Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki-Pamięć i tożsamość (Z wystąpienia ongiś w Radiu Maryja. Z aktualnym dopiskiem)

Przede wszystkim muszę wyznać, iż staję z pewną bojaźnią wobec zadania mówienia o książce "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II.

Bojaźń ta przychodzi zawsze, kiedy ma się do czynienia z wielkością. A nie jest ona strachem – jest szacunkiem, uświadamianiem proporcji i niezbędnego – wypełnionego dobrem - dystansu pomiędzy nauczycielem a uczniem.

W dodatku uczniem, świadomym swych ograniczeń w wiedzy – nie jestem teologiem – i niedostatków w sprawności filozofa. (Pozwolę sobie dodać i podkreślić – chociaż tylko raz – słowo: „prawdziwego”, ponieważ tytuł ten bywa niejednokrotnie mocno postponowany przez amatorskie posługiwanie się „umiłowaniem mądrości” czyli filo-sophią...) Uprawiany przeze mnie zazwyczaj gatunek – felieton – wprowadza w pewne przyzwyczajenia do skrótów i nie zawsze uładzonej formy. Zatem z góry przepraszam za braki w formie i treści. A szczególnie mistrz felietonistyki, znany państwu pan Stanisław Michalkiewicz – niech mi surowym nie będzie...

Ale do rzeczy. To, co dał nam Ojciec Święty poprzez swoją ostatnią książkę (czy nie właściwsze byłoby określenie –dzieło?) jest wspaniałą, wielką syntezą. Czuje się tu wypływającą z mądrość wieków i historii swego narodu pamięć Karola Wojtyły – robotnika, studenta, kapłana, a z tej pamięci wynikające uogólnienia są niezwykłą – teraz tak się mówi – promocją Polski i polskości. Ale jakże delikatnie osadzoną w pewnym uniwersum dziejów świata. W całym dziele dominuje ta piękna, łagodna dobroć i mądrość, którą przynosi wytrwałe i skuteczne kroczenie po drodze, którą sam wielki Autor określił: oczyszczenie, oświecenie, zjednoczenie ( s.34/7-8g) – czuje się działanie Ducha Świętego. I wolność, kiedy „Rzeczy stworzone przestają być zagrożeniem” (s.37/3g), mimo skrępowania niedoskonałościami cierpiącego, umęczonego ciała, a „ze spełniania dobra godziwego” towarzyszy zawsze radość wewnętrzna (s.43) [Czyż zatem – powiedzmy to tak: „spełnianiu niegodziwości”, nie towarzyszą charakterystyczna nadpobudliwość „ego”, napięcia, emocje, agresje? I to w dodatku w draperii słów o tolerancji, otwartości et cetera... Sapienti sat... mądremu dość....]

Niejednokrotnie – szczególnie po nawiedzeniu przez Papieża Ojczyzny – daje się słyszeć utyskiwanie, wychodzące szczególnie od postępowych elit, iż „Ojca Świętego kochamy, ale nie Go słuchamy...”- jest szansa - posłuchajmy go. I podejmijmy trud walki z amnezją. Wszyscy. Również utyskujący. Wszak pamięć – a o tym wciąż mówi wikariusz Chrystusowy – pozwala zachować tożsamość. A jej brak – amnezja – umożliwia „lepienie” nowego człowieka: bez Boga, bez Honoru, bez Ojczyzny. W istocie programowanie swego rodzaju cyborga.

Bierdiajew, rosyjski myśliciel, wiek bez mała temu przestrzegał: „To co się dzieje na świecie nie jest kryzysem humanizmu, czyli wiary w człowieka. O to chodzi, czy istota, do której należy przyszłość, nadal, tak jak dotychczas nazywać się będzie człowiekiem. Jesteśmy świadkami procesu dehumanizacji we wszystkich sferach życia. Człowiek nie zechciał być obrazem i podobieństwem Boga, i stał się obrazem i podobieństwem maszyny.” (N. Bierdiajew –Sud`ba czełowieka w sowremiennom mirie, Paris 1934) /s.77/

Inspiracji do przemyśleń, do solidnego zweryfikowania swoich dotychczasowych „układów” z codziennością  z „pragmatyzmem”, utylitaryzmem, „modami” „tego świata”  Jan Paweł dostarcza bez mała na każdej stronie. Trzeba je podjąć, i zastosować, aby nie stać się „obrazem i podobieństwem” zaprogramowanej, bezwolnej, wyzbytej swego człowieczeństwa maszyny. W jakiejś nowej przerażająco odczłowieczonej barbarii...

