Przeżyliśmy Kolego sporo różnych zakrętów historii tudzież zawijasów propagandy, ale-przyznasz-takiego numeru- prawa do swobodnej tzw. aborcji, jako podstawowego prawa człowieka- to nawet tzw. komuna nie wycinała.
To znaczy- wycinała życia z łon Matek - w pewny okresie- legalnie i nawet ze swoistą otwartością, ale nigdy nie reklamowała tego jako podstawowej normy.
- Może dlatego, iż fundamentalnym przepisem była wierność i obrona socjalizmu tudzież Związku Radzieckiego (z tow. Stalinem – Urrrra!) – jako bastionu Postępu i Składnicy wszelkiego dobra!
Mijały lata.
I Wodzowie.
I ustroje.
I interpretacje sensu.
I ogląd Sensu.
Technika wkraczała w przeróżne obszary i zakamarki naszego życia.
Wkroczyła zatem swoiście również do oglądu życia. Życia w łonie Matki.
I zobaczył świat - zobaczyliśmy reakcje owego ”embrionu” właśnie tam- kiedy jeszcze dojrzewa w ochronie matczynego łona.
Film „Niemy krzyk” Bernarda Natansona uzmysłowił wielu-powinien uzmysłowić wszystkim przytomnym, niezaćmionym jakowąś używką czy ideologią- iż człowiek, malutki człowieczek, już tam reaguje na bodźce, na zagrożenia.
To wystarczyło wielu przytomnym ludziom. Ludziom o niezwichniętych- niezwichniętych do końca charakterach, czym jest w istocie ów akt – jest mordem na niewinnym, bezbronnym człowieczku, niewinnym skutku czynu dwojga ludzi.
Czynu-bywa nierozumnego, lekkomyślnego, nawet gwałtu- prawda.
Ale w tym wszystkim ofiarę ma ponieść również niewinna, bezbronna istota.
Jakiż logiczny sens w tym ma tkwić?
Żaden.
Zostaje zatem odpowiedź- brutalna w szczerości- tu tkwi lęk, wygoda, niedojrzałego ego. Z podszeptami wiadomo skąd… Z tragicznymi konsekwencjami. Bez złudzeń.