Publikacje polecane

Tzw. „katastrofa wrześniowa” – czyli czy warto walczyć?

Ponieważ w związku z kolejnymi obchodami września 1939 czy nawołującymi do rzekomego „rozsądku” i „racjonalnego myślenia” artykułami czy całymi książkami myślenia nadal słyszymy i czytamy o rzekomej „nieuniknionej wrześniowej klęsce”, pozwoliłem sobie zebrać i przedstawić w niniejszym opracowaniu garść cytatów, analiz i opinii zarówno polskich, jak i rosyjskich oraz niemieckich na temat zasadności polskiej obrony w 1939 roku – pisze w swoim tekście Michał Orzechowski.



Silna jest w Polsce tradycja – tradycja ośmieszania i opluwania polskiej historii, niesławna tradycja pomniejszania zasług i drwienia z działań naszych przodków. Tradycja ta, czy może raczej przemyślana polityka, ciągnąca się jeszcze od rozbiorów, od Rosji, Prus i Austrii, którzy potrzebowali propagandowego usprawiedliwienia do zaborów i eksploatacji Polski, poprzez działania propagandowe Narodowo-Socjalistycznych Niemiec Hitlera i Rosji Sowieckiej Stalina, aż po naszych rodzimych tzw. Demistyfikatorów – polskich komunistów, ale także co poniektórych obecnych w polskim życiu kulturalnym narodowych demokratów, którzy dla zohydzenia polskiej opinii publicznej przedstawiali rządy Piłsudskiego i Sanacji oraz tradycji powstańczej, do których się ci odwoływali, jako ciąg „głupot” i „awanturnictwa”.

Ponieważ w związku z kolejnymi obchodami września 1939 czy nawołującymi do rzekomego „rozsądku” i „racjonalnego myślenia” artykułami czy całymi książkami myślenia nadal słyszymy i czytamy o rzekomej „nieuniknionej wrześniowej klęsce”, pozwoliłem sobie zebrać i przedstawić w niniejszym opracowaniu garść cytatów, analiz i opinii zarówno polskich, jak i rosyjskich oraz niemieckich na temat zasadności polskiej obrony w 1939 roku.

Od siebie, oprócz śródtytułów, kilku zdań niezębnych wyjaśnień oraz zakończenia, pozwolę sobie rozpocząć od krótkiej syntezy tego opracowania w 3 punktach:

1. II Wojna Światowa była NIEUNIKNIONA, bo chcieli jej zarówno Hitler, jak i Stalin, i była zupełnie niezależna od woli Polaków czy polskich władz, które zrobiły w tej beznadziejnej sytuacji jedyna logiczną rzecz – WALCZYŁY;

2. z przedstawionych analiz i cytatów wynika, że gdyby nie zdradziecki atak Sowietów 17 września, Polska mogła długo bronić się we wschodniej części kraju, korzystając m.in. z tzw. Przedmościa Rumuńskiego, co BYĆ MOŻE zmusiłoby Francję i Anglię do pomocy, tak jak w Wojnie Zimowej 1939-40 w Finlandii;

3. ponieważ w wyniku wojny z Polską w 1939 r. straty Niemców wyniosły ok. 50 tys. ludzi oraz 1/4 do 1/3 samolotów i czołgów, zmusiło to Hitlera do przełożenia ataku na Francję na 1940 rok, co dało Anglii czas na przygotowanie obrony, a w rezultacie zwycięstwo.

Warto walczyć.

CZY POLSKA MOGŁA UNIKNĄĆ WOJNY?


Podczas gdy Burckhard* bawił u Hitlera, hrabia Ciano spotkał się w Salzburgu z Ribbentropem.

– Czego tak naprawdę chcecie: Gdańska czy Korytarza? – zapytał swojego niemieckiego odpowiednika Włoch. Szczera odpowiedź zaskoczyła go.

– Teraz to już nie o to chodzi – odparł Ribbentrop. – Chcemy wojny.

