Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Troszkę kultury



Czy na tle innych zdewastowanych dziedzin powinno dziwić traktowanie kultury przez partię miłości wyjątkowo po macoszemu? Wiadomo przecież, że stosunek Platformy Obywatelskiej do obywateli był mniej więcej taki, jak dyktatury proletariatu do proletariuszy, a praktyczną politykę PO wyznaczała opinia przywódcy „polskość to nienormalność” i zalecenie czołowego showmana reżimu „róbta, co chceta”.

Nie może więc dziwić właściwa Platformie niechęć do tradycji, do poczucia wspólnoty, do polskiego patriotyzmu i poprawno-polityczna skłonność do wszystkiego co bluźniercze i dekonstrukcyjne.

Naiwność artystów


A jednak zdumiewa, że ogół twórców, włącznie z tymi, którzy stanowili dekoracje komitetów poparcia, pławiących się w nurcie powszechnej aklamacji dla władzy, doczekał się przykrych niespodzianek.

Twórcy, mimo chętnego wspierania PO, zostali pozbawieni tzw. uzysku, czyli możliwości rozliczenia się z podatków z wykorzystaniem 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu, co postawiło ich w pozycji gorszej od rzemieślnika, stanowiąc czynnik demobilizacji twórczej.

Po co pracować ponad miarę? Dla fiskusa? Dotyczyło to nie tylko artystów, ale również dziennikarzy czy pracowników naukowych.

Kolejnym uderzeniem w kulturę było podniesienie VAT na książki, co odbiło się na rynku czytelniczym, i tak wątłym w porównaniu z innymi krajami regionu. Obecnie zgłoszony został projekt ustawy, wprowadzający zakaz przeceniania książek. Taka regulacja uderzy w tę cześć Polaków, którzy książki kupują.

Na sytuacji artystów kładzie się głębokim cieniem słabe wypełnianie przez media publiczne ich misji, czego dowodem jest degradacja Teatru Telewizji, osłabienie Teatru Polskiego Radia i praktyczny zanik ambitnej rozrywki.

Wynika to nie tylko z indolencji władzy i pogardy przejawianej wobec rodzimej twórczości, ale również z nieuregulowanych kwestii abonamentu i poddaniu TVP dyktatowi wskaźników oglądalności. Obawiam się, że bez rezygnacji z reklam nie uda się przywrócić kulturotwórczej misji mediów publicznych. Stąd sugestia, żeby w przyszłych uregulowaniach prawnych uzyskały one status instytucji dobra powszechnego, jak np. Muzeum Narodowe. Uzależnienie od reklam i oglądalności służy wyłącznie stałemu obniżaniu poziomu.

Arogancja władzy szczególnie przejawiała się w stosunku do związków twórczych. Relacje partnerskie zastąpiły działania fasadowe, w rodzaju „paktu dla kultury”, w których o wszystkim decydują urzędnicy. Artyści, poza nielicznymi ulubieńcami władzy, traktowani są instrumentalnie, a ich siła osłabiona jest z powodu mnogości „reprezentacji środowiskowych” – głos lokalnego stowarzyszenia jest równie ważny jak opinia Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich czy PEN Clubu.

Mecenat państwa

Uważam, że sytuacja dojrzała do zmiany. Upodmiotowienie twórców przysłużyłoby się poprawie klimatu między środowiskami artystycznymi a władzami publicznymi i sprzyjało aktywizacji oryginalnej twórczości. Dlatego też wiodące stowarzyszenia (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Związek Literatów Polskich, PEN Club, Związek Artystów Scen Polskich, Związek Polskich Artystów Plastyków, Związek Kompozytorów Polskich) winny mieć decydujący głos w działalności Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – w procesie przyznawania nagród i stypendiów, kreowania polityki promocji polskiej kultury za granicą. Winny mieć też wraz z przedstawicielami środowisk naukowych wiodącą rolę w radach programowych zreformowanych mediów publicznych.

Istotą zmiany powinno być poważne wzięcie na siebie przez państwo roli mecenasa. Nie byłoby kulturalnej eksplozji Florencji bez pieniędzy Medyceuszy, dodatkowo wspartych ich smakiem artystycznym. Gdyby Wawrzyniec Wspaniały miał gust przeciętnego działacza Platformy, Leonardo da Vinci musiałby malować jelenie na rykowisku przy dźwiękach disco polo, a Michał Anioł wyżywałby się w love paradach.

Mecenat w naszym wypadku to wspieranie twórczości i jej promocja. Nie trzeba dodawać, twórczości wybitnej osadzonej mocno w polskiej tradycji i kulturze, służącej umacnianiu wspólnoty, a nie jej rozbijaniu. Oczywiście należy tolerować kontestacje i nie tłumić fermentu – ale to artyści mogą uprawiać na własny rachunek.

Stąd apel o zwiększenie puli środków na dofinansowanie zakupów nowości książkowych przez biblioteki, w programie tym priorytet powinna uzyskać wartościowa twórczość rodzima. Należy także umożliwić jej promocję zagraniczną, choćby poprzez finansowanie przekładów i szeroko pojętą popularyzację (wizyty, spotkania, kongresy) naszego dorobku.

To arcyważna inwestycja! Tym bardziej że twórcy mogą odegrać rolę integrującą ogromnej polskiej diaspory, tego wielkiego kapitału ludzkiego.

Żmija przemija


W historii alternatywnej „Jedna przegrana bitwa” opisywałem, jak mimo podboju przez komunizm całej Europy polskość kontynuowana jest w czterech zdominowanych i zarządzanych przez Polaków prowincjach w Kanadzie, USA, Brazylii i Australii. Czy jest to zupełna fantazja?

Poza naszymi granicami żyją miliony Polaków. W większości są mocno osadzeni w krajach swojego pobytu, choć nadal odczuwają silną więź z ojczyzną. Dotychczas tylko w wyjątkowych momentach sięgano do tego rezerwuaru. Nie sprzyjało takim akcjom częste polityczne i generacyjne rozbicie emigracji. Powinniśmy uczyć się od innych narodów o równie rozległych diasporach. Kultura, duma narodowa mogłaby stanowić zwornik narodowej solidarności i spoiwo współdziałania przy wspieraniu, propagowaniu i rozsławianiu starego kraju.

Nowa Polska jest o krok. Wierzę, że jesienią zapuka do naszych domów. Nie może nas zaskoczyć. Musimy być przygotowani do wykorzystania szansy. Również w kulturze. I nie jest to przesadny optymizm. Skądinąd w chwilach zwątpienia lubiłem powtarzać sobie fraszkę Leca:

„Nawet najdłuższa żmija przemija”.


Mam wrażenie, że obserwujemy właśnie końcowy odcinek tego gada – bardziej grzechotnika niż żmii – z jego dawnej potęgi pozostały już tylko grzechotki.

Artykuł na podstawie wystąpienia na konwencji programowej PiS w Katowicach    

Marcin Wolski

za:niezalezna.pl/68786-troszke-kultury

Copyright © 2017. All Rights Reserved.