Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Powstrzymać dyktat ateistów. Rozmowa z JEm. księdzem kardynałem Gerhardem L. Müllerem, prefektem Kongregacji Nauki Wiary.

Eminencjo, już za kilka tygodni rozpocznie się synod biskupów poświęcony rodzinie. Jakich jego owoców spodziewa się Ksiądz Kardynał?

– Cały Kościół oczekuje, że dzięki synodowi zwołanemu przez Ojca Świętego małżeństwo stanie w centrum uwagi – małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, z jego charakterystycznymi cechami, jak nierozerwalność czy otwartość na przekazywanie życia, oraz że przez to umocniona zostanie rodzina jako ośrodek życia wspólnotowego zarówno dla Kościoła, jak i dla społeczeństwa. Ostatnio w Polsce odbyła się gorąca dyskusja wokół ustawy in vitro. Przewodniczący Episkopatu Polski ks. abp Stanisław Gądecki wraz z KEP zabierał zdecydowany głos w tej sprawie, podkreślając, że katolik w sprawach życia nie może iść na kompromisy.

Czy Episkopat danego kraju powinien przedstawiać swoje stanowisko na kolejnych etapach wprowadzania takich ustaw przez instytucje państwowe, czy też powinien milczeć?


– Polska może być dumna ze swoich biskupów, kapłanów, osób zakonnych oraz zaangażowanych osób świeckich, gdyż bez Kościoła katolickiego Polska nie przetrwałaby ani rozbiorów, ani systemów totalitarnych, którym była poddana. Dlatego jest ważne, aby Polska była świadoma swojej tożsamości i odważnie się do niej przyznawała. Bez wiary katolickiej Polska by rzeczywiście zginęła. Polacy mogą więc być dumni z tego, że ich Episkopat tworzą bardzo pracowici i wierzący biskupi.

Co do zagadnienia, które poruszył ojciec w pytaniu: nie, w takich kwestiach nie można milczeć. Wprost przeciwnie – należy zabierać głos, gdyż jest to głos Boży, który ujmuje się za życiem. Każdy człowiek ma prawo być powołany do życia poprzez akt małżeński, w którym najpełniej wyraża się miłość pomiędzy ojcem i matką, pomiędzy mężczyzną i kobietą. Miłość ta wyraża się w każdym powołanym do życia człowieku nie tylko empirycznie, lecz również metafizycznie poprzez to, czego nie widać gołym okiem: to, że każdy człowiek jest stworzeniem Bożym, że jest osobą ukierunkowaną na Boga, że nosi w sobie obraz Stwórcy oraz że jest powołany do życia wiecznego.

Dzięki Bogu Polska jest krajem demokratycznym, stąd każdy obywatel oraz każda instytucja, szczególnie zaś Kościół katolicki, do którego należy 90 procent społeczeństwa, są odpowiedzialni za dobro wspólne. Państwu ani parlamentowi zaś nie wolno rozmywać ani dowolnie definiować podstawowych praw ludzkich. Parlament może formułować prawo pozytywne, obywatele mogą dyskutować, czy dany budynek należy pomalować na zielono lub niebiesko. Można też dyskutować na temat fundamentów, jednakże lekceważenie zasad ich funkcjonowania prowadzi do zawalenia się całej budowli.

Polska jako państwo demokratyczne nie jest ani republiką ludową, ani zlepkiem partii, w którym jakaś grupa o ateistycznej proweniencji decyduje o państwie i jego funkcjonowaniu. Polska jest natomiast państwem, w którym wszyscy obywatele oraz wszystkie religie uznają podstawowe prawa człowieka, to, że każdy człowiek ma prawo być poczęty nie w probówce, lecz w akcie małżeńskim, poprzez swojego ojca i matkę.

Jak powinniśmy przeżywać politykę w przestrzeni Kościoła, który jest domem, rodziną otwartą dla wszystkich ludzi?

– Kościół jako wspólnota zbawienia oraz instytucja sakramentalna nie miesza się do konkretnej, codziennej polityki. Jest to zadanie świeckich – świeckich katolików, którzy wraz z ludźmi innych wyznań winni współdziałać dla dobra wspólnego. Można np. dyskutować, czy budowana ulica ma mieć pięć lub dziesięć metrów szerokości. Z dyskusji o dobru wspólnym można się wiele nauczyć.