Następnego dnia Ciano pojechał do Berchtesgaden, gdzie zastał Fuhrera nad mapami. Uczynił aluzję do niebezpieczeństw wojny, szybko jednak został usadzony.

– Jest Pan południowcem – powiedział mu Hitler – i nigdy nie zrozumie Pan, jak bardzo mi, jako Niemcowi, potrzebne jest drewno z polskich lasów”.

Pamiętnik Ciano nie pozostawia wątpliwości, „zdecydował się uderzyć i uderzy.

Norman Davies, Zaginione królestwa,wyd. ZNAK, str.365,

(za - Galeazzo Ciano, Pamiętniki1939-1943, Warszawa 1949, s. 122).

*doktor Carl Burckardt, komisarz Ligi Narodów (przyp. autor)

CZY BYŁA INNA DROGA ROSJI SOWIECKIEJ DO EUROPY?


Sowiecka władza intensywnie przygotowywała się do wojny ofensywnej przeciwko Zachodowi, a w pierwszym rzędzie przeciwko Polsce.

(str. 233)

Polska czyli przeszkoda – Wola posiadania wspólnej granicy z Niemcami od początku definiowała sowiecką politykę wobec Polski w okresie międzywojennym, ponieważ w wyniku odrodzenia państwa polskiego zniknęła przedwojenna granica niemiecko-rosyjska, a tym samym zablokowana została przed bolszewicką rewolucją droga do serca Europy, czyli właśnie do Niemiec. Co gorsza, Polska szybko okazała się nadzwyczaj odporna na komunistyczną ideologię. Partie i ugrupowania komunistyczne odgrywały w niej podrzędną rolę. Odrodzona Polska popierała przede wszystkim Francję, głównego wroga Niemiec i kontynentalna potęgę powojennej Europy.

(str. 21)

Bogdan Musiał, Na Zachód po trupie Polski, wyd. Pruszyński, Warszawa 2009.

CZY FRANCJA BYŁA NIEPRZYGOTOWANA DO WOJNY?

Richard Overy, brytyjski historyk, autor m.in. Wojna powietrzna 1939-1945, Krew na śniegu. Rosja w II wojnie światowej, Dyktatorzy.Hitler i Stalin, w książce 1939 nad przepaścią (Wydawnictwo WAB 2009) tak opisuje opinie francuskich przywódców politycznych i wojskowych w 1939 r. nt gotowości Francji do wojny:

Podczas zebrania Narodowej Rady Obrony, zwołanego 23 sierpnia, po uzyskaniu pierwszych wieści o porozumieniu między III Rzeszą a ZSRR, Daladier zapytał dowódców trzech rodzajów broni, czy Francja może obecnie myśleć o wojnie. Ku niezadowoleniu Bonneta [minister spraw zagranicznych] dowódcy sił wojskowych i marynarki wojennej potwierdzili, że siła militarna Republiki i stopień jej przygotowań odpowiadają wymogom wojny. Minister lotnictwa dodał, że choć siły powietrzne Francji ustępują niemieckim, to pozwalają na skuteczną akcję zbrojną – aczkolwiek głównodowodzący francuskiego lotnictwa nie był już takim entuzjastą.

(str. 41)

5 września, Robin Hankey, sfrustrowany urzędnik ambasady brytyjskiej w Warszawie, napisał pełen goryczy list do swego ojca, byłego sekretarza gabinetu, który teraz został ministrem bez teki w rządzie wojennym Chamberlaina:

„Dajemy Szwabom czas, żeby się nachapali.Polacy walczą dzielnie, ale sami nie poradzą sobie z tymi Hunami. Najwyższy czas, byśmy zaczęli niszczyć niemieckie fabryki.Nie czas na skrupuły. Oni bombardują otwarte miasta w całej Polsce. Musimy ruszyć na Niemców, zanim front wschodni się załamie.

(str. 140-141)

Czy 17. września armia polska leżała już na łopatkach?

