Publikacje polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewcz TChr - Wspomnienia wakacyjne

Wracam myślą do niedawno zakończonego pobytu w niemieckiej wiosce Friedland. W znajdującym się tam obozie dla przesiedleńców była w tym roku bardzo niewielka liczba ludzi. O ile w ubiegłym roku obóz pękał w szwach i mieścił w porywach do 3 800 osób, o tyle w tym roku było ich zaledwie około trzystu. W minionym roku byli to w zdecydowanej większości młodzi, sprawni, silni i zdrowi mężczyźni, jakby cała armia nachodźców, gotowych na podbój Europy. W tym roku były to wielodzietne rodziny, niekiedy też wielopokoleniowe.

W tej atmosferze mogłem zaobserwować elementy małej kampanii wyborczej – do wyborów w lokalnym samorządzie getyńskim. W wiosce pojawiły się plakaty poszczególnych kandydatów. Kandydat CDU oferował więcej przyszłości z nowymi ideami – ten bełkot przypomniał mi od razu różnego rodzaju wybieranie przyszłości w polskich realiach przez te formacje, które teraz deklarują „razem obrobimy Polskę”. Kandydat SPD oferował właściwie siebie i swoje uśmiechnięte zdjęcie. Partia zielonych promowała „wspólne życie” i edukację z przybyszami – na plakacie grupa ludzi odnawiała, malowała jakiś pokój. Roboty było tam dla jednego malarza, ale ważne było to, że wśród ubranych w fartuchy malarskie była kobieta w specyficznym nakryciu głowy i nie białym kolorze skóry. Jakież to piękne – pomyślałem. Powiedzmy: kobieta, muzułmanka, Afrykanka. Jakiż potrójny poziom integracji, tolerancji i walki z wykluczeniem!

Moją szczególną uwagę zwróciły jednak plakaty partii nacjonalistycznej z wymowną karykaturą pani kanclerz (z odjętą górną częścią czaszki, w której jest mózg) i z dosłownym napisem „Stopp die Schlepper-Merkel”. Zatrzymać holującą, wlokącą Merkel. Te plakaty były systematycznie niszczone – zamalowywane farbą, zrywane, rozrywane na paski. Dwa plakaty wylądowały w moim ogródku. Po kilku dniach praktycznie nie było już żadnego plakatu wzywającego do zatrzymania pani kanclerz. Inny plakat o bardzo wymownej grafice, która przedstawiała: eksport – trzy czołgi i import – grupkę biegnących w przeciwnym kierunku uchodźców/nachodźców – został także zdewastowany.

Pozostały natomiast plakaty Partii Piratów proponujące w tej wiosce podgetyńskiej szybszy internet. Moi parafianie, zwłaszcza ci, przychodzący codziennie do kościoła to grupka ludzi o średniej wieku może 75 lat. Nie zauważyłem, by hasło „internet” budziło ich ożywienie i dawało im nowe perspektywy. Niemniej, reagowali negatywnie na karykatury pani kanclerz, głownie dlatego, że ich autorami byli nacjonaliści. W rozmowach, które dotykały wspomnień sprzed roku, sprzed lat, a i bieżących, byli jednak zgodni, co do tego, że cała sytuacja, że szantaż Erdogana, że hojne zaproszenia pani Merkel – wszystko to jest „schrecklich”, okropne.

Niemcy to jednak bardzo zdyscyplinowana nacja. Dlatego, jak trzeba przyjmować, to przyjmują. A jak rząd w tych dniach ostatnich zobowiązał na wypadek kryzysu spowodowanego na przykład tajfunem zaopatrzyć się w wodę i żywność na 10 dni, a apteki w antybiotyki i tabletki jodowe, to się zaopatrują.