Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Idą i idą...

W lipcu i sierpniu na polskich drogach dzieją się dziwne rzeczy. Tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi zostawiają domowe pielesze, utarty tryb życia, wygody mieszczucha i w niezrozumiałym zda się porywie idą Wypisano wiele sążnistych elaboratów, uczonych rozprawy, teoretycznych przybliżeń człowieka do jego Stwórcy, do szans na spotkanie Ziemi z Niebem. I nie wykluczone, że są one słuszne, głębokie i najprawdziwsze. Tyle tylko, że szlak od rozumu do serca może być bardzo, bardzo długi. Można oczywiście liczyć na niepojęty dar łaski, z wyborów do końca znanych jedynie Bogu, ale jest też inny sposób „wymuszenia” bliskiego spotkania. Bardzo bliskiego...

***
W lipcu i sierpniu na polskich drogach dzieją się dziwne rzeczy. Tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi zostawiają domowe pielesze, utarty tryb życia, wygody mieszczucha i w niezrozumiałym zda się porywie idą. Nikt im niczego nie gwarantuje, poza wyśmienitym zorganizowaniem kolumn, poza kubkiem ciepłej kawy lub mięty na postoju ( i to nie zawsze), poza wspólnym umęczeniem, opatrunkiem na poranione nogi i transportem w razie zagrożenia, poza wspólną modlitwą i katechezą w marszu czynioną przez utrudzonych przecie kapłanów. A oni idą, dzieląc się z mijanymi mieszkańcami miast, miasteczek, wsi, świadectwem życia, swych dróg do Boga, radosnym śpiewem i życzliwością. Niosą inność. Inną Polskę. Bez rozpasanych powszechnie wulgaryzmów, bez alkoholu, bez wyrzekań. Idą – bo tak postanowili. Bo mają jakieś dziwaczne, niepostępowe motywacje.

***
Maleńka, niespełna dziesiecioletnia Karolinka, kroczy dzielnie i z powagą zapewnia, iż ona już dziewiąty raz - od czasu, „kiedy była mała”... Piętnastoletni chłopiec - bo brat już chodzi, a on chce wciągnąć znajomą dziewczynę i „przeciera szlak”... Para, pogodnych, niespotykanie delikatnych w okazywaniu uczuć dziewiętnastolatków...Naukowiec z Politechniki rozbija namiocik w strugach deszczu...Ojciec Marek cichutko, z dzielnością i konsekwencją, niesie pod franciszkańskim habitem swoje powołanie i dzieli się dobrym słowem z pielgrzymami...Siwa pani trzydziesty już raz przemierza pątniczy szlak: „Kiedy przychodzi ten czas, nie mogę zostać w domu”... Ludzie przeróżnych stanów, profesji i wieku. Tak wiele młodzieży – „nowych ludzi plemię”... Z podziękowaniem. Z prośbą. Z nadzieją. Z wiarą. Z poświęceniem. Idą. Dzień. Kilka dni. Kilkanaście. Z bąblami na opuchniętych nogach, z uczuleniami, z obolałymi kręgosłupami. Przemoczeni lub spalani słońcem, powierzający wspólną modlitwą pod rozgwieżdżonym niebem – „wszystkie nasze dzienne sprawy” i powstający o czasie, „kiedy ranne wstają zorze”, aby iść, iść- do upragnionego celu...

***
I wreszcie z dala wzlatuje nad drzewami i polami wieża Jasnej Góry. Te ostatnie kilometry bywają  najtrudniejsze. Fizycznie. Ale obecność Matki Boga i ludzi staje się coraz bardziej realna. A kiedy leży się już krzyżem na błoniu przed wałami klasztornymi, ONA dotyka tak delikatnie i czule jak potrafi to tylko kochająca Mama. I wtedy coś się otwiera. I ucisk w gardle. I napływające łzy wzruszenia. I świadomość niewspółmiernie wielkiej nagrody do poniesionego trudu. I odnalezienie spokoju. Czy raczej pokoju, otulającego zwykłość, aby zmienić ją –chociaż na chwilę- w cud zjednoczenia. I uświadomienie, że Matka jest szczególnie potrzebna tam, gdzie cierpienie. I pragnienie. I trochę lęku, aby kolaboracja z codziennością  nie postawiła znowu bariery dźwiękoszczelnej, przez którą nie przebije się- w mroku-krzyk dziecka: Mamo, gdzie jesteś?!... Wtedy, znowu pójdą. Pójdziemy.

***
Matko, która nas znasz/ z dziećmi Twymi bądź/na drogach nam nadzieją świeć/z Synem Twym/ z nami idź.



Pierwsza publikacja: Niedziela nr 38 z 21.09.2003r.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.