Jan Paweł II  Pamięć i tożsamość (wybrane fragmenty)

 s.11 Koegzystencja dobra i zła.
/.../ definiuje, zgodnie z ujęciem św. Augustyna, św.Tomasz. Zło jest zawsze brakiem jakiegoś dobra, które w danym bycie powinno się znajdować, jest niedostatkiem. Nigdy nie jest jednak całkowitą nieobecnością dobra.

s.12 Tajemnicą jest również owo dobro, którego zło nie potrafiło zniszczyć, które się krzewi niejako wbrew złu, i to na tej samej glebie.
Dzieje ludzkości są widownią koegzystencji dobra i zła. /.../ Natura bowiem nie została zniszczona, nie została całkowicie zła, pomimo grzechu pierworodnego. Zachowała zdolność do dobra i to potwierdza się w różnych epokach dziejów.

s.13 Ideologie zła

s.14 Wśród słów, które wypowiedział /.../ Jezus, znajduje się także stwierdzenie znamienne /.../ Mówi On, że Duch Święty „przekona świat o grzechu” (J 16,8). Starałem się wniknąć w te słowa i doprowadziły  mnie do pierwszych stron Księgi Rodzaju, do wydarzenia, które zostało nazwane „grzechem pierworodnym” Św. Augustyn z niezwykłą wnikliwością scharakteryzował  naturę tego grzechu w następującej formule: amor siu usque ad contemptum Dei – miłość siebie do negacji Boga”

s.15 I ten właśnie pierworodny wymiar grzechu nie mógł znaleźć współmiernej rekompensaty w innej postaci, jak poprzez przeciwstawne amor Dei usque ad contemptum sui – miłości Boga aż do negacji siebie. Tutaj właśnie dotykamy tajemnicy odkupienia człowieka, a do tego prowadzi nas Duch Święty./.../  
Jeżeli Kościół w mocy Ducha Świętego nazywa zło po imieniu, to tylko w tym celu, ażeby wskazać możliwość jego przezwyciężenia. /.../ [Miłość bowiem nakazuje ostrzegać zawsze głośno przed wilkiem, gdziekolwiek wdziera się on między owce” (Św. Franciszek Salezy, Filotea, czyli droga do życia pobożnego]
Bóg w Jezusie Chrystusie pochyla się nad człowiekiem, aby podać mu dłoń, ażeby go dźwignąć za każdym razem, gdy upada, ażeby go stale podnosić i wspomagać w podejmowaniu z mocą nowej drogi. Człowiek nie potrafi powstać o własnych siłach. Potrzebuje pomocy Ducha Świętego. Jeżeli odrzuca tę pomoc, wówczas dopuszcza się grzechu, który Chrystus nazwał „bluźnierstwem przeciw Duchowi”, oznajmiając równocześnie, że jest on niedopuszczalny. (por. Mt 12,31) Dlaczego niedopuszczalny? Dlatego, że wyklucza w samym człowieku pragnienie odpuszczenia. Człowiek odpycha miłość i miłosierdzie Boga, gdyż sam uważa się za Boga. Mniema, że sam sobie potrafi wystarczyć.

s.16 /.../ rewolucji /.../ w myśleniu filozoficznym dokonał Kartezjusz. Cogito, ero sum – myślę , więc jestem, przyniosło odwrócenie porządku w dziedzinie filozofowania. W okresie przedkartezjańskim filozofia, w więc cogito (myślę) czy raczej cognosco (poznaję), była przyporządkowana do esse (być), które było czymś pierwotnym. Dla Kartezjusza natomiast esse stało się czymś wtórnym, podczas za pierwotne uważał cogito.

s.17 Wcześniej wszystko było interpretowane przez prymat istnienia (esse) i wszystko się przez ten prymat tłumaczyło. Bóg jako samoistne Istnienie (Ens subsistens) stanowił nieodzowne oparcie dla każdego ens non subsistens, ens participatum, czyli dla wszystkich bytów stworzonych, w więc także dla człowieka. /.../
Pierwotne stało się teraz ens cogitans (istnienie myślące).
/.../ Filozofia zajmuje się bytami o tyle, o ile są treścią świadomości, a nie o tyle, o ile istnieją poza nią.

s.18 W logice cogito ergo sum Bóg mógł pozostać jedynie jako treść ludzkiej świadomości, natomiast nie mógł pozostać jako Ten, który wyjaśnia do końca ludzkie sum.
/.../Pozostała tylko „idea Boga”, jako temat do dowolnego kształtowania przez ludzką myśl.

