PROF. DR HAB. MIROSŁAW DAKOWSKI

GOSPODARKA: DEZINFORMACJA W MEDIACH I POLITYCE
-ŚMIERTELNA CHOROBA „T
EJ” CYWILIZACJI.

Organizatorzy (dziękuję za zaproszenie!) polecili mi omówienie dezinformacji w mediach, dotyczących gospodarki. Może nie do wszystkich moich słuchaczy dotarło, szczególnie tych z branży dziennikarskiej, jak powszechne wśród „zwykłego ludu” jest nazywanie kłamiących mediów me®diami, lub jeszcze gorzej. Z drugiej strony wielka część osób czytających daje się tym me®diom powodować. To szczególnie ci, którzy mówią z dumą: „ja potrafię przecież czytać między wierszami”.

Ograniczę się do naszkicowania jedynie losów paru spraw gospodarczych, w których w ostatnich dwóch dziesięcioleciach uczestniczyłem. Omówię też ich wzajemne uwarunkowania.

 

Walcząc o konkretne sprawy szukaliśmy zawsze sojuszników w mediach. O losach naszych sojuszników z różnych mediów - opowiem tu w skrócie. Dla mnie będzie to również podsumowanie dwóch dziesięcioleci walki, nadziei - i merytorycznych przegranych.

Wydzielenie spraw gospodarczych czy finansowych jest o tyle trudne czy niewdzięczne, że według moich doświadczeń niejawnie rządzą tymi dziedzinami te same grupy nacisku, które decydują o „trendach”, czy modach politycznych. Jest to więc obecnie ten sam potworny pająk, podobny w rozmiarze i zimnym okrucieństwie do przodka Szeloby z „Władcy Pierścieni”, co w innych dziedzinach medialnych. On to tworzy anty-kulturę, promuje darwinizm społeczny i „grę w trzy karty” na ogromna skalę. Skalę kraju, kontynentu (Eurazja czy Azjopa, według innych), wreszcie świata. Z tym, że obecnie w tej „grze” zawsze wygrywa „nasz”, z wnętrza mega-mafii. Piszę gra w cudzysłowie, bo nikt uczciwy tej gry nie oczekiwał ani nie akceptował.

A. Kopalnictwo

Na początku lat 90-tych dawni, komunistyczni „decydenci” (by użyć ich nomenklatury) byli chwilowo nieśmiali i zajęli pozycje obronne. Dużo specjalistów o szerokich horyzontach miało dostęp do rządzących i mediów. W dziedzinie kopalnictwa i energetyki był to m. inn. ś. p. Aleksander Szpilewicz. Wskazywał on, że należałoby zaczynać zamykanie kopalń węgla od najmniej rentownych, od tych, w których produkcja wynosi np. 3.5 do 4 ton na miesiąc na pracownika (przy średniej dla Polski ok. 35, w „dobrych kopalniach do 70 ton; dla porównania w Australii – z odkrywek – wydobywano ponad 200 ). I opisał, jak to należy zrobić.

Skutki takiej polityki byłyby dwa: 1) Po zamknięciu np. 10-ciu najgorszych kopalń średnia rentowność wzrosłaby znacznie, dając szansę na uzdrowienie pozostałych. 2) z konieczności usunięto by narośl „biurokracji na powierzchni”.

Niestety – rządzący wtedy Balcerowicz i jego grupa zadekretował „popiwek”, czyli ogromny podatek od wzrostu płac, a Waldemar Kuczyński („zausznik” Mazowieckiego od spraw gospodarczych) z kolegami zamykali właśnie te „dobre” kopalnie. Ku oburzeniu specjalistów i (jeszcze wtedy!) uczciwych i rzutkich dziennikarzy. Szpilewicz przegrał. Górnictwo też. Polska też.

B. Poszanowanie Energii

W lata 90-te wchodziliśmy, jak wszystkie KDL-e (dla młodzieży: Kraje Demokracji Ludowej - czyli satelity Sowietów) z energochłonnością gospodarki trzy do sześciu razy wyższą, niż np. kraje Zachodniej Europy.

