Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Materiały nadesłane

List od Fundacji Pro - Prawo do życia

/.../  każdego dnia w polskich szpitalach mordowanych jest 3 dzieci. Część maluszków, na których próbuje się dokonać egzekucji, przeżywa swoją aborcję.



Takim dzieckiem był maleńki Wiktor, którego historia wstrząsnęła opinią publiczną dwa lata temu. Chłopczyka pozostawiono na śmierć w warszawskim Szpitalu Św. Rodziny. Przemocą wydobyto go z łona matki aby umarł w cierpieniach.

W Opolu ważący 600 gramów maluszek głośno krzyczał. Najpierw zdecydowano się umieścić go w inkubatorze. Jego serce i inne narządy dobrze funkcjonowały, ale po około 4 godzinach odstąpiono od opieki nad nim i umarł.

Jeszcze większe dziecko urodziło się w wyniku „nieudanej” aborcji we Wrocławiu – 700-gramowa dziewczynka. W tym wypadku wprawdzie wszczęto śledztwo, ale nie dopatrzono się znamion przestępstwa. „Lekarze podjęli prawidłową decyzję i przeprowadzili zabieg prawidłowo.” – komentowała wówczas zabicie dziecka wrocławska prokuratura.
/.../

Według danych opublikowanych przez brytyjskich naukowców, aż 10% dzieci poddawanych aborcji rodzi się żywych. Jeszcze inne statystyki mówią, że co szóste dziecko rodzi się żywe przy próbie morderstwa. Najczęściej nie udziela się im żadnej pomocy medycznej. Po prostu czeka się aż zginą z głodu lub wyziębienia.

Jednym z takich dzieci miała być Mellisa Ohden.

Niezwykle wstrząsającą historię Mellisy przeczytałam ostatnio w sieci. Jej matka zamierzała zabić ją poprzez aborcję. Nalegała na to cała rodzina. W aborcyjnej mordowni maleńkiej Mellisie zrobiono trujący zastrzyk licząc na to, że urodzi się martwa. Stało się jednak inaczej.

Dziewczynka przeżyła aborcję. Przy próbie morderstwa asystowała… jej własna babcia, która pracowała jako pielęgniarka. Na widok żywej Mellisy powiedziała: „zostawcie to aż umrze”!

Pozostałe pielęgniarki zdecydowały się jednak pomóc Mellisie, którą udało się odratować. Tymczasem jej matka, która podczas aborcji otrzymała narkozę, przebudziła się myśląc, że jej córka nie żyje. Nikt nie powiedział jej prawdy…

Mellisa została adoptowana i trafiła do kochającej rodziny. Przez wiele lat nie miała pojęcia o swojej historii. O tym, że jej biologiczna rodzina chciała ją zamordować, dowiedziała się jako nastolatka. Był to dla niej prawdziwy wstrząs.

Długo nie mogła pogodzić się z tą wiadomością. Miała problemy z alkoholem, podupadła na zdrowiu. W końcu udało się jej przezwyciężyć kryzys. Nawróciła się, wyszła za mąż, ma dwójkę własnych dzieci. Postanowiła odnaleźć swoich biologicznych rodziców i przebaczyć im.

Po czterdziestu latach znalazła swoją matkę. W trakcie spotkania obie płakały i wzięły się w objęcia. Okazało się, że jej matka niezwykle żałowała dokonanej aborcji. Przez wiele lat marzyła aby jej dziecko żyło. Aż w końcu spotkała Mellisę. /.../ tylko w USA jest ponad 40 tysięcy osób podobnych do Mellisy /.../!

Oni wszyscy przeżyli swoje aborcje. Za każdą z tych historii stoją tragedie całych rodzin i cierpienie setek tysięcy ludzi.

Nie wiemy ilu ludzi żyje w Polsce z takim piętnem. Nikt tego nie kontroluje i nie chce kontrolować. Dzieci najczęściej umierają w strasznych męczarniach. Ministerstwo Zdrowia przyznało, że ma świadomość tego zjawiska ale nie jest w żaden sposób zainteresowane tym aby w jakikolwiek sposób mu przeciwdziałać.

W walce o życie dzieci nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc urzędników. Dlatego sami musimy stanąć w obronie zagrożonych maluszków i ratować je przed koszmarem aborcji.
/..../ zgłaszają się do nas osoby, które chcą włączyć się po naszej stronie do walki o życie. W ostatnim czasie jeden z naszych sympatyków udostępnił nam samochód dostawczy – Mercedes Sprinter! To doskonała okazja aby za pomocą kolejnego auta pokazywać prawdę o aborcji tysiącom Polaków.

Dzięki naszym Darczyńcom mamy już 3 auta oklejone antyaborcyjnymi plakatami. Dwa z nich stoją pod szpitalami, w których zabija się najwięcej dzieci w Polsce. Trzeci samochód objeżdża północną część kraju. Teraz mamy szansę wystawić do walki czwarty pojazd!
/..../
Oklejenie auta grafikami, zamontowanie nagłośnienia i zatankowanie go na najbliższe dwa miesiące to koszt ok. 7 000 zł. Chciałabym zebrać potrzebną kwotę i jak najszybciej wysłać samochód na ulice.
/.../
Pokazywanie prawdy o aborcji na samochodach wywołuje szczególną wściekłość zwolenników tego procederu. Nasz Żuk pod Szpitalem Orłowskiego był wielokrotnie demolowany. Agresję wzbudza również stojący pod Szpitalem Bielańskim Lublin, w którym przebito opony.

Furia aborcjonistów oznacza, że te akcje są skuteczne. Tylko w ostatnim czasie zapadły dwa wyroki nakazowe skazujące agresywne feministki za zakłócanie naszych działań. Kolejne rozprawy są w toku.

Prawdę o aborcji pokazywaną na samochodach widzą kobiety, które wchodzą do szpitali aby dokonać aborcji. Kolejne auto może obudzić ich sumienia zanim będzie za późno!

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kinga Małecka-Prybyło [Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.]

Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok.32, 00-055 Warszawa
www.stopaborcji.pl

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok. 32, 00-055 Warszawa
Dla przelewów zagranicznych - Kod BIC Swift: INGBPLPW

Copyright © 2017. All Rights Reserved.