s.19 /.../ Człowiek został sam: sam jako twórca własnych dziejów i własnej cywilizacji; sam jako ten, który stanowi o tym, co jest dobre, a co złe /.../Skoro człowiek sam bez Boga, może stanowić o tym, co jest dobre, a co złe, może też zdecydować, że pewna grupa ludzi powinna być unicestwiona.

s.20/.../ utrzymuje się jednak nadal legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. /.../ Myślę na przykład o silnych naciskach Parlamentu Europejskiego, aby związki homoseksualne zostały uznane za inną postać rodziny, której przysługiwałoby również prawo adopcji. Można, a nawet trzeba się zapytać, czy nie działa tu również jakaś ukryta „ideologia zła”, w pewnym sensie głębsza i ukryta, usiłująca wykorzystać prawa człowieka przeciw człowiekowi oraz przeciw rodzinie. Dlaczego się to wszystko dzieje? Jaki jest korzeń tych ideologii pooświeceniowych? Odpowiedź jest jednoznaczna i prosta:  dzieje się to po prostu dlatego, że odrzucenie Boga jako Stwórcę, a przez to jako źródło stanowienia o tym co jest dobre, a co złe.

s. 30 Tajemnica odkupienia

s.31 /../grzech jest większym złem aniżeli paraliż ciała. /.../Chrystus objawił, że władza odpuszczania grzechów, którą posiada sam Bóg, zostaje udzielona Kościołowi. (por. J 20, 22-23) /.../Usprawiedliwienie ma swoje źródło w wierze w Chrystusa (por. Gal 2,15-21). Chrystus ukrzyżowany usprawiedliwia grzesznego człowieka za każdym razem, gdy ten opierając się na wierze w odkupienie przez Niego dokonane, żałuje za swoje grzechy, nawraca się i powraca do Boga jako swego Ojca.

s. 32 /../ Konieczne jest, aby zadziałała łaska, która wypływa z ofiary Chrystusa. Tylko bowiem krzyżowa ofiara Chrystusa posiada moc przywracania człowiekowi sprawiedliwości przed Bogiem.

s.33 Odkupienie: zwycięstwo zadane człowiekowi

s.34  „Pójdź za Mną” jest zaproszeniem do wejścia na tę drogę, po której prowadzi nas wewnętrzna dynamika tajemnicy odkupienia. Do tej drogi odnosi się szeroko rozpowszechniona w traktatach o życiu duchowym i doświadczeniach mistycznych nauka o trzech etapach, jakie musi przejść ten, kto chce „naśladować Chrystusa”. Te trzy etapy same bywają też nazywane „drogami”. Mówi się więc o drodze oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. Nie są to jednak trzy różne drogi, ale trzy etapy jednej i tej samej drogi, na którą Chrystus zaprasza każdego człowieka, tak jak kiedyś zaprosił ewangelicznego młodzieńca. {zob. Mt 19,16-22; Mk 10,17-22; Łk 1818-23}/.../ Zachowywanie przykazań, jeśli dobrze rozumiane, jest synonimem drogi oczyszczającej/.../ Równocześnie pozwala to odkrywać wartości. Tak więc można powiedzieć, że droga oczyszczająca przechodzi niejako organicznie w drogę oświecającą.

s.35 /.../Jeśli człowiek zachowuje przykazania – co ma znaczenie przede wszystkim oczyszczające – równocześnie rozwijają się w nim cnoty. /.../ Z biegiem czasu, jeżeli człowiek wytrwale postępuje za Mistrzem, którym jest Chrystus, coraz mniej odczuwa ciężar zwalczania w sobie grzechu, a coraz bardziej raduje się światłem Bożym, które przenika całe stworzenia.

s. 36 /.../ Światło wewnętrzne oświeca jego uczynki i pozwala widzieć całe dobro świata stworzonego, które pochodzi z ręki Bożej. W ten sposób droga oczyszczająca, a następnie oświecająca stanowią organiczne wprowadzenie do tego, co nazywa się drogą jednoczącą. Jest to ostatni etap drogi wewnętrznej, w którym dusza doświadcza szczególnego zjednoczenia z Bogiem.

