Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kijów: Rząd wstrzymał pokaz filmu 'Wołyń'



W Kijowie nie odbędzie się zaplanowany na wtorek pokaz prasowy filmu „Wołyń”. MSZ Ukrainy wysłało do polskiej ambasady pismo w którym możemy przeczytać, że władze nie rekomendują organizacji pokazu ze względu na porządek publiczny.

To decyzja absurdalna i niezrozumiała. Film "Wołyń" przedstawia historyczne wydarzenia rzeczywiście bez cenzury, jednak historii nie fałszuje. Co więcej próby jego odczytania jako dzieła antyukraińskiego muszą z dwóch powodów zostać płonne. Po pierwsze, jak już wspomnieliśmy, obraz nie wypacza rzeczywistości historycznej; po drugie przedstawia nie tylko ukraińskie zbrodnie, ale także polskie nadużycia te zbrodnie być może częściowo prowokujące oraz także zbrodnie polskie - oczywiście w odpowiednim stosunku, zgodnym z rzeczywistym obrazem rzeczy.

Dlaczego zatem ukraińskie MSZ blokuje pokaz filmu? To proste. Władze po prostu boją się prawdy. Taką polityką nigdy nie doprowadzą jednak do polsko-ukraińskiego pojednania. Ukrywając zbrodnie OUN/UPA osiągną jedynie dalszą antagonizację społeczeństw.

za:www.fronda.pl/a/kijow-rzad-wstrzymal-pokaz-filmu-wolyn,80251.html

***


Rozliczmy Wołyń - hańbę Ukrainy - i pojednajmy się

Ludobójstwo wołyńskie pozostaje wciąż nierozliczone. Strona ukraińska nie chce przyznać, że doszło do masowej zbrodni na Polakach, przedstawiając tamte wydarzenia jako polsko-ukraiński konflikt i część odpowiedzialności zrzucając na samych Polaków. W Polsce z kolei próbuje się niekiedy przykrywać tę sprawę zbrodniami sowieckimi i łączyć ludobójstwo na Wołyniu z agresją Sowietów na Polskę.

Zdaniem publicysty historycznego Leszka Żebrowskiego oba podejście są fałszywe. W rozmowie telefonicznej z portalem Fronda.pl Żebrowski wskazywał, że wyjątkowość zbrodni ukraińskich zasługuje na to, by potraktować je zupełnie osobno i stanąć wreszcie w prawdzie.

Leszek Żebrowski: To nie była zwykła eksterminacja, jaką prowadziły choćby NKWD czy Gestapo. To była eksterminacja ze szczególnym dręczeniem i torturami, które trudno sobie wprost wyobrazić. Dotknęło to także bardzo wielu polskich dzieci, nawet malutkich. Te wydarzenia powinny być odpowiednio upamiętnione i wyróżnione. Nie można ich łączyć z innymi sprawami, bo nie ma takiej ciągłości. Nie dajmy sobie narzucić narracji, według której Ukraińcy byli tylko współwinni lub byli nawet ofiarami, bo za wszystko odpowiedzialny był sowiecki system totalitarny. Takie przedstawianie sprawy na dłuższą metę nie zda egzaminu, bo to historyczne oszustwo. Do zbrodni dochodziło na terytorium okupowanym przez Niemców. Duża część Ukraińców współpracowała z nimi świadomie i dobrowolnie, licząc na pewne zdobycze polityczne, których oczywiście nie dostali.

Te zbrodnie nie rozpoczęły się w 1943 roku. Dzień 11. lipca tego roku to jedynie kulminacja. Te zbrodnie rozpoczęły się wcześniej. W 1939 roku od 17 września, a na niektórych terenach nawet przed tą datą, już mordowano – na mniejszą skalę, ale i tak życie straciło kilkanaście tysięcy ludzi. Zabijano małe grupy żołnierzy, oficerów, księży, policjantów, funkcjonariuszy państwa. Druga fala takich mordów miała miejsce od czerwca 1941 roku, kiedy niektóre formacje ukraińskie wchodziły razem z Niemcami na teren, jak to nazywali, Galicji Wschodniej. Ukraińcy wyobrażali sobie, że za współudział w eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej otrzymają jakieś gratyfikacje polityczne. 30. czerwca 1941 roku Ukraińcy proklamowali istnienie niepodległego państwa, czego Niemcy oczywiście nie przyjęli. Sojusznik był im potrzebny do popełniania zbrodni, ale nie po to, by go wynagradzać.

