Materiały nadesłane

"CISZO MILCZ! BÓLU MÓW!"

/.../ Przekażmy najbliższym, Rodzinie, dzieciom, sąsiadom. By polskie Kresy żyły w pamięci.


"CISZO MILCZ! BÓLU MÓW!"

Pod takim tytułem ukazała się znakomita książka poetycka wybitnego pisarza, Stanisława Srokowskiego.  To największy, najpełniejszy i najbardziej okazały  tom poezji kresowej we współczesnej  literaturze polskiej. Opiewa piękno i dramat polskich ziem kresowych, ukazuje losy ludzkie i historie wschodnich regionów Rzeczypospolitej. Spotykamy  wiersze o Lwowie i Wilnie, o Rossie i Lwowskich Orlętach,  o Zygmuncie Rumlu, Ponarach i Katyniu, o rodzinie poety, dziadku, ojcu i matce, o urokach dzieciństwa i przekleństwach zbrodni ludobójstwa. Strofy obrazują lokalne klimaty i uniwersalne przesłania.    

Wydawca, Magna Polonia, tak prezentuje to niezwykłe dzieło oryginalnego talentu i błyskotliwego umysłu:  "Jest to jedyny  tak bogaty  zbiór wierszy w polskiej liryce całkowicie poświęcony  tragedii  ziem kresowych. Stanisław  Srokowski od lat opisuje dramatyczne dzieje Polaków w opowiadaniach i powieściach. Jednakże w poezji dopiero teraz jawi się jako piewca polskiej duszy, sięgający do najgłębszych pokładów ludzkiej egzystencji. Wywodzi się z głośnej poetyckiej   awangardy XX w., zwanej szkołą lingwistyczną i po raz kolejny wnosi  do  współczesnej literatury nowatorski  ton, wzbogacając go oryginalną  metaforyką, błyskotliwym obrazowaniem i subtelnym stylem.

Oto jakie opinie wydali wcześniej publikowanym w mediach społecznościowym  wierszom pierwsi czytelnicy.  
Dorota Gościńska: „Jestem pod wielkim wrażeniem”.  
Marysia Olech: „Bardzo bolesna poezja, zmusza do refleksji”. Joanna Mencel: „Moja dusza krzyczy”.
Daniel Obrzut: „Chwyta za serce”.
Blandyna Niemirowska: Bezcenne źródło prawdy i wiedzy.  
Jan Strządała:  „Poruszające głęboko, piękne".
Kasia Czernatowicz: „Wstrząsnęły mną".  
Dr Lucyna Kulińska: „Genialne!”.
Prof. Dorota Heck z Uniwersytetu Wrocławskiego:  „Nowe wiersze Stanisława Srokowskiego przypominają jego szczytowe osiągnięcia artystyczne w poezji XX w”. Język tej liryki,  jakby powiedział filozof  ujawnia nadwyżkę sensu, pogłębia nasze oswajanie z własnym istnieniem. Piękno spotyka się tu z dojrzałością, mądrość z prawdą, a powaga z godnością. To ważny, unikalny i dociekliwy głos polskiej  poezji".  

Okładka ilustrowana dziełem Dirka Boutsa "Upadek przeklętych".

Książkę można zdobyć pod linkiem: https://sklep.magnapolonia.org/.../ciszo-milcz-bolu-mow.../   

 

A oto kilka wierszy:

 

PIEŚŃ KRESÓW

 

Na progach domów siadały

stare kobiety z podkrążonymi oczami

i patrzyły jak z białych mgieł

wyłaniają się widma  Karpat

ze złotą koroną na szczycie

i budzą się uśpieni rycerze.

 
Liście drzew mamrotały wieczorne  modlitwy.
 

Żegnały się szeptem pola i  łąki.

Słychać było daleki różaniec deszczu.    

 

Klaskały liście brzóz i dzikie róże,

a nad nami trwał bal jaskółek.

 
Lecz nagle strzelił piorun,

gwałtownie gasły zapasy światła,

zachwiał się dzień i konały barwy.

 
Połykała nas noc,  a ze szczytów gór

zlatywały  zjawy z tryzubami w zębach.

 
Nieme ręce ciszy opadały coraz niżej.

 

 

LWÓW ŚPIEWA

 

Lwów to nieuleczona rana,

urwany nagle gest, okaleczone usta,

wołanie placów i zamków, żywy ślad

historii, która po cichu śpiewa.  

 

Dusza miasta żyje  w pasażach,

w starych ruinach i  fontannach,

w altanach, mostkach i pawilonach.

 
I  w strofach  umarłych poetów.

 
Idziemy po drogach wygnania,

jak szli przed nami

ojcowie i bracia,

ich głosy i cienie towarzyszą nam wiernie,

jak rzeki, strumyki, pola i lasy.

 

Granice ziemi przesuwają nas

z miejsca na miejsce.  

 

Modlą się nasze ręce, kolana i stopy.

 

Niesiemy pismo i żagwie, moc truchleje,

a wieczność wyciąga szyję.  

 

Lwów śpiewa w naszych oddechach.

 

SYBIRACY

 

W pustych chatach ostały się rozbite okulary,

zdeptany grzebień i stare fotografie.
 

Ze ścian wołają  święte  obrazy.

 

Rozgryzaliście zębami wszy

i karmiliście głodne dzieci.    

 

Martwe ciała  niemowląt wyrzucali oprawcy

z wagonów, by tonęły w lśniących zaspach śniegu.  

 

Umieraliście z głodu, chłodu i wyczerpania.

Zżerały was pluskwy, komary i tyfus,

malaria i ciemny ból.

 

Przed wami sople zawisłe w przestrzeni

i stada wędrujących reniferów,

azjatyckich niedźwiedzi  i wilków.

 

Szlochają stare groby Tajgi  

i  łka lodowata ziemia

bez  kapłanów, liturgii i krzyży.    

A cmentarze ślą  czarne pocałunki.

 

Rozsypują się  syberyjskie elegie.  

 
Więdnąca Mowo, oświetl zdeptane mogiły!   

Jasności, zaśpiewaj w głębi wzroku!

Gwiazdo stań się w słowie!

 

Twoje rany, Modlitwo,  nie zabliźniają się.

Twoje skargi, Lęku, nie usychają w dołach śmierci.

Twój ból, Nadziejo, wciąż krzyczy!  

 
A ty, Rosjo, włóż worek pokutny

i płacz!
===================

Z szacunkiem

Jan Klatt

Agencja Literacka