s.41 O właściwe używanie wolności

s.41-42 /.../ problem użycia wolności. A problem ten ma wymiar nie tylko indywidualny, ale i zbiorowy. Jeżeli jestem wolny, to znaczy mogę używać własnej wolności dobrze albo źle. Jeżeli używam jej dobrze, to i ja sam przez to staję się dobry, a dobro, które spełniam, wpływa pozytywnie na otoczenie. /.../ To, na czym dziś koncentruje się dzisiaj uwaga, to sama wolność. Mówi się: ważne jest, ażeby być wolnym i wykorzystywać tę wolność w sposób niczym nie skrępowany, wyłącznie według własnych osądów, które w rzeczywistości są tylko zachciankami. To jasne: jest to forma liberalizmu prymitywnego. Jego wpływ/.../ jest iszczący. /.../tradycje europejskie, zwłaszcza okresu oświeceniowego, uznają konieczność jakiegoś kryterium używania wolności. Kryterium tym nie jest jednak dobro godziwe (bonum honestum), ale raczej użyteczność { bonum utile} i przyjemność { bonum delectabile}.

s.43 /.../ Utylitaryzm zapomniał o pierwszym i podstawowym wymiarze dobra, jakim jest bonum honestum.  Utylitarystyczna antropologia i wynikająca z niej etyka wychodząca z założenia, że człowiek zasadniczo dąży do korzyści własnej i korzyści grupy, do której należy. Ostatecznie korzyść osobista czy kolektywna jest celem jego działania. /...? spełnianiu dobra godziwego towarzyszy zawsze wewnętrzna radość – radość z dobra.
(Kant) Filozof z Królewca słusznie dostrzegł, że to wysuniecie przyjemności na pierwszy plan w analizie ludzkiego działania jest niebezpieczne i zagraża samej istocie moralności. /.../ Zasadniczy dla moralności jest imperatyw kategoryczny, który wyraża się w formule: „Postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem”. /.../Istnieje też druga postać imperatywu kategorycznego /.../: „Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jako też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako środka”.

s.45 /.../ zagadnienie właściwego użycia wolności wiąże się ściśle z ludzkim myśleniem na temat dobra i złą.

s.47 Wolność jest dla miłości

s.47 Czym jest ludzka wolność? /.../ Dla Arystotelesa wolność jest własnością woli, która urzeczywistnia się przez prawdę. Jest zadana człowiekowi. Nie ma wolności bez prawdy. Ta naturalna etyka została zaadoptowana przez św., Tomasza w jego  Sumie teologicznej.

s.48. /.../Wolność jest dla miłości.

s.50-51 /.../ człowiek realizuje swoja wolność w prawdzie. Pozwala mu to uniknąć możliwych dewiacji, jakie zna historia, albo je przezwyciężać. Jedną z nich był z pewnością renesansowy makiawelizm; taka dewiacją były także różne formy utylitaryzmu społecznego, od klasowego (marksizm)  do narodowego (narodowy socjalizm, faszyzm).

s.51 /.../ Wolność jest sobą, jest wolnością w takiej mierze, w jakiej jest urzeczywistniania przez prawdę o dobru. Tylko wtedy ona sama jest dobrem. Jeżeli wolność przestaje być związana z prawdą a uzależnia od siebie, tworzy logiczne przesłanki, które mają szkodliwe konsekwencje moralne. Ich rozmiary są czasami nieobliczalne. W tym przypadku nadużycie wolności wywołuje reakcję, która przyjmuje postać takiego czy innego systemu totalitarnego. Jest to jedna z form zniszczenia wolności, której skutków doświadczyliśmy w wieku XX i nie tylko.

s.52 Nauka z najnowszej historii


s.53 „Pan Bóg dopuścił, że doświadczenia takiego zła, jakim był komunizm, spadło na was. /.../ Nam na Zachodzie zostało to oszczędzone, być może dlatego, że my na zachodzie Europy, byśmy nie wytrzymali podobnej próby, a wy wytrzymacie”. To zdanie młodego Flamanda wryło się w mojej pamięci. W jakiejś mierze miało znaczenie prorocze.
s.55 Jeżeli z jednej strony Zachód wciąż daje świadectwo działania ewangelicznego zaczynu, to równocześnie z drugiej nie mniej mocne są prądy antyewangelizacji./.../ Program ten jest wspierany olbrzymimi środkami finansowymi /.../ także w skali światowej. Może bowiem dysponować potężnymi centrami wpływów ekonomicznych, przez które usiłuje narzucać warunki krajom będącym na drodze rozwoju. Wobec tego wszystkiego słusznie można się pytać, czy to nie jest również inna postać totalitaryzmu, ukryta pod pozorami demokracji.

s.58 Tajemnica miłosierdzia

s.61 Bóg zawsze potrafi wyprowadzić dobro ze zła, Bóg chce, żeby wszyscy byli zbawieni i mogli dojść do poznania prawdy (por. 1 Tm 2,4)

s.65 Pojęcie ojczyzny

s.66 Ojczyzna więc to jest dziedzictwo, a równocześnie jest to wynikający z tego dziedzictwa stan posiadania – w tym również ziemi, terytorium, ale jeszcze bardziej wartości i treści duchowych, jakie składają się na kulturę danego narodu.

