Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Trujący podręcznik i trująca reforma

Od 1 września w Polsce została podjęta kolejna próba zmiany duszy polskiego dziecka. Piszę „kolejna”, ponieważ jest to kontynuacja praktyki, jaka miała miejsce w Polsce w latach 1945-1989. Polega ona na wyrugowaniu tradycji katolickiej i narodowej i zastąpieniu jej ideologią. Do roku 1989 pod osłoną sowieckich czołgów wprowadzano w szkole komunizm. Teraz za judaszowe eurosrebrniki wprowadza się równościową ideologię, uzasadniając ją, jak w poprzednim okresie, mętnymi treściami quasi-naukowymi. Ta zmiana została wprowadzona przez Ministerstwo Edukacji Narodowej przy aprobacie rządu. Jej zasadniczymi przejawami są przymus szkolny dla sześciolatków oraz bezpłatny podręcznik dla tych dzieci.

Analizując idee stojące u podstaw nowej reformy dokonane na podstawie materiałów zalecanych dla nauczyciela (na stronach MEN), można łatwo dostrzec, że podstawą nowej reformy, a nie tylko podręcznika, jest idea ZMIANY dla samej zmiany. Zmiana bowiem umożliwia odrzucenie tego, co nieeuropejskie, tego, co niepostępowe. Idea ta oznacza powrót do heraklitejskiej rzeki, do tego, że nic nie jest ustalone, że nie ma rozróżnienia na to, co istotne i co nieistotne, na to, co ważne i nieważne, na to, co rzeczywiste i nierzeczywiste, na sens i bezsens słów i wypowiedzi, na życie społeczne normalne i nienormalne.

Rewolucyjną metodą Marii Lorek zbawiającej Polskę jest promowanie różnorodności. Bowiem jak mówi: „W szkole powinno się też podkreślać kwestię różnorodności. Żyjemy w bardzo różnorodnym świecie, spotykamy się z różnymi osobami. Dlatego tak istotne jest, aby dziecko doświadczało w szkole różnych sytuacji”. Wprowadzanie idei różnorodności odbywało się jednak pod czujnym okiem konsultanta ds. równości Iwony Chmury-Rutkowskiej, i to do tego stopnia, że – jak przyznaje autorka: „To była owocna współpraca, zwłaszcza jeśli chodzi o uwagi równościowe. Pracując nad elementarzem, piszę cały scenariusz. To nie jest tak, że ilustratorzy sobie sami wymyślają, co mają narysować. Dostają ode mnie opis. Doktor Iwona Chmura-Rutkowska uświadomiła mi, że ten opis musi być bardzo szczegółowy. Teraz podaję np. kolory koszulek, by nie było tak, że chłopcy są zawsze ubrani na niebiesko, a dziewczynki na różowo”.

Zatem czas na przyjrzenie się treściom podręcznika pod kątem „różnorodności w równości”. Zwracam uwagę na niektóre tylko elementy.

1 Tezy do podręcznika autorka przedstawia tak: „Pisząc podręcznik, najważniejsze było dla nas ustalenie, w jakich sytuacjach pojawiają się litery. Potrzebne były słowa klucze: »w« jak woda, »t« jak tata”. Takie są zatem słowa kluczowe według kolejności wprowadzonych liter: album, lalka, oko, mama, tata, irys, ekran, kot, koty, jajko, smok, dom, rak, woda, ul, ósemka, park, nos, cytryna, łopatka, bajka, góra, zamek, ślimak, koń, źrebak, ćma, foka, żaba, rzeka, szpak, czosnek, hulajnoga, chmura, dzwonek, dźwig, dżem.

2 Niewątpliwie zaletą słów kluczowych jest różnorodność, ale preferowana kolejność liter utrudnia naukę ich pisania, ponieważ nie przechodzi się od znaków graficznie łatwych do znaków graficznie trudniejszych. Słowa te często mają wiele sylab, ponieważ autorka uważa, że należy zmienić styl nauczania czytania ze składania sylab na czytanie „globalne”.

