Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Pocztówka z Puerto Rico

Podobno ostatnio Transatlantycka Komisja Kultury i Spraw Wewnętrznych (z siedzibą w Las Vegas) ujawniła tajną notatkę na temat badań rynku filmowego w USA. Otóż statystycznie modelowym odbiorcą hollywoodzkich produkcji okazał się, wedle tej notatki, „szesnastoletni Portorykańczyk, analfabeta”. Widać jasno, że – by przyciągnąć do kina publiczność - filmy muszą zaspokajać właśnie jego gusty, gdyż w przeciwnym razie będą odrzucone przez ogromny segment rynku i Hollywood upadnie.
 W tym miejscu należy poczynić zastrzeżenie: Absolutnie nic nie mamy przeciw szesnastoletnim Portorykańczykom, analfabetom. Są to z pewnością fajni, pełni temperamentu i godni sympatii macho… pod warunkiem, że będąc w USA, nie pomylisz nocą drogi i nie wylądujesz w ich dzielnicy. Ustaliwszy zatem, że portorykańscy miłośnicy kina wywołują w nas wyłącznie uczucia afirmatywne, idźmy dalej.
U nas w Europie trudno dziś pozbyć się wrażenia, że kultura masowa postępuje z Portorykańczykami podobnie jak część prominentnych polityków czyni ze swoimi wyborcami: Najpierw organizują sobie populistycznie usposobiony elektorat, a potem muszą mu się nieustannie przypodchlebiać, uwodząc go już to spektakularnymi obietnicami, już to nienawistną demagogią wymierzoną w swoich przeciwników. W ostateczności – odstawiają żenujące, ekshibicjonistyczne show pod okiem tabloidów i portali. W ten sposób, schlebiając najniższym gustom, politycy ci staczają się, razem ze swoją publicznością, w otchłań degrengolady. Cóż, rządzi rynek: schowaj babci dowód, show must go on!
Fundamentalne pytanie brzmi oczywiście: Jak to się wszystko skończy? Odpowiedź oczywiście brzmi: Źle! Mamy do czynienia z zaklętym kręgiem, z którego nie widać sensownej ucieczki: Przecież szesnastoletni Portorykańczyk, analfabeta nie ma dokąd się wyrwać w sytuacji, gdy producenci kinowych hitów muszą komuś sprzedawać bilety! Jego świat znalazł się w sytuacji ślepca, który żyje w jakiejś upiornej kontrkulturowej matni i konsumuje ze smakiem jej zatrutą zawartość, nie przypuszczając, że gdzieś obok rozciąga się zielona łąka, pełna kwiatów i poziomek... Wieczorem do okien Portorykańczyka pukają biesy. W radiu leci piosenka Nicka Cave’a o miłym seryjnym mordercy z Portland w stanie Oregon. Już nie jest „o key”. Jest - jak mawiał jeden z bohaterów „Pulp fiction” – „cholernie daleko od o key”. W telewizji cyniczni showmani puszą się, niszcząc ostatnie tabu.
Jan Paweł II powiedział kiedyś: „Demokracja bez wartości zamienia się w tyranię”. Dlaczego mam dziwne uczucie, że powoli przestaję być Europejczykiem? Że… ich bin nich ein Berliner schon, że jestem znów… szesnastoletnim Portorykańczykiem, analfabetą? 

Copyright © 2017. All Rights Reserved.