Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Prof. Tadeusz Gerstenkorn: Chrétienté oblige - Chrześcijaństwo zobowiązuje



Tytuł artykułu (czytaj : kretjęte obliż – akcent na sylabie od końca) jest wzorowany na znanym francuskim powiedzeniu noblesse oblige, czyli szlachectwo obowiązuje. Ten aforyzm jest przypisywany księciu de Lévis (1764-1830), który zawarł go w swym dziełku „Maksymy i refleksje”. Sens tego powiedzenia jest taki, że jeśli poczuwasz się do stanu szlacheckiego, to powinieneś także postępować szlachetnie.

Obecnie pojęcie szlachectwa  rozumie się znacznie szerzej, przyjmując, że jest to stan przynależności do pewnej elity kulturalnej, naukowej lub artystycznej. I jeśli ktoś z tego kręgu nie zachowuje się  stosownie do wymagań danego środowiska, to przypomina  mu się o jego nieobyczajności, złym zachowaniu, o wymaganiach stanu, mówiąc noblesse oblige, co powinno powodować zawstydzenie. Objawem takiego ujmowania „szlachectwa” było – jak mi się wydaje – tworzenie swego czasu w środowiskach akademickich tzw. korporacji studenckich  o niekiedy wyrafinowanych, przesadnych zachowaniach i obyczajach prowadzących nieraz  do bezsensownych pojedynków, nie licujących z postawą rozumnego człowieka. Na wzór terminu francuskiego używało się niegdyś (obecnie rzadko) słowa obliguje, które ma swój rodowód łaciński, bowiem obligo, obligare (1. koniugacja)  to właśnie zobowiązywać. Współcześnie mało kto zna łacinę, więc i niektóre piękne słowa zanikają, na przykład: christianitas obligat – chrześcijaństwo zobowiązuje.

Jeżeli pragniemy zademonstrować swoje  chrześcijaństwo, to nie tylko przez masowy udział w uroczystościach, ale przede wszystkim przez okazanie czynem i postępowaniem, że wartości etyczne, będące treścią reprezentowanej idei, są przez nas na każdym kroku respektowane. Mam nadzieję, że na licznych spotkaniach uczestników wspomnianych uroczystości, m.in. na spotkaniu z Ojcem Świętym Franciszkiem, będzie o tym mowa, bo ani u nas, ani w otaczającym nas świecie nie jest z tym zobowiązaniem do respektowania wartości chrześcijańskich najlepiej.

Niech wymienione w tytule hasło chrétienté oblige – chrześcijaństwo  zobowiązuje będzie ważnym wezwaniem do czynu i szlachetnego postępowania nie tylko każdego uczestnika obchodów, ale każdego Polaka, który nie zapomniał jeszcze o swym wydarzeniu chrzcielnym, a które włączyło go w wielką ogólnoludzką społeczność zwaną chrześcijaństwem.

Każdy człowiek ochrzczony należy formalnie do społeczności chrześcijańskiej, a tym samym zobowiązany jest do przestrzegania zasad, które ta religia, a zarazem pewna doktryna etyczna na swych członków nakłada.  Każdy obserwator życia społecznego stwierdzi, że rzeczywistość bardzo odbiega od upragnionej pozytywnej wizji. Spora część chrześcijan łamiących bezceremonialnie nie tylko  nakazy etyczne, ale nie stosujących się do wskazań etycznych, tłumaczy się tym, że nie są chrześcijanami z wyboru, ale z tradycji i pewnego zwyczaju przez chrzest dziecka spełniony przez rodziców, którzy w jego imieniu i oczywiście bez jego zgody wzięli na swego potomka pewne zobowiązania.  Zobowiązań tych, później  - już jako osoba dorosła -  nie widzi konieczności wypełniać, gdyż ich sama nie deklarowała. To rozumowanie takiej osoby pozornie wydaje się trafne, gdyby nie to, że przeważnie ta sama osoba, przecież już jako człowiek dorosły,  dobrowolnie, bez  żadnego przymusu, podejmuje różne zobowiązania, których też nie przestrzega. Jako przykład  można podać chociażby podpis pod aktem małżeństwa (sakramentalnym lub cywilnym), który zobowiązuje do uczciwego zachowania wobec drugiej strony, a jak pokazuje życie, bardzo często niestety jest zgoła inaczej, co prowadzi do wielu tragedii.

