Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Warcholstwo

Na twarzy przewrotnego widać upór, a prawy umacnia swe drogi.
Pyszałek, samochwał: nazywany szydercą działa z nadmiaru swej pychy.
Księga Przysłów 21,(29. (24)

Niedawno jeden z naszych liderów (przywódców) politycznych określił ostatnio spowodowane zakłócenia obrad w sejmie jako chuligańskie. Słowo chuligan wdarło się już dość dawno do języka polskiego i było chętnie używane dla wyrażenia wystąpień o charakterze łobuzersko-awanturniczym. Słowo hooligan –chuligan, hooliganism –chuligaństwo, chuliganeria jest angielskie i zaistniało w naszym języku, gdy język angielski wcale jeszcze nie był u nas w modzie. Dlaczego tak się stało, warto zapytać socjologów. Sam jestem ciekaw.

Słownik współczesnej polszczyzny nazywa chuliganem człowieka, zwłaszcza młodego, łamiącego przyjęte zasady współżycia społecznego, wywołującego burdy i awantury. Chuligan zachowuje się wyzywająco, wulgarnie (zwłaszcza w mowie), po chamsku, niejednokrotnie popełnia jakieś (drobne) przestępstwa, niszczy mienie społeczne itp. Innymi słowy jest to łobuz, drań, często członek gangów młodzieżowych. Stąd termin chuligaństwo na określenie zachowania awanturniczego, lekceważenia przyjętych norm społecznych lub etycznych. Często pada to słowo dla zobrazowania burzliwych, nieraz przestępczych zachowań, np. na stadionach sportowych. Analiza podanych słów wydaje się usprawiedliwiać użycie tego terminu w ocenie zachowania niektórych posłów w ostatnim okresie.

W dalszej dyskusji nad tym problemem padło jeszcze inne określenie, to jest warcholstwo. Termin ten wydaje się być tutaj trafniejszy, bowiem po pierwsze niewątpliwie jest polski, można go znaleźć nawet w dawnych słownikach i po drugie chyba lepiej oddaje zachowania, które miały miejsce ostatnio. Warcholstwo to postępowanie charakteryzujące się zakłóceniem spokoju innych przez wykorzystanie swej pozycji społecznej dla osiągnięcia własnych korzyści, krótko mówiąc: wichrzycielstwo, awanturnictwo. Człowieka, który wszczyna takie niepokoje zwykło się nazywać  warchołem, mącicielem lub zgoła zapomnianym obecnie słowem mąciwodą.

W ostatnich dniach grudnia i początkowych stycznia emitowano w TV krótkie obrazki śpiewającej posłanki PO. Padały jakieś słowa o puczu, mieszanka trudno uchwytnej treści. Ujęcie „wokalistki” sprawiało wrażenie sali sejmowej ostatnio tak widowiskowo (teraz się mówi spektakularnie) okupywanej jako wyraz pewnego protestu części tak zwanej opozycji parlamentarnej. Warto się zastanowić, czy nie byłoby wyraziściej  i bardziej dla wszystkich zrozumiałe, gdyby w nuconej tam melodii kolędowej można było usłyszeć słowa: ”nie było miejsca przy żłobie, więc jesteśmy tutaj”.

Na ogół ludzie pragną spokoju. Jako świadectwo takiej postawy podaję wypowiedź muzyka Jacka z zespołu „Trubadurzy” zamieszczoną dn. 5 stycznia  br. (2017 r.) w dodatku „Kocham Łódź” (nr 419, s.3) do Dziennika Łódzkiego (Nr 4): Nie lubię sytuacji, gdy ludzie nie potrafią się dogadać. Przede wszystkim życzę wiele optymizmu, spokoju, pozytywnego nastawienia do życia. Tak więc chciałbym życzyć, by (ludzie) umieli ze sobą rozmawiać. Ludzie źle przyjmują wszelkie akty wzniecanego niepokoju, tym bardziej, jeśli są one w niezgodzie z obowiązującym prawem, którego  konsekwencji naruszenia niektórzy prominentni (wysoko postawieni) sprawcy unikają dzięki swej pozycji lub posiadanym przywilejom, co bardzo źle jest odbierane społecznie. Dlaczego ? Dlatego, że od wieków jesteśmy w naszym kraju skłonni hołdować ewangelicznej zasadzie „Jedni drugich brzemiona noście”.

Brzemię (l.mn. brzemiona) to dawne staropolskie słowo, wyparte od dawna przez ciężar, ale niezupełnie o tym samym znaczeniu. W zbliżonym znaczeniu  ma oznaczać (przynajmniej słownikowo) dużą liczbę luźnych przedmiotów okrytych np. płachtą lub chustą, tworzących znaczny ciężar noszony na ramionach lub plecach. Spotyka się więc określenie: brzemię chrustu, liści, zrzucić brzemię z ramion, pleców. W znaczeniu przenośnym rozumie się brzemię jako przeżywane, uświadamiane sobie ciągle bardzo przykre doświadczenia, przeżycia z przeszłości, od których trudno się wyzwolić, np. brzemię win, grzechów, klęsk, nieszczęść.

W odczuciu i rozumieniu powyższego zwrotu przez zwykłego człowieka posługującego się językiem polskim ma się na myśli miłosierny ukłon w stronę osoby (osób) dotkniętej (-ych) jakąś dużą przykrością, niepowodzeniem, utrapieniem. I wczuwamy się w troski bliźniego, staramy się go zrozumieć i w miarę swych możliwości także pomóc. Rozumiemy, że nie wszyscy muszą być tego samego zdania co my, mieć te same poglądy, idee, ideologie, zapatrywania religijne, społeczne lub polityczne i na tyle , ile jest to możliwe staramy się ze zrozumieniem odnosić do czyichś zachowań związanych z ich przekonaniami, ale nie możemy tolerować takich wystąpień, które są szkodliwe społecznie i przynoszą ujmę naszej społeczności  oraz krajowi.

Przepędź szydercę, a ustanie kłótnia,
skończy się spór i rzucanie obelg.
Kto sieje zło, zbiera nieszczęście,
kij jego gniewu przepadnie.

Księga Przysłów 22, (10, (8)







Copyright © 2017. All Rights Reserved.