Były doradca Jaruzelskiego d/s gospodarki Stanisław Albinowski opublikował tuż przed „przemianami” wielką, wspaniała książkę - analizę „Pułapka energetyczna gospodarki Polski”. W 850 egz. (sic!!) Ale na nas, „nowych” w energetyce, miała ona wpływ ogromny. Jeszcze teraz (2010) korzystam z niej na wykładach [Choć poziom wiedzy i zaangażowania studentów przez te dwie dekady obniżył się kilkakrotnie, ale to inny temat].

Wraz ze St. Albinowskim zaproponowaliśmy wtedy (a prasa jeszcze się tak nie bała inicjatyw nie-rządowych) stworzenie Agencji Poszanowania Energii (pod premierem, a nie jako „firmę komercyjną”) Przedstawiony władzom program gwarantował (poprzez naturalne, rynkowe mechanizmy, sterowane jednakże we właściwym kierunku przez rząd) radykalne zmniejszenie strat energii w przemyśle, budownictwie, transporcie. Możliwe wtedy było zmniejszenie strat na elektrycznych liniach przesyłowych z realnych (z kradzieżami) 18% do 8-9 %, dwukrotne zmniejszenie zużycia węgla na ogrzewanie, rozwój małych przedsiębiorstw termo-renowacyjnych oraz np. agro-rafinerii. Ten program podniósłby znacznie konkurencyjność polskiej gospodarki.

Mieliśmy wtedy trzy przewagi (atuty) nad biurokratami:

- sprawa poszanowania energii była porywająco klarowna, prosta i przekonywująca.

- p. Albinowski miał „dawne chody” w mediach,

- a nomenklatura partyjno-agenturalna była jeszcze onieśmielona, niepewna swej pozycji.

Pamiętam wściekłość Waldka Kuczyńskiego (wtedy byliśmy z nim jeszcze per ty), gdy mu ten program referowaliśmy. Ten kraj - krzyczał - tego nie potrafi. Przegraliśmy. A młodzi, inteligentni dziennikarze „od poszanowania energii” zmienili zainteresowania – lub poszli „na zieloną trawkę”.

Wspomnę mimochodem jedynie trzy skutki tych szkodliwych decyzji z początku lat 90-tych, które gnębią Polskę jeszcze w 2010 roku:

a) Obecnie (X. 2010) media grzmią o „Planie Marshalla” dla unowocześnienia katastrofalnego stanu przesyłania energii elektrycznej. „Plan Marshalla(znów!) jest niezbędny, ale brak nań wielu dziesiątków miliardów z budżetu. Bo firmy „prywatne”, którym oddano sieci, na inwestycjach stale (i na całym świecie) oszczędzają. Często zbrodniczo.

b) Wraca jednak, mimo braku pieniędzy na sprawy ważniejsze, po raz kolejny, chęć rządu wydania 60-80 miliardów złotych na Energetykę Jądrową. Udowodniliśmy już dawno, że energetyka jądrowa jest Polsce potrzebna „jak rybie rower”: Jest technologią przestarzałą, bardzo drogą i niebezpieczną. Daje energię „w podstawie”, czyli bez możliwości szybkich zmian koniecznych w związku ze zmianami zapotrzebowania, np. dobowymi. A teraz ta sprawa znów do Polski wkracza - gdyż do krajów słabych gospodarczo i politycznie, rządzonych przez skorumpowane grupy nacisku, łatwiej się „wchodzi” z prowizjami (tak obecnie elegancko nazywa się „łapowe”, czy jurgielt - przecież od Jahr Geld!)

c) systematyczne blokowanie rozwoju małych kotłowni na biomasę, małych agro-rafinerii (do przetwarzania na paliwo do diesli wszelkich, szczególnie tanich tłuszczów!) powoduje ogromne bezrobocie oraz nędzę wsi. Te przecież technologie istniejące, w innych krajach dają pracę i dobrobyt milionom zwykłych ludzi, nie zaś (co widzimy np. w Polsce) bogactwo nielicznym członkom mafii. W tych sprawach od ok. 15-tu lat nie możemy przebić się do mediów - tam już rządzą (głównie czy jedynie?) „wydawcy” czy „układy”.


