Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Jan Szałowski:Próbna matura – wielokierunkowe wyzwanie

Oto niedawno [dotyczy roku 2004] ukazała się pogłębiona analiza społeczna wyników egzaminów osób kończących klasę szóstą szkoły podstawowej. Jej wyniki mogą budzić zdumienie w niektórych kręgach. Oto bowiem okazało się, że najlepsze wyniki uzyskała młodzież mieszkająca na południowym-wschodzie i wschodzie Polski.

Dziesięć dni temu – w piątek 3 grudnia [2004 roku], w czterech województwach pisano maturę próbną wg koncepcji ośrodka warszawskiego (pół roku wcześniej przetestowaliśmy zaś produkt krakowski). Teraz pewnie wszyscy będą się starać wyciągać z niej różnorakie wnioski …
Mnie w tym zestawie pytań zainteresowało jedno zadanie. Nie oznacza to bynajmniej, iż nie warto analizować innych poleceń, ale pogłębiona analiza nie może dotyczyć wszystkiego. Cofnę się także do jednego z zadań z czerwcowego zestawu. Oba zadania łączy konieczność analizy danych statystycznych – ujętych w tabelach lub ukazanych na mapach. I jak napisałem w tytule, będzie to wielokierunkowe wyzwanie …

Zajrzyjmy do zadania nr 31.

Nim to uczynimy: konia z rzędem temu, kto wyjaśni termin „ściana wschodnia” … – czy Ty, który czytasz ten tekst, wiesz o co chodzi? A przecież termin ten jest używany współcześnie w publicystyce.

W zadaniu nr 31 zostaniesz przepytany o Polskę „A” i Polskę „B” …

Autorzy tego pytania rzucą Ci do analizy trzy mapy obrazujące II Rzeczypospolitą w 1937 roku. Oto one:

1. Gazownie w Polsce [mapka w rzeczywistości obrazuje rozmieszczenie gazowni i miejsc wydobycia gazu ziemnego – jak zapewne wiesz z geografii są to alternatywne źródła gazu],
2. Sieć dróg o twardej nawierzchni w Polsce [a są jeszcze drogi kolejowe i drogi wodne – o tym też warto pamiętać],
3. Liczba aparatów radiowych, lampowych i detektorowych na 1000 mieszkańców Polski.
Jako źródło wszystkich trzech mapek autorzy podają doskonale mi znaną a wydaną jeszcze w 1981 roku „Encyklopedię historii gospodarczej Polski” (t. I, s.188, t. II, s. 173 i 422) …

A teraz przejdźmy do poleceń:

Polska „A” i Polska „B” to popularne w publicystyce lat 30. XX w. określenie dwóch obszarów Rzeczypospolitej, różniących się zasadniczo pod względem poziomu ekonomicznego (cywilizacyjnego).

A. Odpowiedz, czy poniższe mapy (oznaczone 1-3) ilustrują te dysproporcje. Swoją odpowiedź uzasadnij.
………………………………………………………..
B. Spośród podanych miast [poniżej wymieniono: Poznań, Toruń, Bydgoszcz, Warszawa, Wilno, Łódź] wypisz nazwę jednego, które nie znajdowało się w tzw. Polsce „A”.
………………………………………………………..
A teraz próba komentarza. Najpierw zajrzyjmy jednak do trzyczęściowego atlasu Wydawnictwa „Demart” z 2000 roku a dokładniej do drugiej części – strona 47. U dołu tej strony jest mały diagram – Porównanie Polski „A” i Polski „B” w 1925 roku.
Diagram ten musi wzbudzić nasze zainteresowanie, gdyż odnosi się do mapy „Druga Rzeczypospolita. Gospodarka i kultura” zamieszczonej na s. 46-47. Już sama mapa daje nam odpowiedź, co do obszaru Polski „A” i Polski „B”, bo oto zaznaczone są one odmiennymi kolorami. Tak więc widzimy wyraźnie, że Polska „A”, to województwa: pomorskie, poznańskie, śląskie, warszawskie, łódzkie, kieleckie, krakowskie (a więc cały zabór pruski, część Galicji i mniejszość zaboru rosyjskiego)… a Polska „B” to pozostałe, czyli białostockie, lubelskie, lwowskie, wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, tarnopolskie i stanisławowskie. Próbujmy jednakże rozwikłać kwadraturę koła języka publicystyki. Zajrzyjmy z powrotem do diagramu. Możemy dowiedzieć się z niego „aż” sześciu rzeczy, ale najważniejszą dla nas informacją będzie to, że 7 województw Polski „A” to 53 % ludności Polski, chociaż tylko 39 % powierzchni … Widzimy zatem, iż ów zupełnie sztuczny podział jest oparty tylko na intelektualnym wygibasie w stylu: „zobaczmy jak żyje 53 i 47 procent naszego społeczeństwa”. A zatem bawiono się statystyką, posługiwano się wybranymi czynnikami itd.

