchowni i świeccy starać się o to powinni, aby Polska nie tylko była niepodległa, zjednoczona i silna, ale także Bogu miła, czyli katolicka i święta. Troszczmy się o duchowe odrodzenie narodu; bo na cóż by się przydało ogłoszenie niepodległej Rzeczpospolitej i zrośnięcie się trzech części jej ciała, gdyby jej duszę toczyła gangrena brzydkich wad” – wzywał. Piętnował ułomności, wskazywał niebezpieczeństwa. W jednej z najpopularniejszych swych prac – „Wezwania do pracy nad duchowym odrodzeniem się narodu polskiego”, stwierdzał, iż łatwo odbudować zburzone budynki, drogi, mosty, ale „trzeba nadto usuwać gruzy moralne, budować gmach niepodległego Królestwa od fundamentów i zapobiegać, aby Polska powstawszy z martwych, nie wtrąciła później samej siebie do grobu, z którego już może nie mogłaby powstać. Stąd też odrodzenie polityczne naszej ojczyzny, którego się nie od ludzi, ale od Boga spodziewamy, ma iść w parze z odrodzeniem duchowym, a przyczynianie się do tego odrodzenia modlitwą i pracą jest obowiązkiem każdego, kto szczerze kocha ojczyznę”.

„Ideały ziemskie bledną”

Przyszedł na świat w Korczynie pod Krosnem w wielodzietnej rodzinie szanowanych od pokoleń gospodarzy, w domu pełnym książek i szacunku dla wiary oraz tradycji. Rodzice wybrali jego imiona nieprzypadkowo. „Świętego Józefa miał naśladować w miłości Jezusa i Maryi oraz w pokorze pracowitości, a św. Sebastiana w męstwie i stałości”. Jak wspomniał po latach: „Wyszedłem z domu, w którym twarda praca była stałym gościem”.

Od najmłodszych lat wyrastał w kulcie Matki Bożej, ofiarowany Jej przez matkę przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku. Gdy podczas rabacji galicyjskiej Pelczarowie uciekali z domu, ich pięcioletni syn zapamiętał: „Oto śniło mi się, że z obrazu zstępuje Najświętsza Panna jako żywa, patrzy na mnie słodko i wyciąga do mnie ręce, by mnie do siebie pociągnąć. Odtąd miałem wielkie nabożeństwo do Najświętszej Panny”. Wstępując do przemyskiego seminarium, zapisał: „Ideały ziemskie bledną. Ideał życia widzę w poświęceniu się, a ideał poświęcenia w kapłaństwie”.

Oddanie Bogu łączył z miłością do Polski. Na wieść o wybuchu Powstania Styczniowego postanowił ruszyć do walki. „Ale wstrzymał nas ks. rektor Skwierzyński tym prostym słowem wyrzeczonym do mnie 2 lutego 1863 roku: ’Moi drodzy, cóż zrobicie w powstaniu, kiedy każdy z was nie miał dotąd karabinu w ręku? Ofiara wasza pójdzie na marne. Tymczasem pracując całe życie po Bożemu, przysłużycie się najlepiej Ojczyźnie’. Ograniczyliśmy się na tym, że dawaliśmy na powstanie naszą bieliznę i co kto miał grosza, a czasem przechowywaliśmy w naszych izbach powstańców”.

Po latach nauki i modlitwy nadszedł dzień święceń kapłańskich. „Wzruszenie moje było wielkie, kiedy 17 lipca [1864], przed prezbiteratem, leżałem krzyżem u stóp ołtarza z ośmiu innymi kolegami, zwłaszcza że na mnie patrzył stary mój ojciec, rzewne łzy wylewając”. Rozpoczął studia w Kolegium Polskim w Rzymie. Po powrocie z Wiecznego Miasta rozpoczął posługę wikarego w ubogiej parafii w Wojutyczach, gdzie „w mieszkaniu drewnianym i od grzyba zjedzonym były dziury na wylot, tak, że wieczorem trzeba było świecę tekturą przed wiatrem zasłaniać”.

„By nie zmarniało młode pokolenie”

Wkrótce, w 1869 roku, objął obowiązki prefekta Seminarium Duchownego w Przemyślu. „Gonię za ideałem, a dopiąć go nie mogę. Nieraz skrzydła mi wiszą i ciemno robi się w duszy…”. W tych trudnych chwilach siły dodała mu pielgrzymka do Ziemi Świętej. Pracował coraz więcej i się modlił: „Obym każdą chwilę życia oddał Tobie, o Boże”. W następnych latach związał się z Krakowem, gdzie został rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezesował Towarzystwu Oświaty Ludowej, angażował się w inicjatywy charytatywne.

Wiele troski wkładał w wychowanie młodego pokolenia. „Młodzieży droga, odtrąć tę pokusę, pomnąc, że nauka bez Boga jest błędnym ognikiem, wiodącym na bagniska, że za upadkiem wiary idzie zawsze skażenie ducha narodowego, że nie masz zbawienia dla narodu, jeno w wierności dla Kościoła i Stolicy Świętej. A wy, rodzice i sternicy wychowania, patrzcie, by z winy waszej nie zmarniało młode pokolenie”.