C. FOZZ

Opiszę Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego jako przykład bezkarności „ludzi GRU” czy WSI (czy jak tam się nazywały kolejne mutacje) w handlu „polskimi długami”. W rzeczywistości dotyczyło to przecież zadłużenia władców PRL-u. Polacy nie podjęli żadnej suwerennej decyzji w sprawach zadłużania PRL-u, podejmowali to namiestnicy ZSRS. Te obce więc długi rząd Mazowieckiego/Kiszczaka zwalił na Naród przez sławne pacta sumt servanda” Geremka, czyli zgodę na kontynuację PRL-u w nowym sztafażu.

Poznanie i zaraz potem ujawnienie przez Michała Falzmanna (wtedy - inspektora NIK) mechanizmu prostackiego rabunku Polski poprzez „handel na rynkach wtórnych” tymi zobowiązaniami post-PRL-owskimi wywołało panikę wśród grup ten rabunek przeprowadzających. Wywołało też chwilowe zainteresowanie mediów. „Gwiazdy dziennikarskie” z Gazety Wyborczej (np. Anna B.) obniżały kwoty, o które chodziło, tysiąc lub (zapewne w przypływie poczucia bezkarności) milion razy. Rzeczywiście bezkarnie.

W 1992-gim o FOZZ zrobiła parę audycji wiecznie (już wtedy) młoda Elżbieta Jaworowicz. Tuż przed trzecim chyba programem na ten temat, w czasie zwyczajowego oglądania jej dzieła przez uczestników, skonsternowana pani redaktor powiedziała mi, że właśnie „zadzwonił Miecio” i zażądał, by mnie wycięła. Upewniłem się, czy to Wachowski - potwierdziła. A było już bardzo późno, większe ingerencje w program niemożliwe. Oglądałem potem audycję, w której wszyscy dyskutowali, a gdy ja ruszałem gębą - leciała muzyczka. W tejże audycji „omawiała sprawę” nieznana nikomu pani. Gdy spytałem ją potem, czemu mówi o sprawie, której ewidentnie nie zna, wyjaśniła mi, że to prezydent Wałęsa chce, by jej twarz była już ludziom znana, gdyż szykuje jej stanowisko prezesa NBP. Była to oczywiście p. HGW.

Jednocześnie młodzi (głównie) dziennikarze jako pierwsi ujawniający kulisy tego rabunku (np. Adam Derewicz i Piotr Dominiak z Tygodnika Gdańskiego, czerwiec 1991, np. „FOZZ-gate i jej odnogi”, czy „Państwo bez księgowości”) szybko tracą pracę. Po roku któryś usiłuje , jako sprzedawca, wciskać t.zw. „eleganckie meble”, ktoś inny zachęca znajomych do „garnków ZEPTER”. O kontr-skuteczności pisania prawdy o sposobach i „bohaterach” rabunku przekonało się wielu dziennikarzy. A różne mazury, żemki, bagsiki, sawickie itp. prosperowały doskonale. „Parasol” działał. I działa.

O co tu naprawdę chodzi

Tymczasem główny sposób rabunku jest porażająco prosty: Pisałem w 2009 r. w artykule: Czy miliardy FOZZ - to już „na straty”? Czemu wszystkie „prawicowe” tygodniki, jak pies jeża (a może jak bomby??) bały i boją się tego tekstu, który wreszcie umieściłem jedynie na swej stronie?

Podaję w nim ekonomiczne mechanizmy rabunku poprzez FOZZ oraz nazwiska osób, które tego mechanizmu broniły. Dla przykładu: Balcerowicz, Sawicki, Kawalec, Misiąg. „Nieuchwytny” Dariusz Tytus Przywieczerski robi przecież interesy w USA, znajdują go dziennikarze, ale „nie może znaleźć” wymiar sprawiedliwości. Żemek miał właśnie zostać przedterminowo zwolniony z więzienia w RP. Te fakty nie wzbudziły choćby refleksji, że „parasol ochronny”, nawet nad prostymi wykonawcami, dalej jest rozpięty i dość szczelny. A przecież co bardziej dociekliwi mogliby z tego wyciągnąć wnioski, KTO realnie rządzi Polska AD. 2009.