s. 67./.../ w obrębie pojęcia „ojczyzna” zawiera się jakieś sprzężenie pomiędzy tym, co duchowe, a tym co materialne, pomiędzy kulturą a ziemią. Ziemia odebrana narodowi przemocą staje się niejako głośnym wołaniem w kierunku „ducha” narodu. Duch narodu się budzi, żyje nowym życiem i z kolei walczy, aby były przywrócone ziemi jej prawa. Wszystko to ujął Norwid w zwięzłej formie, mówiąc o pracy: „(...) Piękno na to jest, by zachwycało do pracy – praca, by się zmartwychwstało. {Piękno / szpetota}

s.69 Odejście Chrystusa otwarło pojęcie ojczyzny w kierunku eschatologii i wiecznośći, ale bynajmniej nie odebrało niczego z jego treści doczesnej. /.../ Boża ojcowizna przyoblekła się w kształt „kultury chrześcijańskiej”.

s. 71 Patriotyzm

s. 71 /.../ patriotyzm w Dekalogu /.../ wchodzi on w zakres czwartego przykazania, które zobowiązuje nas, aby czcić ijca i matkę. /../Patriotyzm zawiera w sobie taka włąśnie postawę wewnętrzną w odniesieniu do ojczyzny, która dla każdego jest matką. To dziedzictwo duchowe, którym ojczyzna nas obdarza, dociera do nas poprzez ojca i matkę i gruntuje w nas obowiązek owej pietas.

s.72 /../ Ojczyzna jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, jest też wielkim obowiązkiem.

s.73 /../ Zdaje się jednak, że tak jak rodzina, również naród i ojczyzna pozostają rzeczywistościami nie do zastąpienia. Katolicka nauka społeczna mówi w tym przypadku o społecznościach „naturalnych”, aby wskazać na szczególny związek zarówno rodziny jak i narodu z naturą człowieka, która ma charakter społeczny. Podstawowe drogi tworzenia się wszelkich społeczności prowadzą przez rodzinę i co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Wydaje się, że coś podobnego można powiedzieć o narodzie. /.../ Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość do ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej.

s.74 Pojęcie narodu

s.74 Termin „naród” oznacza tę społeczność, która znajduje swoją ojczyznę w określonym miejscu świata i która wyróżnia się wśród innych własną kulturą. Katolicka nauka społeczna uważa zarówno rodzinę jak i naród za społeczność naturalną, a więc nie owoc zwyczajnej umowy. Niczym innym zatem nie można ich zastąpić w dziejach ludzkości.

s.75/.../ nie można zamienić narodu na tak zwane społeczeństwo demokratyczne, gdyż chodzi tutaj o dwa różne, chociaż wiążące się ze sobą porządki. Społeczeństwo demokratyczne bliższe jest państwu aniżeli narodowi.

s.78 Historia

s. 78 Człowiek nie tylko podlega nurtowi wydarzeń, nie tylko w określony sposób działa i postępuje jako jednostka i jako należący do grupy, ale ma zdolność refleksji nad własną historią i obiektywizacji, opisywania jej powiązanych biegów zdarzeń.

s. 79 /.../ Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać!

s. 83 Naród a kultura

s.85 Bóg temu człowiekowi, jego człowieczeństwu, dał cały świat widzialny i równocześnie mu go zadał. Tym samym Bóg zadał człowiekowi konkretna misję: realizować prawdę o sobie samym i o świecie, Człowiek musi kierować się tą prawdą o sobie samym, aby mógł według niej kształtować świat widzialny, ażeby mógł go prawidło używać nie nadużywając go.

s.86 /.../ Istotne bowiem dla ludzkiej kultury jest nie tylko ludzkie poznanie świata zewnętrznego, ale również siebie samego.

s.87 /.../ wszystko daje pełny obraz tego, czym jest dla kultury miłość zrodzona z poznania. /.../ W kulturę człowieka od samego początku wpisany jest bardzo głęboko element piękna.
•    Można powiedzieć, że kultura to nic innego jak sposób istnienia człowieka.
•    Cywilizacja – metoda organizacji życia zbiorowego /społecznego/
•    „Cywilizacja – to suma wszystkiego, co pewnemu  odłamowi ludzkości jest wspólnego; a zarazem suma tego wszystkiego czem się taki odłam różni od innych „ .  „Cywilizacya jest to metoda ustroju życia zbiorowego” (Feliks Koneczny - O wielości cywilizacyj)