3 Gdybyśmy próbowali ułożyć sensowne zdania ze słów kluczowych, to niewiele z tego można zrobić. Ale bezsens słów i ich połączeń jest zamiarem autorki. Ponieważ w poznawaniu słów nie chodzi o ich znaczenie, lecz o zabawę. Na stronie 94 pierwszej części podsumowującej umiejętności zdobyte w trakcie pobytu w szkole jest: „Chętnie bawię się słowami” . Zabawa słowami charakteryzuje cały podręcznik. Powoduje ona oczywiście rozmywanie znaczeń, jak w wierszu na stronie 62 cz. 1. Po wierszu:

Dom to nie tylko budynek
Dom to mama,
tata i ja.
To moja babcia
i mały brat.
To Tropik – piesek.
I koty dwa.
To gwar wesoły.
I serca dar.

następuje polecenie: „Podczas spaceru zaobserwujcie, w jakich domach mieszkają ludzie, a w jakich zwierzęta”.

A oto wierszyk ze strony 84 cz. 3:

Tata wbija gwóźdź, aż huczy.
Za oknami warczy dźwig.
Mama znany przebój nuci.
Skrzypią otwierane drzwi.
Przy niedźwiadku niedźwiedź mruczy.
Brzęczy wokół ula pszczoła.
Łabędź swym chrapliwym głosem
łabędzicę głośno woła.

Ale o co chodzi, chciałoby się zapytać. Przecież w ten sposób pozbywamy dziecko naturalnego motywu do poznawania, jakim jest sens. Odebranie funkcji oznaczania słowom czyni dziecko bezbronnym wobec komunikacji i manipulacji. Należy dodać, że chaos językowy jest cechą podstawową tego podręcznika. Wiele wyrażeń jest pozbawionych czasowników, związki frazeologiczne są przypadkowe, a cytowane wiersze w większości są żałosne, ponieważ nie mają związku z rzeczywistością.

4 Kolejnym problemem podręcznika jest zamazywanie tego, co rzeczywiste i urojone. Ciekawe, że takie przenikanie się, nagromadzenie tego, co nierzeczywiste, nastąpiło w okolicy Bożego Narodzenia. Przypominam, że odniesienie do Bożego Narodzenia pojawiło się wskutek protestów rodziców i ma postać krótkiej czytanki o kupowaniu prezentów. Sama nazwa świąt jest ujęta tylko w pytaniu: „Czy wszyscy obchodzą Boże Narodzenie?”. Ale zaraz po tym jest wiele stron o „rodzinie” dobrych smoków, krasnoludkach, dobrej Babie Jadze, spotkaniu z dobrym dżinem na strychu. Taki dobór treści umieszcza Boże Narodzenie w sferze fantastycznej. Podobnie zrelatywizowano Wielkanoc, przeciwstawiając temu świętu spersonifikowaną wiosnę i jej nadając wielkie znaczenie. W tym kontekście usuwania symboliki chrześcijańskiej warto dopowiedzieć, że na żadnej ilustracji nie występuje kościół w przestrzeni publicznej, nie ma krzyża w żadnej z sal szkolnych i w żadnym domu. Można też przytoczyć wskazówki do spędzania dnia ze strony 44 cz. 2, bo typowy według autorki rozkład zajęć dziecka w poszczególnych dniach tygodnia jest następujący: „Lepiłem bałwana. Robiłem karmnik. Dokarmiałem ptaki. Badałem lód. Byłem na lodowisku. Narysowałem komiks. Byłem w planetarium”. Ten ostatni wpis dotyczy niedzieli. Bo w niedzielę chodzi się do planetarium, aby zobaczyć, że Boga nie ma, jak udowadniali sowieccy kosmonauci. Zamiast świąt chrześcijańskich w podręczniku promuje się śmigus, prima aprilis, Dzień Ziemi, Dzień Teatru, Dzień Flagi. Nie ma Święta Niepodległości ani np. Wszystkich Świętych.

5 Ponieważ podręcznik był pisany na kolanie i dla politycznego efektu, to nie zdążono opracować do niego żadnych pomocy dydaktycznych, bo nie było czasu na ich przemyślenie. Jednocześnie zakazano w szkołach kupowania dodatkowych pomocy doskonale opracowanych przez różne wydawnictwa szkolne. Skazano dzieci na karty pracy w kolorze czarno-białym, z uzasadnieniem, że dzieci będą miały większe pole do kreatywności, i oparto aktywność na poleceniu WYMYŚL. To polecenie powtarza się kilkadziesiąt razy. Warto przytoczyć niektóre:

„Wymyślcie smocze pismo. Napiszcie tym pismem list do smoków”;

„Wymyślcie przedmiot, który ma magiczne właściwości. Narysujcie go albo zróbcie z dowolnych materiałów. Opowiedzcie o nim”;

„Zaprojektujcie z dowolnych materiałów miasteczko waszych marzeń. Nazwijcie je i wymyślcie nazwy jego ulic”;

„Jak wyobrażacie sobie smoka wawelskiego? Przedstawcie go w dowolny sposób…”;

„Wymyślcie w grupach scenki, które będą przedstawiać dodawanie”.