Prof. Przystawa z dr. M. Wolfem opublikowali już przed 10-ciu laty prace z fizyki ekonomicznej z wyjaśnieniem mechanizmu rabunku. W naukowym czasopiśmie recenzowanym, a nie w gazecie. Podaję Abstract z: Physica A 285 (2000) 220-226  www.elsevier.com/locate/physa

Violation of interest-rate parity: a Polish example. Jerzy Przystawa, Marek Wolf

Abstract: The mechanism of the so-called "Bagsik Oscillator" is presented and discussed.  In essence, it is a repeated exploitation of arbitrage opportunities that resulted from a marked departure from the interest-rate parity relationship between the local Polish currency and the western currencies.

Poniżej podaję tylko wynik rachunków, zakładając nieznajomość sum i całek u Czytelnika. Chętnych odsyłam do literatury cytowanej. Istotna jest liczba “93 RAZY” jako “przebicie” roczne łatwo uzyskiwalne przez „wtajemniczonych”. I tylko przez nich. Nawet w roku 2000, roku  pewnego uspokojenia się oszustw finansowych, można było w ten sposób „wyciągnąć” zysk 91% (sic!!).

W pracy tej autorzy wykazują, że: Bezczelne i świadome wykorzystanie ustalonego tajnie przez rząd z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (w roku 1991, też na przyszłość) kursu wymiany (w tym wypadku złotego do dolara) powodowało możność rozdęcia zobowiązań państwa (w świecie bankowym, czyli wirtualnym) o dziesiątki czy setki RAZY. O tych, tajnych wtedy, ustaleniach między przedstawicielami rządu RP a Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Bankiem Światowym wiedziało w Polsce - formalnie - tylko kilka osób: Minister Finansów (wtedy Leszek Balcerowicz), paru jego zastępców (na pewno Stefan Kawalec, Wojciech Misiąg  i Janusz Sawicki - ci dwaj równolegle  wysocy oficerowie WSI), na pewno prezes NBP (Grzegorz Wójtowicz), prezes rady nadzorczej FOZZ (D. Rosati). I chyba już.

Ci wszyscy urzędnicy znani są przecież z imienia i nazwiska, pisaliśmy o tym (tj. alarmowali) od początku, od roku 1990, ale bezskutecznie. A sąd karny nad FOZZ zajął się drobiazgami, ale „możliwymi do udowodnienia”. Czemu wątek wykorzystania wiedzy o tych tajnych umowach przez Żemka i jego ekipę nie został wyjaśniony w sprawie karnej FOZZ-u? Czemu nie skłoniono do zeznań tych paru osób? A może należało ich zmusić? Są to osoby znające tajne umowy międzynarodowe i od początku znające możliwości oszustw, jakie ekipa FOZZ (czyli ekipa Y z WSI) uzyskała i wykorzystała. Nie mogę ICH przecież obrażać przypuszczeniem, że byli za głupi do poznania prawdy, lub za tchórzliwi do jej ujawnienia.

----------

Tyle sam „mechanizm”.

O neo-darwinowskim wychowaniu „dziennikarzy śledczych” może świadczyć fakt, iż np. Leszek Sz., w 2009 r. ”odkrył” tajne notesy Michała Falzmanna (bo mu udostępniłem). Notesy przedstawione uprzednio bezskutecznie, już w 1992 roku prokuraturze (i chętnym dziennikarzom). LSz zrobił koło tego duży szum medialny, ale żadnymi namowami nie dał się skłonić do opisania powyższego prostego mechanizmu. Za prosty?? A może „naczelni” są już tak uczuleni?

Przed dziesięciu (chyba) laty zapalił się do opisania tego mechanizmu młody, bystry dziennikarz z katolickiego dziennika. Po wielu usiłowaniach opublikowania – przerzucono go do działu ogłoszeń, skąd przez wiele miesięcy rozpaczliwie namawiał mnie, bym mu dał ogłoszenie o „kotłach na biomasę”. Nie dałem, bo zyski firemki wahały się koło zera... Ale inni zrozumieli, czego nie wolno. I milczą.

O atmosferze (i może naszym braku naiwności) na początku lat 90-tych może świadczyć koperta, która dziś (15. X. 2010) znalazłem w archiwum przy pisaniu tego artykułu. Kopertę ciągle zaklejoną. Cytuję:

Otworzyć Tylko i Natychmiast po mojej śmierci, porwaniu („zniknięciu”) lub doprowadzeniu mnie do stanu „niekomunikatywności” MD, 11 lipca 1991 (dodane w 2001 r. : MF zmarł 18. 07. 91) .

 

Pisałem to na lata przed <doprowadzeniem do stanu „niekomunikatywności”> posła Gruszki... Zapewne zastosowano wobec niego sposób, przed którym usiłowałem się bronić. Wykonanie ew. wyroku okazało się chyba zbędne, bo powiedziałem otwarcie w TV, że co zdołaliśmy się o FOZZ dowiedzieć, to zostało już ujawnione.

Obecnie dawni podejrzani już realnie i jawnie przejęli lejce tej karety..


D. Upadek stoczni polskich

Niedawno ujawniono, iż tereny którejś stoczni rabunkowo (oczywiście!!) przejął jakiś arabsko-izraelski handlarz bronią, kaszogi, czy coś takiego.

O „sensie” i absurdzie takich sprzedaży pisała pani Falzmannowa, cytuję „262 tysiące metrów kwadratowych łącznej powierzchni działek w Gdyni i Szczecinie ma wartość co najmniej 1262 milionów czyli 3 razy tyle, na ile wyceniono razem te działki, sprzęt stoczniowy, gotowe elementy i nawet projekty statków.” Itp., zachęcam..

Przypomnę, że przed paru tygodniami 30-lecie „Solidarności” „świętowano” na trupach stoczni szczecińskich i gdańskich. Czy można się dziwić, iż premier Tusk, pochodzący z Gdańska, został tam wygwizdany i wyśmiany?

Idąc wstecz w czasie w tej sprawie, walczący o Stocznię Gdańską odważny Kapitan ż.w. Bolesław Hutyra zginął z dwoma kolegami pod Nidzicą, gdy jechali na rozmowy z przedstawicielami rządu Buzka. Wpadli we mgle porannej na stojące na szosie (!!!) maszyny drogowe. Ze świadkiem, który twierdzi do dziś, że Bolek telefonował z komórki i mówił mu, iż mieli wypadek, nikt poważnie nie chciał rozmawiać. Wg prokuratury zginęli na miejscu. A wtedy Stocznie można by było jeszcze uratować, zapewne ku niezadowoleniu i oburzeniu zagranicznych konkurentów.

Pamiętajmy jednak, że „wyrok” na Stocznię wydawał już premier Rakowski, za nie zaplanowany przez agentów, a ściślej - niesterowalny ”wybuch” Pierwszej „Solidarności”.

Ileż w historii zamordowania przemysłu stoczniowego w Polsce dezinformacji w prasie wysoko-nakładowej – i telewizjach – każdy może sobie sam dopowiedzieć.

 

E. „Tiry na tory” a oszustwo „budowy autostrad”

 

Jako eksperci sejmowi (wtedy jeszcze!) wyliczaliśmy na początku lat 90-tych posłom, jakie zyski przyniosłoby przeniesienie rosnącego już wtedy transportu towarowego, szczególnie między Europą Zachodnią, a Rosją, na tory kolejowe. Rządzący, coraz bardziej mający się znów za „decydentów”, szczególnie Waldemar Kuczyński, mówili, że to „nienowoczesne”, że przecież szybko zbudujemy sieć autostrad. I tak, jak mówili, tak zostało. Bez wykorzystania infrastruktury kolejowej. I bez autostrad.

