Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Samobójstwo Zachodu

O źródłach kryzysu Zachodu, zagrożeniach dla naszej cywilizacji i postawie chrześcijan wobec tych zjawisk mówi filozof polityki prof. Zbigniew Stawrowski.

Bogumił Łoziński: Z rosnącym natężeniem doświadczamy wojen, terroryzmu, konfliktów cywilizacyjnych czy kryzysów politycznych. Czy świat oszalał?

Prof. Zbigniew Stawrowski: Patrząc na historię ludzkości, można powiedzieć, że świat nieustannie szaleje, choć bywają fazy, gdy to się nasila. To, co obecnie się dzieje, wydaje się wstępną fazą tego, co dopiero nadchodzi. Szczyt jeszcze przed nami.

Które tendencje są szczególnie niebezpieczne?


Oczywiście problem muzułmańskich uchodźców. Można wręcz mówić o wędrówce ludów, która intensywnie zaczęła się w zeszłym roku. Teraz fala jakby została zahamowana, ale znów ruszy, to kwestia czasu. Przypomina to najazd ludów, które ongiś zniszczyły Cesarstwo Rzymskie.

Taka opinia jest bardzo niepoprawna politycznie. Przecież mamy być otwarci na wyznawców islamu.


Wskazał pan na drugie niepokojące zjawisko, które się nasila, a które jest wewnętrznym problemem świata Zachodu. Chodzi o niezdolność rozpoznania, co jest prawdziwym zagrożeniem dla naszej cywilizacji. Podstawową cechą prawdziwego męża stanu – wskazywał na to Carl Schmitt – jest umiejętność identyfikacji wrogów własnej wspólnoty. Nie chodzi tu o to, abyśmy sami w sobie pielęgnowali wrogość wobec innych, ale o zwykły realizm – zdolność dostrzegania, że wokół nas mogą być ludzie, wspólnoty czy państwa, które chcą nas zniszczyć. Kto tej umiejętności nie posiada, staje się bezbronny jak dziecko. Przecież nawet chrześcijanie, żeby móc miłować swoich nieprzyjaciół, muszą najpierw wiedzieć, kto faktycznie jest ich nieprzyjacielem.

Wyznawcy imigranckiej poprawności politycznej, mimo że wokół nich giną ludzie z rąk islamskich terrorystów, nie tylko nie są w stanie uznać zagrożenia ze strony muzułmanów, ale wręcz agresywnie reagują, gdy ktoś twierdzi, że takie istnieje.

Ta hipokryzja jest zatrważająca. Tak zachowują się ludzie niepoczytalni. Jeśli ktoś sam chce myśleć i działać w ten sposób, to jego sprawa, ale jeśli robią to ludzie odpowiedzialni za wspólnotę: politycy, policja czy media, to mamy do czynienia z głęboko samobójczymi tendencjami wewnątrz świata Zachodu.

A więc tendencje samobójcze przejawiają instytucje Unii Europejskiej, które popierają politykę pełnej otwartości wobec uchodźców, jaką zastosowały Niemcy.


Krążą opinie, że polityka wpuszczenia uchodźców do Europy bez żadnych ograniczeń i kontroli może być próbą szerszego projektu ideologicznego. Jego celem jest zburzenie chrześcijańskich fundamentów Europy, zatarcie w ramach Unii wszelkich granic, także granic państw, i zniszczenie tożsamości narodowych, co ma przygotować powstanie jednego europejskiego państwa z jednym europejskim narodem.

W jakim celu ktoś miałby niszczyć tożsamości narodowe?


Ludzie świadomi swej tożsamości, przywiązani do swojej wspólnoty narodowej, do jej kultury, tradycji, mają mocny punkt odniesienia. Nie tak łatwo dadzą się przemienić w podatną na sterowanie masę wykorzenionych jednostek, których łączy tylko materialny interes i prostacka ideologia. Z kwestionowaniem wartości wspólnoty narodowej łączy się też zjawisko totalnego ataku na rodzinę, które wynika z zafałszowanego obrazu jednostki.

Na czym polega to zafałszowanie?