W setną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja powołał Bractwo Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej. Jako żarliwy czciciel Maryi Królowej Polski wśród zadań Bractwa stawiał realizację ślubów Jana Kazimierza z 1656 roku i dążenie do poprawy sytuacji materialnej oraz podniesienia religijno-moralnego poziomu ubogich dziewcząt. Szybko doszedł do wniosku, że najlepiej zadania te wypełni zgromadzenie zakonne, czyli Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego założone przez niego w 1894 roku. Od tego czasu kolejne pokolenia sercanek niosą swą posługę: w szpitalach, szkołach, przedszkolach, sierocińcach, wśród sierot, ubogich, starców, nie tylko w Polsce, ale i daleko poza granicami.

W 1899 roku przybył z powrotem do Przemyśla, gdzie został biskupem ordynariuszem. Podkreślano jego pracowitość: „Ludzie wielkiej pracy, zwłaszcza ci, co obcują więcej z Bogiem niż z ludźmi, mają czas na wszystko”. Wiele wysiłków wkładał w formowanie duchowieństwa – wybudował małe seminarium, rozbudował wyższe. Wzywał kapłanów do działań charytatywnych i społecznych, aby „umrzeć w Panu bez pieniędzy i bez długów, ale z wielkim snopem zasług w ręku”.

W 1904 roku zorganizował we Lwowie I Polski Kongres Mariański. „Podczas gdy gdzie indziej niedowiarstwo, rozzuchwalone poparciem rządów, wypowiada Kościołowi walkę na zabój, a dla obalenia go tworzy związki masonów, anarchistów i inne, urządza wiece ateuszów, rozrzuca tysiącami bezbożne książki i dzienniki, u nas podobne zamachy nie tak łatwo się udają, bo samo społeczeństwo broni się przed tą dżumą, wiedząc, że religia jest nie tylko zbawieniem jednostek, ale także najsilniejszą ostoją życia narodowego i główną podwaliną społecznego ładu… O Boże, chłoszcz nas, bośmy zawinili, ale nie pozwól nam oderwać się od Ciebie!” – mówił ks. bp Pelczar.

Nadejdą cięższe kataklizmy

Dobrze rozpoznał zagrożenia, przed jakimi stoją Kościół i ludzkość. Wśród nich poczesne miejsce zajmowała rewolucja, gdyż „rozbudziła najdziksze ludzkie namiętności i puściła wodze rozpasaniu, już to proklamując ateizm i uświęcając ohydny kult bogini rozumu, już to popierając i nagradzając niemoralność, już to rozluźniając węzeł małżeński i uprawniając rozwody”. Przewidywał, iż jeżeli tą drogą dalej będzie podążała ludzkość, zgotuje sobie jeszcze większą apokalipsę, ponieważ „niestety, wiele złych ziaren, jakie posiała rewolucja, przyjęło się pośród ludzi, dlatego też nie chcąc być prorokiem, można powiedzieć, że czekają ją jeszcze cięższe kataklizmy, których przesłanką była straszna wojna w latach 1914-1918”.

Narzędzie antykatolickiej walki – masonerię – definiował jako „sektę antyreligijną, dążącą ostatecznie do usunięcia religii Chrystusowej, a zastąpienia jej kultem natury i ubóstwieniem człowieka, jako też do obalenia Kościoła, by zamiast niego zawładnąć wszystkimi duszami”.

Aby osiągnąć ten cel, trzeba było zapanować nad wychowaniem młodego pokolenia i zdeprawować kobiety. „Nieprzyjaciele religii, skoro tylko dochodzą do władzy, starają się rugować wpływ Kościoła z wychowania publicznego, a natomiast zakładają szkoły bezwyznaniowe, by wychować młode pokolenia w ateizmie… by kobiety olśnić blichtrem powierzchownej wiedzy i wbić w dumę umysłową, a tym samym wyrwać spod wpływu Kościoła, dobrze tego świadomi, że kto pozyska kobietę, ten przez nią opanuje ognisko rodzinne i wychowanie dzieci”.

W „Obronie religii katolickiej” wyjaśniał szkody wyrządzane przez „dążności pseudoreformatorskie niektórych duchownych…, które z bałwochwalczej czci dla ewolucyjnego postępu i dzisiejszej kultury, na wskroś realizmem przesiąkniętej, pchają katolicyzm na obce mu dotąd tory, by go niby to ’odmłodzić’, to jest, do ducha czasu przystosować”. W czasie, gdy „patrzymy ze smutkiem na straszną powódź błędów i prawdziwą zarazę niedowiarstwa… a przede wszystkim uderza każdego w czasach naszych zaciekła walka przeciw religii katolickiej”, apelował o modlitwę i męstwo: „Zawstydźcież się tedy, leniwi, nabierzcie hartu, małoduszni, rozgrzejcie się zimni, a Ty, Panie, nie skąp Twej łaski, aby ogień Twojej świętej miłości płonął silnie w każdym sercu Polski”. Tak jak w jego sercu, co stwierdzał Jan Paweł II: „Oto człowiek, który ’spełniał wolę Boga’ – nie tylko mówił: ’Panie, Panie’, ale spełniał wolę Ojca, tak jak tę wolę objawił nam Jezus Chrystus. Jak ukazał ją swoim własnym życiem i swą Ewangelią”.

Dr Jarosław Szarek

za:www.naszdziennik.pl/wp/72618,polska-katolicka-i-swieta.html