Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Wdzięczność

Skłaniam głowę i pochylam się z szacunkiem nad słowem wdzięczność, bo zasługuje na to. Ma poruszającą treść, znaczenie, chwyta za serce. Warto poświęcić trochę uwagi temu pojęciu, strasznie zaniedbanemu w naszym życiu indywidualnym i zbiorowym.

Wdzięczność to uczucie będące odpowiedzią na doświadczone dobro, poczucie zobowiązania moralnego, chęć odwzajemnienia, podziękowania za coś, pamięć o czyjejś dobroci. Tak w skrócie można chyba określić znaczenie tego pięknego pojęcia. Poeta zapewne wyraziłby to jeszcze piękniej i serdeczniej. Kto potrafi to wyrazić soczyściej i bardziej serdecznie, niech mi dośle na facebook lub na adres redakcji.

Tutaj dodam tylko, że to cenne słowo spotykamy w naszym języku w różnych konfiguracjach, jak na przykład: składać (lub dawać) komuś wyrazy, dowody wdzięczności, oddawać dług wdzięczności, czuć niezmierną, bezgraniczną, szczerą wdzięczność wobec kogoś, zaskarbić sobie wdzięczność, odpłacić wdzięcznością. Warto rozpatrzeć kilka aspektów tych sformułowań.

Wdzięczność zbiorowa

Życie w społeczności, w zbiorowości, niejako wymusza współdziałanie jako naturalny odruch obronny tejże zbiorowości utrzymania się na powierzchni życia wspólnotowego, ale wypracowanie różnych solidarnościowych form życia zbiorowego nie przychodziło łatwo i trwało latami. Zaistniała jednak w Polsce akcja o nazwie „500+” i jest formalnie wsparciem finansowym rodzin posiadających więcej niż jedno dziecko (także pierwsze, jeśli jest niepełnosprawne lub są szczególne warunki socjalne). Dziwne, że trwająca już ponad rok forma pomocy nigdy nie była określona jako wyraz wdzięczności okazaną formalnie przez władze, a tak naprawdę przez całe społeczeństwo polskim rodzinom za ich ofiarność przekazania temu społeczeństwu nowej generacji oraz za trud jego wychowania. Trzeba przecież być głęboko naiwnym, by być przekonanym, że koszt i trud utrzymania dziecka może być zrównoważony dotychczasową kwotą dotacji. Jest na pewno znaczącym wkładem wsparcia dla wielu rodzin, ale przede wszystkim wyrazem podziękowania za chęć współdziałania w dawaniu życia. Jeszcze do niedawna, przez wiele lat, propagowano pogląd, że posiadanie większej niż jedno liczby dzieci jest aktem antyspołecznym lub co najmniej głupotą, a już urodzenie dziecka niepełnosprawnego, na przykład z zespołem Downa, mimo wskazań wczesnej diagnostyki i możliwości skorzystania z aborcji, czyli zabicia dziecka w łonie matki, było zdaniem wielu szczytem głupoty lub nawet idiotyzmu. Na szczęście trend ten zdaje się szybko mijać i społeczeństwo okazuje wdzięczność w różny sposób rodzicom dzieci specjalnej troski.

Na tym nie koniec. Uznano (słusznie), że osobom powyżej 75. roku życia należą się bezpłatnie najbardziej potrzebne i stosowane leki. Wielu starszych osób nie było stać na zakup drogich (dla nich) leków. To nie tylko solidarność z osobami w podeszłym wieku, ale także, a może przede wszystkim, okazanie wdzięczności tym, którzy w najtrudniejszym okresie powojennym Polski ponosili trud wychowania nowego pokolenia Polaków oraz ogromnym wysiłkiem, drogą wielkich wyrzeczeń, budowali zręby niepodległej Polski (z suwerennością, niezawisłością wyszło trochę gorzej, bo jest wielka zależność od zaleceń i ograniczeń ze strony UE)