Zajrzyjmy do modeli odpowiedzi i schematu punktowania …

Oto one:

A. Tak, (1 pkt). W uzasadnieniu [uczeń] powinien wskazać podobne cechy rozwojowe (czerpiąc dane z zamieszczonych map) obszaru identyfikowanego z Polską „A” lub „B”; np. ziemie b. zaboru pruskiego znajdowały się w tzw. „Polsce A” – potwierdzają to dane odnoszące się do gazownictwa, sieci dróg i stopnia radiofonizacji tych ziem w zestawieniu z danymi odnoszącymi się do obszaru tzw. „Polski B” (np. lubelskiego, Polesia). (1 pkt)
B. Wilno (1 pkt)

Gdy już znamy wymagane odpowiedzi zajrzyjmy z powrotem do atlasu i ponownie przeanalizujmy rzucone nam trzy mapy …
Z diagramu dowiadujemy się, że w Polsce „A” w 1925 roku produkowano 93 % energii elektrycznej (z geografii wiemy doskonale, że energię można przesyłać na znaczne odległości i nie ma potrzeby produkowania jej wszędzie) i uzyskiwano 80 % żelaza (a gdzież produkuje się żelazo, jak nie tam, gdzie są wielkie pokłady węgla) a także 80 % nawozów sztucznych (dzisiaj z biologii itd. wiemy jak szkodliwa jest żywność nafaszerowana chemicznie). Atoli w diagramie pojawia się czynnik, o ile nie rasistowski, to z całą pewnością nacjonalistyczny. Oto niewolnicy sloganów o Polsce „A” i Polsce „B” z tryumfem obwieszczają, iż w Polsce „A” , czyli w domyśle „tej lepszej” (przypominam o powierzchni tylko 39 %) mieszkało aż 67 % ludności polskiej …

Przejdźmy zatem do próby odpowiedzi, czy załączone mapki są dostatecznie wiarygodne do odpowiedzi „tak” na zadane pytanie. Muszę dodać, że znam doskonale różnice w typie rozwoju poszczególnych ziem polskich w okresie dwudziestolecia międzywojennego, wiec cały ten tekst jest swoistą zabawą z autorami tego zadania, którzy nie zdają sobie sprawy, że sami na siebie zastawiają sidła, albowiem mapki te wcale nie są jednoznaczne.

Polecamy więc ponownie druga część atlasu – konkretnie mapkę ze s. 45 „Druga Rzeczypospolita. Gęstość zaludnienia ok. 1930 r.” Porównajmy ją z podrzuconą nam mapką nr 2 „Sieć dróg o twardej nawierzchni w Polsce w 1937 r.”– czy nam się już coś przejaśniło? Ja nie zamierzam udzielać odpowiedzi, ale proponuję mały konkurs z nagrodami: a więc, kto jako pierwszy w komentarzu do tej notki udzieli solidnej odpowiedzi otrzyma nagrodę książkową:)

Kolejne zadanie: podrzucona mapka nr 1 – co ona nam właściwie mówi o Drugiej Rzeczypospolitej? I gdzie wg tej mapki są Polska „A” i Polska „B”? Przecież wg tej mapki widać, że gazownia w Warszawie jest jedyną gazownią w całym województwie – a to dopiero pasztet! A woj. kieleckie – też jedna, zapewne w Opocznie? A w Kielcach? A woj. lwowskie aż pyszni się wydobywanym gazem i gazowniami. Były zabór rosyjski niestety kuleje – na ichnich kresach tylko jedna gazownia – w Wilnie;) Niezły spadek rządów rosyjskich a do tego największy analfabetyzm, ale takiej mapki nie zamieszczono … A o tym wiem sporo, gdyż moi rodzice w okresie międzywojnia krzewili tam sztukę czytania i pisania …