Pomagają one znaleźć wspólną drogę działania. Jednakże nad zagadnieniami o znaczeniu fundamentalnym nie można w taki sposób dyskutować, a Kościół, który jest zobowiązany do działania na rzecz dobra wspólnego, musi w pewnych sytuacjach podnosić swój proroczy głos, zwłaszcza tam, gdzie dzieje się niesprawiedliwość, nawet jeśli stroi się ona w piórka legalnych praw. W dwudziestym wieku często byliśmy świadkami tego, że uchwalane prawa, formalnie nosząc znamiona legalności, miały na celu prześladowanie osób i grup społecznych, były przeciwko ludzkości.

To odnosi się np. do Niemiec, gdzie dyktatorski parlament wydawał prawa, które okazały się zbrodnią przeciw ludzkości. W polskiej demokracji w dalszym ciągu musi obowiązywać jasna wizja podstawowych praw ludzkich oraz nienaruszalności godności osoby ludzkiej. Oczywiście różne ugrupowania mogą na te tematy dyskutować, jednakże parlament nie jest jakimś zlepkiem zwaśnionych grup, lecz został wybrany, aby służyć dobru wspólnemu narodu, dlatego ma obowiązek walczyć o wspólne dobro mimo różnicy poglądów, a nie o interes poszczególnych partii czy osób.

Jaka winna być nasza postawa wobec uchodźców?

– Jako Europa udzielamy niejako pierwszej pomocy tym ludziom, którzy zostali wypędzeni ze swojej ojczyzny bądź znaleźli się w tak strasznej sytuacji, że nie widzą dla siebie możliwości normalnej egzystencji. Przykładem niech będą brutalne i krwawe prześladowania przez ISIS, których rozmiar i okrucieństwo są porównywalne jedynie z najstraszniejszymi tyraniami dwudziestego wieku.

Wszystko to nie ma absolutnie nic wspólnego z wiarą czy religią, lecz jest najzwyklejszym terroryzmem posługującym się religijnymi formułkami. Jesteśmy zobowiązani udzielić tym ludziom pierwszej pomocy. Wielu biskupów z Afryki wskazuje jednak na drugą stronę medalu, mianowicie na to, że ucieczka nie jest rozwiązaniem problemu. To, że tak wielu opuszcza swoją ojczyznę, powoduje, że sporo krajów się wyludnia. Młodzi, którzy mogliby odbudowywać kraj, uciekają.

Stąd Europa, poza udzielaniem pierwszej pomocy, musi zatroszczyć się o pomoc w przezwyciężeniu przyczyn wypędzeń i ucieczek tak, aby w krajach ojczystych uchodźców kształtowały się warunki społeczne i gospodarcze umożliwiające pokojowe współżycie wszystkich obywateli. Podobny problem mamy również na niedalekiej Ukrainie. W żaden sposób nie może być usprawiedliwione to, że jakieś państwo realizuje swoje mocarstwowe czy imperialistyczne cele kosztem tylu osób – ich życia, rodzin, domów, majątku.

Nauką niech nam będzie historia dwudziestego wieku: w Europie nie jest możliwe wyznaczenie jednoznacznych granic między narodami. Granice są tylko jakąś linią, ale ta linia nas też łączy.

Jako Kościół katolicki wspólnie z Kościołem prawosławnym oraz ze wszystkimi chrześcijanami jesteśmy zobowiązani wspierać porozumienie między narodami.

W Europie nie ma już żadnego jednonarodowego kraju. Wszędzie żyją jakieś mniejszości o odrębnej kulturze, posługujące się własnym językiem. Są one chronione prawem międzynarodowym. Odtwarzanie homogeniczności jakiegoś narodu nie jest dziś ani możliwe, ani pożądane. Jako Europejczycy zrastamy się coraz bardziej, stąd jest ważne, aby również takie kraje, jak Rosja, Ukraina czy Białoruś znalazły wspólne porozumienie pozwalające na współpracę w duchu wzajemnego szacunku.