Osoby, którym udało się dożyć 100 lat i żyją dłużej, otrzymują (z ZUS) gratyfikację w postaci 3 tysięcy złotych miesięcznie. Niestety niewiele wiadomo jak spożytkowywane są te pieniądze, bo wątpię, by osoby w tak podeszłym wieku mogły dobrze i świadomie tymi pieniędzmi zagospodarować. Pieniądze te dostają się w ręce opiekunów lub rodziny i niejednokrotnie są przedmiotem sporów ich rozdzielenia. Nie wiem, czy znajdują się tacy, którzy rzeczywiście dbają o lepszy byt osoby starej na ostatnie jej chwile życia. Nikt przecież tego nie sprawdza. Procedury (sławetne procedury!) tego nie przewidują. Mając to wszystko na względzie zaproponowałem i złożyłem wniosek do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (czekam na jego rozpatrzenie), aby osobom 90+ (po ukończeniu 90 roku życia) przyznać o połowę mniejszą dotację, tj. 1500 zł miesięcznie. Stulatków w Polsce zapewne jest niewielu, więc wydatek państwa raczej symboliczny (otrzymują zapewne ze względów biologicznych  przez krótki okres życia), natomiast dziewięćdziesięciolatków jest chyba trochę więcej, ale  koszta mniejsze i spożytkowanie tych pieniędzy niewątpliwie bardziej efektywne. Osoby te są jeszcze niejednokrotnie społecznie aktywne, są w stanie służyć Polsce swoim doświadczeniem i wiedzą, a nawet różną formą pracy (np. naukowej). Osobom tym należy się lepszy byt, lepsze dietetyczne odżywianie i lepsza opieka. Na to potrzebne są fundusze, którymi te osoby w większości są jeszcze w stanie same rozporządzać, a tejże kwoty bardzo potrzebują. Spełnienie takiego programu 90+  byłoby prawdziwym okazaniem wdzięczności przez młodsze pokolenie, które o takim dowodzie uznania za wieloletnią pracę dla rodziny i Polski teraz decydują. Ponieważ nie wszyscy decydenci biorą pod uwagę aspekt moralny, a przede wszystkim ekonomiczny i zaraz się zapytają: czy to się państwu  (społeczeństwu) opłaca ? Podam więc jeden ciekawy przykład. Gdy tworzono Republikę Federalną Niemiec (RFN), to na kanclerza obrano Konrada Adenauera, który miał wówczas 80 lat. Rządził aż do śmierci, tj. do 89 roku życia. Jak postawił Niemcy na nogi, to widzimy. A może my mamy nawet lepszych i doświadczonych leciwych obywateli ? Jestem przekonany, że tak.  Trzeba ich tylko umieć wskazać i nie lekceważyć wieku; umieć ich zalety dla dobra kraju wykorzystać. Wątpię, by sami o to zabiegali, a obowiązkiem społecznym jest uwydatnienie takich osób.

Przynależą się słowa dużego podziękowania tym wszystkim organizacjom, instytucjom, nieraz anonimowym osobom, którzy pamiętają o zasługach bojowników o niepodległość naszej ojczyzny. To bardzo chwalebne, że pamięta się o rocznicach powstań, ważnych wydarzeniach historycznych, bo za tym stoją zasłużeni ludzie. Szczególne zasługi ma tu Instytut Pamięci Narodowej (IPN), który już w swej nazwie podkreśla istotę problemu.

Wdzięczność indywidualna

W przypadku wdzięczności inspirowanej religijnie sprawa nie budzi wątpliwości,  jest jasna i prosta.   Znany jest fakt, gdy pacjent szpitala bonifratrów z wdzięczności za doskonałą opiekę i poratowanie zdrowia ofiarował zakonowi działkę znacznej wartości, dzięki czemu szpital zakonny mógł rozwinąć swą działalność leczniczą z oczywistą korzyścią społeczną, korzystając przy tym z daru też społecznego. Inny przykład, z którego niestety podrwiwały niektóre (złośliwe) media. Bezdomny wygrał na jakiejś loterii znaczną sumę pieniędzy. Z wdzięczności (zapewne Panu Bogu) za ten szczęśliwy traf podarował dwa piękne i cenne auta ojcu Tadeuszowi Rydzykowi (wg relacji mediów), a zapewne instytucji przez niego kierowanej. Każdemu wolno wyrazić wdzięczność Panu Bogu za otrzymane łaski i nikt tego, jak dotąd, na szczęście nie zabrania. Różne są formy wyrażenia takiej wdzięczności, zależne także od możliwości łaskami obdarowanego. Są to, na przykład, różne wota, oświadczenia w mediach, ale także , jak wyżej, pewna forma materialnego uczynku na rzecz zwykle instytucji z daną religią związaną.

Trudniej przedstawia się sprawa, gdy dotyczy okazania wdzięczności za okazaną np. pomoc lekarską, dobrą radę, usługę w załatwieniu jakiejś sprawy. Jeżeli wdzięczność następowała po doznanym dobrym uczynku (a posteriori) i bez jakichkolwiek  oznak życzeń dalszego sprzyjania darczyńcy, to trudno doszukać się tu aspektu korupcji, choć i w takich przypadkach znajdują się dociekliwi chcący wszędzie czuć korupcję  i dlatego wiele osób takich sytuacji unika. Jeżeli ktoś ofiaruje kwiatek lub drobny upominek  lekarzowi za troskliwą opiekę  lub dobrą diagnozę, wymagającą dociekliwości i zaangażowania lub nauczycielowi za wielki wkład w przygotowanie ucznia do egzaminu, to trudno obwinić tu zarówno jedną lub drugą stronę, gdyż zachowując się restrykcyjnie nie moglibyśmy przyjąć żadnych podarunków imieninowych lub urodzinowych bez posądzenia o złe intencje.