Terminy: zobowiązanie, obowiązek, powinność wyrażają bardzo zbliżoną treść  pojęć odpowiadającą tym terminom. A chodzi w tym wszystkim  o to, że nie możemy, a raczej nie powinniśmy uchylać się od spełniania ciążących na nas zadań wynikających z pełnionych przez nas funkcji. Dla chrześcijanina jest to oczywiste i bezdyskusyjne, ale oczywiście wówczas, jeśli się  o tym przymiocie stale pamięta. Przykładów można podać tu mnóstwo, ale wspomnę tylko te, tak mi się nasuwające.  Jeżeli jestem członkiem rodziny, to jestem zobowiązany do wszelkiej możliwej współpracy tak, aby rodzina sprawnie funkcjonowała. Chodzi tu nie tylko o pomoc finansową, lecz także o fizyczne wsparcie w chorobie, w pracach domowych, w starości. Zwłaszcza tej ostatniej powinności mało się bierze pod uwagę.   A łatwiej byłoby to spełniać gdyby poważnie zauważono problem mieszkań wielopokoleniowych, o czym nie mówi się i nie pisze ostatnio wcale. Należy dowartościowywać rodziny wielopokoleniowe. Jeśli myśli się  o programie  „mieszkanie +”, to powinien on być taki, aby tę funkcję ułatwił, a nawet umożliwił. Mieszkania powinny być takie, aby dawały egzystencję  rodzinom trzy, a nawet czteropokoleniowym. Wątpię, by mogły to spełniać mieszkania w blokach. Powinny to być jednorodzinne domki z ogródkiem. Już dawno temu, bo w zaraniu dwudziestolecie II RP  myślał o tym , a następnie przeprowadził tę ideę (na tyle, ile to było wówczas możliwe) pierwszy biskup łódzki ks. Wincenty Tymieniecki. Powstały  już wtedy w Łodzi małe osiedla robotnicze. Dzisiaj mogłaby to być nawet sprawa łatwiejsza. Potrzeba tylko dobrej woli, chęci realizacji. Początek zawsze jest trudny, zwłaszcza przy obecnych tendencjach do krytykanctwa.

Przykładem zobowiązania do wypełniania swej misji chrześcijańskiej w ramach funkcji społecznej i politycznej jest działalność trzech polityków zachodnioeuropejskich Roberta Schumana (1886-1963), Alcide de Gasperiego  (1881-1954) i  Konrada Adenauera (1876-1967), którzy pełniąc najwyższe stanowiska w swych krajach potrafili porozumieć się i doprowadzić do ustanowienia Wspólnoty Europejskiej zapoczątkowując ją przez tak zwaną Wspólnotę Węgla i Stali, co w konsekwencji prowadziło do dalszego zacieśniania współpracy nie tylko kilku państw, ale dało przez swą dynamikę obecnie funkcjonującą Unię Europejską, która niestety zdaje się zupełnie zapominać o swych wybitnych chrześcijańskich twórcach. Trudno zresztą się dziwić, bo na czele UE stoją obecnie ludzie w swych działaniach i reprezentowanych ideach dalecy od pierwotnych zamierzeń budowniczych idei narodowych więzi gospodarczych. Robert Schuman tak dalece prezentował w  życiu swą chrześcijańskość, że rozpatrywany jest obecnie jako kandydat do beatyfikacji i w tej intencji odprawiane są w Polsce msze święte.

Robert Schuman (też Robert Schumann, ale dwa „n” w nazwisku, był niemieckim kompozytorem doby romantyzmu) był jednym z założycieli i głównych przywódców francuskiego Mouvement Républicain Populaire (MRP - Republikański Ruch Ludowy), w latach 1945-62 (tzn. tuż po II wojnie światowej) był deputowanym do parlamentu francuskiego, był wielokrotnym ministrem różnych resortów. W latach 1947-48 był premierem. Z kolei w 1956-60 był przewodniczącym, a następnie honorowym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Warto wiedzieć, że też Schumann, ale Maurice, czyli Maurycy, urodz. w 1911 r. też był działaczem  MRP, a w latach 1945-49 przewodniczącym, a od 1949 r. honorowym przewodniczącym tej partii. W czasie II wojny światowej współdziałał z generałem Charle de Gaulle’em. Po wojnie był ministrem różnych resortów (podobnie jak Robert), a także ministrem spraw zagranicznych w 1969-73. Był zwolennikiem  tzw. gaullizmu. Od roku 1967 był działaczem Unii Demokratów na Rzecz Republiki, a w 1974 r. został członkiem Akademii  Francuskiej.

