Temida (mit. grecka – Tytamida), to bogini sprawiedliwości i praw, córka Uranosa i Gai, doradczyni bogów olimpijskich – czyli ta od sądów (nie mylić ze współczesną wspaniałą Temidą Stankiewicz-Podhorecką, krytykiem teatralny i prawą publicystką) miewa opaskę na oczach, co ma symbolizować absolutną bezstronność w wyrokowaniu.

Nasza współczesna powinowata owej bogini w mieście Warszawa jednak zdjęła opaskę i dostrzegła, iż mąż waleczny tzw. opozycji Frasyniuk Władysław, miał okoliczność, dynamiczną okoliczność, rzec nawet można–kopliwie dynamiczną- z policjantem w akcji bezpośredniej. Taka nasza akcion direct z lewych odruchów. Czy genów…

Zatem po zdjęciu opaski owa warszawska sądowa Temida zrobiła wnikliwy i słuszny ogląd sytuacji i stron, poczym orzekła, iż nic się nie stało, nic się nie stało.
Nic się nie stało wielkiego.
Ot widać panowie tak mają, iż sobie lubią pokopać. Jak nie w ogródku, na boisku, to na ulicy.

Kopał, to kopał. Widać w interesie społecznym.
A że policjanta na służbie?...
Policjant na służbie tego wstrętnego PiS-u nie jest na żadnej służbie a na żołdzie totalitarnego kaczystowskiego reżymu!

To może być jednak kolejny dowód na to, iż przenikliwe macki wiadomego Prezesa sięgają głęboko w różne starego chowu wymiary, coby je doszczętnie ośmieszyć i w efekcie wyeliminować z życia. Publicznego oczywiście. Szczególnie w domenie bogini Temidy.

- No, co? Można to tłumaczyć inaczej?!...

Za:  http://krzysztofnagrodzki.pl