Zapewne trudno mówić o okazywaniu wdzięczności w przypadkach a priori (z wyprzedzeniem). Jeśli ktoś daje komuś np. ileś tam tysięcy złotych (lub innej waluty) „z wdzięczności”  za to, że zechce się sprawą zająć, to już sprawa nie jest taka prosta i jednoznaczna. Lepiej unikać takiej sytuacji, by nie narobić sobie kłopotu i niepotrzebnych zmartwień. Prawdziwa , szczera wdzięczność nigdy nie będzie budzić wątpliwości i zawsze będzie zasługiwać na miano cnoty. Najlepiej wyrażamy wdzięczność w gorliwej modlitwie i służbie drugiemu człowiekowi.  Jest za co dziękować Panu Bogu, chociażby za każdą chwilę życia. Wdzięczność bowiem to także podziękowanie za coś. Czy jesteśmy do tego zobowiązani ? Moim zdaniem, jak najbardziej tak. I to nawet bezwzględnie, do okazania płynącej z serca wdzięczności przede wszystkim dla rodziców, opiekunów, wychowawców, nauczycieli, dobrych pracodawców, kierowników duchowych. Sposób wyrażenia wdzięczności może być różny w zależności od okoliczności i możliwości ekspresji danej osoby. Nawet gest szacunku, życzliwy uśmiech może być „odpłatą”  za otrzymane dobro. Napisałem  we wstępie artykułu, że można  składać wyrazy wdzięczności.  Tymi wyrazami, prawdziwymi słowami, mogą być opublikowane wspomnienia  o ludziach, którzy zaskarbili sobie to, by o nich pamiętać i o ich czynach pisać i głośno mówić. Nawet pójście na pogrzeb jest pewnym wyrazem wdzięczności, a tym bardziej wygłoszenie mowy pogrzebowej lub zamieszczenie nekrologu o zacnej osobie, a zwłaszcza notki biograficznej uwzględniającej dobre czyny zmarłego.

Nie bądźmy skąpi w okazywaniu wdzięczności, która jest wyrazem naszej pozytywnej postawy moralnej. Jakże cieszy, że coraz więcej młodych ludzi jest gotowych do wolontariatu, do okazania swego serca nawet nieznanej osobie, może za to, że ktoś im swego czasu podał rękę i poratował w trudnej sytuacji.

P.S. Pismo do Ministerstwa wysłałem 16 stycznia 2018, podając dokładne dane o sobie. Pismo adresowałem do Pani Minister Elżbiety Rafalskiej, ale skierowałem do Działu Wniosków, więc liczyłem na jego rzeczowe rozpatrzenie (m.in. zanumerowanie). Dnia 2 lutego br, tj. już 18. dnia otrzymałem odpowiedź podpisaną przez Dyrektora Departamentu Polityki Senioralnej Stefana Kołuckiego (z up. podpis nieczytelny). Odpowiedź nie była analizą złożonego przeze mnie wniosku, lecz standardowym opisem pewnych działań Ministerstwa na rzecz seniorów, zwłaszcza tych mających najniższe emerytury. Sporo miejsca poświęcono na przedstawienie programu „Opieka 75+”dla osób zamieszkałych na terenach małych gmin do 20 tys. mieszkańców. Czyżby w Ministerstwie miasto Łódź traktowano jako małe miasteczko? Aż wierzyć się nie chce. Poza tym dowiedziałem się, że istnieje program wieloletni „Senior-WIGOR” na lata 2015-2020, który wspiera gminy w realizacji ich zadań własnych. Trudno spodziewać się, by ktoś w tym wieku odznaczał się wigorem. Jak to w praktyce wygląda na terenie gminy, opiszę osobno, jeśli będzie taka możliwość. Mój wniosek dotyczył osób po 90. roku życia. W odpowiedzi ani słowa na ten temat. Z tekstu mojego pisma można było łatwo domyśleć się kim jestem (wystarczyło też wystukać w Internecie moje nazwisko), i że troszczę się o leciwą elitę kraju, m.in. profesorów, którzy zamiast poświęcać czas na prace domowe (np. zmywanie, sprzątanie, przygotowywanie posiłków) mogliby ten czas spożytkować dla Polski ofiarując swe doświadczenie i wiedzę, gdyby mieli odpowiednie warunki życiowe.

To bardzo przykre (nasuwają się tu raczej mocniejsze słowa), że pismo skierowane do Ministerstwa, z podaniem jednak nazwiska odbiorcy, do tej osoby w ogóle nie trafiają. Rozumiem, że minister nie może wszystkich spraw sam osobiście załatwiać, ale o sprawie powinien wiedzieć, a w odpowiedzi powinno być podane, że jest to odpowiedź na zlecenie ministra, za którą on bierze odpowiedzialność. Jest gorsząco inaczej.