 A kultura? Czy:  „metoda” odkrywania miłości i piękna? (patrz wyżej Koneczny)
Wg. PWN: całokształt dorobku ludzkości wytworzony w ogólnym rozwoju historycznym lub jego określonej epoce}

s.91 Teza o kształtowaniu tożsamości narodu przez kulturę /.../ odpowiadała najbardziej żywotnym potrzebom wszystkich młodych narodów, które szukają dróg do ugruntowania swojej suwerenności.

s. 95 Ojczyzna europejska

s. 96-97 Szerzenie wiary na kontynencie sprzyjało tworzeniu się poszczególnych narodów europejskich, zasiewając w nich ziarno kultur o różnorakich rysach, ale powiązanych wspólnym dziedzictwem wartości zakorzenionych w Ewangelii./.../ Europa żyłą jednością wartości fundamentalnych w wielości kultur narodowych.

s.98 We wcześniejszych wiekach myślano przede wszystkim w kategoriach imperiów: najpierw Egipt, potem wciąż zmieniające się imperia na Bliskim Wschodzie, z kolei imperium Aleksandra Wielkiego, a w końcu Imperium Rzymskie. { Imperium globalne!??}

s. 100 „Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: >>Posłuchamy cię innym razem<<” (Dz 17,32) /.../ stanowi niejako wstęp do tego, co w dalekiej przyszłości miało sprawić chrześcijaństwo w Europie. Po okresie wspaniałego rozwoju ewangelizacji, która w ciągu pierwszego tysiąclecia dotarła do prawie wszystkich krajów europejskich, przyszło średniowiecze ze swoim chrześcijańskim uniwersalizmem; średniowiecze prostej, mocnej i głębokiej wiary; średniowiecze romańskich i gotyckich katedr i wspaniałych sum teologicznych. Ewangelizacja Europy zdawała się nie tylko zakończona, ale także wszechstronnie dojrzała: dojrzała nie tylko w dziedzinie myśli filozoficznej i teologicznej, ale także w dziedzinie sztuki i architektury sakralnej, jak również na polu społecznej solidarności (związki sztuk i rzemiosł, bractwa, szpitale...). Jednakże od roku 1054 ta tak bardzo dojrzała Europa nosiła na swym organizmie głęboką ranę schizmy wschodniej, /../dalsze pęknięcia /.../ Lutra /.../ Kalwin i Zwingli /.../ oderwanie się Kościoła na Wyspach Brytyjskich od Stolicy św. Piotra.

s.101 /.../ Odrzucenie Chrystusa, a w szczególności Jego tajemnicy paschalnej – krzyża i zmartwychwstania – zarysowało się na horyzoncie myśli europejskiej na przełomie XVII i XVIII stulecia. Był to okres oświecenia.

s.102 /.../ oświecona myśl europejska pragnęła się pozbyć, pragnęła Go wyłączyć z historii kontynentu. Temu dążeniu wielu dzisiejszych myślicieli i polityków uparcie dochowuje wierności.

s.111 Owoce dobra na glebie oświecenia

s.111 /.../  idee wolności, równości i braterstwa, które – jak wiadomo – są zakorzenione w Ewangelii. /.../ W rzeczywistości sama rewolucja na różne sposoby pogwałciła te prawa. {równość na poziomie pojęć materialnych jest fałszem}

s,112 /.../ „szabat został ustawiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mt 2,27) /.../ {Chrystus} W tych słowa wyjaśnia autorytatywnie, że godność człowieka jest najważniejsza, wskazując ostatecznie na Boże źródło tych praw.

s.114 /.../ chrześcijanie mogą wychodzić naprzeciw światu, czy raczej naprzeciw ludzkości pooświeceniowej i nawiązywać z nią konstruktywny dialog. Mogą także pochylać się, jak ewangeliczny Samarytanin, nad człowiekiem zranionym, usiłując leczyć jego rany na początku XXI stulecia. A zachęta do niesienia pomocy człowiekowi jest nieporównywalnie ważniejsza od polemik i oskarżeń dotyczących na przykład oświeceniowego podłoża wielkich katastrof dziejowych XX wieku.

s.115 Istota ludzka nie może zrozumieć siebie samej na podstawie odniesienia do innych stworzeń świata widzialnego. Klucz do zrozumienia samego siebie człowiek znajduje kontemplując boski Pierwowzór, Słowo Wcielone, przedwiecznego Syna Bożego. {gorączka ewolucjonizmu}

s. 119 Misja Kościoła

s.120 „Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu” (2 Tm 4,2) /../ „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16) /.../ Nie ma Chrystusa bez wcielenia. Nie ma Chrystusa bez Kościoła.