Każdy z nas jest jednostką, wolnym, samodzielnym podmiotem. Ale nasz indywidualny byt będzie pozbawiony sensu, jeśli zapomnimy o jego kontekście wspólnotowym. Żyjemy dzięki innym i dla innych. Natomiast zideologizowana wizja jednostki, jako całkowicie autonomicznej, prowadzi do sytuacji, w której człowiek staje się we własnych oczach „pępkiem świata”. Wszystko ma się kręcić wokół niego. To wizja egocentryków, których sens życia sprowadza się do samorealizacji rozumianej jako zdobywanie coraz większej władzy, bogactwa i wpływów. Inni postrzegani są wyłącznie jako środki do tego celu. Widać tu wyraźnie działanie złego ducha, którego istotą jest stwierdzenie: „non serviam” – nie będę służył. Taki właśnie stosunek do świata przejawiają ludzie żyjący według tej ideologii. Przeciwieństwem takiej postawy jest służebny stosunek do ludzi. Dostrzeganie tych, którym należy pomóc, a także wdzięczność wobec tych, którzy nam nieustannie pomagają. Wyrastamy i żyjemy we wspólnotach. To naszym bliskim, rodzinie, rodakom zawdzięczamy to, kim jesteśmy.

Niektórzy twierdzą, że obecny kryzys na świecie wynika z konfliktu między światem islamskim a chrześcijańskim. Czy to trafna diagnoza?

Spór religijny to jedna z istotnych przyczyn konfliktu islamu ze światem zachodnim. Ważne są też inne czynniki, jak ekonomia czy polityka. Szczególnie ta ostatnia. Gdyby nie krótkowzroczna działalność Stanów Zjednoczonych, a także krajów europejskich, fale uchodźców i konflikty z muzułmanami na naszym kontynencie nie pojawiłyby się.

Na czym ta krótkowzroczność polega?

Na tym, że mierzymy wszystko własną miarą. Zachód ma swoje standardy, które uważa za uniwersalne, i chce je narzucić reszcie świata. Niestety, nie potrafi odróżnić tego, co rzeczywiście uniwersalne, a są to podstawowe prawa człowieka, które wynikają z fundamentalnego dla naszej cywilizacji uznania godności drugiej osoby. Chodzi tu o poszanowanie prawa do życia, własności, wolności, w tym także do właściwie rozumianej zasady wolności religijnej. Standardy są jasne, choć Zachód sam je od dawna wypacza. Z drugiej strony istnieją też wartości utożsamiane ze światem zachodnim, które, choć uchodzą powszechnie za uniwersalne, takimi nie są i na pewno nie powinny być narzucane innym cywilizacjom.

Jakie?


Prowokująco powiem, że zasadą, która najbardziej zaszkodziła światu, jest fałszywe przekonanie, że najlepszym ustrojem politycznym jest zawsze i wszędzie demokracja.

Demokracja jest źródłem kryzysu w wymiarze światowym?


Demokracja to jedno z najbardziej zideologizowanych pojęć. To skrót, pod którym kryją się co najmniej dwa całkowicie odmienne elementy nowoczesnego państwa: państwo prawa chroniące podstawowe wartości, które wymieniłem wcześniej, oraz tzw. demokratyczny ustrój polityczny. Oba te elementy są czymś zupełnie innym. Tymczasem Amerykanie podbijają Afganistan czy Irak i myślą, że rozwiążą problemy tych krajów, wprowadzając ustrój demokratyczny. To wielki błąd. Przede wszystkim należy zadbać o przestrzeganie podstawowych praw człowieka. Natomiast czy zapanuje tam ustrój klanowy, czy władać będzie monarcha, to są sprawy drugorzędne, zależne od danego narodu, jego tradycji i kultury. Jeśli ktoś bardzo upiera się przy kryterium demokratyczności, to przecież monarchia akceptowana przez lud jest w tym sensie demokratyczna. Nie ma potrzeby, by wszędzie wprowadzać pięcioprzymiotnikowe wybory, natomiast Zachód bezwzględnie powinien zadbać o przestrzeganie podstawowych praw człowieka. Sytuacja w krajach Bliskiego Wschodu czy Afryki pokazuje, że wprowadzenie ustroju demokratycznego jest raczej najprostszą drogą do przejęcia władzy przez tych, którzy za nic mają te uniwersalne prawa.