Najbardziej rozbawiła mnie mapka nr 3 – Liczba aparatów radiowych. Moi rodzice, wówczas mieszkający na Kresach północno-wschodnich, posiadali aparat radiowy, tzw. trójkę Natawisa. Był to aparat 3-lampowy. Został zamówiony i sprowadzony na Wileńszczyznę pocztą z Poznania. Wówczas był to bardzo dobry aparat na baterie i akumulator. Nieco niewygodny w obsłudze, gdyż olbrzymie baterie trzeba było kupować w Kniahininie, położonym 16 km od Swatek, w których nauczali wówczas moi rodzice. Natomiast akumulator ładowano we młynie. Wiem, że rodzina mojego Ojca, mieszkająca w Łodzi także posiadała aparat radiowy a nawet w niedzielę słuchali oni „Wesołej lwowskiej fali” – audycji satyrycznej ze znanymi postaciami Szczepcia i Tońcia, czyli radiowych batiarów lwowskich. Polskie radio, obok szkoły i służby wojskowej mężczyzn było u schyłku lat 30. trzecim najistotniejszym będącym w rękach państwa czynnikiem kształtowania postaw obywatelskich i patriotycznych … Nie zamierzam tutaj mówić, gdzie znajdowały się najważniejsze stacje nadawcze, ale każdy powinien wiedzieć o rozgłośniach we Lwowie, Wilnie i od 1938 roku w Baranowiczach. Trzeba jednakże wiedzieć, że ówczesne stacje radiowe nadawały głównie programy muzyczne i literackie, zresztą wszystko nadawane było na żywo. A język programów był polski, więc to powinno po części wyjaśnić mniejsze nasycenie pięciu województw wschodnich, gdzie Polacy stanowili od 20-25 % (poleskie, wołyńskie, stanisławowskie) do 50-60 % (tarnopolskie, nowogródzkie). Były to także tereny rolnicze, częściowo rzadko zaludnione (zwłaszcza Polesie) i po części pozbawione elektryczności. Swoją drogą ciekawe, jak autorzy poradzili sobie z danymi, z których wynika, że nasycenie aparatami radiowymi na Wileńszczyźnie (18 na tysiąc mieszkańców) równało się temu z krakowskiego a było większe od kieleckiego (16). Lwowskie miało także wyższy współczynnik (19) niż kieleckie. Wnioski wyciągane przez uczniów odnośnie tej mapki momentami mnie rozbawiały. Jedna z osób napisała, że mapka nr 3 ilustruje poziom elektroniki na danych obszarach. Ja myślę, że w rzeczywistości niczego nie ilustruje, gdyż to czy w miejscowości liczącej 1000 mieszkańców jest 6-7, 16-19, czy też 26-27 aparatów radiowych (przeliczcie to na procenty, to wtedy zejdziecie na ziemię) nie stanowi istotniejszej różnicy cywilizacyjnej. Autorzy testu maturalnego odrywają się także od realiów użytkowania radioodbiorników. Pomijają oni bowiem społeczny aspekt korzystania z radia (słuchanie grupowe –np. moi rodzice stwarzali możliwość słuchania radia przez wieśniaków), negują inne możliwości słuchania muzyki (odtwarzanie na patefonach) ….
Tekst się zrobił zbyt długi, wiec do pewnego pytania z testu czerwcowego wrócimy innym razem.

A teraz jeszcze spostrzeżenie współczesne. Oto niedawno [dotyczy roku 2004] ukazała się pogłębiona analiza społeczna wyników egzaminów osób kończących klasę szóstą szkoły podstawowej. Jej wyniki mogą budzić zdumienie w niektórych kręgach. Oto bowiem okazało się, że najlepsze wyniki uzyskała młodzież mieszkająca na południowym-wschodzie i wschodzie Polski. Okazuje się, że na terenach tych w największym stopniu zachowano wartości konserwatywne i rolę rodziny w wychowaniu dzieci a także zachowały się indywidualne gospodarstwa chłopskie a socjalizm najmniej przeorał tamtejsze społeczeństwo. Paradoksalnie większość tego obszaru „publicystycznie” zaliczano w latach 30.ych XX w. do Polski „B”. Co za paradoks! Chociaż – publicystyka nigdy nie była nauką!

Jan Szałowski

Copyright © 2017. All Rights Reserved.