Platforma O.

Zatrzymanie i postawienie poważnych zarzutów Sławomirowi N. to zaledwie dobry początek. Sami śledczy twierdzą, że sprawa jest rozwojowa. Wiadomo przecież, że

pan N. nie znalazł się na Ukrainie z racji swoich zalet i posiadanych kompetencji, za to dokładnie w czasie, gdy znaczący wpływ na przyznawanie unijnych środków na ukraińskie drogi mieli Donald Tusk i Elżbieta Bieńkowska.

Można więc mówić co najmniej o politycznej odpowiedzialności akuszerów spektakularnej kariery „złotego chłopca Platformy”. Takich drogocennych egzemplarzy Platforma O. wychowała całe pokolenie. Była trampoliną do karier swoich „cudownych dzieci”, które zamiast dbać o Rzeczpospolitą, zajmowały się robieniem dili w Pędzącym Króliku i innych modnych knajpach oraz kolekcjonowaniem luksusowych zegarków – jak sowieckie sołdaty, najlepiej po pięć na każdej ręce. Co więcej, sama Platforma O. konsekwentnie broni swoich działaczy „jak niepodległości” zgodnie z doktryną innego Sławomira N., co jest zachowaniem zorganizowanej grupy przestępczej, a nie partii politycznej

Adrian Stankowski

za:niezalezna.pl