Mówi się że to był nóż w plecy. Ta metafora jest o tyle nietrafna, iż zakłada że zaatakowany miał jeszcze szanse na zwycięstwo w walce z tym przeciwnikiem, z którym mierzył się twarzą w twarz. Tak nie było. 17 września armia polska leżała już na łopatkach.

Czerwona noc, Jarosław Krawczyk, Gazeta Wyborcza - dodatek Polskie Państwo Podziemne 1939-1945 - Agresja Sowiecka 17 września 1939.

Ale nie wszystko poszło tak gładko, jak się teraz przedstawia. Nie wypadało o tym mówić, ale niemiecki Blitzkrieg w Polsce załamał się. 15 września 1939 roku, w dwa tygodnie od rozpoczęcia drugiej wojny światowej, zdecydowanie spadła aktywność niemieckiego lotnictwa i zaczęło się masowe wstrzymywanie niemieckich czołgów i kolumn samochodowych.

W armii niemieckiej skończyła się benzyna. Wtargnięcie Armii Czerwonej do Polski 17 września - to pomocna dłoń wyciągnięta przez Stalina do swojego szalonego przyjaciela. Bez tego cały Blitzkrieg załamałby się już w trzecim tygodniu wojny.

Jeszcze zanim wyschła benzyna, Luftwaffe przydarzyła się inna wpadka: „W ciągu pierwszych 14 dni wojny z Polską niemieckie lotnictwo bombowe zużyło cały zapas bomb”.* Przygotowywali się do podboju Europy i świata, a bomby skończyły się już w Polsce! Oto jaki jest poziom planowania strategicznego. Oto ich przygotowanie do wojny światowej. Oto ich poziom pojmowania współczesnej strategii.

I niech nasi zasłużeni pamiętnikarze nie opowiadają, że Armia Czerwona wkroczyła do Polski z obawy, że armia niemiecka z marszu poszłaby na Moskwę. Hitler nie miał takich sił. Nawet gdyby ruszył na Moskwę w październiku 1939 roku, to z jego waleczną armią stałoby się dokładnie to samo, co w październiku 1941 roku: ugrzęzłaby w błocie. Armia Czerwona wkraczała do Polski bojąc się czego innego:żeby hitlerowski Blitzkrieg się nie załamał. A on tymczasem już wyhamowywał.

Oto obrazowy  szkic sytuacyjny:wszystkie czołgi i samoloty stoją, samoloty nie latają. Armia niemiecka ma mnóstwo koni, ale to konie pociągowe, a nie kawaleryjskie. W takie jsytuacji polska kawaleria mogła pokazać, co znaczy przewaga mobilności strategicznej. Ale Hitlera znów uratował towarzysz Stalin.

Wiktor Suworow, Samobójstwo, Wydawnictwo Adamski i Bieliński, WARSZAWA 2002, str. 294-295.

Po niemal dziesięciu dniach walki wojska niemieckie opanowały prawie całą zachodnią Polskę, dochodząc do środkowej Wisły i Sanu, który przekroczyły w nocy z 9 na 10 września. Mimo znaczących sukcesów Niemcy nie osiągnęli strategicznego celu, jakim było zniszczenie Wojska Polskiego w kotle na linii Wisły.

Większość oddziałów polskich, poza rozbitą armią „Prusy”, wycofała się za Wisłę i San. Polacy ponosili wprawdzie znaczące straty, ale dzięki skierowaniu na front nowych dywizji wystawionych w mobilizacji powszechnej i mieszanej liczebność Wojska Polskiego nie zmalała drastycznie.

