Polska jest w Bogatyni

Kilkanaście tysięcy Polaków na wiecu Zjednoczonej Prawicy w Bogatyni dało wyraz temu, co podstawowe – podmiotowość i suwerenność Polski jest i musi być priorytetem rządzących. Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim miało właśnie ten cel – powiedzenie głośno, Polsce i światu, „nie pozwalam” – na osłabianie kraju, uderzanie w jego niezależność energetyczną i prawo do samostanowienia.

To, co dzieje się wokół kopalni w Turowie, to atak na naszą suwerenność. Chcemy być gospodarzami we własnym kraju i nie zgadzamy się, by ktoś za nas decydował, kto ma prawo do pracy. Dlatego w Bogatyni tłumnie zgromadzeni ludzie z całego kraju wyrazili solidarność z pracownikami, górnikami i ludźmi, którzy są atakowani. Pomijając dążenia zewnętrzne do zamknięcia kopalni, mamy też wewnętrzną partię obcych interesów – POstkomuna znów zaatakowała ludzi pracy. Zjednoczona Prawica nie zgadza się i nie zgodzi na zamknięcie kopalni. Prawo i Sprawiedliwość będzie broniło ludzi pracy w Turowie i w całej Polsce. Nadchodzące wybory będą stanowić o samodzielnym bycie lub niebycie Rzeczypospolitej. Z Bogatyni, nie z wrocławskiego rynku, gdzie w tym samym czasie sączyły się nienawiść, pogarda i kłamstwo, widać to jasno.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl

***

Polska suwerenna kontra Miś Przekliniak

W sobotę zobaczyliśmy dwie Polski. Pierwsza upomina się o pracowników, polski przemysł i dobrze czuje się wśród zwykłych ludzi, z którymi jej lider ma nić porozumienia. Druga upomina się… właściwie nie wiadomo o co, bo słychać tylko, że chce „j…ć PiS” i walczyć ze zmyśloną dyktaturą, która pozwala jej demonstrować i mieć przewagę w mediach.Pierwsza bije brawo, gdy mowa jest o polskiej suwerenności, obronie przed nielegalnymi imigrantami czy zakupach uzbrojenia, a najostrzejszym jej hasłem jest wykrzyczane przez zagrożonych zwolnieniami pracowników „Zamknąć Tuska”. Druga to spęd pokręconych typów, którzy delektują się tym, który z nich wulgarniej zbluzga tych, co działają na rzecz suwerenności. Ta pierwsza pokazuje jedność, bo dopuszcza do głosu przedstawicieli nawet najmniejszych koalicyjnych ugrupowań. Tej drugiej przewodzi Miś Przekliniak z serialu „Włatcy Móch”, nadpobudliwy wrzaskun, który pracowników wyzywa od pijaków, a przedstawicieli mniejszych ugrupowań nie dopuszcza do głosu, by odebrać im elektorat. Uważam, że mimo że te wystąpienia przykryła trochę akcja Prigożyna, to Bogatynia może być w tej kampanii przełomem. O ile PiS znajdzie pomysł, jak kontynuować tę formułę.

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl