Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk: Kartki z historii Wileńszczyzny. OKUPACJA LITEWSKA 28 października 1939 - 15 czerwca 1940

Napaść Niemiec na Polskę nastąpiła 1 września 1939, agresja sowiecka 17 września, okres "pierwszych bolszewików" na Wileńszczyźnie trwał do 28 października 1939. 10 października 1939 został zawarty "Układ o przyjaźni i wzajemnej pomocy" między ZSRR a Litwą. Na mocy tej umowy Związek Radziecki przekazywał Republice Litewskiej Wilno wraz z obszarem ok. 7 tys. km kwadratowych, a Kowno zgadzało się na instalację na swoim obszarze państwowym  baz wojskowych sowieckich. Odbyło się to bez żadnego nacisku politycznego i militarnego. 

Umowa sowiecko - litewska dopełniła się 28.10.1939. Wówczas to wkroczył do Wilna nowy okupant. Najpierw weszły do miasta formacje wojskowe i policyjne, w ilości 5 tys. ludzi, a za nimi 7 tys. różnych urzędników. Komendantem miasta został płk. Kaunas. 
Wejście Litwinów do Wilna, gdygy nie późniejszy dramatyzm , przypominało operetkę. 

Oficjele litewscy w podnieceniu na trybunie, oczekiwali defilady i pokazu siły. Gdy się okazało, że oczekują nie w tym miejscu, chwycili trybunę, składającą się z taboretów kuchennych i pognali na ul. Mickiewicza. 
Dziarskim marszem kroczyło wojsko litewskie w czapeczkach przypominających dżokejki. Kolumny wojska poprzedzał czołg pożyczony z Łotwy. 

Za wojskiem szły kolumny policji. Najroślejsze chłopy z całej Litwy maszerowali w lakierowanych butach na wysokich obcasach z cholewami po wyżej kolan. Granatowe mundury czerwieniły lampasami i wyłogami, złociły się niezliczoną ilością guzików, szemerunku, sznurów, pętli, kapiących złotymi frędzlami naramienników. Wysoka czapa ze złotą kitą, łapy w białych rękawiczkach i wielkie pałki gumowe, dopełniały reszty. Wilnianie natychmiast nazwali ich "kałakutasami" co po litewsku znaczyło indory. 
Rzesze urzędnicze w jesionkach w jodełkę, kaszkietach i wysokich wiejskich butach, też się wyróżniały. Litwini oczywiście "nie rozumieli" ani słowa po polsku. Kiedy jednak usłyszeli jakąś złośliwość pod swoim adresem, policyjne pały szły w ruch. Dla tych kilkunastu tysięcy przybyszów, ogromnym zaskoczeniem było, że w Wilnie prawie nikt nie rozumie ich mowy. A kto miał ją znać? Owe 1400 Litwinów, co stanowiło 0,7% mieszkańców, którzy byli osiedleni w Wilnie przed Wrześniem!Natomiast od 64% Polaków trudno było wymagać znajomości tego egzotycznego języka. Litwinizacja Wilna zaczęła się natychmiast. Postrachem mieszkańców stali się policjanci, którzy pałowali nawet bez większych przyczyn. W ten sposób strach miał usankcjonować terror "nowych władców". Z lepszych mieszkań wyrzucano Polaków, a lokale przekazywano przybyszom znad dolnego Niemna. 

Uderzono we wszelkie polskie związki i organizacje gospodarcze. Wprowadzono ustawę o obywatelstwie litewskim, przy czym stworzono tak gęste "sito", że zaledwie 30 tys. Polaków z 240 tys., mogło je uzyskać. Inna restrykcyjna ustawa dotyczyła litewskietgo jako jedynego języka urzędowego. Aby otrzymać najskromniejszą nawet posadę, trzeba było znać ten język. Wymagano go nawet od dorożkarzy, jeżeli go nie znali, nie otrzymywali prawa jazdy. Z ulic znikły wszelkie szyldy i napisy polskie i były zastąpione litewsko-brzmiącymi. Zmuszano do litwinizacji nazwisk polskich przez dodanie odpowiednich końcówek. W wielu przypadkach "żywcem " tłumaczono na litewski polskie nazwiska i tak Chrapowickiemu "kazano" nazywać się Nasrajtis , bo po litesku tak nazywają się chrapy.

Powyższe warunki stworzyły sytuację, że tysiące Polaków utraciło pracę lub nie mogło jej dostać. W ciągu dwóch - trzech miesięcy prawie połowa mieszkańców Wilna znalazła się w biedzie i ubóstwie i starała się o pomoc charytatywną. 

Z szowinistyczną zaciekłością okupanci zaatakowali polskie szkolnictwo. Przeprowadzono weryfikację polskich nauczycieli i tylko połowa z nich mogła podjąć pracę w zawodzie. Wszystkich polskich dyrektorów odwołano ze stanowisk. Brakującą kadrę nauczycielską uzupełniono Litwinami, o bardzo niskich kwalifikacjach, często nawet bez wykształcenia średniego. Programy szkolne przeładowano językiem litewskim oraz zakłamaną historią i geografią tego państwa. Uczniowie nie rozumieli tego języka nie mieli ochoty go się uczyć. Jednocześnie bojówki szaulisów i policjanci napadali na młodych Polaków, niszczyli ich odznaki szkolne, odrywali guziki od mundurków, wybruwali z nich kolorowe wypustki, niszcząc ubranie. Burdy, napady, bicie i katowanie polskich uczniów stały się codziennością na ulicach i w budynkach szkolnych. 

Zaistniałe sytuacje wywołały spontaniczną reakcję młodzieży. W pierwszych dniach grudnia 1939 wybuchł strajk szkolny. Nieprzygotowany i źle zorganizowany zakończył się niepowodzeniem. W tym samym czasie zaczęły już się organizować kursy tajnego nauczania mające uzupełnić wiadomości w zakresie polskiego programu nauczania. 
Litwini zamknęli wszelkie polskie placówki naukowe, oświatowe i kulturalne. Zamknięto przede wszystkim 15.12.1939 Uniwersytet Stefana Batorego, Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Bibliotekę Wróblewskich, , a ich majątek zagarnęli. Rozwiązano Radę Wileńskich Zrzeszeń Artystycznych - koordynatora poczynań oświatowych i kulturalnych. 

Przed Wojną w Wilnie istniały dwa teatry. Na bardzo wysokim poziomie operetka "Lutnia" oraz z ogromnymi zasługami dla teatru polskiego Teatr Dramatyczny na Pohulance. Dwie te sceny funkcjonowały nie bez trudności ekonomicznych i w atmosferze burd na widowni. Teatr na Pohulance, kierowany przez Leopolda Kielanowskiego, przetrwał do czerwca 1940 kiedy to, po wkroczeniu sowietów, definitywnie został zamknięty. 

Władze litewskie zezwoliły na ukazywanie się dwóch dzienników polskich. Józef Mackiewicz ze swoją "Gazetą Polską" reprezentujący opcję prolitewską, nie miał kłopotów. Natomiast Witold Staniewicz i "Kurier Wileński" borykali się z ogromnymi trudnościami. Przez tygodnie pismo było wydawane na kolorowym papierze pakowym. Największe kłopoty były jednak z cenzurą litewską, która restrykcjami przewyższała cenzurę rosyjską w czasie Zaborów. 

Najbardziej wstrząsające i najboleśniejsze antypolskie wystąpienia szowinistów litewskich odbywały się w kościołach. Od wiosny 1940 rozpoczęły się burdy, które z każdym dniem nasilały się i objęły wszystkie Prawie świątynie. Bojówki litewskie głośnymi hałasami i śpiewami przerywały nabożeństwa,  napadały i biły Polaków przed kościołami i wewnątrz  nich. W jednej takiej agresywnej awanturze został pobity sekretarz Nuncjatury. Demolowano stoiska z dewocjonaliami

W okresie okupacji litewskiej Polacy nie stawiali zbrojnego oporu. SZP i, a następnie ZWZ dopiero organizowały się, głównie w oparciu o koła pułkowe zawodowych wojskowych ukrywających się . tymi poczynaniami kierował ppłk Nikodem Sulik wsławiony obroną w okolicy Sarn umocnień t.zw. Linni Sosnkowskiego przed sowiecką agresją we wrześniu 1939. 
W atmosferze narastającego litewskiego terroru Polacy z ulgą i nadzieją przyjęli wkroczenie Armii Czerwonej na Wileńszczyznę 15 czerwca 1940 i włączenie Litwy do ZSRR. Jak złudne to były nadzieje pokazał cały okres t.zw. drugich bolszewików. Trwał on od 15.06.1940 do wkroczenia do Wilna Niemców w czerwcu 1941.

Władysław Trzaska - Korowajczyk

Copyright © 2017. All Rights Reserved.