Ale dziesiątki miliardów się nie „zmarnowało”, jak pisują usłużni „dziennikarze śledczy”. NIE! przeszło przecież do właściwych kieszeni.

Na skalę Warszawy: przypomniałem niedawno na swej stronie przedwyborcze obietnice HGW na temat transportu. Zacytuję:

-------------------------------------

Co obiecała w kampanii Hanna Gronkiewicz-Waltz

Od 2007 r. ruszy budo­wa sieci obwodnic i mo­dernizacja dróg wylotowych z miasta na Gdańsk, Białystok, Siedlce, Lublin, Kraków i Poznań. W najbliższych miesią­cach zlikwidowany zosta­nie sztuczny podział na Szybką Kolej Miejską i podmiejskie koleje. W przyszłym roku lotni­sko na Okęciu z centrum miasta połączy linia kolejo­wych szynobusów. Corocznie stolica bę­dzie kupowała co najmniej setkę autobusów, a War­szawę przetnie sześć szybkich linii tramwajo­wych. Pojadą one ulicami: Grochowską, Targową, Grójecką, al. Jana Pawła II, Al. Jerozolimskimi, al. Soli­darności. Powstaną trzy nowe mosty: Północny, Karowy (pomiędzy ul. Karową a Portem Praskim) oraz Na Zaporze, który zepnie wi­ślane brzegi na wysokości Łuku Siekierkowskiego. Wszystkie powinny być gotowe około 2010 r.

Obwodnica Etapowa Centrum poprowadzona zapewne w 2008 r. Trasą AK, Trasą Siekierkowską, Prymasa Tysiąclecia i Żoł­nierską odkorkuje miasto. Około 2009 roku pojedziemy drugą linią metra z Bemowa na Targówek oraz na Gocławek. Każda dzielnica położona na obrzeżu stolicy dostanie li­nię metra lub SKM. WYTNIJ! I ZACHOWAJ

-----------------------------------

Komentarz zbyteczny. Może jednak spece od dezinformacji wyjaśnia, jakimi sygnałami zaganiane są owieczki do urn wyborczych, by znów na HGW głosować? Na trasie Otwock-Warszawa pobudowano ogromne, skomplikowane i drogie parkingi. Ale stoją puste, bo Szybka Kolej Miejska jeździ co pół godziny, lub co godzinę, zamiast - co pięć minut.. Jakby to zmniejszyło korki w mieście...

 

F. Wielka RURA, gaz łupkowy, LNG, a rura przez Bałtyk

 

Pisywaliśmy, głównie w kwartalniku „Rurociągi”, że kolejne umowy z Rosją (czy Gazpromem...) są ewidentnie niekorzystne dla Polski. M.in. dlatego, że agenci Rosji uplasowani w ministerstwie Przemysłu i Handlu (a potem w min. Gospodarki) zrezygnowali z należnych Polsce opłat za przesył gazu, za tranzyt. Gdyby Wielka Rura była wykorzystywana zgodnie z planem, byłyby to sumy rzędu 70 miliardów dolarów w czasie planowej jej eksploatacji... Rocznie ponad 1.5 miliarda dolarów. Nieśmiałe próby rozpowszechnienia tych informacji w prasie wysoko-nakładowej skończyły się klęską. Tak Sprawy, jak dziennikarzy.

To samo dotyczy absurdalnej z punktu widzenia opłacalności Rury przez Bałtyk. Jedyny czy główny jej cel – to szantaż Polski jako kraju tranzytowego dla syberyjskiego gazu. A Syberia to przecież kolonia Rosji. „Rura” ma być też, na żądanie Niemiec i Rosji, w okolicy Świnoujścia położona tak płytko, by uniemożliwić lub choć utrudnić przepłynięcie tankowców z LNG (metan skroplony) do Polski. Polscy specjaliści już od lat 70-tych zeszłego wieku (Witold Michałowski) wykazywali strategiczną konieczność dywersyfikacji poprzez LNG.

