Do akcji wkroczyła prokuratura

Przystanki komunikacji miejskiej w Łodzi zaszokowały rozklejonymi na nich plakatami. Plakaty zachęcają do aborcji na Wyspach Brytyjskich. Rozwieszają je tajemnicze feministki z Separatystycznych Rewolucyjnych Oddziałów Macicznych - Lesmisja SROM. Prokuratura ustala, czy nie doszło do przestępstwa. Plakaty rozklejane w Łodzi mają kojarzyć się z popularną kampanią reklamową firmy wydającej karty płatnicze. Przedstawiają one młodą kobietę w bieliźnie z nakreślonym na brzuchu napisem "My choice" ("Mój wybór"). Obok zdjęcia dodano tekst: "Bilet lotniczy do Anglii w promocji: 300 zł, nocleg: 240 zł, aborcja w publicznej przychodni: 0 zł, ulga po zabiegu w dobrych warunkach - bezcenna. Za wszystko inne zapłacisz mniej niż w podziemiu aborcyjnym w Polsce".

Rzeczniczka Lesmisji SROM - socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego dr Izabela Desperak stwierdziła, że jej koleżanki strzegą swojej anonimowości, bo to co robią, jest nielegalne.
Istotnie, za tego typu łamanie prawa, grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Lesmisja SROM ma się czego obawiać i nawet ze swoją rzeczniczką kontaktuje się za pomocą internetu.

Organizatorki ogłosiły, że akcja jest sprzeciwem wobec ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. i twierdzą, że doprowadziła ona do "turystyki aborcyjnej".

Akcją organizacji zainteresowała się już prokuratura. Obecnie trwają czynności sprawdzające, które mają ustalić, czy można mówić o popełnieniu przestępstwa polegającego na udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży.


mem/TVN24.pl

za: niezalezna.pl