Alcide de Gasperi był W 1919 r. współzałożycielem katolickiej partii Partito Populare Italiano. Po przewrocie faszystowskim Mussoliniego w 1922 r. był w opozycji, a w 1927-29 nawet więziony. Był współzałożycielem i sekretarzem generalnym w latach 1944-54 Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej. W 1945-53 był wielokrotnie ministrem spraw zagranicznych lub premierem. W 1947 r.  zreorganizował gabinet ministrów usuwając z niego komunistów i socjalistów. Był rzecznikiem przystąpienia Włoch do NATO w 1949 r.

Konrad Adenauer  był niemieckim działaczem chrześcijańskiej demokracji. W latach 1917-33 i ponownie  w 1945-49 był nadburmistrzem Kolonii (Köln). W latach panowania w Niemczech nazizmu (1933-45) nie brał udziału w życiu politycznym. Był współzałożycielem patii CDU (Unia Chrześcijańskich Demokratów). Od 1946 r. przewodniczący tej partii w brytyjskiej strefie okupacyjnej, a od 1950 do 1966 w całej NRF (dawniejsza nazwa RFN –Republiki Federalnej Niemiec). W latach 1948-49 był przewodniczącym zachodnioniemieckiej Rady Parlamentarnej. W 1949 (gdy miał 73 lata) został kanclerzem ówczesnej NRF i był nim do 1963 r. (gdy miał 87 lat). Zmarł 4 lata później, tj. w wieku 91 lat. W 1973 r. miałem okazję zwiedzić jego prywatną „posiadłość” niedaleko Bonn: niewielka działka ze skromnym domkiem.

Warto zapoznać się z obszernym przedstawieniem działalności wymienionych polityków zaglądając do książki:  Twórcy zjednoczonej Europy – Giuseppe Audisio i Alberto Chiara. Gdyby nie było jej w księgarni można zamówić w PAX 22/6352301.

Napawa otuchą, nadzieją i pewną dozą optymizmu dawno oczekiwany fakt, że wreszcie mamy sporo polityków i samorządowców respektujących wartości i zasady chrześcijańskie, co daje możliwość pozytywnych przemian w naszym kraju, ale smuci, a nawet budzi grozę wyróżniająca się część  obywateli polskich (aby nie mówić Polacy), którzy hałaśliwie demonstrują swą laickość, liberalizm oraz chęć łamania ustalonych u nas zasad etycznych. Przysparza również obaw niezrozumiała chęć włączania się niektórych mediów publicznych, mających być narodowymi (mówi o tym wywiad Stanisława Widomskiego z Leszkiem Sosnowskim, prezesem „Białego Kruka” na temat obrazoburczych filmów w TVP Kultura, tzn. przeciwstawiających się uznawanym przez nas wartościom, utrwalonemu porządkowi rzeczy i dotychczasowym poglądom) do zgoła  niepotrzebnego rażenia uczuć odbiorów chrześcijańskich przez włączanie do programów jawnie obrzydliwych emisji. Kto za tym stoi i komu na tym zależy ? Już chyba dosyć mieliśmy wielokulturowości i różnorodności światopoglądowej. Czas, aby zapanowały media nam przyjazne i kształtujące wysoką kulturę, obyczajność i prawdziwie ludzkie zachowanie.

Wypełnianie podjętych zobowiązań jest pewną cechą charakteru człowieka, którą trzeba w sobie wyrobić. Na nią kładą specjalną uwagę niektóre organizacje, jak na przykład  harcerstwo, które wyrabia w młodym człowieku poczucie odpowiedzialności  za przyjęte zobowiązania i podjęte obowiązki. Przynależność do takiej organizacji to także poczucie dumy w spełnianiu pewnej szlachetnej misji. Jeżeli ktoś naprawdę czuje się członkiem organizacji, do której świadomie i dobrowolnie należy, to wypełnianie przyjętych zobowiązań nie jest dla niego problemem. Harcerz nie pije i nie pali, chrześcijanin okazuje swym życiem, że jest godny tej nazwy, która mu przysługuje. Jeśli tego nie czyni, musi ze wstydem przyznać, że tak naprawdę chrześcijaninem nie jest.

Tadeusz Gerstenkorn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.