Pamiętajmy też, że Ukraińcy w swojej ówczesnej deklaracji oddali hołd „wielkiemu państwu niemieckiemu” i Adolfowi Hitlerowi. Ich deklaracja była jednoznaczna. Warto przy tym przypomnieć, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów była w swojej genezie formacją faszystowską i socjalistyczna. Do 1929 roku nie było zresztą OUN; ale choćby Związek Faszystów Ukraińskich. Później poszli dalej, nacjonalizując jeszcze bardziej swoją ideologię. To, co działo się na Wołyniu w 1943 roku, było kolejną falą zbrodni, największą i najbardziej okrutną. Nie rozpoczęła się jednak wcale 11. lipca; zbrodnie na dużą, narastająca skalę, zaczęły się tak naprawdę jesienią roku wcześniejszego. Co więcej kierownicze ośrodki polskiego państwa podziemnego posiadały o tym informację dzięki działalności wywiadowczej i meldunkom terenowym. Powinny zostać poczynione odpowiednie przygotowania, co niestety nie nastąpiło. A wielki wysiłek polskiego państwa podziemnego mógł zostać skierowany właśnie na ochronę ludności cywilnej. Tam powinny powstać duże jednostki partyzanckie; warunki ku temu były. Wszędzie tam, gdzie był polski opór, nawet na niewielką skalę; wszędzie tam, gdzie pojawiła się samoobrona lokalna mając jakąkolwiek, nawet najgorszą broń – tam skala zbrodni była ograniczona. UPA była silna, UPA była mocna – ale tylko wtedy, gdy miała przed sobą kobiety, dzieci i starców. Wystarczały wtedy siekiery, noże, łomy, widły i inne narzędzia gospodarskie. Tam, gdzie Polacy stawiali się w sposób czynny i pokazywali, że mogą się bronić, Ukraińcy nie byli w stanie przeprowadzać skutecznych ataków.

Trzeba też podkreślać, że o ile zbrodnie sowieckie i niemieckie dokonywane  były przede wszystkim przez formacje specjalnie do tego przygotowane. Ze strony niemieckiej to Einsatzgruppen mordujące Polaków, Żydów i innych. Ze strony sowieckiej było to przede wszystkim NKWD. Po stronie ukraińskiej w zbrodnie angażowała się na dużą skalę także zwykła ludność. Zachęcała ich do tego z jednej strony ideologia, a z drugiej widoki na łatwy łup. Ludność brała to, co pozostawało po zabitych, całe możliwe do przeniesienia wyposażenie domów i gospodarstw. Do zbrodni wciągano też młodych ludzi i kobiety. Tutaj nie były to tylko działania organizacji OUN i UPA, ale także działania zwykłej ukraińskiej ludności.

Warto też zauważyć, że choć my nazywamy ich wszystkich banderowcami, to istniały wśród nacjonalistów wewnętrzne podziały. Niektóre odłamy UPA były świadome błędu mordu na Polakach; na przykład Taras Bulba zbrodnie krytykował, mówiąc, że przyjdzie za nie zapłacić, bo to nie Niemcy wygrają wojnę, ale Zachód. Mówił tak nie dlatego, że zbrodni nie chciał, ale bał się odpowiedzialności.

Instytucje polskiego państwa powinny zaangażować się po stronie środowisk kresowych w upamiętnienie ofiar tych zbrodni, a także w ściganie i rozliczenie ukraińskich zbrodniarzy. Przez ponad 20 lat po 1989 roku postawienie ich przed sądem było możliwe. Nie zrobiono z tym jednak absolutnie nic. Efekt jest taki, że dziś na Ukrainie wychowuje się młodzież wmawiając jej, że to Polacy napadli na Ukraińców; fałszuje się dokumenty i publikacje. Nie ma dialogu ani rozmowy; strona ukraińska mówi tylko, że albo przyjmujemy ich wykładnię, albo jesteśmy agentami Putina. To samo podejście funkcjonuje zresztą często także w Polsce. Niewiele przyjdzie nam z tego, że ukraiński prezydent klęknie przed wołyńskim pomnikiem nic nie mówiąc, podczas gdy w tym samym czasie na Ukrainie powstają aleje Bandery. To pokazuje, że takie polityczne gesty są puste, a istota sprawy pozostaje nieporuszona. Ściga się dziś gestapowców, choćby mieli 100 lat; przynosi się ich na noszach do sądu, półprzytomnych – i skazuje na więzienie. Nie odsiedzą już go, oczywiście, ale zostają skazani i ukarani. Tymczasem w sprawie zbrodni ukraińskich nie było ani jednego śledztwa, nie wskazano palcem żadnego zbrodniarza. To kaleczy naszą historię.

komentarz ukazał się pierwotnie na portalu Fronda.pl 17 VII 2016

za:www.fronda.pl/a/leszek-zebrowski-dla-frondy-ludobojstwo-na-wolyniu-trzeba-wreszcie-rozliczyc,75063.html

***

Ambasador Ukrainy: "Wołyń" nie jest antyukraiński

Andrij Deszczycia, który pełni w Polsce funkcję ambasadora Ukrainy, wypowiedział się na temat odwołania pokazu filmu „Wołyń” na w Kijowie. Chodziło przede wszystkim o obawy związane z możliwymi zamieszkami.