Czy islam jawi się dzisiejszemu światu tylko jako zagrożenie?


– W swoich początkach islam pojmował siebie jako całkowite poddanie się Bogu, ale nie takiemu Bogu, jakiego wymyślili sobie ludzie, lecz Stworzycielowi świata i Ojcu wszystkich ludzi. Koran już na samym początku wysławia Boga jako miłosiernego i dobrego, który stworzył ludzi na swój obraz i podobieństwo.
W tym względzie ma on wiele wspólnego z tradycją biblijną. Dlatego Sobór Watykański II mógł stwierdzić, że pomiędzy tymi dwiema tradycjami pomimo istotnych różnic istnieją też pewne podobieństwa, zwłaszcza jeśli chodzi o wiarę w jednego Boga oraz o bezwarunkowe uznanie godności człowieka.

Niedawno czytaliśmy o pewnym człowieku nazywanym przywódcą ISIS, który zgwałcił kobietę. Podeptał jej godność oraz prawa, a nim to uczynił, miał modlić się do Boga. To nie była modlitwa do Boga. To było oddanie czci diabłu. Jezus powiedział, że diabeł jest zabójcą i kłamcą, a tam, gdzie panuje kłamstwo i zabójstwo, nie ma Boga; nie wolno nigdy powoływać się na Boga, aby krzywdzić innych ludzi.

Stąd byłoby bardzo ważne, aby ludzie honoru [wyznawcy islamu] na całym świecie, wstrząśnięci faktem, że ich muzułmańska wiara, ich religia jest wykorzystywana do terroryzmu i przemocy, powstali i powiedzieli: „To wszystko nie ma nic wspólnego z wiarą w jednego Boga; pragniemy żyć z innymi ludźmi, z innymi kulturami, z mającymi odrębną wiarę, we wspólnym państwie w pokoju i braterstwie, w państwie zbudowanym na fundamencie dobra wspólnego, a współdziałanie ludzi dla dobra wspólnego jest możliwe nie tylko w przypadku mniejszości [etnicznych], ale nawet wyznaniowych, tak jak tego przykład daje nam historia”.

W jaki sposób należałoby dzisiaj proponować ideał chrześcijańskiej solidarności?

– Ojciec Święty jasno stwierdził, że przemoc, wojna oraz niesprawiedliwość nigdy nie przyczyniają się do rozwiązania problemów, lecz same w sobie są poważnym problemem. One to pchały ludzkość, i pchają ją nadal, na skraj przepaści. Wojny, wojny domowe, przemoc, nienawiść i wrogość naznaczały ludzką historię już od zarania dziejów i nigdy nie przyczyniły się do rozwiązania problemów, lecz zawsze napędzały spiralę przemocy.

Jako chrześcijanie musimy powstać i jasno powiedzieć, że jesteśmy za pokojem. Sobór Watykański II stwierdził, że Kościół-Sakrament jest narzędziem budowania wspólnoty ludzkiej z Bogiem oraz wspólnoty pomiędzy ludźmi. Dlatego Papież, biskupi oraz kapłani – gdziekolwiek żyją – mają również za zadanie stawiać dobro wspólne w centrum swojej działalności. Nie mogą stawać na czele żadnych nacjonalizmów, imperializmów i podkreślać wartości jedynie własnej religii, własnych tradycji czy narodu; winni oni promować współpracę dla dobra Europy i całej ludzkości. To jest nasze podstawowe zadanie.

W Roku Życia Konsekrowanego jak osobiście postrzega Ksiądz Kardynał specyficzny wkład osób konsekrowanych w życie Kościoła i społeczeństwa?

– W całej historii Kościoła widać w sposób jednoznaczny i Sobór Watykański II podkreślił to – już w dekrecie o życiu konsekrowanym, a dalej w konstytucji o Kościele „Lumen gentium” – że życie konsekrowane we wspólnotach zakonnych, w różnych wspólnotach, nie jest jakimś ozdobnikiem, czymś dodatkowym, ale czymś charyzmatycznym, należącym do istoty Kościoła, prowadzonym przez Ducha Świętego. Wyraża się to właśnie we wspólnotach zakonnych, w ślubach zakonnych, w życiu według rad ewangelicznych, które pochodzą od samego Jezusa. Wszyscy są powołani do zbawienia, ale w całym Ciele Chrystusa istnieją różne charyzmaty, zadania, których istotą jest życie według rad ewangelicznych.

