Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Demontaż wolności

Ameryka ma obecnie dwóch głównych wrogów wolności. Pierwszym jest terroryzm islamski, drugim - koncepcja wolności oparta na kontrakcie społecznym, promowana przez amerykańską lewicę Agresywna lewica dzierży władzę w USA. Przejęła Kongres, władzę sądowniczą, media i banki, ma sojusznika w prezydencie. "Oświecony socjalizm" niszczy indywidualną wolność, a społeczeństwo spycha w stronę totalitaryzmu.
25 maja br., kongresman Ron Paul (członek Izby Reprezentantów z ramienia Partii Republikańskiej) wygłosił przemówienie na forum Kongresu USA. Zaczął je od słów: "Do trumny republiki amerykańskiej wbijany jest ostatni gwóźdź. Jednak Kongres zupełnie nie reaguje, choć nasze wolności na naszych oczach gwałtownie nikną. Proces ten jest nakręcany przez nieuzasadniony strach i brak wiedzy o tym, jakie jest prawdziwe znaczenie wolności. Jest on nakręcany także przez mity ekonomiczne, fałszywe rozumowania i dobre intencje".

Postępująca dezintegracja

Jako przykłady zanikania amerykańskich wolności Paul wskazał po pierwsze - powtarzające się odrzucanie zasady prawa i oferowanie panaceów, takich jak opieka socjalna, na wszystkie problemy Amerykanów, oraz po drugie - jedynowładztwo, które nadaje prezydentowi dyktatorskie prerogatywy, takie jak możliwość zlecania zabójstw obcokrajowców oraz obywateli amerykańskich, możliwość przeszukiwania i aresztowania bez odpowiednich nakazów, przetrzymywanie w areszcie bez procesu, wypowiedzenie wojny bez zgody Kongresu i inne.
Paul pytał: "Kto by pomyślał, że współczesne pokolenie i Kongres będą przyglądać się bezczynnie tak szybkiej dezintegracji republiki amerykańskiej?". Oskarżył Rezerwę Federalną o wspieranie i nakłanianie do dezintegracji poprzez dodrukowanie pieniędzy i zgodę na "nieograniczone wydatki, niekończące się długi oraz szczególną promocję kredytów". Dodał, że niektóre akty wydane przez Kongres zwiększą, a nie zmniejszą uprawnienia prezydenta w zakresie prowadzenia wojny pomimo śmierci Osamy bin Ladena i możliwości zakończenia konfliktów zbrojnych w Iraku, Afganistanie i Pakistanie.

Paul utrzymuje, że od czasu wojny w Korei (wypowiedzianej jedynie na podstawie rezolucji ONZ, nie zaś, jak jest to wymagane w konstytucji, na podstawie deklaracji o wypowiedzeniu wojny wydanej przez Kongres) ranga przedstawicieli Kongresu Stanów Zjednoczonych została wyraźnie osłabiona mimo podejmowanych na przestrzeni kilku ostatnich dekad prób jej wzmocnienia. Zdaniem Paula, Kongres przygląda się bezczynnie, jak trzy główne kompetencje amerykańskiego Konwentu Konstytucyjnego (zagwarantowanie wolnego handlu pomiędzy stanami, zniesienie papierowego pieniądza i uczynienie ze złota i srebra legalnego środka płatniczego oraz ograniczenie władzy wykonawczej co do możliwości rozpoczęcia wojny bez konieczności uzyskania zgody Kongresu) są ignorowane bądź unieważniane. Paul błędnie jednak twierdzi, jakoby złoto i srebro były obecnie w Stanach Zjednoczonych nielegalnym towarem - nie są wprawdzie legalnym środkiem płatniczym, ale Amerykanie mogą je posiadać. Zdaniem Paula, rząd wykorzystuje klauzulę mówiącą o handlu międzystanowym do tego, żeby utrudniać, a nie ułatwiać prowadzenie wolnej wymiany handlowej; a także prezydentowi pozostawia wyłączne prawo do wszczęcia wojny - coś, co Paul nazywa "wielkim ciosem wymierzonym w istotę naszej republiki".