(str. 51)

Na obszarze przedmościa rumuńskiego należało zgromadzić jak najwięcej amunicji i żywności oraz zapewnić sprawną administrację. Armia „Kraków” miała pozostać w dotychczasowym regionie i po przejściu pod rozkazy gen. Piskora osłaniać południowe skrzydło armii „Lublin”. Na miejsce postoju gen. Sosnkowskiego wyznaczono Kałusz. Warto przy tym z całą mocą podkreślić, że plan nie był opracowywany z myślą o ewakuacji do Rumunii, chodziło jedynie o utrzymanie łączności z Zachodem. Podejmując 13 września decyzję, Naczelny Wódz zamierzał nadal prowadzić wojnę na terenie Polski, choćby na tak małym jej skrawku, i doczekać ofensywy francuskiej, która w myśl umowy miała rozpocząć się piętnastego dnia mobilizacji jej armii, czyli 16 września. Marszałek liczył, że jej rozpoczęcie spowoduje natychmiastowe odciążenie frontu w Polsce, które będzie się zwiększało w miarę postępów francuskiego natarcia. Nie przypuszczano, że Francja może nie dotrzymać warunków podpisanej w maju umowy.

(str. 59)

Dokonana 16 września ogólna ocena położenia zdawała się wskazywać na możliwość zorganizowania trwałego oporu na przylegającym do granicy z Rumunią i Węgrami obszarze przedmościa rumuńskiego. Rzeźba i pokrycie terenu (łańcuch Karpat oraz rzeki Stryj i Dniestr) ulatywały przygotowanie i prowadzenie obrony, a dogodne połączenia kolejowe z Rumunią umożliwiały w przyszłości odbiór materiałów wojennych od zachodnich sojuszników. Na przedmościu rumuńskim zamierzano stawiać opór aż do momentu rozpoczęcia przez wojska Francji i Wielkiej Brytanii odciążającej ofensywy.

Na tak optymistyczną ocenę położenia wpłynął sukces gen. Sosnowskiego nad Wereszycą oraz obserwowane na całym froncie zwolnienie tempa marszu oddziałów pancernych i zmotoryzowanych nieprzyjaciela. W wielu miejscowościach niemieckie czołgi i samochody pancerne stały z powodu braku paliwa, przypuszczano więc, że w tej sytuacji pancerne i lekkie dywizje wroga nie zdołają zamknąć dróg wycofującym się na południe polskim związkom operacyjnym i taktycznym. Płk. Kopański oceniał, że największym niebezpieczeństwem dla wycofującego się na południowy wschód Wojska Polskiego było nieprzyjacielskie lotnictwo.

(str. 98)

Wojciech Włodarkiewicz, Przedmoście rumuńskie 1939, Dom wydawniczy Bellona WARSZAWA 2001.

CO SĄDZILI ROSJANIE I NIEMCY O WOJNIE W 1939?

Vladimir Beshanov, rosyjski historyk i pisarz z Białorusi tak pisze w książce o agresji Rosji Sowieckiej w 1939 roku na Polskę i kraje Bałtyckie w książce Czerwony Blitzkrieg (Wyd. Inicjał, 2008):

Jeśli się zważy, jaki Cel przyświecał Stalinowi, to można przyznać, że istotnie postąpił rozsądnie i pierwszą partię z Hitlerem rozegrał doskonale.

Ale niesmak, wszystko jedno, pozostał. Doskonale określił to Georg Kennan [amerykański dyplomata]: „Ona [Rosja] starała się pozostać poza wojną, wchodząc w układ z tymi, którzy ją wywołali, układ, który faktycznie umożliwił i przyspieszył rozpoczęcie wojny oraz przewidywał podział zdobyczy z agresorem jako nagrodę za życzliwą zgodę na agresję”. Pozostało wrażenie, że w coś wdepnęliśmy. Pozostał smród, który po dziś dzień zatruwa stosunki Rosji z niektórymi sąsiadami.

(str. 9)

Bez względu na poniesione przez Polaków ogromne straty, niemieckie dowództwo musiało przyznać, że podstawowe założenia planu „Fall Weiss” – połączenie i zniszczenie armii polskiej na zachód od Warszawy – okazało się nierealne. Przed przechwyceniem w kleszcze udało się ujść poważnym siłom przeciwnika, który teraz kierował się na wschód.