Wkład wspólnot zakonnych: zakonników, zakonnic, samego życia konsekrowanego w ogóle w życie duchowe Kościoła, w wychowanie młodzieży, w służbę chorym i starszym ludziom, a także życie kontemplacyjne, poświęcenie wszystkiego modlitwie za Kościół – to wszystko budzi nasz podziw i uznanie. Czasami w Kościele musi być przezwyciężane małostkowe, utylitarystyczne myślenie albo materialistyczne nastawienie do życia.

Człowiek jest istotą duchową, obdarzoną duszą; tutaj także dla chrześcijańskiego życia małżeńskiego ma znaczenie życie w stanie zakonnym, życie kapłańskie, ma znaczenie wymiana i możliwość bycia dla siebie nawzajem, wzajemnego wspierania się i budowania na wspólnej drodze do Nieba, do spełnienia się człowieka w miłości Boga. Zbliża się Rok Miłosierdzia. W jakich kategoriach można mówić dzisiaj o miłosierdziu? – Miłosierdzie Boże nie jest jakąś statyczną cechą Boga, lecz jest wyrazem Jego zwrócenia się do nas, ludzi, w sercu Jezusa.

W języku łacińskim mówi się „misericordia”, ponieważ Bóg ma serce z nami. Bóg jest nie tylko dobrem, intelektem czy poznaniem, lecz także tym ciepłem miłości ludzkiej do nas. Widzimy to już w Starym Testamencie, w Objawieniu się Boga. Ale punktem szczytowym jest Objawienie w Jezusie Chrystusie; Serce Boga zostało dla nas otwarte w Sercu Jezusa na krzyżu, którego wydał za nas jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy, abyśmy zostali pojednani z Bogiem. Podarował nam Ducha Świętego, abyśmy mogli żyć we wspólnocie z Bogiem. Wiemy, że istnieje niebezpieczeństwo szukania wygodnego życia i czynów, które zadowolą Boga. Bóg jednak nie usprawiedliwia grzechu, ale grzesznika, aby się nawrócił.

Nie ma doświadczenia Bożego miłosierdzia bez dokonania przemiany, odnowy człowieka, żalu za grzechy; nie ma go bez gotowości ich naprawienia z postanowieniem niegrzeszenia i nieodłączania się od miłości Boga; nie ma go bez wyznania grzechów, bez wypełnienia wszystkich elementów składających się na sakrament pojednania i pokuty, który jest sakramentem miłosierdzia. Ale nasza wiara nie byłaby poprawna, gdybyśmy miłosierdzie Boże odnosili tylko do grzeszników. Bóg jest miłosierny w ogólności dla nas, słabych ludzi żyjących na tym świecie, nawiedzanych przez cierpienie.

Jak wiele nędzy i potrzeb istnieje, także kiedy np. jakaś matka straci dziecko w wypadku samochodowym, w którym być może nikt nie zawinił, ale mimo to dziecko utraciła. Także w sytuacjach, które po ludzku sądząc, są nie do przejścia; Boże miłosierdzie jest z ludźmi i pokazuje nam w Krzyżu Chrystusa drogę do zmartwychwstania, do nowego życia, ale także tę świadomość w nas, tę niezłomną wiarę, że śmierć, nędza i niesprawiedliwość, które istnieją na świecie, nie mają ostatniego słowa.

Ostatnim słowem ponad wszystkim jest przebaczająca, miłosierna, odnawiająca miłość Boga, który nas wskrzesza do życia w nowym świecie, czyni nowe stworzenie, nowe niebo, nową ziemię we wspólnocie ze świętymi; spotkanie z tymi wszystkimi ludźmi, z którymi byliśmy złączeni, którzy nas kochają. Tym jest miłosierdzie Boga z nami. 25 lat temu w Polsce nauka religii powróciła do szkół. Dzisiaj nie brak głosów, które chcą ją wykluczyć ze szkół państwowych.