Kongresman Paul stwierdził, że dopóki te tendencje nie zostaną szybko powstrzymane, to jest jasne, że "los republiki amerykańskiej będzie przypieczętowany". Według niego, "najsmutniejszym aspektem tej tragedii jest to, że wszystkie straszne zmiany są wprowadzane w imię patriotyzmu i obrony wolności". Pełni dobrej woli Amerykanie są wprowadzani w błąd polegający na wmówieniu im, iż patriotyzm wymaga, żeby dla zachowania bezpieczeństwa poświęcili wolność. Według Paula, "nic nie może być dalsze od prawdy".
Jeszcze smutniejsze jest - zdaniem Ron Paula - to, iż Amerykanie są przekonani, że wrogowie Ameryki atakują nas z powodu naszych wolności, a nie z powodu naszej z gruntu wadliwej polityki zagranicznej, która pociągnęła za sobą uzasadnione pretensje i zapoczątkowała wobec nas przemoc. Dopóki tego nie zrozumiemy, będą prowadzone bez końca nienazwane i niewypowiedziane wojny, a nasze wspaniałe doświadczenie wolności dobiegnie kresu.

Lewica w natarciu

Jestem pod wielkim wrażeniem licznych prób Rona Paula obudzenia Amerykanów i uwrażliwienia ich na współczesne zagrożenia dla naszej wolności. I choć zgadzam się z jego główną tezą, że zasadniczą przyczyną zmniejszania się pola amerykańskich wolności jest nieuzasadniony strach i niewiedza na temat prawdziwego znaczenia wolności, to jednak niektóre przesłanki użyte przez niego w celu poparcia tej tezy uważam za półprawdy i nadmierne uproszczenia.
Myślę na przykład, że po głębszym zastanowieniu chętnie zgodziłby się ze mną, że drugie zdanie jego wypowiedzi jest fałszywe. Kongres amerykański nie przygląda się bezczynnie temu, jak na naszych oczach zanikają nasze wolności. Przecież Ron Paul jest członkiem Kongresu i nie zaprzecza utracie wolności, bo wyraźnie to dostrzega. I jak niektórzy kongresmani energicznie się temu przeciwstawia. Ale co gorsza, wielu z nich, głównie liberalnych Demokratów i Republikanów, czynnie wpłynęło na ograniczenie tych wolności. I nadal to robią.
Jestem zdania, że nie uczynią oni nic, aby ten proces powstrzymać. Do czasu ostatnich wyborów Kongres zdominowany był przez agresywną lewicę, której wielu członków było marksistami, radykalnymi przeciwnikami wojny w Wietnamie, którzy stali kiedyś na czele gwałtownych protestów studenckich w amerykańskich szkołach i na uniwersytetach. Obecnie przejęli oni kontrolę nad Kongresem, a amerykański prezydent jest ich sojusznikiem. Po otrzymaniu takiego prezentu nie pozostają bezczynni, pozwalając innym na rozmontowanie amerykańskiej wolności. Aktywnie biorą udział w tym demontażu, zastępują tradycyjne rozumienie wolności jej oświeceniową koncepcją socjalistyczną - wersją wolności według Rousseau - taką, jaką generał Will tchnął w rządy terroru w okresie rewolucji francuskiej. Niektórzy republikańscy kongresmani próbują obecnie pokryć część strat spowodowanych przez realizowanie tej koncepcji, niemniej jest to zadanie karkołomne, jako że wiele z tych osób to także socjaliści - tyle że w poglądach bardziej umiarkowani niż wychowankowie lewicy, którzy kontrolują Kongres i Biały Dom. Przeżywają oni trudny czas, gdyż próbują określić, z czym właściwie mają walczyć i jakich metod powinni w tej walce używać.

Oblicza oligarchii

Ron Paul myli się także wtedy, kiedy martwi się schyłkiem republiki amerykańskiej. Nie mówię tego po to, żeby zdezintegrować nasz kraj, prawdą jest jednak, że republika amerykańska, jeżeli kiedykolwiek funkcjonowała, przestała istnieć 100 albo więcej lat temu. W istocie jednak na tyle, na ile jestem w stanie zaobserwować, na Zachodzie nie istnieje obecnie żadna republika i żadna nie istniała tu od wieków, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Zwyczajne przestrzeganie zasad prawa, niestawianie nikogo ponad nim nie stanowi o tym, że dany system polityczny staje się republiką. Królestwa, systemy arystokratyczne także mogą być życzliwie paternalistyczne.
Nowoczesne zachodnie państwa narodowe ugruntowały podstawę swego istnienia, zanim formalnie powstały, a to dzięki pokojowi westfalskiemu (1648), który miał położyć kres wojnom religijnym w Europie przez wprowadzenie zasady "cuius regio, eius religio ("czyje panowanie, tego religia"). To z kolei przyczyniło się do utrwalenia w sposobie myślenia zachodnich rządów zasady suwerenności, która nadawała nowy sens doktrynie o pochodzących od Boga uprawnieniach króla. Teraz zasada ta znaczyła, że władcy są ponad naturalnym prawem moralnym i nie są zobowiązani do przestrzegania reguł prawa międzynarodowego.

Gdy po upadku monarchii powstały państwa narodowe, prezydenci i premierzy tych nowych ciał politycznych po prostu zastąpili doktrynę praw królewskich nowoczesnym rozumieniem suwerenności: państwa narodowe są ponad prawem. Krótko mówiąc, współczesne prawo międzynarodowe jest oparte na teorii suwerenności, która uznaje, że racją prawa jest siła, ale to powoduje, że ogół przepisów międzynarodowych jest logicznie niespójny. Stąd pojawia się problem, że jakiekolwiek współczesne państwo narodowe musi zwracać się do prawa międzynarodowego, aby wyjaśnić, jak stosować zasady wojny sprawiedliwej w kontekście współczesnych konfliktów międzynarodowych.
Przed końcem XVIII wieku prawie cała Europa była zadłużona u zachodnich finansistów (w bankach międzynarodowych i u przemysłowców). W większości przypadków dług jest rodzajem słabości, może prowadzić do zniewolenia. Szczególnie dług międzynarodowy może skutkować tym, że dany naród stanie się przedmiotem kontroli zagranicznych polityków. Wywiera ona niepożądany wpływ zagranicznych instytucji na lokalne banki, religię, media i edukację. Zachodnia finansjera użyła swoich pieniędzy do tego, żeby uzyskać kontrolę nad wszystkimi głównymi partiami politycznymi w Europie i jej koloniach.
To sprawiło, że w Europie powstały rządy oligarchiczne (sprawowane przez wąską grupę) bądź plutokratyczne (sprawowane przez bogatych), a nie republikańskie. Mogły to być lepsze lub gorsze oligarchie aż po zdecydowanie złe despotyzmy (jak w przypadku Adolfa Hitlera, Benita Mussoliniego czy Józefa Stalina).
Europejskie rządy wiele zaczerpnęły ze zwyczajów szlachty, arystokracji, konkurujących ze sobą oligarchii i wzajemnie się zwalczających plutokracji. W jakimś sensie politycy stojący na czele rządów europejskich nigdy nie stracili cech władców feudalnych. Feudalni panowie przekształcili się w szlachtę, potem w arystokrację, a następnie stali się wielkimi bankierami, prawnikami i międzynarodowymi przedsiębiorcami. Ale wszyscy nadal - w mniejszym bądź większym stopniu - zwalczają Papieża.

Mafia polityczna

Stany Zjednoczone powstały w pewnej mierze jako reakcja części zachodnich biznesmenów na scentralizowany system kontroli kultury europejskiej, jaka była udziałem europejskich arystokratów i plutokratów dzięki posiadaniu wielkiej własności. Biznesmeni ci uświadomili sobie, że stworzenie prawdziwego rządu republikańskiego jest właściwie niemożliwe, że taki rząd zawsze ma tendencję do przekształcania się w oligarchię, a ta w rządy tłumu. Aby temu zapobiec oraz w celu ochrony Amerykanów przed scentralizowanymi formami rządów oraz religijnymi bądź biznesowymi monopolami, których zakładnikiem bywała Europa, amerykańscy rewolucjoniści pragnęli stworzyć rząd oparty na rozdzieleniu władzy, decentralizacji rządu, małym biznesie oraz własności prywatnej. Mówiąc w skrócie, zdali sobie sprawę, że władza kontrolowana przez współzawodnictwo i podział kompetencji, sprawowana przez władców feudalnych, jest prawdopodobnie najlepszą formą rządów, jaką możemy osiągnąć na tej ziemi.
Rząd Stanów Zjednoczonych jest w znacznym stopniu skorumpowany. Podobnie amerykańskie sądy. Wielu naszych najlepszych polityków i sędziów można kupić za określoną cenę. Gdyby ONZ także nie była tak skorumpowana, poprosiłbym obserwatorów z jej ramienia o przybycie do nas i monitorowanie naszych wyborów (wysłaliby nam najprawdopodobniej Jimmy´ego Cartera). W przeważającej mierze członkowie Kongresu są reprezentantami interesów wąskich grup finansowych. Z pomocą medialnej propagandy ich głównym zadaniem jest pozyskanie mas, aby przyjęły za swój program, który został wypracowany na poziomie międzynarodowym przez dyplomatów, przemysłowców i międzynarodowych bankierów. Przykładem tego, jak mogą działać skorumpowani politycy w Stanach Zjednoczonych, a wie o tym prawie każdy starszy Amerykanin, może być wzrost ich wpływów w okresie prohibicji [obowiązywała w USA jako prawo federalne w latach 1920-1933 - przyp. red.]. Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku mafia w Stanach Zjednoczonych miała wielu swoich sędziów i polityków. Kontrolowała wtedy m.in. dystrybucję prasy w wielu większych miastach. Było to możliwe dzięki temu, że prasa dostarczana była należącymi do niej samochodami i rozprowadzana poprzez należące do niej stoiska prasowe. Kontrolowała także wiele związków zawodowych, takich jak Teamsters - od zawsze związany z Partią Demokratów. A teraz pytam: czy w taki sposób działa rząd republikański?
Odpowiedź brzmi oczywiście "nie". Mimo to tak właśnie wygląda realna sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych. Wystarczy zapytać jakiegokolwiek przedstawiciela Polonii mieszkającego w Chicago lub Nowym Jorku o to, czy mówię prawdę. Wpływ mafii na świat mediów dostarczających informacji najprawdopodobniej zmniejszył się na przestrzeni kilku ostatnich dekad, jednak kontrola właścicieli banków nad politykami, sędziami i głównymi mediami, wcale nie zmalała.

W stronę totalitaryzmu

Biorąc to wszystko pod uwagę, zastanówmy się, jakie główne przesłanie Ron Paul próbuje skierować do Amerykanów. Nie w tym rzecz, że grozi nam utrata republiki. Idzie raczej o to, że to, co lewica chciała przeprowadzić od dziesięcioleci, jest realizowane przez obecny rząd, który dąży, by po pierwsze - całkowicie zmienić amerykańskie rozumienie ludzkiej wolności, to znaczy, z indywidualnego prawa nadanego przez Boga Stwórcę na socjalistyczne uprawnienie nadane przez Centralny Komitet Planowania; po drugie - by zastąpić dominujące amerykańskie rozumienie wolności jako naturalnej władzy indywidualnej ludzkiej duszy pojęciem wolności traktowanym jako kolektywistyczny, socjalistyczny kontrakt, który powstał dzięki rewolucji francuskiej i jej rządom terroru; a wreszcie po trzecie - by zlikwidować rozdział władz w państwie, który od momentu powstania był w Stanach Zjednoczonych główną ostoją ochrony osobistej wolności przed politycznymi despotami.

Aby stawić czoło obecnemu problemowi, Amerykanom potrzeba czegoś więcej niż wprowadzanie ich w błąd tezą o tym, jakobyśmy tracili republikę w sensie politycznym. Grozi nam przyjęcie totalitarnego rozumienia wolności. Aby uświadomić sobie, jak należy walczyć z tym złem, powinniśmy nauczyć się właściwie je nazywać. Ameryka ma obecnie dwóch głównych wrogów wolności. Pierwszym z nich jest terroryzm islamski (którego zasady wpłynęły na zasady rewolucji francuskiej wskazane przez Rousseau), drugim zaś - koncepcja wolności oparta na kontrakcie społecznym promowana przez amerykańską lewicę.

W celu zwalczenia zła u jego źródeł proponuję Amerykanom i nie-Amerykanom kupienie i przeczytanie najnowszej książki najlepiej sprzedającej się autorki "New York Timesa", Ann Coulter, pod tytułem: "Siły demoniczne: W jaki sposób liberalna mafia zagraża Ameryce" (wydanej w Nowym Jorku przez Random House, Inc., Crown Forum, w 2011 roku). Coulter jest jedynym znanym mi amerykańskim komentatorem politycznym, który do głębi rozumie, w jaki sposób filozofia Rousseau i rewolucja francuska, pod którą przygotowała grunt, są głównym źródłem "oświeconego socjalizmu" (liberalizmu) i wszystkich patologii, jakie spowodował on na Zachodzie na przestrzeni ostatnich kilku wieków. W skrócie rzecz ujmując, lewica uwielbia rządy tłumu (stara się je promować), a także degenerację moralną, gdzie to tylko możliwe, dzięki czemu umacnia swą kontrolę nad główną władzą polityczną. Nadrzędnym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych nie jest dzisiaj groźba utraty republiki. Jest nim groźba utraty indywidualnej wolności wskutek dominacji politycznego sutenerstwa po rządy tłumu. To Ann Coulter, a nie Ron Paul, lepiej rozumie ten problem i daje lepszą receptę, jak go rozwiązać.

Prof. Peter A. Redpath prezes Zarządu International Étienne Gilson Society

tłum. prof. Piotr Jaroszyński, Agnieszka Żurek

za:http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111008&typ=my&id=my07.txt (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.