Mówi Pan o uniwersalnych wartościach, ale one też są przedmiotem konfliktu, wręcz wojny światopoglądowej. Stroną w niej jest m.in. Kościół katolicki. Jak zdefiniować drugą stronę?

Ta druga strona jest obecna także wewnątrz samego Zachodu, gdzie doszło do radykalnego cywilizacyjnego pęknięcia. Przekonanie o istnieniu uniwersalnych wartości, takich, które dają się poznać rozumem, towarzyszyło naszej cywilizacji od samego początku. Jeszcze w czasach przedchrześcijańskich odnajdziemy je u starożytnych greckich filozofów. Aby te wartości dostrzec, nie trzeba więc być wyznawcą religii chrześcijańskiej, są one dostępne dla każdego, kto zechce użyć rozumu. Problem w tym, że w naszej cywilizacji taka racjonalna postawa zanika, a Kościół okazuje się dziś jednym z ostatnich obrońców racjonalnego myślenia. W ramach naszej cywilizacji drugą stronę sporu można by zdefiniować jako wyznawców wspomnianej ideologii skrajnego egocentryzmu. Taka ideologia jest właściwie quasi-religią, mamy tu do czynienia z neopogaństwem, nową postacią religijności, która walczy z chrześcijaństwem. Ona łatwo zdobywa wyznawców, bo potrafi kusić – człowiek słyszy od coraz to nowych idoli, że nie ma żadnych granic, że bez większego wysiłku każdy może mieć wszystko i wszystkich, wystarczy, żeby był sobą i wykorzystał chwilę, która właśnie się nadarza. Na sensowne myślenie nie ma tu już ani czasu, ani miejsca.

Pan Jezus nakazuje miłować nieprzyjaciół. Jak mamy kochać terrorystów, którzy chcą nas zabić, czy neopogan, którzy chcą zniszczyć naszą wiarę?

Wielu myślicieli pisało o ordo caritatis – porządku miłości. Najpierw powinniśmy kochać najbliższych, rodzinę, rodaków, a jeśli potrafimy się już o nich zatroszczyć, możemy rozszerzyć krąg naszych bliskich, pomagając innym, np. uchodźcom. W tym porządku jest także miejsce na miłość nieprzyjaciół – rzecz w tym, że nie może ona dokonywać się niczyim kosztem. Jej właściwe miejsce to wyłącznie wymiar indywidualny, relacja „ja–ty”. Wtedy mogę zaryzykować siebie, własne życie, by dać temu, który widzi we mnie wroga, możliwość opamiętania i wewnętrznej przemiany. Natomiast jeśli pod moją pieczą znajdują się inne, bliskie mi osoby – a taką właśnie rolę pełnią rodzice oraz osoby rządzące w państwie – zapominanie o możliwym zagrożeniu byłoby skrajną nieodpowiedzialnością, obłudą i głupotą.

Jak chrześcijanie powinni reagować na kryzysy, których doświadcza obecny świat?

Nie ma powodu, by wpadać panikę. Wystarczy sięgnąć do Ewangelii i przeczytać choćby słowa: „Nie lękajcie się. Jam zwyciężył świat” (J 16,33). Ale wiara w objawione Słowo – Logos to także wiara w rozum. Chciałbym mocno podkreślić, że tylko racjonalne, nie zideologizowane, patrzenie na rzeczywistość może być podstawą sensownego odnalezienia się w świecie. Chrześcijaństwo ma ten ogromny walor, że jest religią doceniającą rolę rozumu. To właśnie stanowi jedną z przewag chrześcijaństwa zarówno nad islamem, jak i współczesnym neopogaństwem, które żyje w ideologicznym, nierzeczywistym świecie.•

za:http://gosc.pl/doc/3334109.Samobojstwo-Zachodu

Copyright © 2017. All Rights Reserved.