Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof.Tadeusz Gerstenkorn - Wizyta

Słowo wizyta jest stale obecne w potocznym użyciu, ale zapewne nie każdy zdaje sobie sprawę, że znalazło się ono w naszym języku zapewne z języka francuskiego, do którego dostało się bezpośrednio  z języka Rzymian (teren obecnej Francji zwany dawniej Galią był przez wiele lat we władaniu Rzymian), w którym visito (-are; 1. dekl.) znaczy odwiedzać.

Ciekawe, że słowo visito (-are) jest bliskie znaczeniowo słowu video (-ere; 3.dekl.) z formami vidi, visum i znaczeniem: widzieć, oglądać, ale także (rzadziej) – odwiedzać.. Słowo to w formie czasu przeszłego vidi (zobaczyłem) wypowiedziane przez naszego króla Jana III Sobieskiego po zwycięstwie nad Turkami pod Wiedniem jest powszechnie znane w układzie: byłem, zobaczyłem, a Bóg zwyciężył. (wypowiedziane było po łacinie w formie : venimus, vidimus et Deus vicit jako parafraza  słów veni, vidi, vici, których to słów według Plutarcha w Żywocie Juliusza Cezara miał użyć wódz  rzymski  w liście do przyjaciela w Rzymie, Amatiusza, relacjonując swe szybkie zwycięstwo nad królem Pontu  Farmacesem w bitwie nad Zelą 2 sierpnia 47 r p.n.e. Była to więc całkiem spektakularna  wizyta Polaków   za granicą i od czasu do czasu chętnie o tym przypominamy. A miejmy na uwadze, że jest także inne słowo niemal bliźniacze: viso (-ere;3.dekl.) – odwiedzać. Co prawda nasze odwiedziny pod Wiedniem były szczególne i choć odbyły się za zaproszeniem, to nie wydaje się, by zapraszający był szczególnie uprzejmy i serdeczny. A tak powinno być ! Bo – na ogół – składamy komuś wizytę, gdy jesteśmy zaproszeni; tak bywa często nawet w relacjach rodzinnych, choć zależy to też od kraju i obyczaju.

Przypominam sobie taką sytuację w kręgu rodziny francuskiej, w której otoczeniu znalazłem się pod Paryżem na obiedzie (wraz  z żoną) dawno temu. W trakcie posiłku przyszedł do tego domu bliski krewny w jakiejś sprawie. Był załatwiany na stojąco; nie poproszono go nawet, by usiadł napić się wspólnie herbaty. Tłumaczenie było proste i jasne: był niezaproszony, więc nie było żadnego uzasadnienia, by go lepiej przyjąć.

Ten trochę nam obcy sposób traktowania gościa zaczyna być traktowany jako normalny w wielu przypadkach także i u nas. Jako przykład niech posłuży tu tak zwana wizyta duszpasterska zwana potocznie kolędą, z którą odwiedzają nasze domy i rodziny księża danej parafii i często zastają drzwi zamknięte. Tłumaczenie główne może tu być chyba tylko jedno: skoro ksiądz nie był specjalnie zaproszony, sam o tę wizytę prosił lub sam ją zapowiadał, to nie ma obowiązku przyjęcia takiej osoby. Oczywiście może być jeszcze kilka innych powodów, na przykład światopoglądowych, pewnych uprzedzeń spowodowanych rzekomym interesem ekonomicznym parafii, standardowym sposobem wizyty bez należnego zainteresowania się sprawami danej rodziny.

Co prawda, Kościół nie jest formalnie instytucją charytatywną i ma inne zadania i cele niż bezpośrednia troska o szukających lub potrzebujących pomocy, ale w tradycji Kościoła zawsze leżała sprawa pomocy ludziom potrzebującym i nawet istniał specjalny urząd zwany diakonem (np. św. Szczepan). W Kościele ewangelickim nadal działają tak zwane diakonisie i wypełniają tę funkcję z dużym poświęceniem i pożytkiem dla wielu ludzi. Zdaję sobie sprawę z niełatwej misji odwiedzin księdza w obcym domu. Dla nawiązania przyjaznego kontaktu może byłoby wskazane, po zakończeniu  modlitwy i błogosławieństwa, zapytać się taktownie o problemy domowe, rodzinne, wykonywaną pracę, chęć okazania pomocy innym (np. przez wolontariat) zwłaszcza chorym lub osobom starszym, niepełnosprawnym. Jest trochę młodych ludzi chętnych do dobrych uczynków, ale trzeba wskazać im drogę działania i możliwość osiągnięcia tego celu. Zagubiona jest zwłaszcza młodzież dużych miast.