Jednak upublicznienie faktu, iż b. kanclerz Niemiec Schröder został „doradcą” czy urzędnikiem GAZPROMU z milionowa pensją, i to bezkarnie, skutkuje „przekonaniem” dziennikarzy, że korupcja, zło, rabunek są wszechmocne. I że nie tylko nie należy z nimi walczyć, ale należy natężać swą (często jakże mierną) inteligencję, by to-to wychwalać.

Ostatnia (na razie) próba ubezwłasnowolnienia Polski przez siły prowadzące Pawlaka: „Umowa” gazowa z Rosją do... 2037 roku (sic!!, wobec ogólnego oburzenia, nawet w UE, podobno Rosjanie „zgodzili się” na rok 2022-gi ) ma na celu, poza zabójczym uzależnieniem od Rosji, również równoczesne przejęcie kontroli nad ogromnymi złożami t.zw. „gazu łupkowego” przez grupy finansowe globalistyczne, a nie polskie.

Teraz (2010 r.) widać całą bezsilność publicystów usiłujących choć poinformować Polaków o takich zagrożeniach. A królują „eksperci” powiązani z tymi samymi „firmami” (WSI GRU, BND, FSB ... itd) , które równolegle prowadzą skuteczną dezinformację na temat Katastrofy Smoleńskiej.

 

 

G. Giga - oszustwo: Antropogenne CO2

 

Od paru dziesięcioleci z uporem rozpowszechnia się kłamstwa na temat :

- szkodliwości CO2 w atmosferze,

- „katastrofalnej” ingerencji człowieka we wzrost CO2

Rozpowszechnia się je pod pozorem „prawd naukowo dowiedzionych”. Niektórzy usłużni dziennikarze grzmią nawet o „trującym” gazie - CO2

Tymczasem jest to gaz występujący w śladowych ilościach (ok. 360 części na milion). Jego wpływ na wzrost roślin, a poprzez to również na populację zwierząt, jest pozytywny i istotny.

Dalej: Wg uczonych geofizyków na ew. „efekt cieplarniany” istotny wpływ ma woda w swoich trzech stanach skupienia. Ale ten wpływ jest na razie zbyt trudny do matematycznego wymodelowania, więc zwalono wszystko na CO2

Pozatem: Jak na razie wszystkie „dowody” na to , że to cywilizacja ludzka jest „katastrofalnym źródłem” wzrostu CO2 oparte są na kłamstwach i oszustwach. Jednak globaliści, w tym władze UE, zmuszają kraje członkowski do płacenia (komu naprawdę, nie wiemy) ogromnych sum (podatków? kar?) od emisji CO2

Jeśli nie będzie stanowczych reakcji państw, a może narodów, przeciw temu oszustwu, to państwa słabsze ekonomicznie, szczególnie te, w których gospodarka oparta jest na węglu, nie tylko zbankrutują, ale dosłownie zostaną zaduszone. Jest to droga do gospodarczej katastrofy krajów i kontynentów.

Jest też śmiertelnym zagrożeniem dla nauk ścisłych, szczególnie logiki, matematyki i fizyki i pochodnej - geofizyki. Ponieważ matematyka i fizyka są fundamentem nauk, ich upadek musiałby spowodować katastrofę całej cywilizacji ludzkiej.

Ci z publicystów, którzy ośmielają się o tym pisać, są marginalizowani. A tłum „żurnalistów” wypisuje bezkarnie kłamstwa i bzdury o „antropogennym efekcie cieplarnianym”. A uczeni? Cześć w proteście występuje z „uczonych” a zakłamanych gremiów, np. z American Physical Society zob. Resignation From The American Physical Society - an important moment in science history. Ja nie miałem z czego występować, ale właśnie zostałem usunięty z uczelni (w połowie realizowanego cyklu wykładów, bez uzasadnienia) przez Komisję Akredytacyjną przy min. Szkolnictwa Wyższego. Anonimowo. Jak sądzimy, za wykład „Inżynieria ochrony atmosfery i fizyka atmosfery”, w którym przekazywałem studentom, przyszłym inżynierom, prawdziwe informacje i skuteczne metody analizy.