6 Polecenia wykorzystujące wyobraźnię pojawiają się również w formach:

„Ułóżcie kształty różnych liter z klocków, wstążek, z własnych ciał”;

„Zaproponuj, jak można zapisać coś inaczej niż za pomocą liter”;

„Co by było, gdyby nie było wsi?”;

„Co by było, gdyby nie było miast?”;

„Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się w środku ilustracji, która nagle ożyła. Co widzicie, słyszycie i czujecie?”.

7 Kilka zdań o matematyce, ponieważ wydaje się, że w liczeniu do 20 nic nie można zepsuć. A jednak… Autorka w jednym z wywiadów tak mówi o matematyce: „Matematyki na etapie edukacji wczesnoszkolnej nie da się nauczyć z książki. W podręczniku trzeba było zawrzeć ćwiczenia, które pomogą zgłębiać matematykę na podwórku czy placu zabaw”. Zatem do listopada dzieci poznają cyfry aż do 4. Po wprowadzeniu cyfry 5 następną cyfrą jest… 0. Liczba 0 potrzebna jest, aby wykonać następujące polecenia. „Ile zębów ma ptak? Ile skrzydeł ma pies? Ile gruszek rośnie na wierzbie? Pobawcie się w zadawanie podobnych pytań”. Myślę, że są to przełomowe osiągnięcia matematyczne. Na pewno zostanie to uwzględnione w programach matematycznych całego świata. Zwłaszcza pogłębianie matematyki na podwórku jest pomysłem najbardziej cennym.

8 Na koniec warto przytoczyć elementy równościowe.

W książce uwzględnia się wrażliwość na dzieci wietnamskie, marokańskie, niepełnosprawne, samotne. Ukazuje się rodziny pełne i niepełne. Żadna z pokazanych mam nie wykonuje czynności domowych, jedna np. jest malarką i jest przedstawiona przy sztalugach, inna pracuje w planetarium i obserwuje nocami niebo, jeszcze inna jest aktorką. Ojciec występuje kilka razy, ma niewiele do powiedzenia i do zrobienia. W rodzinach jest co najwyżej dwoje dzieci, ale za to każda rodzina ma domowe zwierzę. W podręczniku jest bardzo silnie promowana życzliwość do zwierząt. Wiele z nich jest spersonifikowanych i urodzinnionych. Tworzą „ludzkie rodziny”, mówią i pouczają. Zwierzęta odgrywają znacznie większą rolę niż ludzie, a zwłaszcza rodzice.

W ramach programu równościowego następuje uspołecznienie przez preferowaną pracę w parach. I tak polecenia brzmią:

„Pobawcie się w parach w układanie wierszyków”;

„Na ile sposobów dzieci mogą się dobrać w pary?” [są dwie dziewczynki i dwóch chłopców];

„Opowiedzcie sobie w parach o tym, jak minął wasz wczorajszy dzień”;

„Jak rozumiecie słowa: »czas płynie«, »czas biegnie«? Porozmawiajcie o tym w parach”.

A w części 2 na stronie 50 podana jest definicja pary: „Dwie osoby to jedna para. Policzcie, ile par dzieci jest na ilustracji”. Definicja jest podana dla porządku, żeby dzieci nie miały wątpliwości.

Podsumowując projekt nowego podręcznika, należy dopowiedzieć, że przedstawia on chaos znaczeniowy, logiczny, rozumowy, graficzny, dydaktyczny. Ma na celu rozbicie osobowości dziecka i uczynienie go podatnym na manipulację ideologiczną. Powstaje dramatyczne pytanie: Jakie będą następne podręczniki i czym będą wypełnione?


Dr Andrzej Mazan

Autor jest wykładowcą pedagogiki na Wydziale Studiów nad Rodziną na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

za:www.naszdziennik.pl/wp/103085,trujacy-podrecznik-i-trujaca-reforma.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.