Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Tomasz Bieszczad - Afekt bezradności



Mój ojciec, lekarz, opowiadał mi kiedyś o pacjencie, z którym zetknął się przed wojną, w czasie praktyk w szpitalu w Tworkach. Nieszczęśnik ów wynajdywał skądciś kilkucentymetrowe gwoździe i wbijał je sobie w czaszkę, u nasady nosa (tam gdzie znajdują się zatoki czołowe). Był to klasyczny objaw tak zwanego „afektu bezradności”, aczkolwiek jeszcze nie ekstremalny (ojciec opowiadał mi o gorszych, ale – na razie – nie ma jeszcze konieczności, by je tu przytaczać). Pielęgniarze starali się usuwać z otoczenia chorego wszelkie gwoździe, pinezki, czy kawałki drutu, ale ten, wiedziony jakimś „szóstym zmysłem”, potrafił – na przykład w czasie spaceru – wyskrobać z ziemi zardzewiały hufnagel i kamieniem błyskawicznie wbić go sobie w czoło.    

Ten tragiczny przypadek przypomniał mi się ostatnio, kiedy Prawo i Sprawiedliwość kolejny raz przebiło w sondażach „magiczny szklany sufit”, tym razem wyskakując ponad granicę czterdziestu procent poparcia. Akurat zbiegło się to w czasie z wystąpieniem sejmowym posła Rafała Grupińskiego, w którym raczył on nazwać Jarosława Kaczyńskiego „Kubą Rozpruwaczem polskiej polityki”. Jest w tym pewna logika: Skoro wyzwiska typu: „faszyści”, „Hitler”, „Stalin” zdewaluowały się doszczętnie (i nie ma nadziei, że kiedykolwiek „zaskoczą”), to afekt bezradności podpowiada, że trzeba sięgać po maniakalnych morderców. Kuba Rozpruwacz – londyński zbrodniarz z 1888 roku nadaje się tu znakomicie. Mordował on swoje ofiary – ubogie prostytutki z okolic Whitechapel – nożem, a potem rozcinał im brzuchy i wyjmował niektóre organy wewnętrzne. Pan poseł Grupiński nie musiał chyba zbyt długo namyślać się nad wyborem tego akurat oprawcy, by przyrównać doń polityka przeciwnej opcji. Widać w tym i literacką erudycję, i dobry smak, i – charakterystyczną dla PO – błyskotliwość intelektualną... bo czym była, w gruncie rzeczy mało wyrafinowana, przygana „Stoicie tam, gdzie kiedyś stało ZOMO”, wobec autorytatywnych i wyszukanych epitetów: „bydło”, „nekrofile”, „dewianci”, „trupy na kółkach”, „tańczący z trumnami”, „dyplomatołki”...?     

Powstaje jednak pytanie: Co będzie dalej z prowadzonym w ten sposób, przez opozycję, dyskursem politycznym? Jakich środków ma ona używać, jakich inwektyw i potwarzy, gdy wszystkie po kolei zawodzą, a sufit do przebicia wzniósł się na wysokość 45 procent? Po jakich zwyrodnialców, rakarzy, kanibali i degeneratów będzie musiała sięgać, gdy ruszy na dobre program Mieszkanie+? Albo gdy wróci dawny wiek emerytalny?

Oczywiście zawsze można sięgnąć do tematyki medycznej, ściślej do listy groźnych chorób. „Glista ludzka”, czy „krętek blady” to dźwięczne i smakowite obelgi. W ustach Grupińskiego na pewno zwiększyłyby poparcie w sondażach o kilka promili. Albo taki rak. Ale rak czego...? „PiS jest rakiem Polski...” Nawet zawodowi propagandyści demonstracji KOD-u nie wymyśliliby lepszego hasła. Jednak... z drugiej strony: skoro przez osiem lat Polska żyła z jemiołą na plecach i ledwo, ledwo udało się nam ją odciąć...? Więc może „ebola”? Może „ostra biegunka”? Być może byli ministrowie zdrowia w rządzie PO-PSL mogliby coś podpowiedzieć, albo też obecny prezes PSL-u. Może „sporysz”?

No, i pozostaje jeszcze tematyka religijna: Rzeczy ostateczne, potępienie, druga śmierć, gotująca się smoła, opary siarki („Polska w oparach siarki i zalana wodą święconą” – niezłe!). Jarosław Kaczyński jako „Lucyfer zawiadujący PiS-owskim piekłem”. Trafione w punkt, copyright.

Mówiąc serio, widzimy że rzeczowy dyskurs jest dziś wyłącznie po stronie rządowej. To oni mają argumenty, program, narzędzia, spokój, mają też „paliwo” (energię, parę). Po stronie opozycji jest: fikcja, wirtualny świat, obelgi, gołosłowność, afekt bezradności, czyli brak „paliwa”. Cytowany tu poseł Grupiński usiłował ostatnio dowieść, że „PiS chce nas cofnąć do czasów maszyny parowej”. Z równym powodzeniem mógłbym napisać, że „PO chciała nas cofnąć do czasów zaborów (tylko w ostatniej chwili coś nie wypaliło)”. I co? Będzie proces? Przecież to PO – przez minionych osiem lat – do perfekcji doprowadziła taki rodzaj dyskursu publicznego, że „wszystko wolno”. Że przeciw konkurentom politycznym można wypowiedzieć każdą durnotę i wyciągnąć przeciw nim każdą inwektywę, insynuację, kłamstwo, każdy gołosłowny wymysł. Bez żadnych zahamowań (przede wszystkim estetycznych) i bez przejmowania się kategorią wiarygodności. Teraz opozycja pada ofiarą, zaproponowanej przez siebie, własnej metody komunikacji, jak uczeń czarnoksiężnika.

Porównanie zwyczajnego, spokojnego polityka PiS-u do okrutnego XIX-wiecznego zboczeńca dowodzi, że politycy Platformy Obywatelskiej tracą nie tylko zdolność oceny rzeczywistości, ale przede wszystkim instynkt samozachowawczy. I polityczny. Tylko tak dalej. Szerokiej drogi!

Tekst ukazał się również na portalu wPolityce.pl

http://wpolityce.pl/polityka/297396-afekt-bezradnosci-co-bedzie-dalej-z-prowadzonym-w-ten-sposob-przez-opozycje-dyskursem-politycznym

Copyright © 2017. All Rights Reserved.