Antypolskie kłamstwa dziennikarza „Wyborczej”. Prowokacja przed wizytą prezydenta w Izraelu

Członkowie Prawa i Sprawiedliwości chcą wieszać Żydów na drzewach – wynika z tekstu Konstantego Geberta, zamieszczonego w amerykańskim magazynie „Moment”. Kłamstwa dziennikarza, w Polsce znanego z „Gazety Wyborczej”, nie przypadkiem pojawiły się tuż przed wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Izraelu.

Artykuł Geberta ukazał się w styczniowo-lutowym wydaniu dwumiesięcznika „Moment”. W obszernym tekście, zatytułowanym „Polska republika nieprawdy”, przeczytać możemy: „[Ks. Jacek] Międlar, który został wydalony ze swojego zgromadzenia (ale nie ze stanu duchownego), ostrzegał wcześniej przed zagrożeniem »ludobójstwa Europy z rąk syjonistów i islamistów«. Biorąc sobie jego ostrzeżenia do serca, setki umundurowanych członków partii Prawo i Sprawiedliwość przemaszerowało główną ulicą miasta [Wrocławia], skandując »A na drzewach zamiast liści, będą wisieć syjoniści«”.

PiS-owcy chcieli wieszać Żydów

A zatem według Geberta setki członków PiS – partii Andrzeja Dudy – domagało się niedawno publicznie wieszania Żydów (syjonistów) na drzewach. W dodatku maszerując w mundurach – żeby skojarzenia z niemiecką III Rzeszą było silniejsze.

To ewidentne kłamstwo nie przypadkiem umieszczone zostało tuż przed wizytą prezydenta RP w Izraelu. Magazyn „Moment”, wydawany w Waszyngtonie, kierowany jest przede wszystkim do elity pochodzenia żydowskiego mieszkającej w USA. Pismo czytane jest także w Izraelu, bo artykuły z dwumiesięcznika umieszczane są na stronie internetowej (tekst Geberta został opublikowany w sieci w całości). Założycielem „Moment” był zresztą (w 1975 r.) słynny pisarz i dziennikarz żydowskiego pochodzenia Elie Wiesel, w 1986 r. laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Niewątpliwie chodziło więc o próbę prowokacji podczas prezydenckiej wizyty w Izraelu przy pomocy wyssanych z palca oskarżeń o antysemityzm. Prowokacji – podkreślmy – całkowicie sprzecznej z polską racją stanu. Przypomnijmy, że Andrzej Duda zaplanował w Izraelu spotkanie z premierem Binjamin Netanjahu i prezydentem Re’uwenem Riwlinem oraz odwiedziny w InstytucieYad Vashem. A we wtorek odznaczy Orderem Orła Białego Szewacha Weissa – byłego przewodniczącego Knesetu, byłego przewodniczącego Rady Instytutu Pamięci Yad Vashem, a w latach 2000-2003 ambasadora Izraela w Polsce.

Niestety całość artykułu Geberta utrzymana jest w podobnym tonie co kłamstwa o antysemickim marszu PiS. Dziennikarz pisze m.in. o rzekomych prześladowania Jana Grossa za jego publikacje o Jedwabnem i kreśli wizję ksenofobicznego, autorytarnego państwa budowanego przez obecną partię rządzącą. I najpotężniejsze oskarżenie: Gebert zarzuca nowemu rządowi, że „ciągle powtarza Polakom – i światu – że Polska nie ma czego się wstydzić, jeśli chodzi o historię, i że Polacy powinni być wolni od »pedagogiki wstydu« wymuszanej na nich przez poprzednie rządy”.

Kontynuując tradycje rodzinne?

Konstanty Gebert (podpisujący się także jako „Dawid Warszawski”) na co dzień współpracuje z „Gazetą Wyborczą” i regularnie umieszcza tam swoje teksty, z reguły dotyczące spraw międzynarodowych. Ale pisując do pism amerykańskich, Gebert koncentruje się na Polsce. Ponad rok temu na łamach „New York Times” opublikował artykuł, w którym zarzucał Polakom „wrogie nastawienie” do uchodźców i „islamofobię”. Oburzał się m.in. na słowa Jarosława Gowina, że muzułmanie szerzą terroryzm, i pisał, że w Polsce „z wrogim nastawieniem i islamofobią prawie nikt nie walczy”.

Swoimi kłamstwami na temat antysemityzmu PiS Gebert zdaje się wpisywać w tradycje rodzinne. Warto przypomnieć, że jego ojciec Bolesław – jako agent sowiecki – szerzył na terytorium USA propagandę prokomunistyczną i antypolską. Gdy w 1920 r. Polacy walczyli z nawałą bolszewicką i zwracali się do całego świata o pomoc, Bolesław Gebert agitował wśród robotników amerykańskich na rzecz komunistycznej Rosji. Torpedował też inicjatywy Polonii amerykańskiej, mające na celu finansowe wsparcie ojczyzny.

Podczas II wojny światowej Gebert jawnie popierał Związek Sowiecki i nie mógł się nachwalić komunistycznej inwazji na Polskę 17 września 1939 r. Prezentował się też jako zwolennik paktu Ribbentrop-Mołotow. Kilka lat temu na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” Tadeusz Płużański pisał o Gebercie: „Dzięki swoim szerokim kontaktom – już pod pseudonimem »Ataman« – przeniknął do organizacji polonijnych i robotniczych. Był najważniejszym szpiegiem generała-majora Wasilija Maksima Zarubina (w Ameryce występował jako Zubilin), sekretarza ambasady sowieckiej w Waszyngtonie – tego samego, który »rozładowywał« potem obóz w Kozielsku. Gebert agitował na rzecz przyjaźni z ZSRS, jedności wielkiej trójki i wszystkich prosowieckich struktur – ZPP, PKWN itp. Oczywiste jest, że jednocześnie atakował »reakcyjne, sanacyjne, antysemickie« władze w okupowanej Polsce”. Ojciec dziennikarza „Wyborczej” wspierał ZSRS i atakował polskich patriotów także po II wojnie światowej.

Grzegorz Wierzchołowski

za:niezalezna.pl/92345-antypolskie-klamstwa-dziennikarza-wyborczej-prowokacja-przed-wizyta-prezydenta-w-izraelu