Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polityka ustępstw wiecznie żywa

Owoce szczytu NATO należy ocenić jako bardzo rozczarowujące. Z powodu postawy Niemiec nie wypowiedziano Moskwie umów, które ta sama łamie. Ukraina zaś politycznie została pozostawiona na pastwę Rosji.

Kończąca się w tym roku misja Sojuszu w Afganistanie nadwyrężyła jego gotowość do interwencji zbrojnych poza własnym terytorium. Przywódcy państw sojuszniczych mieli więc zastanowić się nad nowymi kierunkami działania i przygotować plany dalszych kroków ukierunkowanych przede wszystkim na wzmocnienie wewnętrznej spójności i zdolności reagowania na nowe zagrożenia, takie jak kwestie cyberbezpieczeństwa. NATO miało powrócić do swoich korzeni, zająć się ponownie swoim terytorium, żołnierze mieli zaś wrócić do macierzystych baz.

Newport bez wniosków

Rosja uznała, że to znakomity moment, by rzucić geopolityczną rękawicę. Przestrzegałem przed tym ponad roku temu, po rozmowach, które odbyłem w kwaterze głównej NATO. Wtedy właśnie stało się dla mnie jasne, że pojawia się moment próżni strategicznej – dowódcy planują ćwiczenia, a nie działania zbrojne, a armie Sojuszu wymagają pauzy w wysiłku wojennym po latach spędzonych na zagranicznych misjach. Porażka interwencji w czasie arabskiej wiosny, a potem zdumiewająca chwiejność reakcji na wojnę w Syrii, gdy zapowiedziana akcja zbrojna USA została przez Baracka Obamę odwołana w kompromitujący sposób, pokazywały, że nie ma w Waszyngtonie klimatu do zdecydowanych działań.

To stworzyło Rosji znakomite warunki do przejścia do imperialnej ofensywy. Jak można było się spodziewać, celem tej ofensywy stała się Ukraina. Pretekst dała zapowiedź podpisania umowy stowarzyszeniowej tego państwa z Unią Europejską.

W tym kontekście szczyt NATO zmienił swój charakter. Stał się szczytem kryzysowym, odbywanym w warunkach toczącej się w państwie sąsiadującym z terytorium Sojuszu wojny o charakterze geopolitycznym, w ramach której Ukraina jest niejako „zastępczym teatrem wojennym”. Jak ogłosił agresor, jest to de facto wojna z Zachodem, której celem jest powstrzymanie jego ekspansji na obszarze uznawanym przez Moskwę za swoją polityczną własność. To NATO i UE są stroną tego konfliktu, w rozumieniu rosyjskiej strategii, a Ukraina jest jedynie jego polem i ofiarą.

Nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków. Dlatego wyniki szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego trzeba uznać za rozczarowujące.

Germańska rusofilia


Pierwszym dowodem na polityczną słabość reakcji NATO na wyzwanie rzucone przez Władimira Putina jest brak w dokumencie końcowym szczytu stwierdzenia, że wobec oficjalnego uznania przez Rosję Sojuszu za „geopolitycznego konkurenta” i wobec jej jawnej agresji dokonywanej na terytorium Europy Środkowo-Wschodniej, wszelkie porozumienia zawarte między NATO a Rosją w chwili przyjęcia w jego skład m.in. Polski, tracą ważność. Brak odwołania deklaracji politycznych sprzed lat powoduje, że Rosja nadal jest decyzyjnie obecna w Sojuszu, bo jej wola wpływa na to, jaki jest status bezpieczeństwa poszczególnych państw członkowskich. Sytuacja taka jest nie do przyjęcia. To, że porozumienia te nie zostały odwołane, zawdzięczamy Niemcom pod wodzą Angeli Merkel, bo to oni w imię dobrych relacji z Moskwą sprzeciwili się jakimkolwiek deklaracjom w tej sprawie.

Jest to też dowód podwójnej porażki polskiej dyplomacji. Z jednej strony pokazuje to jej małą zdolność do przekonywania do swoich argumentów, a z drugiej ośmiesza cały kierunek działań MSZ, tak barwnie opisany przez Radka Sikorskiego na taśmach prawdy – trzeba porzucić USA i zwrócić się ku Niemcom i Rosji jako gwarantom naszego bezpieczeństwa. No to mamy tego owoce – Rosja zaatakowała naszego sąsiada, sprowadzając na nasz region największe zagrożenie od czasów II wojny światowej, a Niemcy w tej sytuacji są gotowe obniżyć nasze bezpieczeństwo jako okup za swoje dobre stosunki z agresorem.

Szpica jako wydmuszka

Druga słabość decyzji szczytu jest efektem pierwszej. Skoro państwa Sojuszu, pod wpływem niemieckiego weta, nie stwierdziły nieważności ograniczeń, jakie Rosja na nie nałożyła w momencie rozszerzania NATO, to w myśl tego nie podjęto decyzji o reorganizacji krytycznej infrastruktury obronnej Sojuszu, tak by m.in. w Polsce powstały bazy wojskowe o znaczeniu strategicznym. Decyzje o dojechaniu grupy oficerów sztabowych do Szczecina (jak najdalej od Rosji) i oddelegowaniu do ich dyspozycji w ramach „szpicy” NATO, 5 tys. wojska rozlokowanego po różnych bazach w różnych krajach, musiało rozbawić Putina. On już ma na Ukrainie więcej żołnierzy niż cała ta „szpica” razem wzięta. Brak środkowoeuropejskich stałych baz natowskich o charakterze strategicznym, z udziałem wojska amerykańskiego, najlepiej mieszanych z armią państwa gospodarza, oznacza dla nas nie tylko niższy status w ramach Sojuszu, lecz także wystawia na prowokacje ze strony Rosji. Tuż po zakończeniu obrad w Newport nastąpiła pierwsza tego typu akcja – przeciw Estonii. Reakcja była więc natychmiastowa.

Jest i trzecia polityczna słabość szczytu – brak zaproponowania jakiegokolwiek planu pokojowego dla Ukrainy, z naciskiem na powstrzymanie rosyjskiego imperializmu.

Całość artykułu w "Gazecie Polskiej Codziennie"    

za:http://niezalezna.pl/59207-polityka-ustepstw-wiecznie-zywa

Copyright © 2017. All Rights Reserved.