s. 122 Kiedy się mówi na przykład o „duchu tego świata” (por. 1 Kor 2,12), chodzi o wszystko to, co w świecie odwodzi człowieka od Boga. [Kościół, który poślubia  ducha czasu, w następnym wieku staje się wdową. Sentencja Wacława Świeżawskiego  ( za: „Nasza Polska” nr 24 z 16 VI 1999 „ Niech przynajmniej nie kłamią” Jerzy Biernacki )]

s.123 Stosunek Kościoła do państwa

s.123 W Konstytucji duszpasterskiej Gaudiumet spes czytamy: „Wspólnota polityczna i Kościół są, każde na własnym terenie, od siebie niezależne i autonomiczne. Jednak i wspólnota polityczna, i Kościół, choć z różnego tytułu, służą osobistemu i społecznemu powołaniu tych samych ludzi./.../ Człowiek bowiem nie jest ograniczony do samego tylko porządku doczesnego, ale żyjąc w historii ludzkiej, integralnie zachowuje swoje powołanie do życia wiecznego”

s.124 /.../ Sobór postawił mocno sprawę apostolstwa świeckich, czyli czynnej obecności chrześcijan w życiu społecznym. Ten jednak zakres, wedle ideologii marksistowskiej, miał stanowić wyłączną domenę państwa i partii.{ teraz: niektórych „postępowych” towarzystw i osobistości zwanych autorytetami?}

s.124-125 Pod koniec stulecia, a zarazem pod koniec tysiąclecia te destruktywne siły osłabły, pozostawiając jednak po sobie wielkie spustoszenie. Chodzi o spustoszenie w duszach ludzkich, z rujnującymi skutkami w dziedzinie moralności, zarówno osobistej i rodzinnej, jak też w dziedzinie etyki społecznej. /.../
Europę na przełomie tysiącleci można by określić jako kontynent spustoszeń. Programy polityczne nastawione przede wszystkim na rozwój ekonomiczny same nie uzdrowią tych ran. Mogą je jeszcze pogłębić.

s.133 Współczesna demokracja

s.137-138-139 „Treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek” (Rz 2,15) Boskie prawo Dekalogu ma moc wiążącą jako prawo natury również dla tych, którzy nie akceptują Objawienia: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, czcij ojca swego i matkę swoją... Każde z tych słów kodeksu synajskiego bierze w obronę jakieś podstawowe dobro życia i współżycia ludzkiego. Jeżeli kwestionuje się to prawo, współżycie ludzkie staje się niemożliwe, a egzystencja moralna człowieka na różne sposoby zagrożona. /.../ Ten właśnie pochodzący od Boga kodeks moralności, prawo zatwierdzone w Starym i Nowym Przymierzu, jest nienaruszalną podstawą również każdego ludzkiego prawodawstwa w jakimkolwiek ustroju, a w szczególności w ustroju demokratycznym. Prawo stanowione przez człowieka, przez parlamenty i każdą inną instancje prawodawczą, nie może pozostawać w sprzeczności z prawem natury, czyli ostatecznie z odwiecznym prawem Boga. Św. Tomasz sformułował znaną definicję prawa: /.../ „Prawo jest to rozporządzenie rozumu dla dobra wspólnego nadane i publicznie obwieszczone przez tego, kto ma pieczę nad wspólnotą” Jako „rozporządzenie rozumu”, prawo zasadza się na prawdzie bytu: prawdzie o Bogu, prawdzie o człowieku, prawdzie o całej rzeczywistości stworzonej.

s. 141 Powrót do Europy?

s. 149 Pamięć jest tą siłą, która tworzy tożsamość istnień ludzkich, zarówno na płaszczyźnie osobowej, jak i zbiorowej. Przez pamięć bowiem w psychice osoby tworzy się poniekąd i krystalizuje poczucie tożsamości.

s. 151 Macierzyńska pamięć Kościoła

s. /.../ Pojawia się zatem palące pytanie o tożsamość Kościołą.

s. 153  Ostatecznie pamięć Kościoła jest również pamięcią matczyną, bo Kościół jest matką, która pamięta. Kościół zachowuje w znacznej mierze to, co jest żywe we wspomnieniach Maryi. /.../ Bo czymże innym jest Tradycja, jeśli nie staraniem podjętym przez Kościół, by przekazywać (po łacinie tradere) tajemnicę Chrystusa i całość Jego nauczania, jakie Kościół zachowuje w pamięci? Jest to zadanie, w którym Kościół jest wspierany przez Ducha Świętego.