Deszczycia powiedział:

„Obawialiśmy się tego, co „Wołyń” może wywołać na ulicy. Mamy sygnały, że mogą być protesty. Smarzowski na Ukrainie nie jest tak dobrze znany. Jego sceny mogą wywołać dużą negatywną reakcję. Organizacje, które nie zgadzają się z wizją Wołynia Wojciecha Smarzowskiego mogłyby organizować pikiety”

Sam dyplomata zauważył jednak, że film wbrew temu co się o nim mówi, nie jest filmem antyukraińskim:

Zszokował mnie przez sceny. Ten film jest antynacjonalistyczny, antyradykalny, nie do końca antyukraiński. Brakuje mi tam przeciętnego Ukraińca, których było 90 proc. Część walczyła, część pomagała Polakom. Film na pewno wywoła dyskusję, debatę, jest w różny sposób odbierany w Polsce i na Ukrainie, podejrzewam, że będzie przedmiotem do dyskusji”

Na koniec zauważył, że władze Ukrainy są przeciwne określaniu mordu na Wołyniu mianem ludobójstwa Ukraińców na Polakach, gdyż wówczas Ukraina jako państwo nie istniała.

za:www.fronda.pl/a/ambasador-ukrainy-wolyn-nie-jest-antyukrainski,80336.html

***

Ukraiński publicysta przeprasza za Wołyń

Wołodymyr Pawliw, ukraiński publicysta i intelektualista opublikował niezwykle emocjonalny tekst „Wybaczcie mi, bracia Polacy!”. Moment, który wybrał Pawliw, nie jest przypadkowy – 11 lipca minęła 71. rocznica „krwawej niedzieli”, czyli masowej zbrodni dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach zamieszkujących Wołyń i Galicję Wschodnią.

W opublikowanym przez portal zaxid.net tekście Pawliwa czytamy: „Mój dziad Hryhorij Pawliw w latach 1918-1919 walczył przeciwko nowej Polsce, za co odsiedział półtora roku w Przemyślu. Moi wujkowie Iwan i Mychajło w latach 40. działali w nacjonalistycznej partyzantce, za co zesłano ich do sowieckich obozów. Żaden z nich nie chciał opowiadać, za co konkretnie siedział. Może na ich rękach była krew niewinnych Polaków z Wołynia i Galicji?”.

Publicysta dodaje, że ma żal do swoich przodków, za to, iż nie chcieli opowiadać o przeszłości.

„Bo teraz zwracając się do Boga za każdym razem proszę: Panie, nie karz moich potomków, jeśli na rękach mojej rodziny jest krew niewinnie zamordowanych. Zwracam się też do moich licznych znajomych i jeszcze liczniejszych nieznajomych Polaków: wybaczcie mi, bracia!” – napisał Pawliw.

Obecnie większość Ukraińców nadal niewiele wie na temat zbrodni wołyńskiej, lub traktuje ją jako wymysł sowieckiej propagandy, chcącej w ten sposób oczernić ukraińskich nacjonalistów. Do zmiany tego stanu nie przyczynił się, niestety, żaden z ukraińskich przywódców.

„Niestety, żaden z nich nie skorzystał z okazji – ani prezydent Krawczuk, ani prezydent oligarchów Kuczma, ani prezydent narodowych utopistów Juszczenko, ani ten, czyje imię niech będzie przeklęte. Nie zorientował się w sytuacji i nowy prezydent Poroszenko. Może zresztą nie ma czasu o tym myśleć, a może status prezydenta wymaga doczekania do okrągłej rocznicy? A przecież przeprosiny nie bolą. Dlaczego do tej pory nie zrozumieli tego ukraińscy politycy i członkowie rządu?” – napisał Pawliw.

Ukraiński publicysta przypomina w tym kontekście o przyjaźni i wsparciu okazywanym jego rodakom przez Polaków. Wymienia m.in. polskich prezydentów: Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego. „My, Ukraińcy, musimy o tym pamiętać” – podkreśla Pawliw.

„Dlatego wybrałem właśnie ten moment pełnego poprawności i współczucia milczenia, by wydać swój cichy głos: nie zapomnieliśmy i nie zapomnimy, a sprawiedliwość musi zwyciężyć. Przyjmijcie teraz moje przeprosiny, a sądzę, że przeprosiny od wszystkich nadejdą później” – kończy swój tekst Wołodymyr Pawliw.

za:www.fronda.pl/a/ukrainski-publicysta-przeprasza-za-wolyn,80386.htm

***

Pytanie podstawowe: Komu najbardziej może zależeć na kamuflowaniu faktów i prawdy o tragicznych stronach historii, na stawianiu barier, sianiu nieufności - po wrogość - między sąsiadami: Polską i Ukrainą? Kto generował przez wieki nienawiść między Polską a jej sąsiadami-  zwłaszcza  tymi zamieszkującymi tereny wschodnie I Rzeczypospolitej?

kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.