W duszpasterstwie akademickim  uczestniczą głównie studenci pozamiejscowi. Czy to nikogo nie dziwi ? Wizyta duszpasterska księdza, choć ma za główny cel wniesienie błogosławieństwa dla odwiedzanego domu, odbycia wspólnej z rodziną modlitwy, to jednak życiowo biorąc powinna także dać obraz ekonomicznego życia parafian, co – być może – znajdzie możliwość postulowania wprowadzenia odpowiednich zmian  na lepsze. Poza tym chciałoby się z osobą duchowną porozmawiać, poradzić się (ze względu na jej doświadczenie), a trudno tego dokonać przy kilkuminutowym spotkaniu. Być może – jak słyszałem – niektóre parafie przenoszą wizyty duszpasterskie na okres pozakolędowy, poświąteczny, aby w spokojny sposób bez pośpiechu można było dotrzeć do każdego, kto by wsparcia duchowego potrzebował. Sygnały takiego zrozumienia  potrzeb  można znaleźć w ankiecie proponowanej do wypełnienia  w Internecie przez archidiecezję łódzką.

Szkoda jednak, że trzeba od razu wypełniać wiele punktów zapytań, które czasami wymagają nie tylko jednej odpowiedzi; poza tym wskazane by było, aby można było się zapoznać z całą treścią ankiety przed jej wypełnieniem, aby spokojnie zastanowić się nad żądanymi pytaniami. W gazecie łódzkiej można było przeczytać, że księża mają zachęcać wiernych do wypełnienia ankiety, choć prośba i tak jest nierealna, gdyż nie każdy ma w domu Internet, a nawet, jeśli ma, to nie musi wszystkiego śledzić, czytać codziennie gazetę, w której, na szczęście, był podany adres internetowy dostępu do ankiety.

I jak to w ogóle zrobić, skoro nawet ksiądz doktor odwiedzający mój dom z ramienia parafii katedralnej nic o tej ankiecie nie słyszał, ani w gazecie nie czytał i dopiero o istnieniu takiej ankiety dowiedział się ode mnie.  Jest to po prostu przerażający brak koordynacji wymiany informacji między kurią a parafią. Przy takim braku informacji o ankiecie można z góry założyć jej fiasko.  Jeśli bowiem nawet już ktoś ją wypełni, to będzie to ktoś  wyraźnie zainteresowany sprawami życia religijnego albo będzie to ktoś będący zagorzałym jego przeciwnikiem. Tak nie można organizować akcji, bo w ten sposób wystawiamy się na złą opinię o sobie.  Najbardziej właściwe byłoby, jak się wydaje,  rozdanie tekstu ankiety przy okazji wizyty duszpasterskiej lub w kościele \z prośbą o złożenie w odpowiednim miejscu po wypełnieniu.  Oczywiście możliwa jest także   droga internetowa: www.bit.ly/ankieta-parafia.

 Wizyta powinna być spotkaniem integrującym, łączącym w pewną wspólnotę rodzinną, ideową, koleżeńską. I tak często już bywa.  W pamięci zachowujemy takie spotkania i nawet myślą wyrażamy  naszą  wdzięczność za trud w zorganizowanie takich wizyt i związanych często z nimi wspaniałych poczęstunków, przepysznych ciast lub pączków, których sporządzenie i wypiek wymagało wielu trudów.

Wchodzimy w Nowy Rok. Życzę wszystkim czytelnikom wspaniałych doznań każdego dnia. Życie jest piękne. Nie róbmy z niego piekła dla swych bliźnich. Każda wizyta powinna dać radość i zadowolenie.

Jeśli ktoś docenia wartość słowa, niech zajrzy do Aspektu Polskiego.  Jest to naprawdę dobre czasopismo. Zagrożone jest jego wydawanie. Jest rozdawane bezpłatnie, piszący w nim nie pobierają honorarium autorskiego, ale za druk i papier trzeba zapłacić.  Redakcja Aspektu w sposób bardzo taktowny prosiła o jakieś wsparcie w utrzymaniu pisma, gdyż jakby nie było za coś trzeba zapłacić. Wiadomo, że ludziom nie za dobrze się powodzi, więc prośbę skierowano teraz głównie o nic nie kosztujący dar w postaci odpisu jednoprocentowego od podatku. Każdy musi wypełnić formularz podatkowy, więc wpisanie numeru  KRS 0000 215 720 (cel szczegółowy: Aspekt Polski) praktycznie nic nie kosztuje. Można co najwyżej nie chcieć tego zrobić, ale dla przestrogi przytoczę tu powiedzenie Henryka Sienkiewicza, naszego znakomitego pisarza (jest to cytat z powieści, niestety nie pamiętam z której; proszę mi przypomnieć).: „Tylko głupi odmawia, kiedy mądry prosi”.   

Copyright © 2017. All Rights Reserved.