s.154 /.../ jedność pamięci, która towarzyszy Kościołowi przez wszystkie pokolenia w ciągu dziejów, wyraża w szczególny sposób pamięć Maryi. Jest tak również dlatego, że Maryja jest kobietą. W pewnym sensie pamięć należy do tajemnicy kobiety bardziej aniżeli mężczyzny. Tak jest w dziejach rodzin, w dziejach rodów i narodów, tak jest też w dziejach Kościoła.

s. 157 Wertykalny wymiar Europy

s.159 Bóg, który dotrzymał obietnicy złożonej Abrahamowi, zawierając Przymierze z Izraelem przez Mojżesza, w Chrystusie, swoim Synu, otwarł przed całą ludzkością perspektywę życia wiecznego poza kresem jej ziemskiej historii.
s.159 /.../  najgłębszy sens historii wykracza poza historię i znajduje pełne wyjaśnienie w Chrystusie, Bogu-Człowieku. Chrześcijańska nadzieja sięga poza granicę czasu. Królestwo Boże zaszczepia się i rozwija w dziejach ludzkich, ale jego celem jest życie przyszłe. Ludzkość jest powołana do wychodzenia poza granicę śmierci, poza granicę przemijania wieków, ku ostatecznej przystani w wieczności, przy chwalebnym Chrystusie w trynitarnej komunii. „Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności” (Mdr 3,4).

s.163 Zakończenie Ktoś prowadził tę kulę...

s.172 /.../ cierpienie wchodzi w historie człowieka wraz z grzechem pierworodnym. /.../
Każde ludzkie cierpienie, każdy ból, każda słabość kryje w sobie obietnicę wyzwolenia, obietnice radości: „teraz raduje się w cierpieniach za was” – pisze św. Paweł (Kol 1, 24). Odnosi się to do każdego cierpienia wywołanego przez zło. Odnosi się także do ogromnego zła społecznego i politycznego, jakie wstrząsa współczesnym światem i rozdziera go: zła wojen, zniewolenia jednostek i narodów, zła niesprawiedliwości społecznej, deptania godności ludzkiej, dyskryminacji rasowej i religijnej, zła przemocy, terroryzmu, tortur i zbrojeń – całe to cierpienie jest również po to, aby wyzwolić w nas miłość, ów hojny i bezinteresowny dar z własnego „ja” na rzecz tych, których dotyka cierpienie. W miłości, która ma swoje źródło w Sercu Chrystusa, jest nadzieja na przyszłość świata. Chrystus jest Odkupicielem świata:” a w jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,5).
 

P. a) s.7 „gdy usłyszeli o zmartwychwstałym....”
   b) s.8 „Sobór postanowił....”
   c) a propos Państwa prawa s.9 „Prawo jest to rozporządzenie....”
   d) ze s. 156 „Pytanie o człowieka, które wciąż sobie ludzkość zadaje, znajduje pełną odpowiedź w Jezusie”  {O ile nie straci pamięci!}
   e) s.10 „cierpienie wchodzi w historię człowieka....


z wyst.w Radiu Maryja:

13/14 12 2003r. Rozmowy niedokończone: Język świadectwa – język nienawiści (z x. dr Waldemarem Kulbatem i p. Ludmiłą Bratkowską)
28/29 03 2005r. Rozmowy niedokończone: Pamięć i tożsamość (z x. dr. Waldemarem Kulbatem i x. dr. Romanem Piwowarczykiem )

***
To już piętnaście lat, kiedy Karol Wojtyła- Jan Paweł II- nasz wspaniały Rodak i Następca św. Piotra odszedł do Domu Ojca. Był z naszej ziemi, był z nas, a my z Niego. My z Niego...Czy wszyscy? Czy  tak?...

***

A jako swoiste aktualne dopowiedzenie dla "pamięci i tożsamości" - może warto zastanowić się czy naszym hymnem nie powinna zostać "Rota"...

Przy czym zastąpiłbym słowa "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam germanił, na: "Nie będzie Postąpak pluł na Sens i dzieci nam tumanił"

Tumanił zarówno w tym swoiście "pragmatycznym" kaleczącym horyzoncie, jak i tym skutkującym jeszcze groźniejszymi niż kolejny wirus - straszliwymi konsekwencjami dla naszych dusz.  W Wieczności.

A skoro i tak jesteśmy częściowo "unieruchomieni" - może to szansa na refleksje. Kolejna szansa.
- Na fundamentalne refleksje...
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.