Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Materiały nadesłane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Realnie czy symbolicznie?

Chciałbym pisać o wakacjach, o mistyce gór czy mistyce morza, ale na razie przebywam w Poznaniu i doświadczeń mistycznych nie mam. Natomiast mam perspektywę stosunkowo rychłego wyjazdu do Niemiec, do obozu we Friedland koło Getyngi, który w ostatnich latach pełni rolę obozu dla uchodźców.



Tym bardziej cieszę się, że póki co, mogę cieszyć się atmosferą bycia we własnym domu, wśród swoich. Rozumiem jednak głosy tych, którzy – jak metropolita warszawski – apelują o brak drobiazgowości w podejmowaniu dzieł charytatywnych.  Już z okazji Dnia Dziękczynienia  stwierdził dobitnie: „Dla mnie jest najważniejsze żeby wreszcie pomóc ludziom, którzy potrzebują pomocy humanitarnej, bo to o to chodzi”. Wyjaśnił też, że ma na myśli na przykład dzieci, których rodzice zginęli i zostały one same czy też dzieci, które potrzebują niedostępnej na miejscu specjalistycznej pomocy medycznej.

Problemem, którego w tym miejscu doświadczamy jest dostosowanie ogólnej normy i zasady do konkretów. Kiedy mówię na przykład „trzeba pomóc”, „pomóżmy” nie zawsze chyba oznacza to, że ja sam biorę na siebie odpowiedzialność za tę pomoc, mówiąc wprost – że ja sam otwieram drzwi swojego domu dla przybysza. Kiedyś media natarczywie wręcz pisały o decyzji papieskiej, mocą której sprowadzono do Rzymu kilka rodzin z wyspy Lesbos, którą odwiedzał papież. Byłoby ciekawe zobaczyć aktualnie, gdzie te rodziny przebywają, jak wygląda ich życie w sytuacji swoistego azylu, który udzielają im – z tego, co słyszałem – klasztory na terenie Wiecznego Miasta.

Oczywiście, apel o pomoc humanitarną dla ludzi, którzy jej potrzebują jest apelem bezdyskusyjnym. Ale równie oczywistym jest to, że tę pomoc można świadczyć zawsze w sposób ograniczony, a  nie nieograniczony. Mogę udzielać tej pomocy w ten sposób, że kieruję środki, ludzi, zaangażowanie na miejsce dramatu, a tam, ludzie kompetentni, dobrze znający sytuację dokonują dystrybucji tej pomocy. To wyraz także zaufania wobec tych ludzi. Drugi sposób to ten, że w jakiś sposób, zapewne też kierując się zaufaniem do decydentów, sprowadzam ludzi potrzebujących pomocy do siebie.

Jak to wygląda realnie? Pierwszy sposób jest aktualnie realizowany przez Kościół w Polsce. To pomoc realna i liczebnie znacząca. O taką pomoc proszą też zainteresowani. „Przedwczoraj spotkałem się z biskupem z Aleppo i on bardzo prosił o pomoc, ale o pomoc na miejscu. Mówił, że każda złotówka wydana tam, to 10 zł wydanych tu; każde euro wydane tam to dziesięć euro wydane w Europie. On bardzo prosił, by pomoc była kierowana tam na miejscu, pomoc w każdej postaci” – to słowa marszałka Karczewskiego.

Drugi typ pomocy jest niewątpliwie bardziej spektakularny i bardzo nikły. Przykładem tego typu działania są deklaracje prezydenta mojego miasta, który stwierdził: „To symboliczny gest, ale wyrażany przez wielu samorządowców w kraju. Udzielenie schronienia jednej - ewentualnie dwóm - matkom z dziećmi, ze sprawdzoną tożsamością i statusem uchodźcy nie jest ciężarem ponad możliwości polskich miast”. Pytanie brzmi: realnie czy symbolicznie?


Copyright © 2017. All Rights Reserved.