Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki: Nasza zwykła-niezwykła droga do Wieczności

Jakież to proste
Dzień ciemnieje
Serce zwalnia zadziwione
I powolnieje
Powolnieje
Od obowiązku uwolnione

Droga przebyta niknie w dali
Wieczność otwiera swe ramiona
I tylko trochę boli jeszcze
Samotność bliskich poraniona


Przyszłość z przeszłości uwolniona
W bezkresy czasu gdzieś uleci
Aby na zawsze pozostały
Nasze imiona
Ojca dzieci

***

Dlaczego płaczesz
Wszak mówiłeś
Wszystko swój kres ma
Zwykła kolej losu
Mówiłeś
Życia przemijanie
Ot tak zwyczajnie
Bez patosu

Wiara w Absolut
Zmienność bytu
Dystans do chwili
Wiedzy fosa
Nieco uczucia
Trochę sprytu
Oblec cię miały w moc herosa

Więc czemu płaczesz zagubiony
Między ogromem
Wszechwieczności
A takim zwykłym ludzkim bólem
Który uciskiem w piersi gości

Powietrze chwytasz otępiały

Jakieś zdarzenia

Coś tam robisz

Świat zrobił się zupełnie mały
I musisz unieść go na sobie

Oczy w ciemności masz otwarte
Myśli wyłażą wciąż z ukrycia
I krzyczą
Krzyczą tak uparcie
Za jednym Życiem
Tyle życia!?

***

Miła moja
Drobniutka
Skulona
Owinięta swą chusta rozpaczy
Jeszcze w pełni nie możesz się zgodzić
Z losem
Który rozstaniem czas znaczy

Spójrz daleko daleko przed siebie
Gdzieś w przyszłości mglistej przeczuciami
Po chwileczce zwanej naszym życiem
Znów do siebie jakoś powrócimy

Nie rozpaczaj
Nie trzeba kochanie
Zmień w nadzieję i ból swój i trwogę
Choć zwątpienia i cierpień jest pełna
Pan nam widać tak wyznaczył drogę


Modlitwa


Starą Świątynię z dala gwaru
Otula rozłożystość drzew
Słonecznych nitek poplątanie
Cichnący przedwieczorny śpiew
Przez okna zmierzchem już jesiennym
Spływa łagodnie resztka dnia
W witraży szepcie kolorowym
I wielkiej nawie ciszy
                                 Trwa

W tej ciszy pełnej rozmodlenia
Z chęci nadziei nie bez trwogi
Przyklęknął człowiek w skraju cienia
By porozmawiać ze swym Bogiem

Czas mu posrebrzył całe skronie
(Nielekki ten szlachetny metal)
Wyrzeźbił pejzaż drobnych dłoni
Rozdzielił z najbliższym kobietą

Bywał wspomnieniem zamyśleniem
Bywało myśli w głazie tworzył
Przychodził smutkiem powątpieniem
I w pustkę nocy do snu łożył


Panie
Czyż tak jest kruche światło
Które nam dajesz w pięknie życia
Czyż tak blask jego zgubić łatwo
Gdy los uderzy nas z ukrycia

Czyż takie musi być istnienie
Czy wszystko dzieje się z Twej woli

Jak wytrwać z życzliwością w sercu
Gdy boli
       Panie
          bardzo boli


Wybacz mi Panie czas słabości
Ciemne godziny małej wiary
Wybacz te myśli bez mądrości
Wyobrażenia lichej miary
Chcę wierzyć Panie w złudę chwili
A pokój wieczny sprawiedliwych
Wierzyc że drogę nie pomylę
Że się nie stanę świata chciwym

Siłę też chcę mieć by znieść godnie
Czasu naszego przemijanie

Daj mi te siłę
Uczyń godnym,
Daj mi tę łaskę Wiary

Panie!

A Pan
Wysłucha słów prawdziwych
I rzeknie
Niechaj tak się stanie

Copyright © 2017. All Rights Reserved.