Zastanawiający ruch WHO

Parę dni temu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła zaktualizowaną listę leków, które powinny posiadać kraje na wypadek zagrożenia radiologicznego i jądrowego. „W nagłych wypadkach związanych z promieniowaniem ludzie mogą być narażeni na promieniowanie w dawkach od znikomych do zagrażających życiu.

Rządy muszą szybko udostępnić leczenie potrzebującym i leczyć urazy spowodowane promieniowaniem” – powiedziała dr Maria Neira, p.o. zastępca dyrektora generalnego WHO. Wypada zadać pytanie, co takiego się stało, że WHO po 16 latach uaktualniła listę leków leczących choroby  popromienne? Czy wiedzą coś o zagrożeniu ze strony sowieckiego imperium i jego dysfunkcjonalnej cywilizacji grożącej światu apokalipsą. A może po prostu chodzi o napędzenie kolejnych miliardów koncernom farmaceutycznym? Należy pamiętać, że WHO (której ojcem założycielem był Związek Sowiecki, dysponująca 3 mld dol. rocznego budżetu) kieruje Tedros Adhanom Ghebreyesus, w przeszłości członek lewackiej terrorystycznej partyzantki etiopskiej. Tuż po ubiegłorocznym spotkaniu w Pekinie z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem stwierdził, że koronawirus „nie wymknął się spod kontroli” i „nie powoduje śmierci na szeroką skalę”!

​Ryszard Kapuściński

za:niezalezna.pl