Co Ksiądz Kardynał sądzi – na podstawie swojego doświadczenia – o obecności katechezy w szkołach publicznych?

– Szkoły publiczne są szkołami państwowymi i powinny służyć pożytkowi publicznemu całej wspólnoty. Państwo, które daje wsparcie finansowe, jest właśnie zewnętrznym gwarantem edukacji i powinno zapewnić realizację zadania wychowania całego społeczeństwa. Naturalnie, winno ono wspierać szczególnie rodziców, którzy posiadają podstawowe prawo, by swoje dzieci wychowywać i kształtować w kontekście publicznym.

Dlatego też nauka religii jest podstawowym prawem ludzkim, prawem rodziców i dziecka, by także w tych ramach być kształtowanym i wychowywanym zgodnie ze swoją wiarą i sumieniem. Kto chce wyeliminować nauczanie religii ze szkoły z powodu swojej ateistycznej czy antyklerykalnej ideologii, depcze prawa rodziców. Historia pokazuje, że zawsze istnieli ateistyczni dyktatorzy.

U nas, w Niemczech: narodowy socjalizm, potem komunizm we wschodnich Niemczech czy w dawnych krajach bloku wschodniego pod sowieckim przywództwem. Usunęli oni religię i walczyli z nią w imię swej postępowej ideologii, swej ograniczonej i głupiej koncepcji nauki. Ci partyjni ideolodzy nie są zdolni dostrzec tego wielkiego związku kulturowego pomiędzy wiarą, filozofią czy religią, tego, jak wiara i rozum są ze sobą wewnętrznie związane i wzajemnie zależne. Dlatego takim tendencjom należy wyraźnie się przeciwstawić. Tutaj Kościół występuje w obronie nie własnych praw grupowych, lecz praw rodziców.

Sekularyzm natomiast traktuje ten wewnętrzny światopogląd jako sprawę prywatną, który ludzie mogą mieć, ale nie mogą swoich prywatnych przekonań o wierze, kulturze, religii i wychowaniu niejako narzucać większości, obciążać ich patrzenia, kwestionować fundamentalnych praw innych osób. Ale jeśli przeprowadza się to przy użyciu przemocy, wtedy jest to akt przemocy, gdy ograniczane lub niszczone jest prawo rodziców do wychowania swoich dzieci we własnej wierze także w szkole.

W jakim duchu powinniśmy przeżyć najbliższy Światowy Dzień Młodzieży, który odbę- dzie się w Krakowie? – Kraków jest cudownym miastem. Jest wielkim centrum kultury, historii i współczesności, miastem nauki, uniwersytetów, jak choćby słynny Uniwersytet Jagielloński czy wiele innych instytucji naukowych. Kraków ukazuje też całą historię Polski, naturalnie wraz z Warszawą, podkreślając jej historycznie ukształtowaną tożsamość podtrzymywaną aż do dzisiejszych czasów.

Sądzę, że jest to znak Bożej Opatrzności, że spotkamy się właśnie w mieście Jana Pawła II, który był prześladowany jako młody katolik przez system nazistowski, a także później przez komunizm jako kapłan, duszpasterz, biskup i kardynał. Jako Papież całego Kościoła podkreślał on tę podstawową myśl i istotną cechę Boga: Jego miłosierdzie ukazane w krzyżu Jezusa Chrystusa. To pięknie, że Papież Franciszek kontynuuje tę tradycję Jana Pawła II, dalej Benedykta XVI z jego encykliką „Bóg jest miłością”, a teraz sam wychodzi z tym wielkim tematem miłosierdzia.

Obecnie nie jest wcale łatwo myśleć o jakimś spójnym programie; najpierw był ogłoszony I Światowy Dzień Młodzieży i potem przyszedł temat miłosierdzia, który tak cudownie wpisuje się w tę linię. Jest to istotny temat przepowiadania Papieża Franciszka. Jest wielu ludzi, którzy myślą, że nie mogą wierzyć w Boga ze względu na naukę, i uważają wiarę z jakichś etycznych powodów za coś przesadnego, tak jak według ideologii marksistowskiej religia miała być sprawą prywatną albo opium dla ludu. To przecież ta sama retoryka.

