Publikacje członków OŁ KSD
Władysław Trzaska - Korowajczyk: Amber Gold
Dziwny jest ten świat, a może kraj nad Wisłą jest dziki, jak oświadczył jeden z najwybitniejszych celebrytów Platformy Obywatelskiej, a może Polska nie – rządem stoi na dowód czego można tu zacytować pana premiera „ja w tej sprawie nic nie mogę„ , podobne zdanie wyraził prokurator generalny, prokuratorzy też nie mogą, a i sądy jakby były bezradne. Nasuwa się jeden generalny wniosek, że Państwo Polskie jest w rozkładzie, gdzie Rząd jest bezradny, Sejm uwikłany w partyjniackie potyczki, panuje bezhołowie i anarchia, a kto wie czy w tym wszystkim nie maczają łap służby specjalne i układy mafijne, , a zwykły obywatel nie czuje troski Państwa i nie ma co szukać sprawiedliwości w III RP.
Przez analogię nasuwa się sytuacja w Polsce w XVIIIw i dzisiej, czas które dzieli trzy stulecia, a tak jakby chronometr zatrzymał się w miejscu.
Kilkamiesięcy temu w naszych telewizorach ujrzeliśmy niezwykle interesujące zjawisko. Grono najwybitniejszych celebrytów Platformy Obywatelskiej z Wybrzeża, z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem na czele, zaprzęgnięci, za przeproszeniem jak konie do samolotu, ciągnęli aeroplan po Lotnisku w Gdańsku. Czy chcieli rozpędzić maszynę by ta, ze znakami firmowymi OLT Express wzbiła się w powietrze? A może chodziło o przewiezienie Marcina P. rozpartego wygodnie w samolocie na skrzynkach złota? Może chodziło by Marcin P. usatysfakcjonowany z wojażu, sypnął złotym kruszcem dla pociągowych celebrytów? Kto to może wiedzieć co za tą scenką rodzajową może się kryć, ale fakt ten został doskonale udokumentowany.
Owa scenka z Gdańskiego Lotniska do złudzenia przypomina pewne wydarzenia w Polszcze wieku XVIII w. To były czasy, kiedy król nic nie mógł, mogli natomiast różni Repniny,, a panowie bracia jedli, pili, popuszczali pasa i ryczeli hulaj dusza bez kontusza.
W tamtych czasach było wielu hulaków, ale hulakiem nad hulakami był Książe Karol Radziwiłł „Panie Kochanku„.
Jędrzej Kitowicz i inni skrybowie, w barwny sposób, przedstawiali tę nietuzinkową postać.
Książe Radziwiłł miał wybujałą fantazję, a nim pomyślał już zamysł realizował. Rzucał groszem na prawo i lewo, a kto taki z możnych nie miał koło siebie szaraczkowych klientów, klamki książęcej trzymających się i wiedzących, że łaska pańska na pstrym koniu jedzie.
Fantazja poniosła księcia, siadł okrakiem na beczce z winem, a tą umieszczono na kołach. Rozochoceni panowie bracia zaprzęgli się do beczki i ochoczo ruszyli do przodu. Książe „Panie Kochanku„ , raz po raz szpunt wyciągał i winem przednim ugoszczał pociągowy zastęp szaraczków. By jeszcze raźniej ciągnęli talarami przed nosami ciskał. Biegli i biegli, a gorąco im było, pozrzucali kontusze, hulaj duszo bez kontusza, hajdawery i pludry pościągali i nie przejmowali się, że ineksprymable nie były ani pierwszej ani drugiej świeżości. I ruszyli ku dziewkom folwarcznym i innym podwikom. Przezorni byli z ową zrzutką odzieży… A Jaśnie Oświecony Książe Karol Radziwiłł na beczce siedzący tryumf ogłaszał wszem i wobec.
I tak to nasuwa się refleksja, że historia na kołach się toczy i nie ma to znaczenia gdzie i kiedy.