Ten tekst jest też przywołaniem tych, którzy w tej nierównej walce polegli.

 

H. Epilog, a może epikryza

Winien jestem wyjaśnienie państwu tytułu mego wystąpienia: śmiertelna choroba „tej” cywilizacji. Sprecyzujmy, o jaką „tę” cywilizację chodzi?

Od paru dziesięcioleci narzucana nam jest „nowa cywilizacja”. Analiza jej cech według kryteriów Feliksa Konecznego (szczególnie quincunx) wskazuję, że:

zamiast dobra promuje względność lub zło

zamiast prawdy promuje kłamstwo i względność

zamiast piękna -fascynację brzydotą, ohydą.

zamiast zdrowia promuje zboczenia, narkomanie itp

zamiast naturalnego i realizowanego dążenia do ogólnego dobrobytu

promuje podział na nielicznych super-bogatych i wielu nędzarzy

Jest więc ona w jaskrawej sprzeczności z cywilizacją łacińską

Tę ostatnią cechę „tej” cywilizacji omówiłem na przykładach w mym wystąpieniu.

W pracy „Czy w UE powstaje nowa cywilizacja? rozwinąłem ten temat szerzej. Istotny jest wniosek: Jest to cywilizacja sztuczna, wymyślona. A we wszystkich pięciu wartościach quincunx’a charakterystycznych dla cywilizacji łacińskiej stoi po stronie antagonistycznej. Jest więc „wydumką” zwolenników Antychrysta. Jest anty-cywilizacją. Skazana jest na śmierć. Zapewne - w strasznych konwulsjach.

Nasz cel - obyśmy w tej jej śmiertelnej chorobie nie uczestniczyli, byśmy się wcześniej od niej oderwali.

Co daj nam Panie Boże, a wymódl, Pośredniczko wszystkich Łask, Maryjo. Amen

***

Mirosław Dakowski, prof. zw. dr hab. W latach 1959 - ok. 1989 pracował w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku (mimo "wyrzucenia" z IBJ ok. 1983r). Osiem lat pracował jako fizyk za granicą (Dubna w ZSSR, Saclay i Orsay Francja, Darmstadt Niemcy). W latach 90-tych pracował na Uniwersytecie Warszawskim, w Państwowej Agencji Atomistyki, w Centralnym Urzędzie Planowania, Agencji Techniki i Technologii oraz w Wyższej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej w Siedlcach. Profesurę "belwederską" uzyskał w 1997 r. za prace z fizyki jądrowej (rozszczepienie i zderzenia ciężkich jonów).

Od 1995r. wykłada na Akademii Podlaskiej w Siedlcach. Stworzył tam Zakład Energii Odnawialnych. Od ok. 1985 r. buduje w Polsce Ruch Poszanowania Energii i Energetyki Użytkownika. Od 1990 r. jest animatorem Grupy Poszanowania Energii. Był (1990) projektodawcą Agencji Poszanowania Energii podległej premierowi. Wypromowane przezeń kotły C.O. na drewno i słomę (biomasę) już w 2004 roku miały sumaryczną moc przeszło 6 GW, czyli sześć razy więcej, niż projektowana od czasów stanu wojennego EJ w Żarnowcu.

W latach 80-tych pracował dla Wydawnictwa Krąg, potem z Andrzejem Urbańskim prowadził własne wydawnictwo podziemne "Wydawnictwo". Wydali kilkadziesiąt pozycji z ekonomii i najnowszej historii, głównie dla młodych robotników oraz studentów.

Ok. 70-ciu prac naukowych recenzowanych, ciągle cytowanych. Większość z t.zw. "listy filadelfijskiej".

Książki:

1) wraz z prof. Jerzym Przystawą "Via bank i FOZZ, o rabunku finansów Polski" (1992)

2) wraz z prof. St. Wiąckowskim "O Energetyce - dla użytkowników oraz sceptyków" (2005). Zawarliśmy tu też podstawy Poszanowania Energii i Energii Odnawialnych dla Polski.

Żeglarz