Ludzie jednak rozumieją, że wiara w Boga nie oznacza żadnego przejmowania jakiejś przestarzałej kultury, podejmowania czegoś wstydliwego, zmagania się z osobą duchowną czy czegoś podobnego; oznacza natomiast to, że Bóg ma z nimi coś wspólnego i oni jako ludzie mają do czynienia z Bogiem. Bóg jest jedyną nadzieją, którą człowiek może mieć.

Także w partiach politycznych nie można liczyć na jakichś „mesjaszy”, którzy się pojawiają, stają na czele państw i na jakiś czas przez swoją władzę, przez swoją zewnętrzną okazałość zaślepiają ludzi i biorą ich w duchową niewolę. To przecież już tak wiele razy źle się skończyło. Końcowy zawód i rozczarowanie były znacznie większe. A przecież jest to takie proste. To może każde dziecko zrozumieć. Ja jako człowiek nigdy nie mogę pokładać swojej nadziei wyłącznie w ludziach, choćby nawet byli tak bardzo piękni, bogaci, pełni władzy i fascynujący.

Nikt – nawet Napoleon, Aleksander Wielki czy Hitler, ani też żaden wielki naukowiec, uczony czy filozof – nie może zaspokoić nadziei człowieka, jego nieskończonej tęsknoty za miłością, bezpieczeństwem, miłosierdziem. Uczynić to może tylko Ten, który jako nasz Stwórca i Ojciec powołał nas do istnienia i jest naszym Odkupicielem w Chrystusie. Dzień 1 września został ustanowiony przez Papieża Franciszka Światowym Dniem Modlitwy za Ochronę Stworzenia. Dlaczego pośród tylu aktualnych ważnych spraw w świecie ten temat jest tak bardzo istotny? – Temat stworzenia jest zawsze obecny, gdy głosimy naszą wiarę, bo jest to podstawa.

Stworzenia nie można jednak ograniczać tylko do środowiska i żywiołów, roślin i zwierząt, niezależnie od ich piękna. We właściwym sensie człowiek jest stworzeniem całego jednego dnia stworzenia. Ustanowiony dzień modlitwy jest nie tylko dniem środowiska, jego głównym tematem jest człowiek. Jest przypomnieniem dnia, w którym Bóg go stworzył, a środowisko i otoczenie mają być chronione.

Człowiek jest przecież stworzeniem Bożym. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Człowiek jest skierowany ku Bogu i powinien o tym pamiętać, szczególnie w obliczu tych ideologii, które głoszą, że stworzenie i wynikające z niego byty poszczególnych rzeczy i osób wymagają jeszcze formalnego samookreślenia – czyli np. mogę zdecydować, czy chcę być mężczyzną czy kobietą.

Ojciec Święty wielokrotnie odrzucił ideologię gender jako groźny atak na tożsamość i godność człowieka. Każdy, kto narodził się ze swojej matki i pochodzi od swojego ojca, ma prawo do tego, co jego ciału, jego całej naturze zostało jakby z góry dane – jako mężczyzna lub kobieta. Także prawo do tego, by w procesie życia przyjąć to znowu jako mężczyzna i kobieta oraz w rodzinie, Kościele czy społeczeństwie rzeczywiście być dla innych. Polaryzacja płci oraz ich komplementarność jest częścią człowieka, a jeśli się ją kwestionuje, wywołuje się tylko cierpienie.

Wszystkie ideologie od czasów rewolucji francuskiej, jakobinizmu, potężnego liberalizmu i XIX wieku z jego walką kulturową przeciw Kościołowi, a także polityczne ideologie wieku XX i XXI przyniosły ludziom tylko nieszczęście i cierpienie. Ideologia gender jest diametralnym przeciwieństwem wiary w stworzenie, w to, że otrzymaliśmy od Boga człowieczeństwo i jego możliwości.