(str. 40)

Postanowienie o wykreśleniu z planów przegranej Polski zapadło już na pierwszym posiedzeniu sojuszniczej Wojennej Rady Najwyższej w Abbeville, choć generał Gamelin nie ustawał w zapewnieniach o przygotowaniach do udzielenia jej zdecydowanej pomocy. Francuski historyk J. Mordal podkreśla, że „Decyzja podjęta w Abbeville 12 września 1939 roku była nie tylko złamaniem raz danego słowa, była to prawdziwa kapitulacja bez walki”. „Nie ulega wątpliwości” – twierdził Manstein – „że wypadki mogły potoczyć się całkiem inaczej, gdyby państwa zachodnie rozpoczęły natarcie jak najszybciej. Prawda, polskie dowództwo powinno wziąć to pod uwagę i wykazując trochę więcej zdrowego rozsądku, nie tracić sił na obronę tego, co było nie do utrzymania. Przeciwnie, od samego początku kampanii należało skupić swe siły na najważniejszych odcinkach, starać się wygrywać czas, wciągać Niemców do wojny na dwa fronty”. Cała niemiecka generalicja zgadzała się z tym, że gdyby we wrześniu 1939 roku sojusznicy, zamiast tracić czas na zbędne przygotowanie i gadanie, przeszli do zdecydowanego natarcia, przegrana Niemiec, i to w krótkim czasie, byłaby nie do uniknięcia.

(str. 51)

A pamiętać przy tym należy, że wspomniany przez Beshanova „Cel” to planowane przez Stalina podbicie całej Europy i Świata.

„KLĘSKAWRZESNIOWA”?

Ale – myślałem wówczas i nieraz myślę dzisiaj – gdyby nie kampania wrześniowa, nie byłoby bitwą o Wielką Brytanię. Gdyby Polska poddała się bez walk, Niemcy zaatakowałyby Francję i Anglię. Nie mając żadnych strat, Francję zdobyłyby w czasie jeszcze krótszym niż w 1940 roku. Lotnictwo myśliwskie Wielkiej Brytanii było we wrześniu niewspółmiernie słabe. Dzięki polskiemu wrześniowi Francja i Anglia miały dziesięć miesięcy na zmobilizowanie się na ziemi, na morzu i w powietrzu. Nazywanie kampanii wrześniowej „klęska wrześniową” jest – w perspektywie calego przebiegu II wojny – nonsensem.

Witold Urbanowicz, Świt Zwycięstwa – Bitwa o Anglię oczami dowódcy Dywizjonu 303, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2009.

ZAKOŃCZENIE-ABEVILLE 12 września 1939, czyli czy warto zdradzać?

12 września 1939 roku we położonym w północnej Francji miasteczku Abbeville połączone sztaby armii Francji i Wielkiej Brytanii zdecydowały o nieudzieleniu wciąż walczącej Polsce pomocy, wbrew wcześniejszym ustaleniom i traktatom.

Zabawną ironią historii prawie równo 5 lat później to samo miasteczko Abbeville zostało wyzwolone z rąk niemieckich przez Polaków z dywizji pancernej gen. Maczka.

W wyniku zdrady z 12 września upadła Polska, w rok później Francja. Także Anglia mocno ucierpiała z powodu wojny w Niemcami, którą można było zakończyć zwycięsko już we wrześniu 1939 r. W wyniku tejże zdrady zarówno Francja jak i Anglia straciły swoje imperia kolonialne i stoczyły się do poziomu średniej wielkość państw, czego do dziś tak bardzo nie mogą odżałować.

Nie warto zdradzać.

Michał Orzechowski

za:telewizjarepublika.pl/tzw-katastrofa-wrzesniowa-czyli-czy-warto-walczyc,10980.html

zob, też:  http://niezalezna.pl/58916-zobacz-legendarne-przemowienie-lecha-kaczynskiego-w-rocznice-wybuchu-ii-ws

http://niezalezna.pl/58918-reduta-dobrego-imienia-czy-mamy-do-czynienia-z-nowym-paktem-rosyjsko-niemieckim