Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać -TUCHÓW

 

Tuchów to ciche miasteczko, malowniczo położone na południe od Tarnowa w oprawie niewysokich, obłych wzgórz, przecięte korytem Białej. Ta niewielka rzeka, wpadająca do Dunajca,  zwykle leniwa,  w przyborze wiosennych wód staje się groźna i niejeden raz podtopiła miasto. Zmienną naturę kapryśnej rzeki docenili benedyktyni z Tyńca, którzy z tego powodu nie na równinie, lecz na wyniosłym pagórku wznieśli w XI wieku drewniany kościółek poświęcony Matce Bożej. Zresztą nie mogli postąpić inaczej, wszak stanął on na miejscu pogańskiej gontyny. Przybywszy w te strony  dla głoszenia wiary chrześcijańskiej pogańskiemu ludowi, tynieccy mnisi tak dobrze się tu zadomowili, iż pozostali w Tuchowie blisko osiemset lat, aż do  1787 roku, kiedy cesarz Józef II wydał dekret o kasacie zakonu. W swej łaskawości pozwolił niektórym zakonnikom pozostać w klasztorze do czasu ich wymarcia, co też nastąpiło w 1821 roku.

W XVII wieku do Tuchowa ciągnęły tak wielkie tłumy pielgrzymów, by prosić o wstawiennictwo Maryję, iż było koniecznością wzniesienie sanktuarium na miejscu dawnego, skromnego kościółka piastowskiego, prawdopodobnie wielokrotnie już wcześniej powiększanego. Konsekrowany w 1687 roku dostojny, nowy kościół barokowy był budowany szybko, od 1665 roku, w czym partycypował niejaki Adam Gliński z miejscowości o nazwie Zimna Woda. Wdzięczni benedyktyni wygospodarowali dość osobliwe miejsce na dużych rozmiarów portret fundatora – wnękę okienną w bocznej ścianie kościoła. Spogląda ku nam ponurym, groźnym wzrokiem szlachcic w czerwonym kontuszu, uzbrojony w ciężką karabelę, widać że wojownik, bo tarczę herbową okala różnoraki rynsztunek wojenny.

Nieco przyciasne wnętrze o jednej nawie zdobią imponujące ołtarze, najpiękniejszy ten w prezbiterium, dzieło małopolskiego rzeźbiarza, Antoniego Frączkiewicza, który w pierwszych dekadach XVIII wieku dał się poznać jak wybitny artysta z kościołów w Krakowie, Kielcach, Ibramowicach, a nawet w Tyńcu. Dla tutejszego wizerunku Maryi zaprojektował i zbudował z rozmachem ołtarz godny Jej czci.

Poszedłem i ja pokłonić się tuchowskiej Pani. Pora była już późna tego dnia,  w ławach miejsce zajmowało nie więcej niż dwadzieścia osób, bo wieczorne nabożeństwa właśnie dobiegły końca. Słynący łaskami obraz w głównym ołtarzu lśnił od wyzłoconych ram. Podszedłem pod stopnie ołtarza, by przypatrzyć się niezwykle pięknej twarzy Madonny, delikatnej, dziewczęcej, ze wzrokiem utkwionym prosto ku wiernym. Podaje im prawą ręką rozwinięty kwiat róży, jakby na przywitanie. Podobnie przyjaźnie zachowuje się Dzieciątko - chłopczyk o niewinnej twarzyczce, siedzący na lewym ramieniu Matki. Lewą rękę ma lekko uniesioną w geście błogosławienia, prawa dłoń spoczywa na kuli ziemskiej zwieńczonej krzyżykiem na podobieństwo królewskiego jabłka.  Szkoda, że nie można oglądać obrazu w całej jego okazałości, bo ludowa pobożność kazała ozdobić go srebrną sukienką, w której wycięciach prześwitują tylko twarze i dłonie.

Obraz, uznany za słynący łaskami już w 1597 roku, wyszedł ze szkoły malarskiej niejakiego Mistrza z Bodzentyna, przynajmniej tak chcą historycy sztuki i datują dzieło na lata 1530-1540. Kiedy zbierałem informacje na temat tego obrazu, doczytałem się, że miał on pierwowzór w postaci innego obrazu Matki Boskiej, tak zwanej Czortkowskiej. Miał być malowany z końcem XV wieku, trafił w ręce Jana Kazimierza, który w 1663 roku podarował go dominikanom dla ich kościoła w Czortkowie w rejonie Tarnopola, dziś na Ukrainie. Kiedy w wyniku wojny światowej Polska straciła wschodnie województwa, dominikanie, przynajmniej ci, którzy przeżyli wojnę, bo ośmiu rozstrzelali w lipcu 1941 roku służący w szeregach NKWD miejscowi Żydzi, zabrali ze sobą obraz do Krakowa, skąd ostatecznie trafił do ich kościoła św. Jacka w Warszawie. Będąc na ulicy Freta, sprawdziłem to: obraz z Czortkowa wypełnia ołtarz w bocznej kaplicy Kotowskich na warszawskiej starówce. Podobieństwo obrazu z Tuchowa do obrazu z Czortkowa jest uderzające.

Po zmiennych losach sanktuarium, pozostawionego w XIX stuleciu nieco bezpańsko, wzięli go w posiadanie redemptoryści w 1893 roku. Usunęli dawne zabudowania klasztorne benedyktynów, które nie na wiele się nadawały, by z czasem na ich miejscu wznieść imponujący gmach seminarium duchownego. Dostawili do dwuwieżowego kościoła dzwonnicę, zagospodarowali przykościelne wzgórze, zorganizowali nawet muzeum misyjne z ciekawymi zbiorami etnograficznymi z krajów Ameryki Południowej, Afryki i z Azji.

Poświęcony Nawiedzeniu NMP kościół otrzymał ostatnimi czasy tytuł bazyliki mniejszej. Patronuje jej również św. Stanisław, Biskup i Męczennik, być może w nawiązaniu do bardzo wczesnej tradycji, która w biskupie krakowskim chce widzieć pierwszego konsekratora drewnianego kościółka na tuchowskim wzgórzu. Tradycyjnie w lipcu od 1 do 9 odbywa się Wielki Odpust Tuchowski, na który tysiącami przybywają wierni i pielgrzymi nie tylko z Podkarpacia, ale i z najdalszych zakątków Polski.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.