Tylko w Bogu istnieje rzeczywistość i możliwość życia naszym życiem i dopełnienia go. Nigdy zaś przeciw naszej naturze. I to podkreślił bardzo jasno Ojciec Święty w swej ostatniej encyklice w nr. 155 – wypowiedział się bardzo jasno przeciw temu urojeniu, które aktualnie dla Europy stanowi największe zagrożenie, bo niszczy antropologiczne podstawy istnienia człowieka.

Moim zdaniem, przestępstwem jest powiedzieć dziecku, że samo ma zdecydować, czy jest dziewczynką czy chłopcem, czy jakąś inną wymyśloną płcią. Według jakich kryteriów ma to uczynić? W ten sposób dzieci zostają zranione w ich najbardziej wewnętrznej istocie i na całe życie są im wyrządzane szkody w najgorszy możliwy sposób.

I dlatego naszym zadaniem dla dobra wszystkich jest mówienie, także w tym dniu Modlitwy o Ochronę Stworzenia, że stworzenie jest rzeczą pozytywną. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo i to jest właśnie dobre. To wyraz dobra, że jest mężczyzna i kobieta, że każdy w ramach swojej płci wzrasta, zyskuje tożsamość i nie jest wewnętrznie zagubiony. To dziś głęboko wstrząsa – raniona i niszczona jest tożsamość płciowa ludzi, masowo i brutalnie ograniczane są ich podstawowe prawa. Każdy bowiem ma prawo być tym, kim jest: mężczyzną i kobietą, i nikt nie ma prawa w jego imieniu poddawać go tej całkowicie absurdalnej, gnostycko-dualistycznej i wrogiej ludziom ideologii. Nie można patrzeć na człowieka jako formalne samookreślanie się w opozycji do jego cielesności, jego konkretnego sposobu istnienia tu i teraz, obojętne czy żyję w wieku XIV, czy XX, w rodzinie niemieckiej, polskiej czy jeszcze innej.

Żyję w danym kontekście historycznym, społecznym i nie mogę być określany w oderwaniu od niego – wyłącznie jako czyste samookreślenie, według jakiejś ideologii, która formułowana jest jedynie na podstawie materialnej, ekonomicznej, by zapewnić ludzi, że ich określanie się jest najważniejsze, jest rzeczywistością, a nie mówić o tym, że są ofiarami czyichś interesów ekonomicznych. Ludzie żyjący i zarabiający na handlu narkotykami, alkoholu, nadmiernym używaniu papierosów oraz na liczonym w miliardach euro przemyśle pornograficznym – wmawiają ludziom, że to nie jest szkodliwe i że nie jest ważne, czy żyją w stabilnych związkach małżeńskich, i że nie muszą rozwijać się jako mężczyźni i kobiety. Chodzi tu o warte miliardy dziedziny życia, programy, które mają na celu jedynie zysk i interes, a prowadzą do niszczenia godności człowieka i jego podstawowych praw. Temu trzeba się przeciwstawić i jako Kościół katolicki nie powinniśmy się dopasowywać.

Nie możemy także pozwolić, aby nazywano nas reakcjonistami, konserwatystami lub zacofanymi. Obwoływali nas tak w Niemczech nie kto inny jak narodowi socjaliści. Nazywali katolików reakcjonistami, podobnie komuniści czynili z chrześcijanami. Ale bilans jest taki, że ci, którzy bronili praw człowieka, mieli rację, a ci, którzy je podważali, sprowadzili na ludzkość nieszczęście.

I tak jest także tutaj. Ideologia gender nie jest cichym, pokojowym ruchem, który chce znieść dyskryminację społeczną. W swej istocie chce zniszczyć podstawę ludzkiego istnienia – jako mężczyzna i kobieta. Z naszego punktu widzenia – opartego na naszym obrazie człowieka – społeczna dyskryminacja jest przezwyciężana najczęściej przez podkreślenie i stawianie w centrum osoby i godności człowieka.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmowę w Telewizji Trwam przeprowadził o. Zdzisław Klafka CSsR. Została wyemitowana 10 września br.

za:www.naszdziennik.pl/mysl/143609,powstrzymac-dyktat-ateistow.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.