Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Orwell (najnowsze wiadomości)

„Niszczenie słów to coś pięknego. (…) Czy nie rozumiesz, że nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia? W końcu doprowadzimy do tego, że myślozbrodnia stanie się fizycznie niemożliwa, gdyż zabraknie słów, żeby ją popełnić...” Tak oto niejaki Syme – szef Departamentu Badań w Ministerstwie Prawdy, wprowadzał w arkana manipulacji językowych głównego bohatera, Winstona Smitha. W powieści „1984” George Orwell genialnie wyprorokował obecne realia, lecz wydaje się, że Syme – przy funkcjonariuszach naszego pionu propagandy – umarłby dziś z głodu.  


Uczniowie Syme’a


W orwellowskim świecie obróbka słów powoduje zanikanie dawnych pojęć i odwrócenie ich znaczeń. W razie potrzeby można „poprawiać” całe segmenty przeszłości: „…z relacji „The Times” wynikało, że Wielki Brat przepowiedział w swoim wystąpieniu, iż na froncie południowoindyjskim będzie pokój, a ofensywa rozpocznie się w Afryce Północnej. Tak się jednak złożyło, że Dowództwo Naczelne zdecydowało, żeby przeprowadzić natarcie nie w Afryce, lecz w południowych Indiach. Należało więc odpowiednio przerobić przemówienie Wielkiego Brata, aby przepowiedział to, co się faktycznie wydarzyło. (…) Kiedy wszystkie poprawki były gotowe, numer wydrukowano ponownie, po czym stare, oryginalne wydanie zniszczono, a w archiwach umieszczono nowe, poprawione.”

Po ataku Janukowycza na Majdan i zajęciu Krymu przez Rosjan, a zwłaszcza po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, nasi propagandyści – w ślad za swoimi politycznymi dyspozytorami – bez zbędnych wahań „skorygowali” niesłuszne już sympatie. Teraz są one słuszne i ogólnoeuropejskie: za pokojem, przeciw barbarzyństwu. Pięknie! Lecz czy w sprawach mających strategiczne znaczenie dla Rosji i jej biznesów – coś się zmieniło? Niskiej jakości węgiel z Rosji nadal przekracza polską granicę. Czy kogoś to martwi? Czy cenę gazu – najwyższą w Europie – ktoś próbuje negocjować? Mierzeję Wiślaną przekopujemy, czy nie? O wrak i czarne skrzynki lepiej nie pytać, mogłoby to być uznane za nietakt. Trawestując Wieniedikta Jerofiejewa: Nie ruszaj status quo, bo śmierdzi.  

Zdarzenie przy kościele

Jakiś czas temu, kiedy wychodziłem z niedzielnej mszy św., podszedł do mnie znajomy. Znam go słabo, wiem, że udziela się w ugrupowaniu narodowym. Zbierał podpisy i od razu tajemniczo zaznaczył, że wątpi, abym podpisał mu listę. „To zależy na kogo pan zbiera – zgodziłem się – jeśli to kandydat prorosyjski, podpisu nie dam.” Nastąpiła chwila bolesnego milczenia. „To znakomity kandydat – podjął wątek – oczywiście, że prorosyjski! Co pan widzi złego w kandydacie prorosyjskim…?” Muszę zdradzić Czytelnikowi, że mam uczulenie na kandydatów prorosyjskich. Lekarz kazał mi obchodzić ich łukiem. Wiem, że w Polsce są politycy, którzy manifestują twardy patriotyzm, a jednocześnie – z wprawą ekwilibrysty – godzą go z gorącym uczuciem do „matuszki Rosji”. „Ja nie potrafię przejść do porządku dziennego nad Katyniem, uprowadzeniem i zabiciem szesnastu przywódców AK, nad mordowaniem polskich patriotów po wojnie…” Znajomy przerywa: „Wtedy to byli komuniści. Rosja dzisiaj jest zupełnie inna.” To fakt. Tylko ten Smoleńsk... Mam podskakiwać jak zidiociały półinteligent i, przecierając różowe okulary, paplać: „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”? W imię wydumanego „politycznego pragmatyzmu” mam utożsamić się z ruskimi zabójcami, zamiast z polskimi ofiarami? Mam dosyć, kończę rozmowę: „Jeśli międzynarodowa komisja wyjaśni katastrofę i wykaże, że Moskwa jest niewinna, to ja się zastanowię, czy dam panu podpis!” Chcę odejść. Zatrzymuje mnie, a w tonie jego głosu brzmi zawód: „Pan jest pewnie za Dudą?” – pyta. „Tak.” „A czy pan wie, że teść Dudy jest Żydem?” – głos lekko mu zadrżał. „A czy pan wie, że mój ojciec przed wojną siedział z Żydem w jednej ławce szkolnej?” Rozchodzimy się, każdy ze swoją złością i niezaspokojonym poczuciem misji.
Wieczorem dostaję SMS-a: „Panie Tomaszu, a czy pan wie, że prezydent Kaczyński poleciał do Smoleńska, nie żeby czcić polskich bohaterów z Katynia, tylko by – kosztem ich chwały i bólu – robić antyrosyjską propagandę według mocodawców, Żydów z USA? Użyli nas jako narzędzia dla swoich syjonistycznych celów. A teraz zacierają ręce, bo z Polaczkami zawsze było im łatwo...” Pierwsza myśl: skąd ma mój numer? Druga: prowokuje. Trzecia: mam gdzieś jego SMS-y. Zresztą – jak miałbym go przekonać? Że to Kaczyński ustanowił Dzień Żołnierzy Wyklętych? Że był inicjatorem Muzeum Powstania Warszawskiego? Wiem, co by mi odpowiedział: To wszystko, żeby nas zmylić, panie Tomaszu, żeby zwieść Polaków. Przede wszystkim takich jak pan…

