Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

prof. Tadeusz Gerstenkorn - Moja bardzo wielka wina

Słowa te słyszymy lub wypowiadamy podczas każdej mszy świętej, a stają się one jeszcze bardziej aktualne,  i potrzebne do refleksji, wraz z rozpoczynającym się Wielkim Postem. Całkiem niedawno brzmiały nam w uszach lub sami chętnie  i głośno śpiewaliśmy jedną z najpiękniejszych polskich kolęd „Bóg się rodzi”, a   w niej w jednej ze zwrotek padały słowa „żeśmy byli winni sami”. Kolędy polskie tym się różnią od pieśni innych narodowości z Bożego Narodzenia, że są małymi zbiorkami teologicznej mądrości i zarazem dają nam wskazówki do moralnego, naprawdę chrześcijańskiego życia. Te słowa o naszej winie odnosiły się do naszych grzesznych zachowań, dla których zgładzenia win narodził się i po okresie zbawczego dla nas nauczania poniósł śmierć męczeńską Jezus Chrystus.
Po pewnym przemyśleniu i zastanowieniu możemy jednak odnieść te słowa także do win związanych z naszymi nierozważnymi, a w konsekwencji budzącymi winy moralne, zachowaniami społecznymi lub politycznymi. Do takich zachowań należy zaliczyć nie tylko jawne wystąpienia antyreligijne w słowach lub czynach (np. budzące odrazę niektóre wystawy pseudoartystyczne), ale także niestosowne zachowania w życiu koleżeńskim, sąsiedzkim i w środowisku pracy. Najbardziej rozpowszechnioną winą, która wymaga silnego uderzenia się w piersi, jest obojętność wobec nasilającej się lawinowo i zręcznie kierowanej propagandy antyreligijnej, głównie antykatolickiej.
Zastanawiające jest, że chrześcijanie stanowiący w wielu krajach, nie tylko w Polsce, duży, a nawet bardzo duży procent społeczeństwa, biernie przyjmują spadającą na nich dyskryminację i narzucanie woli ideologicznej i politycznej ze strony obcych  poglądowo ugrupowań lub partii, które przecież, jeżeli tak właśnie czynić mogą, mają władzę i możliwości działania, to na skutek kompletnego braku zainteresowania sprawami społecznymi, światopoglądowymi i politycznymi ze strony ogromnej rzeszy chrześcijan, w tym oczywiście katolików. Jest rzeczą chwalebną, że istnieje rozmaitość grup religijnych o nieco różnym nastawieniu społecznym, czy nawet politycznym, ale niezmiernie smutny jest fakt, że trudno wszystkich zjednoczyć nawet w sprawach pryncypialnie ważnych społecznie. Gdy zachodzi potrzeba, sami powinniśmy czuć obowiązek, na przykład, złożenia podpisu w obronie należnych nam praw (katolickie media, telewizja) lub, gdy te prawa są zagrożone (wiek emerytalny).  Sprawę podpisu oddalamy często od siebie, uważając – i tak się przed sobą tłumacząc – że to sprawa polityków, czy samych zainteresowanych ośrodków (np. katolickiej telewizji TRWAM), która jakoś sama się ułoży.
Tak trudno nam się przyznać, że jesteśmy nasączeni niechętną nam propagandą, i że nabroiliśmy sami oddając głosy w wyborach na ugrupowania jawnie wrogie religii i Kościołowi. To nie przypadek, że  nie tylko u nas, ale w wielu krajach na świecie dochodzą do władzy ludzie o znikomej wartości moralnej, ale błyszczący elegancją, tupetem, bogactwem zdobytym często przez naszą naiwność lub nawet głupotę. W numerze 1-2 (z  1-8 stycznia br,) tygodnika „Myśl Polska” w artykule pt. „A może bojkocik?”(s. 19) podano przykład naiwnego wspomagania fortuny człowieka, z ugrupowania jawnie wrogiego Kościołowi, przez bezmyślne (chciałoby się w to wierzyć) nabywanie produktów w sklepach pozostających w sieci tego człowieka. Faktem jest, że zręcznie wyeliminowano  z pływu na życie polityczne w naszym kraju ugrupowania prawicowe. A zniknęły one właśnie z braku dostatecznego poparcia z naszej strony. I wówczas często się słyszy stwierdzenie, że nie było na kogo głosować. Jest to dość wygodne tłumaczenie, bo nawet w partii, z którą nie całkiem się zgadzamy, można znaleźć człowieka w miarę przyzwoitego w nadziei, że nie będzie marionetką.
Nie wypowiadajmy zatem bez zastanowienia słów: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”! Czas zastanowienia się nad swym postępowaniem i poglądami jest stosowny.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.