Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Czy dobry uczynek za modlitwę stoi ?

Dobry uczynek za modlitwę stoi – to znane powiedzenie, które może być mylnie interpretowane i dlatego w tytule przedstawiłem je w formie zdania pytajnego.

Mogą znaleźć się tacy, którzy zastosują ten zwrot dosłownie, to znaczy będą starać się czynić w życiu wiele dobrego, uważając przy tym, że nie potrzebują się w zamian modlić. Być może ten sposób rozumowania bierze się stąd, że modlitwę traktuje się jako sformalizowaną regułę, wymagającą koniecznie odpowiedniej postawy i warunków. Nic bardziej błędnego. Modlitwa to skierowanie naszego jestestwa (sfery psychiczno-emocjonalnej), naszej osobowości, naszego ducha ku Bogu, zapatrzenie się w Jego wielkość, dobroć i mądrość przy uświadomieniu sobie naszej małości, skromności posiadanych środków, zależności bytowania w kręgu przyrody; modlitwa to podzięka za dar i radość życia, niedające się opisać w całości zjawisko Gdy, na przykład, sprawujemy opiekę nad chorym, co wymaga często dużego zaangażowania fizycznego i czasowego, to zwykle nie jesteśmy w stanie jednocześnie odmawiać formalnego Ojcze nas lub zdrowasiek różańca, ale możemy w myśli ofiarować Bogu tę czynność-przysługę choremu  przez ofiarę posługi. Wystarczy chwila relacji człowieka z Bogiem, relacji bardzo prostej, będącej serdecznym odniesieniem się myślą i uświadomieniem sobie, że nasza posługa jest wyrazem  naszej moralnej, prawdziwej chrześcijańskiej postawy. Dla niektórych grup chrześcijan, na przykład ewangelików, jak zauważyłem, sprawowanie uczynków miłosierdzia jest niezwykle ważnym objawem postawy moralnej wymaganej w tej profesji.

Jest zrozumiałe, że pewne okoliczności wymuszają od nas pracy, a nie modłów. Trudno kolejarzowi-maszyniście pociągu, operującemu lekarzowi, pilotowi sterującemu samolotem, w danym momencie modlić się pewną uznaną formułą lub uczestniczyć w niedzielnej mszy lub nabożeństwie. Lecz czyny te, konieczne życiowo i społecznie, mogą być przecież inną formą aktywnej modlitwy. To zależy od naszej postawy. Krótko mówiąc, każdy czyn powinien być związany z pozytywną moralną intencją i odniesiony do Tego, który nas na posterunku ofiary postawił

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Zdarza się, że wykonujemy tak zwane dobre uczynki z pewnej rodzinnej tradycji, czasem jako pewne zadośćuczynienie za kiedyś doznaną dobroć lub pewien skłon dla ukochanej osoby, pamięć o niej lub przez pewną więź (nawet po śmierci) okazywaną miłosiernym czynem dla drugiej osoby. Znam takie czyny i takie przypadki. To piękne i bardzo szlachetne, ale dobrze do tego wszystkiego dołączyć pragnienie, by nasze czyny podobały się Bogu. A nawet były prośbą o wsparcie  tych osób, za których prosimy i którym według naszych możliwości pomagamy. Ileż to osób mogłoby się poczuć lepiej w szpitalu, w domu opieki, a nawet we własnym domu, gdyby ktoś zechciał łaskawie tam wstąpić i – jeśli to możliwe – nakarmić, zmienić warunki higieniczne na lepsze, a nawet zwrócić się dobrym słowem, życzliwym uśmiechem, podaniem dłoni. Tego wszystkiego bardzo brakuje ludziom samotnym, chorym, pozbawionym często opieki najbliższych, a nieskarżącym się na swój los. Słowo solidarność utrwaliło się w naszym języku, ale jeszcze nie zadomowiło się w obyczajach, nawykach dnia codziennego wielu osób, zwłaszcza młodych, którzy jakoś nie czują potrzeby takiej solidarności, choć nie szukają tylko ładnie brzmiących haseł. Zresztą solidarność to może zbyt wzniośle brzmiące słowo. Chodzi tu o zwykłą ludzką życzliwość, empatię, czy mówiąc prościej, odczuwanie, rozumienie ludzkich smutków, boleści, załamań i staranie się, by te przykre strony życia potrzebującym  usunąć.  

Sądzę, że nie byłoby tak wiele przypadków bolesnych wyłudzeń od starszych osób „metodą na wnuczka”, gdyby tenże wnuczek zaglądał do steranych życiem dziadków, niósł im pomoc i wnosił w dom młodzieńczą radość życia. Znane są przypadki pozbywania się za bezcen rodowych nieruchomości  tylko dlatego, ze starsza osoba była pozbawiona rady, opieki, wsparcia finansowego ze strony najbliższych  lub społeczności. Wykorzystywali to przeróżni kombinatorzy, przedsiębiorcy budowlani (?), o czym zresztą czasami donosiła prasa. Tak nie powinno być w zorganizowanym społeczeństwie. Takie fakty przynoszą temu społeczeństwu  wstyd, tym bardziej, że mienimy się  być społeczeństwem chrześcijańskim, które powinno stale pamiętać o ewangelicznym haśle wspólnego noszenia brzemion.

 Jak przeróżne są Twe dzieła , Panie ! Wszystkoś z mądrością uczynił; pełna jest Ziemia twórczych dzieł Twoich.        Ps. 104, vers 24.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.