„Zawężony zakres myślenia”


Za komuny polskie dzieci uczono radzieckich piosenek. Jedna z nich szła tak: „Chatiat li Ruskije wajny? Sprasitie wy u tiszyny. Sprasitie wy u tiech saładat, szto pod bieriozami lieżat. I wam atwietiat ich syny: chatiat li Ruskije wajny…?” Chyba znów jest aktualna. Jeśli Iskandery – w ramach wymiany przygranicznej z Obwodem Kaliningradzkim – zawitają kiedyś do nas z przyjacielską inwazją, mogłaby stać się hitem.
Zabójczy brak wyobraźni w stosunku do Wielkiego Brata to jeden ze efektów korupcji języka. Tak jak w „1984” – język stał się prawie niezdolny do „myślozbrodni”: niezależności myślenia, odwagi cywilnej, politycznego buntu… Przy pomocy klisz, uproszczeń i resentymentów – zaspokaja jedynie prymitywną potrzebę bycia Kimś w stadzie żyjątek. Pozwala przytępić neurastenię i zbudować moralne alibi, dla „seansów nienawiści” (potem jakiś Syme dopasuje do nich sondaże i wydrukuje wyniki wyborów). Stan degradacji języka i wydziedziczenia umysłu z kręgu autentycznych wartości – przejmująco opisuje Julian Kornhauser, w wierszu „Przemówienie”...

„Na czym polega zmiana wewnętrzna?
Najpierw mówimy tym samym językiem,
co domagający się zmiany, zmiany
języka i kaloryferów, ciepłej drugiej
zmiany i zmiany kołnierzyków, mówimy
tym samym językiem, uczciwości
i demagogii, językiem który wrósł
w nasze przejmujące milczenie, zmieńmy
potem język, język zmiany i państwa,
język pojedynczy i żarliwy na liczbę
mnogą, bardzo mnogą, na czas przyszły,
mówmy potem wszyscy: zmieńmy tego
w sztafecie, zmieńmy dystans na dłuższy,
na tak długi, aby państwo, drodzy państwo,
drogie państwo, bardzo drogie państwo,
było metą opłacalną, mówmy tym samym
niedrogim, kulturalnym językiem trybuny,
życia, życia czasopisma i czasem pisma
społecznego, społeczeństwa zmieniającego
język, język na bardzo akustyczny
głośnik, zmieńmy język na głośnik
i na tym obywatele, polega zmiana
wewnętrzna, zmiana spraw wewnętrznych...”

Dyskusja z obsesją

„Gdy rozum śpi, budzą się demony”. Gdy śpi logika, budzą się obsesje. Jeden z kandydatów na urząd prezydenta stwierdził ostatnio: „Możemy zastanawiać się, kto stoi za śmiercią Borysa Niemcowa. W czyim interesie było to morderstwo? A może zrobili to Amerykanie, żeby zdestabilizować sytuację w Rosji…?” A jeśli na tapetę wróci stonka ziemniaczana? Jeśli Amerykanie będą ją zrzucać na polskie chlewnie, żeby zdezawuować eksport świń do Rosji? Jak polemizować z obsesją? Jacek Żakowski odkrył spisek „czarnych ludzików w koloratkach”, którzy „skolonizowali polskie media” i teraz „torturują słuchaczy świąteczną atmosferą.” Czy wrócą biskupi szpiegujący na rzecz CIA? Gdy rozum odrywa się od ziemi, budzą się psychozy. A zatem ostatnie pytanie brzmi: Czy to już będzie koniec świata, czy jeszcze gorszych znaków mamy oczekiwać?



Copyright © 2017. All Rights Reserved.